[I.] Cały wiat potrafi się zawalić w kilka dni Współczucie pi, wrogowie wygrali i żaden z nich Nie jest w stanie zrozumieć ogromu tej tragedii ...Na radarze masz "ICBMs", a dla nich dzień powszedni Taki sam jak ten wczoraj, identyczny będzie jutro Nawet nie ma co żałować, i w sumie nie jest smutno Krótko mówišc stary, jak się wszystko pierdoli Nie ufaj ludziom spod sztandaru, kurwa, dobrej woli Pomoc biednym, zagubionym, dzieciom to jest kurwa jedno Zbliż się do degenerata z chorobš popromiennš Wypisana na twarzy, wiesz, jemu też się marzy Pozbyć się tej skazy za którš cišgle zbiera razy Wymierzane bez emocji jak przerzuty przez nowotwór Bywalcy linii nocnych, to proste, cieplej jest w rodku Przecież nikt nie lubi obcych kurwa, a takie monstrum Niech spierdala do swojego getta na najbliższym dworcu Nikomu się nie życzy jak najgorzej, to tradycja A pomogłe kiedy w biedzie? Powiedz, no proszę przyznaj I nie pierdol farmazonów o odpowiedzialnoci Kapitalizm złoci - tak jak prawo silniejszego Więc nie wkurwiaj mnie tekstami, że różnimy się od zwierzšt Kiedy siedzisz z rodzinš w aucie, nie czujesz tego Kolego to się nie tyczy tylko gównażerii Starzy, bogobojni, wierni też pozostajš bierni Hipokryzja was zeżarła, tego nic nie zmieni Pierdolone klechy grzebiš zmarłych w niewięconej ziemi Caritas - chuj - wsparcie za ideologię Niewierny gnój niech zdycha tak jest przecież najwygodniej Dla tych głupich tępych mas, dla większoci społeczeństwa Spod nóg mi ucieka czas, Ty się kurwo nie wykręcaj Pierdolona, brudna menda o dwa PLN marudzi Mówisz, że kochasz ludzi? Wiem, ręka rękę brudzi szmato [II.] Atomowy grzyb zeżarł trzy czwarte życia I nikt nie słyszał gdy płakał, tak głono krzyczał? Bo to może taki zwyczaj, selekcję macie w uszach Nauczyli się wygłuszać to co im spokój narusza cierwa co nie zasługujš wcale na słowo człowiek Nie chce Cię oceniać, słuchaj sam sobie w głowie odpowiedz Do rachunku sumienia nie potrzeba koralików A wnioski nie przychodzš, gdy masz mordę przy krzyżyku Przykładów znam bez liku też z mojego otoczenia Zamknij japę chłopczyku, Twój bełkot chuja tu zmienia I wsad sobie w dupę owieconš ekonomie Dla mnie już jeste trupem, więc w sumie nic tu po mnie Pozacišgał w chuj kredytów? Co, oczekuje nagrody? A jak pierwsi umrzecie obiecuję srać wam na groby Bo nie lubię trzody, która się wpycha z mšdrociami Nic nie warte wywody nie pozostanš między nami Dalej, jebać takich gnojów do póki starczy sił Marzę o tym, by w spokoju patrzeć jak będziesz gnił I pierdolę Twoje racje, sram na wszelkie argumenty Qualis pater, talis filius - cały dom jest pierdolnięty Bo podobno nie daleko pada jabłko od jabłoni Relatywizm nie popłaca, obcy Ci jest smak agonii But na ryj buca co się rzuca zza ekranu Fiut się wykłóca, zniszczyć tych kurwa baranów Na zewnštrz poniżej zera - spada szansa na przetrwanie Prywatna nuklearna zima, wiesz co się stanie? Najpierw drętwiejš ręce, potem jeden wielki mętlik Na koniec chce się spać, nikt nie zdejmie mi tej pętli Chyba, że ten podły wiatr co wcišż smaga mi twarz Tyle w sobie kurwa masz, no to daj mi trochę ciepła Ubóstwo zabija jak przewlekła choroba Zaczyna się od butów - kończysz martwy na schodach
akoza12