Pamiętnik Ashley Brown_rozdz._3.doc

(9 KB) Pobierz

Pamiętnik Ashley Brown

 

 

 

 

 

 

 

  Studniówka, godz 18.20

 

 

 

Wciąż trzymając się za ręce weszliśmy na sale, lekko się spóźniliśmy więc byli już wszyscy. Kątem oka zobaczyłąm Bena z Jess który zamarł wpatrując się w splecione ręce-moją i Andy'ego. Ale śmiesznie, jego twarz była na przemian blada, fioletowa, sina i purpurowa. Andy spostrzegł to i zaczął się otwarcie śmiać, a jego śmiech tak zaraźliwy spowodował że i ja zaczęłam się śmiać. Kelly z Davidem podeszli do nas zaniepokojeni:

-Z czego się śmiejecie? -co spowodowało u nas nowy wybuch śmiechu. Zdołałam tylko kiwnąć głową w stronę Bena i Jess, natychmiast spojrzeli w tamtym kierunku i też zaczęli się śmiać tylko bardziej dyskretnie. Biedny Ben widząc że się z niego śmiejemy wyszedł z sali mijając nas szerokim łukiem. O 18.30 zaczęliśmy tańczyć poloneza ciągle uśmiechając się od ucha do ucha. Wiem że to trochę nie w porządku, ale nie mogłam się powstrzymać, mój partner jednak wcale nie uważał że to nie w porządku. Jess rzucała mi natomiast mordercze spojrzenia, co sprawaiło że jeszcze bardziej chciało mi się śmiać. Wszystkie inne dziewczyny i nauczycielki patrzyły na Andy'ego jakby był jedynym facetem na sali, on jednak nie odrywał wzroku odemnie, nawet na chwilę nie zostawiając samej. Kiedy impreza zaczęła się rozkręcać podszedł do mnie Ben, dziwnym trafem podczas gdy Andy tańczył z Amandą, a wcześniej mnie unikał.

-Możemy porozmawiać? -akurat teraz zachciało mu się rozmawiać!

-Nie mamy o czym. -odparłam lodowato, nie patrząc nawet na niego.

-Nie zachowuj się jak dziecko... Powinnaś mi wybaczyć, każdemu może się zdarzyć jedna wpadka...-jak on śmie!?

-Posłuchaj sam siebie! Nie mogę uwierzyć że byłam z tobą i to tak długo! Teraz dopiero widzę jakim jesteś nędznym pozerem. Przyznaj, jakbym cię nie nakryła zdradzałbyś mnie dalej?

-Jesteś nie sprawiedliwa. Przez pierwszy miesiąc ani razu cię nie zdradziłem...-zamknął siędopiero gdy wymierzyłam mu policzek.

-Chociaż raz byłeś szczery. - i wyszłam nie oglądając się za siebie. Nawet niewiem kiedy się rozpłakałam. A więc przez dwa  pozostałe miesiące mnie zdradzał.To po co wogóle ze mną był!? Idąc przez parking cały czas słyszałam zadanie:"Przez pierwszy miesiąc ani razu cię nie zdradziłem". Wtedy  ktoś wziął mnie w ramiona, myśląc że to Ben zaczęłam okładać go pięściami, lecz on sprawnie jedną ręką złapał moje dłonie i przytulił do siebie. Dopiero wtedy spostrzegłam że to Andy...

-To moja wina, nie powiniem zostawaić cię samej. -mówił to tak smutnym głosem którego nigdy u niego nie słyszałam.-Obiecałem ci że się więcej do ciebie nie zbliży i cię zawiodłem...

-Andy, przestań! -ale on mnie nie słuchał.

-Niech tylko wyjdzie z sali! Nie potrzebnie mu wspominałem że  będę na niego tu czekać. Teraz na pewno nie wyjdzie...-musiałam coś zrobić, nie chciałam żeby Andy się z nim bił więc spojrzałam mu w oczy po czym go pocałowałam i poprosiłam:

-Zabierz mnie do domu, Andy. -w drodze do domu milczeliśmy, gdy wjechał na podjazd wysiadł otworzył mi drzwi i chciał jechać z powrotem. Złapałam jego dłoń i postanowiłam chociaż spróbować go zatrzymać, bo jeśliby pojechał na pewno wróciłby na tą cholerną studniówkę i chciał pobić tego idiote.

Znów go pocałowałam, spojrzałam w oczy i powiedziałam dziwnie łamiącym się głosem:

-Proszę, nie zostawiaj mnie dzisiaj samej... -nie tak to miało zabrzmieć, ale chyba zadziałało bo wziął mnie na ręcę mocno przyciskając do siebie, otworzył drzwi i zaniósł na górę. Położył na łóżku,zdjął buty i położył się obok mnie a ja wtuliłam się w niego. Trochę się martwiłam bo odkąd przyjechaliśmy nie powiedział ani słowa a to do niego niepodobne. Musiałam się upewnić że panuję już nad swoim głosem więc odchrząknęłam i powiedziałam:

-Jesteś na mnie zły? -oczy miał zamknięte ale mięsnie napięte. Powoli otwierał oczy i przysunął mnie bliżej siebie.

-Jak mógłbym być zły na ciebie? -w dowód tego pocałował mnie z takim uczuciem jak jeszcze nigdy i nieco się rozluźnił więc postanowiłam się przebrać, gdy tylko odderwaliśmy się od siebie. Szepnełam mu więc:

-Idę się przebrać,zaraz wracam. -ale nagle wpadł mi do głowy pomysł, Andy nadal był smutny więc trzeba go jakoś oderwać od rzeczywistości...

-Widziałeś kiedyś moją garderobę? -mówiąc to uśmiechnęłam się figlarnie.

-Po raz drugi jestem w twoim pokoju, nie garderoby jeszcze nie widziałem -jest! Nareszcie się uśmiechnął. Trzymając się za ręce weszliśmy do garderoby. Znalazłam ulubione spodenki od dresu i bawełnianą podkoszulkę.

-No i jak ci się podoba moje królestwo? -próbowałam go wkręcić w rozmowe.

-Mam być szczery czy kulturalny? -super zaczął żartować! -Jest w twoim stylu co oznacza że bardzo mi się podoba.

-A teraz możesz być szczery -rzuciłąm, chcąc się z nim podroczyć i zaczęłam się przebierać, co najwyraźniej wprawiło go w osłupienie bo stał i tylko patrzył wyciągam spinki z włosów i zabieram się do rajstop. Powiedział nieco skrempowanym głosem:

-ekhm... może mam wyjść? -uciekał spojrzeniem w bok, wow! Roześmiałam się i powiedziałam:

-Ty to potrafisz człowieka rozśmieszyć! Nie, nie musisz wychodzić, jeśli chcesz możesz się odwrócić i nie podglądać. -zrobił dziwną mine i się odwróicił. Szybko wskoczyłam w spodenki i bluzke i podeszłam na paluszkach do Andy'ego.

-Kim jesteś i co zrobiłeś z Andym którego znałam i kochałam?! -powiedziałam histerycznym szeptem w odpowiedzi się roześmiał i odparł:

-... i kochałam? Powiedz coś więcej na ten temat. Zaczyna się robić interesująco -nareszcie szeroko się uśmiechnął, tylko że sama się wkopałam i co teraz?

-A co tu dużo mówić? -pociągnęłam go z powrotem do pokoju, zdejmując mu marynarkę po czym lekko pchnęłam na łóżko jego samego i położyłam się obok. Andy przytulił mnie do siebie i tak zasneliśmy. 

Gdy się obudziłam jego nigdzie nie było. Szybko zeszłam na dół ale David powiedział że wyjechał jakąś godz temu. Zrezygnowana poszłam do łazienki się umyć. Nie wzięłam ubrań więc z łązienki wyszłam w samym ręczniku. Na progu drzwi stanęłam, nie mogąc się ruszyć bo na fotelu siedział szeroko się uśmiechając nie kto inny tylko Andy.

-Widzę że przyjechałem w samą porę. -gdy zobczył zdezorientowanie na mojej twarzy zaśmiał się i powiedział -Byłem w domu się przebrać ale szybko sie stęskniłem. Twój brat powidział że bierzesz prysznic zastanawiałem się czy się do ciebie nie przyłączyć, obawiałem się jednak że możesz mnie wyrzucić więc postanowiłem zaczekać tu no i jestem.

Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję, a on zaczął mnie całować i świat zaczął wirować. Nagle poczułam że ręcznik zaczyna się osuwać na ziemie zanim zdążyłam cokolwiek pomyśleć Andy podtrzymał go i owinął mnie nim starannie i szepnał z niechęcią qypuszcając z objęć:

-Lepiej idź się ubrać. -widząc ogień w jego oczach zrobiłam jak mi kazał ale zanim wyszłam powiedziałam -Tylko mi nigdzie nie znikaj!

Cięzko oddychając wyszłam z pokoju i szybko wskoczyłam w pierwsze lepsze spodnie, założyłam jakąś bluzkę i naciągnęłam bluzę z kapturem. Szybko wróciłam ale on nadal tam był...

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rozdział ten dedykuję mojej Ani, która mnie tak dopingowała w pisaniu;***

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin