Susan Crosby - Szczęśliwa gwiazda.pdf

(729 KB) Pobierz
167142506 UNPDF
167142506.051.png
Crosby Susan
Szczęśliwa
gwiazda
Tytuł oryginału: Bound by the Baby
0
167142506.062.png 167142506.070.png 167142506.071.png 167142506.001.png 167142506.002.png 167142506.003.png 167142506.004.png 167142506.005.png 167142506.006.png 167142506.007.png 167142506.008.png 167142506.009.png 167142506.010.png 167142506.011.png 167142506.012.png 167142506.013.png 167142506.014.png 167142506.015.png 167142506.016.png 167142506.017.png 167142506.018.png 167142506.019.png 167142506.020.png 167142506.021.png 167142506.022.png 167142506.023.png 167142506.024.png 167142506.025.png 167142506.026.png 167142506.027.png 167142506.028.png 167142506.029.png 167142506.030.png 167142506.031.png 167142506.032.png 167142506.033.png 167142506.034.png 167142506.035.png 167142506.036.png 167142506.037.png 167142506.038.png 167142506.039.png 167142506.040.png 167142506.041.png 167142506.042.png 167142506.043.png 167142506.044.png 167142506.045.png 167142506.046.png 167142506.047.png 167142506.048.png 167142506.049.png 167142506.050.png 167142506.052.png 167142506.053.png 167142506.054.png 167142506.055.png 167142506.056.png 167142506.057.png 167142506.058.png 167142506.059.png 167142506.060.png 167142506.061.png 167142506.063.png 167142506.064.png 167142506.065.png 167142506.066.png
PROLOG
2 stycznia, hotel i kasyno Sterling Palace, Atlantic City, New
Jersey
Devlin Campbell już od dwóch godzin tkwił przy stole do
blackjacka. Na dobrą sprawę do tej pory powinien był już stracić
tysiące dolarów, zwłaszcza że zupełnie się nie mógł skupić na grze.
Męczyła go myśl o liście, który od rana nosił w kieszeni. Dev nie
należał do ludzi, których łatwo wytrącić z równowagi, ale to krótkie
pismo z kancelarii adwokackiej w Kalifornii wstrząsnęło nim do głębi.
Nie był w stanie ani na chwilę przestać o nim myśleć, choć naprawdę
bardzo się starał.
Pociągnął łyk szkockiej z wodą, czwartej tego wieczoru, i
podniósł wzrok na dziewczynę, która stała przy nim w milczeniu i
obserwowała grę. Jeszcze zanim alkohol zaszumiał mu w głowie,
uznał ją za najpiękniejsze stworzenie, jakie kiedykolwiek widział.
Miała długie, lśniące włosy w kolorze mlecznej czekolady i ciało,
które nawet świętemu nasunęłoby grzeszne myśli. Uśmiechała się, ale
jej piękne oczy pozostawały smutne. Ze zdziwieniem stwierdził, że
ten cichy smutek pociąga go nie mniej niż jej ponętne kobiece
kształty. Nie znał jej imienia; nie wiedział o niej nic poza tym, że
przynosiła mu szczęście.
Kiedy się pojawiła, miał za sobą całą serię przegranych rozdań.
Od razu przyciągnęła jego wzrok. Nagle, jakby obudzony z
odrętwienia, zaczął obserwować, jak podchodzi do pracownika kasyna
1
167142506.067.png
i pyta go o coś, a ten w odpowiedzi wskazuje jej odległy koniec sali.
Popatrzyła w tamtym kierunku, a potem spojrzała wprost na Devlina. I
znieruchomiała. Przez chwilę, która wydawała się długa jak
wieczność, żadne z nich nie odwróciło wzroku. Jej błękitne oczy
sprawiały wrażenie ogromnych w drobnej, jasnej twarzy. Choć patrzył
na nią, a nie w karty, bez trudu wygrał następne rozdanie. Gdy nagle
zniknęła mu z oczu, poczuł dziwny niepokój. Chwilę później przeszła
obok niego, blisko, na wyciągnięcie ręki.
- Zaczekaj! - Dotknął jej ramienia. - Nie odchodź. Wygląda na
to, że jesteś moją szczęśliwą gwiazdką.
Nie spodziewał się, że spełni jego prośbę. Zaskoczyła go. Stała u
jego boku już od ponad godziny. Za każdym razem, kiedy chciała
odejść, zaglądał jej w oczy i coś w jego spojrzeniu-sprawiało, że
zostawała. Nazywał ją Szczęśliwą Gwiazdą i Czterolistną
Koniczynką, mając nadzieję, że ją rozbawi, ale jej smutek nie mijał.
Mimo to trwała przy nim, nawet wtedy, gdy za ich plecami zebrał się
spory tłumek gapiów, kibicujący nieprawdopodobnie szczęśliwemu
graczowi, A on wygrywał i wygrywał.
Pracownicy ochrony, którzy nagle wyrośli jak spod ziemi, by
śledzić każdy jego ruch, musieli uznać, że nie oszukuje. Istotnie, Dev
nawet się nie starał liczyć kart, choć był w tym naprawdę dobry. Tego
wieczoru było mu obojętne, czy wygra, czy nie, chciał po prostu
odpocząć przy grze. Tymczasem szczęście mu sprzyjało jak jeszcze
nigdy w życiu.
Zagrzechotał kostkami lodu w szklaneczce i po raz kolejny
stwierdził, że jest pusta. Zaczęło się następne rozdanie. Dostał waleta i
2
167142506.068.png
piątkę. W takiej sytuacji każdy rozsądny gracz by spasował, czekając,
aż krupier odsłoni swoje karty. Dev jednak dobrał kartę, choć
wiedział, że jeśli będzie to figura, suma punktów przekroczy 21, a to
oznaczało przegraną.
Dostał szóstkę i uzyskał równo 21 punktów. Zdecydowanie taka
noc mogła się zdarzyć tylko raz w życiu. Za plecami słyszał gwar
podekscytowanych głosów.
- Naprawdę muszę już iść - szepnęła mu do ucha jego
Szczęśliwa Gwiazdka. - Gratuluję.
Odwrócił się ku niej.
- Zjedz ze mną kolację. Zrobiła krok w tył.
- Nie mogę - powiedziała cicho.
Kusiło go, by nie pozwolić jej odejść, ale jej nie zatrzymał, tylko
patrzył, jak znika w tłumie. Próbował zgadnąć, kim była. I jak
wygląda nago.
Zainteresowanie grą opuściło go zupełnie, więc zebrał swoje
żetony i udał się do kasy. Co teraz? - zastanawiał się, odbierając
pieniądze. Nie mógł wracać do Filadelfii. Po czterech szkockich nie
siądzie przecież za kółkiem. Chyba powinien pójść prosto do hotelu,
zamówić kolację do pokoju i w samotności zmierzyć się ze
wspomnieniami, które wywołał list z Kalifornii. Nie miał pojęcia, jak
sobie z tym poradzi.
A niech cię, Hunter.
Zapłacił za pokój i skierował się do wind. Zadźwięczał dzwonek
i Dev, zamyślony, wszedł do windy. Wewnątrz stała jego Szczęśliwa
Gwiazda.
3
167142506.069.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin