Różanowski Ryszard - Żale nad starym szlafrokiem, czyli przestroga dla tych, co posiadają więcej smaku niż pieniędzy.pdf

(143 KB) Pobierz
28329723 UNPDF
Ryszard Różanowski
Żale nad starym szlafrokiem,czyli przestroga
dla tych,co posiadają więcej smaku niż
pieniędzy
Smaku, smaku wzniosły – pisał niegdyś Diderot – który zmieniasz, przesuwasz, budujesz,
wywracasz, opróżniasz skrzynie ojców, pozostawiasz córki bez posagów, synów bez wykształcenia,
czynisz tyle pięknych rzeczy i sprawiasz tyle wielkich cierpień [...]; to ty gubisz narody” 1/ .
Skąd taka właśnie ocena smaku, który z reguły budzi skojarzenia bardziej pozytywne? Dlaczego
miałby gubić narody ten powszechny i bezwarunkowy „prawodawca”? I skąd towarzysząca mu
ruina finansowa?
Napisany wyjątkowo żywo i barwnie dodatek do Salonu 1769 jest ironiczną przestrogą dla tych, co
posiadają więcej smaku niż pieniędzy. Filozof przestrzega przed nadmiernym zaufaniem do smaku,
a pretekstem jest nowy szlafrok, który zastąpił stary, dopasowany do ciała, przydatny, kiedy trzeba
zetrzeć kurz z książki, plamę atramentu, wykazujący literata, człowieka pracy:
Mój stary szlafrok stanowił jedno z otaczającymi mnie gratami. Z krytym słomą krzesłem,
drewnianym stołem, wyszywaną tkaniną, sosnową deską, podtrzymującą kilka książek, z kilku
zakopconymi sztychami bez ram, przyczepionymi na rogach do tejże tkaniny, pomiędzy tymi
sztychami kilka zawieszonych gipsów tworzyło wraz z moim starym szlafrokiem najbardziej
harmonijny obraz ubóstwa.
Całość ta została zakłócona, „ zabrakło całokształtu, zabrakło jednolitości ”, kiedy nowy „ władczy
szkarłat ” wszystko dostroił do siebie. To właśnie ze względu na smak kryte słomą krzesło zastąpił
wkrótce skórzany fotel, słabą deskę sosnową intarsjowana szafa, współczesne gipsy antyczny brąz,
pustą przestrzeń wypełniły sekretera i zegar. Przykładne schronienie filozofa zamieni-ło się w
gorszący gabinet groszoroba.
Smaku, smaku wzniosły – woła Diderot – ty, który zastąpiłeś u mnie drewniany stół nieuniknionym i
cennym biurkiem [...]; ty pewnego dnia zaprowadzisz może moje mienie na most Saint Michel,
gdzie ochrypły głos obwoływacza ogłosi: kucająca Wenus za cenę dwudziestu ludwików . 2/
Diderot pisze o smaku, ale jednocześnie mówi o pieniądzach. Dlaczego? Poddanie się władzy
smaku, pragnieniu dopasowania części do „ całokształtu ”, ujawnia mechanizm społeczny
warunkujący całość doświadczenia estetycznego człowieka. Mechanizm ten staje się jeszcze
bardziej widoczny w noweli Norwida Ad leones !, opisującej szczególną przemianę rzeźby
przedstawiającej dwoje chrześcijan rzuconych lwom za czasów Domicjana. Podczas demonstracji
w pracowni rzeźbiarza, „ ani mało obiecującego talentu, ani mało dotrzymać mogącej organizacji ”,
mającej na celu ustatecznienie moralnego sensu grupy i właściwych postaciom atrybutów, z masy
wilgotnej gliny (męska postać zapowiadała piękny tors, kobieca – dramatyczny obrót figury, obie
trzymały w dłoniach krzyże, lew wciąż jeszcze był nieokreśloną bryłą) znika najpierw krzyż z
figury męskiej, a krzyż w ręce kobiety zamienia się w klucz. Sama rzeźba przekształca się w
przedstawienie walki, poświęcenia, zasługi, „ wszystkiego – zgodnie z zapewnieniem jednego z
uczestników spotkania – czego artysta tak wdzięcznie w tej pracy poszukiwał, co uprawia i na co
publiczność oczekuje ”. Pojawienie się bogatego korespondenta wielkiego amerykańskiego
dziennika, chcącego kupić rzeźbę, o ile tylko kompozycja i jej wykonanie dostatecznie mocno
przemówią ” do jego wyobraźni, pociąga za sobą dalsze i nieuchronne zmiany. W jego sposobie
„widzenia” mężczyzna miałby wyrażać energię czynu rozpoczynającego pracę, kobieta zalecająca
w niej udział – Oszczędność, lew to kufer, „ przy kufrze należałoby dać widzieć narzędzia rolnicze i
rękodzielne ”. Obszedłszy całość dokoła Amerykanin stwierdza: „ Jaśniej okazanej i piękniejszej
myśli dawno nie napotkałem... Grupa wyobraża K a p i t a l i z a c j ę w sposób wyrozumowany, i
przystępny.. .”, i podpisuje umowę na dzieło z marmuru za 15 tysięcy dolarów. W ten sposób grupa
chrześcijan staje się stosunkowo łatwo dającym się odczytać symbolem komercjalizacji. Norwid
poprzedza tę przemianę uwagą: „ piękne jest [...], ile się i jak się uprzedzająco przyczynia dobra
wola publiczności do uzupełnienia i wprowa-dzenia w życie dzieła sztuki ”, w zakończeniu
natomiast, już po metamorfozie, z ironią stwierdza: „ Jak to jednak daleko od Wyznawców, i dla
wyznania lwom rzuconych, do Kapitalizacji ”3/.
Zmiany, jakich dokonywał w swoim otoczeniu Diderot, chcąc harmonijnie i ze smakiem „zgrać” je
ze swoim nowym szlafrokiem, mogły pociągnąć za sobą katastrofę finansową. Poddający się woli
publiczności i smakowi bogacza rzeźbiarz Norwida przebywa długą drogę, zarabia jednak mnóstwo
pieniędzy. Różne są tu efekty opisanych przemian, w obu przypadkach chodzi wszak-że o jedno i to
samo – bezwzględny „ prawodawca ” smak ujawnia swój konwencjonalny, relatywny charakter, a
także swoją zależność od pieniądza. W związku z tym, że sam pieniądz jest zjawiskiem
historycznym i społecznym, pewne jest, iż prawdziwej natury smaku należy doszukiwać się w
historii i społeczeństwie.
Słownik wyjaśnia, że smak to „ poczucie piękna, harmonii; gust ”4/ . Powszechnie traktuje się go
jako duchową zdolność odróżniania, wyboru i oceny. Mówimy o kimś, że jest źle zbudowany, albo
o posągu, że ma piękne proporcje; natychmiast pojawia się kwestia kryteriów, na których opiera się
nasz sąd, i podstawy smaku umożliwiającego ocenę. Czy smak jest rzeczą nabytą, czy można się go
nauczyć jak wielu innych przydatnych w życiu rzeczy, czy poczucie smaku trzeba mieć, bo nie da
się go wpoić na drodze dowodzenia ani zastąpić przez naśladowanie? Tak czy inaczej pojmowany,
posiada ogromną, sobie właściwą moc normatywną: domaga się bezwarunkowej akceptacji i raczej
unika odpowiedzi na pytanie „ dlaczego ?”. Woli dekretować niż dyskutować. „ Dobry smak
przeciwstawia się „ smakowi ogółu ” jako przywilej i wyróżnik określonej elity społecznej. Kiedyś
był istotnym składnikiem kultury dworsko-
arystokratycznej. Uważano, że nie daje się wytłumaczyć, kształtuje jednak całe życie. „ Umiej
dobrze wybierać – pisał Baltazar Gracián – wymaga to dobrego smaku i trafności sądu. Nie
wystarcza po temu ani nauka, ani rozum ”5/ . Tezę o irracjonalności smaku ujmowano często w
formułę je ne sais quoi 6/ . Gracián twierdził, że no sé qué jest „ wdziękiem wszystkiego, co w
dobrym guście ”. „ Zabawia przyjemnie myśl i wyobraźnię – dodawał – ale jest niewytłumaczalne 7/”
. Szczególnie dobitne jest sformułowanie Bouhoursa: „ Smak jest uczuciem naturalnym, które tkwi w
duszy i jest niezależne od wszelkiej wiedzy, jaką można zdobyć ”8/ . W anonimowych Entretiens
galants można przeczytać, że „dobry smak sięga daleko, obejmuje on wszystko” 9/. Także
Bellegarde w swej rozprawie o smaku stwierdza, że „dobry smak wkracza wszędzie i okrasza nam
wszelkie rzeczy”. Za jego pomocą oceniamy „kolory, zapachy, nauki, stroje, budynki, wytwory
sztuki i dzieła natury” 10/ . „ Smak – pisze Rollin – jest najbardziej cennym przymiotem,
niezbędnym nie tylko w konwersacji, wymowie i naukach, lecz w całym życiu; to on właśnie [...]
uczy w każdej sprawie, co i jak czynić należy ” 11/. W ten sposób rozumienia smaku wpisał się
również Zbigniew Herbert w poetyckim rozważaniu o „ potędze smaku ” – upatrując w nim „ włókien
duszy i chrząstek sumienia ” nadał mu wymiar moralny, który umożliwia polityczną „ odmowę,
niezgodę i upór ” 12/ .
28329723.001.png
Choć historia terminu „ smak ” sięga czasów starożytnych, dopiero na przełomie XVII i XVIII wieku
smak, względnie gust estetyczny, staje się przedmiotem odrębnych rozważań. Pojęcie to szybko
robi zawrotną karierę teoretyczną. „ Estetyka smaku ” jest głównym nurtem XVIII-wiecznej myśli
estetycznej. We Francji podejmują tę problematykę Helvétius, Rousseau i Diderot. W Wielkiej
Encyklopedii wypowiadają się na temat smaku koryfeusze francuskiego oświecenia: d’Alambert,
Montesquieu i Voltaire. W Anglii o smaku piszą m.in. Shaftesbury, Hutcheson, Hume, Burke,
Home i Read. Kwestia smaku pojawia się również w estetyce niemieckiej – można tu wymienić
takie nazwiska, jak Gottsched, Winckelmann, Sulzer czy Kant 13/ . Smak ujmowano wówczas jako
dyspozycję do przeżycia i zarazem do oceny estetycznej. Edmund Burke pisał: „ przez smak
pojmuję jedynie tę władzę czy też te władze umysłu, które poddają się działaniu dzieł wyobraźni i
wytwornych sztuk oraz wydają o nich sąd ” 14/ . Według Kanta smak to „ zdolność oceniania tego,
co piękne ” 15/.
Współcześni krytycy wyodrębniają w XVIII-wiecznej teorii smaku pięć podstawowych grup
problemów. Pierwsza związana jest z psychologiczną naturą smaku, rozważaniem jego zmysłowo-
emocjonalnego, spontanicznego albo racjonalnego, refleksyjnego charakteru. To tutaj formułowano
pytania, w jakim stopniu jest on dyspozycją naturalną, wrodzoną, a w jakim nabytą, i jak ją można
wykształcić. Druga grupa problemów dotyczyła względności smaku i ocen estetycznych,
zgodności, „ równouprawnienia ” różnorodnych kryteriów i su-biektywnych, indywidualnych
upodobań. Problem różnorodności smaku rozpatrywany był również w perspektywie społeczno-
historycznej. Zastanawiano się nad jego zmiennością w różnych epokach, krajach, grupach
społecznych i kulturach. Kolejna grupa problemów związana była z rolą smaku w procesie
twórczym, relacją pomiędzy nim a władzą twórczą, najczęściej – genialnością. Piąty, odrębny krąg
problemowy dotyczył społeczno-wychowawczej roli smaku, jego miejsca i roli w duchowej
kulturze człowieka 16/.
Na społeczno-wychowawcze funkcje smaku estetycznego zwrócono uwagę stosunkowo wcześnie.
Hugh Blair podkreśla, że „ ćwiczenie smaku [...] jest w istocie jednym z najlepszych sposobów
doskonalenia umysłu [...]. Niewiele jest wartościowych dyspozycji niezależnych od doskonalenia
smaku. Wykształcony smak wzmaga wrażliwość na wszelkie czułe i ludzkie uczucia ” 17/ . Henry
Home pisał: „ Sztuki piękne były zawsze popierane przez mądrych władców, nie tylko dla własnej
rozrywki, ale ze względu na ich dobroczynny wpływ w społeczeństwie 18/” . Miał na myśli przede
wszystkim powszechną życzliwość, umiłowanie ładu, poszanowanie władzy. Trudno nie zauważyć
w tym miejscu wyraźnych związków teorii smaku z sytuacją historyczną po „ sławnej rewolucji ”. W
Niemczech akcentowano przede wszystkim motywy demokratyczne i solidarystyczne. Za cel
wychowania estetycznego stawiano „ aby wśród osób nierównych stanem występowała równość i
zbliżenie towarzyskie ” 19/. Marcus Herz łączył postęp smaku z ideałem „ najwyższej szczęśliwości ”,
z „ dalszym nieprzerwanym rozwojem naszych władz ”, „ proporcjonalnym rozszerzeniem wszelkich
zdolności” 20/. Postulat społeczno-wychowawczej funkcji smaku pojawia się także, w nawiązaniu
do Krytyki władzy sądzenia Kanta i sformułowanej tam tezy o integracyjnej roli smaku, u Schillera.
Jedynie dobry smak – stwierdza Schiller w Listach o estetycznym wychowaniu człowieka wnosi
harmonię do życia społecznego, albowiem wprowadza ją w życie jednostki ” 21/. Postawy
antyalienacyjne charakteryzują całą klasyczną estetykę niemiecką, wyprzedzającą w tym względzie
późniejszą diagnozę i krytykę Marksa.
Charakterystyczne, że w XIX wieku teoria smaku stopniowo traci swoje uprzywilejowane
stanowisko w całości myśli estetycznej. W Niemczech zainteresowanie nim wygasa niemal
całkowicie. Hegel kończy swą krytykę teorii smaku znamiennym stwierdzeniem: „ Potęga geniusza
przechodzi nad tym wszystkim do porządku, a smak ustępując przed nią na plan dalszy, czuje się
niepewnie i nieswojo ”22/ . W wieńczącym stuletni okres rozwoju klasycznej estetyki niemieckiej
systemie Friedricha Theodora Vischera problematyce smaku poświęcony jest zaledwie jeden krótki
28329723.002.png
paragraf, w którym stwierdza się, że smak i piękno to " dwie zupełnie różne rzeczy ” 23/. W Anglii
ostatnie prace o smaku ukazują się z początkiem XIX wieku. W literaturze francuskiej szersze
refleksje na jego temat można znaleźć jedynie w dziełach opublikowanych do 1825 roku. „ Niełatwo
wskazać w dziejach kategorii estetycznych – zauważa w związku z tym Stanisław Pazura – drugi
przykład, w którym tak wyraźnie zarysowane są historyczne granice kariery teoretycznej danego
pojęcia ” 24/. Rodzi się oczywiście pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy – dlaczego teoretyczne
zainteresowanie smakiem słabnie? Zwłaszcza że – jak wiemy – wciąż chętnie się odwołujemy do
tego „ prawodawcy ”, tak w formułowaniu ocen i sądów estetycznych, jak i w życiu codziennym.
Odpowiedź wymaga uprzedniego zbadania prawdziwej natury smaku, jego społecznego
fundamentu, mechanizmów, w obrębie których ujawnia swą „ prawodawczą ”, obowiązującą i
zobowiązującą moc.
Pieniądz, ta szczególna i powszechna forma, w jaką przekształcają się towary jako wartości
wymienne, odciska swą pieczęć na wszystkich rodzajach pracy ludzkiej i wszystkich jej wytworach.
Alchemii tej oprzeć się nie mogą nawet święte relikwie, a tym mniej – rzeczy uświęcone, nie
będące przedmiotem handlu ”25/ . Sztuka nie jest w tym względzie wyróżniona. I dla niej rynek
staje się instancją obiektywną. Rozpad średniowiecznego rzemiosła oznaczał uniezależnienie się
artysty od mecenasów oraz powiększającą się swobodę w dostarczaniu wytworów artystycznych
nie na konkretne zamówienie, lecz na rynek. Sztuka już w momencie jej nowożytnych narodzin
była towarem. Specyficzne wartości użytkowe dzieł sztuki – wartościami wymiennymi
ukrywającymi się za wartościami „ekspozycyjnymi”. Zewnętrzny kształt dzieła sztuki
nieuchronnie, wbrew wszelkim pozorom, spada do rangi czegoś nieistotnego. Odtąd wszystko może
być sztuką, byleby zostało zaakceptowane na rynku i tam znalazło odpowiedniego nabywcę.
Właśnie ten proces nazwał Norwid „ kapitalizacją ”. W tym też sensie, w jakim produkcja rynkowa
go podtrzymuje i pogłębia, jest on wrogi wobec twórczości artystycznej. Lukács stwierdził kiedyś,
że powieść współczesna rejestruje utratę wartości użytkowych dóbr materialnych i ich ogólną
przemianę w wartość wymienną jako rzeczywistość „ zdegradowaną ”. Nietrudno zauważyć, że w tej
sytuacji konieczny jest zewnętrzny przymus dla podtrzymania społecznego zainteresowania coraz
bardziej „ umownym ” przedmiotem artystycznym. Właśnie w odpowiedzi na to zapotrzebowanie
powstają salony, galerie, muzea, targi sztuki itp., które są w stanie narzucić publiczności taki czy
inny kanon estetyczny, nadawać rangę i godność dzieła sztuki.
Wystawy światowe – zauważa Walter Benjamin – przydają blasku wartości wymiennej towarów.
Tworzą ramy, dzięki którym ich wartość użytkowa schodzi na plan dalszy. Otwierają świat zwidów,
do którego człowiek wstępuje, by pozwolić się zabawiać. Przemysł rozrywkowy ułatwia mu to,
wynosząc go do poziomu towaru. Człowiek poddaje się manipulacjom tego przemysłu, rozkoszując
się wyobcowaniem od siebie samego i innych 26/.
Proces ten wyraża się w dwojaki sposób. Rozszerzając niepomiernie zakres produkcji artystycznej,
prowadzi z jednej strony do radykalnego obniżenia się jej poziomu, wyrażającego się w sztuce
trywialnej i kiczu. Z drugiej strony stwarza okazję do pogłębienia społecznej izolacji sztuki, do
buntu przeciw jej degradacji, który znalazł wyraz w idei sztuki „czystej”, „sztuki dla sztuki”.
Obie tendencje są wzajemnie dopełniającymi się stronami tego samego procesu komercjalizacji
sztuki. To, co pierwotnie było jednością, wytwór rzemiosła uosabiający piękno, rozdwaja się w
mniej lub bardziej przypadkowo powiązane ze sobą elementy – wartość użytkową i wartość
wymienną. Stosunek pomiędzy tymi dwiema wartościami wyraża istotę Norwidowskiej
kapitalizacji ”. Od tego, która z nich bierze górę, zależy, czy mamy do czynienia z „ czystym
dziełem sztuki, czy też z kiczem. Fakt z kolei, że stosunek między nimi jawi się jako mniej lub
bardziej przypadkowy, świadczy o tym, jak mało znaczący stał się sam przedmiot artystyczny. Jest
tak w istocie, ponieważ kicz jest sztuką trywialną, dostępną masom, ale świadczącą o
niedojrzałości ” zachwycającej się nim publiczności, „ sztuka dla sztuki ” reprezentuje wysoką
jakość, ale jest sztuką ezoteryczną, dla wtajemniczonych i wybranych. I tu, i tam – powiedziałby
Hegel – sztuka nie jest u siebie w domu.
Motywem określającym działanie artysty nie jest więc tworzenie arcydzieł, lecz dostarczanie na
rynek towarów, czemu odpowiada dowolność kształtowania dzieł sztuki, ich zewnętrznej formy
będącej materialnym nosicielem tkwiącej w nich wartości wymiennej. W praktyce dowolność ta
podlega całkowicie zasadzie subiektywnej i irracjonalnej, jak w przypadku współczesnych
„mitologii indywidualnych”. Ale to romantyzm uczynił swoim punktem wyjścia „absolutną
podmiotowość”, ekspresję osobowości twórcy. Tym samym nadał wielką rangę sposobom
organizowania pozostających do dyspozycji twórcy środków wyrazu.
My dzisiaj – pisał Heine – nie przymierzamy niczego do jakiejś innej, obcej nam twórczości ani nie
mierzymy niczego według potrzeby, która jest w nas samych. Staramy się poznać jedynie na
umiejętno-ściach, którymi Bóg obdarzył artystę dla objawienia swojej idei. W sztukach
recytatorskich na środki te składają się dźwięki i słowa. W sztukach plastycznych – barwy i formy.
Dźwięki i słowa, barwy i formy, to zwłaszcza, co widzialne; są to wszak symbole jedynie idei,
symbole rodzące się w duszy artysty, kiedy podnieca go święty duch świata. Jego dzieła są
symbolami, z których pomocą przekazuje on in-nym duszom swoje idee. Kto wyraża maksimum
przeżyć, i to najgłęb-szych, za pomocą najmniejszej liczby symboli, najprostszych, ten jest
największym artystą . 27/
Oto dlaczego, mówiąc ściśle – dodaje Ruskin – możemy nazwać wielkim malarzem tylko tego,
który się odznacza precyzją i siłą w języku linii, a wielkim rymotwórcą tego, który się odznacza
precyzją i siłą w języku słów 28/ . Historycznie zarysowanej tu sytuacji odpowiada właśnie
romantyczna idea sztuki „ czystej ”. Sprzeczności charakteryzujące wewnętrzny rozwój pierwszej
dają się rozpoznać w funkcjonowaniu i warunkach drugiej. Oto z jednej strony mamy obojętność
dla konkretnego kształtu, w jakim pojawia się wartość wymienna na rynku, z drugiej – koncentrację
i precyzję ekspresji. Zwraca na to uwagę Hegel:
Rozwój [...] sztuki romantycznej oraz jej ostatni etap polega na we-wnętrznym rozkładzie samego
materiału artystycznego, rozpadającego się na swe elementy, na wyzwalaniu się jego części, wraz z
którym – odwrotnie niż w sztuce klasycznej – rośnie subiektywna umiejętność oraz artyzm
twórczości, który staje się tym bardziej doskonały, im mniej ważkim staje się czynnik
substancjalny 29/ .
Hegel mówi o deprecjacji tworzywa, rozdrabniającej i wyzwalającej poszczególne jego elementy do
tego stopnia, że zaczynają żyć własnym życiem na swoistym „targowisku” środków wyrazu. Odtąd
można w nich przebierać jak w suknach wyłożonych na ladzie. Właśnie taki rozwój odzwierciedla
zdaniem Benjamina literatura l’art pour l’art. Poetyka tej literatury oraz odpowiadająca jej praktyka
nadają znaczenie dominujące smakowi.
W literaturze l’art pour l’art pisarz ma po raz pierwszy do czynienia z językiem w taki sposób, w
jaki kupujący ma do czynienia z towarem na wolnym rynku. Klient utracił kontakt z procesem
produkcji towarowej w wyjątkowym stopniu. Twórcy literatury l’art pour l’art należą do ostatnich,
o których dałoby się powiedzieć, iż wywodzą się z ‘ludu’. Żaden problem nie jest dla nich tak
palący, by mógł określić kształt ich słów. Raczej są skazani na dobieranie słów. Toteż ‘wyszu-kane
słowo’ wnet zostało wpisane na sztandary poezji 30/.
Benjamin słusznie zauważa, że znaczenie smaku powiększa się w miarę zanikania fachowej wiedzy
klienta i polega na możliwości mniej lub bardziej pretensjonalnego ukrywania jego niekompetencji.
28329723.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin