Rozdział 8 Spacer z Edwardem BPOVPrzyjechałam do domu o 16:20, czyli nie całe dwie godziny do przyjścia Edwarda.Gdy weszłam do domu taty jeszcze nie było. Od razu skierowałam się do mojego pokoju. Odłożyłam torbę i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w moje jedyne rurki i niebieską bluzkę, a na nią na założyłam moja żółtą bluzę. Zeszłam do kuchni i wzięłam sobie szklankę soku pomarańczowego. Poszłam z nią do salonu. Gdy położyłam ją na stole, akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, ale była dopiero 17:10. Edward miał przyjść o 18:00. A może mi sie pomyliło? Doszłam do drzwi i otworzyłam je. Stała w nich Jessica.
-Hej Bella! Idziesz z nami przejść się? - Wskazała na Ashley, którą poznałam na w-f, Erica, Mike ,Kelly i Angelę. Wszyscy stali przed moim domem z wielkimi uśmiechami.-Wiesz Jessica strasznie bym chciała, ale umówiłam się już. Może innym razem ok??-powiedziałam to do Jess. Inni zrobili dziwne miny.
-Ok,....... a z kim sie juz umówiełaś ? -powiedzała wścibsko Jess i spojrzała się na mnie znacząco.
-YYY ja ... - Nie wiedziałam czy powiedzieć im prawdę czy nie. Jak powiem prawdę to mogę założyć się, że jutro będzie chodziła plotka po całej szkole, że chodzę z Edwardem. Po przemyśleniu tego, postanowiłam powiedzieć prawdę.
- Umówiłam się z Edwardem – Kiedy Jessica to usłyszała szczęka opadła jej na ziemię tak samo jak reszcie stojącej przed moim domem.
-A więc nie będziemy ci zabierać czasu. Cześć! -powiedziała na odchodne.
-Na razie! - Zamknęłam drzwi. Było słychać jak rozmawiają i śmieją się. Byłam pewna, że jutro cała szkoła będzie mówiła, że ja i Edward chodzimy ze sobą. A może właśnie Edward po to mnie zaprosił na cały ten spacer??? Gdy weszłam do salomu do domu wszedł mój tata.
-O Bells! Wybierasz się gdzieś?? - Spytał się zdziwiony moim ubiorem.
-Właściwie TAK... to mogę?-Tak oczywiście, a z jaką koleżanką?-YYY...tato to nie koleżanka. -A więc kto? Chłopak?
-Tak! Znaczy się nie mój. Znaczy, to jest tylko mój przyjaciel, kumpel, kolega.
-To kto? Przyjaciel, kumpel czy kolega? -No, raczej przyjaciel.-Dobrze, a kto to taki?-Edward Cullen. -Nie jest dla ciebie za stary?-Tato ja z nim chodzę na biologię i ma ze mną w-f od dzisiaj. -Jak to od dzisiaj? -A długo, by opowiadać.
-Mamy czas.I od moich zeznań uratował mnie dźwięk dzwonka do drzwi.
-O to do mnie tato. Ja otworzę! -Powiedziałam i szybko podbiegłam do drzwi o mało nie przewracając się przy tym. Otworzyłam drzwi, a przede mną stał Edward. Piękny jak zawsze.
-Hej gotowa? - Spytał uśmiechając się do mnie.
-Tak tylko wezmę kurtkę i możemy iść. -Wzięłam kurtkę i powiedziałam do taty na wychodne:
- Tato ja już idę. Pa pa.-No, papa. Tylko nie przyjdź za późno.-Dobra! Kocham cię. Pa pa. –Powiedziałam i wyszliśmy jak najprędzej. Edward tylko się zdarzy zaśmiać.
-Co? - Spytałam go.
-Czemu tak szybko wyszliśmy?
-Bo gdybyśmy zostali to by był całus i uwaga cytuje:
""Izabelko masz tylko na siebie uwarzać i nie wrócić zbyt późno"'
-A potem znowu buzi, buzi, a tobie posłał by w ogóle takie spojrzenie, że chyba tylko jakiś nieśmiertelny potwór, by to przeżył - i spojrzałam sie na niego z wyrzutem - on tylko uśmiechnął się.
-Mówisz ktoś nieśmiertelny? Potwór? -powiedział śmiejąc się.
-No dobra, trochę przesadziłam. - Też się zaśmiałam.
-Bella jesteś niesamowita.
-Nie tylko ja tu jestem niesamowita.
Potem szliśmy trochę w ciszy. Postanowiłam jednak ją przerwać:
-Jak to zrobiłeś?
-Ale co Bella? Nie wiem o co ci chodzi.
-Jak przepisałeś się na mój w-f?
-No wiesz sekretarkę to ja mam w małym palcu. O co nie poproszę to dostanę to -Zaśmiał się.
-Ok. Drugie pytanie. Po co przepisałeś się na mój w-f? – Byłam trochę wściekła, ale chciałam widzieć.
- Sama chciałaś żebym przyszedł na twój w-f i popatrzył jak ci idzie.
-Ale to tylko było w przenośni wariacie! - Powiedziałam uderzając go w łokciem.
- Chciałem tez troszeczkę się z ciebie pośmiać! - Tym razem on mnie uderzył tak jak ja jego. Na chwilę mnie objął i uśmiechnął się. Potem mnie szybko puścił, bo zobaczył, w naszym kierunku idzie Jessica.-Cześć wam! - Powiedziała do nas.
-Witaj Jess. - Powiedział grzecznie Edward obejmujac mnie. Ja się tylko na niego spojrzałam.
-Cześc Jessica. -Powiedziałam ściszonym głosem. - Gdzie wybieracie się co?
-A my idz... – Nie dokończyłam, bo przerwał mi Edward.
-My idziemy przejść się jeszcze troszeczkę, a potem odprowadzę Bellę do domu.
-Aha. Dobra, ja idę, bo mama jest na mnie wściekła.
-Ok. Pa Jess. -No, pa!
-Wiesz co Jess sobie pomyślała?
-Nie a ty wiesz ??-Widzisz Bello ja... yyy umiem czytać w myślach. - Zatkało mnie. Jak on czyta w myślach to wie co o nim myślę.
-No nie! Żartujesz tak? Robisz sobie ze mnie jaja?
-Bello z takich rzeczy nie żartuje się. Ja mówię poważnie. - No dobra, więc o czym myślę teraz?
-Widzisz od każdej reguły są jakieś wyjątki. Ja tylko tobie nie potrafię czytać w myślach.
-Ale to szalone. Czyli ja jestem wariatką czy co? Mój mózg jakoś innaczej pracuje? Nadaje na jakiś innych falach?
-Ty sie martwisz, że jesteś wariatką, a ja słyszę głosy. –Uśmiechnął się promiennie.
-Dobra wrócimy do Jess. Co sobie pomyślała?
-Bedzie cię jutro wypytywała czy jesteśmy parą?- I co ja mam jej powiedzieć?!
-Wiesz myślę, że jeśli ci to nie przeszkadza to możesz jej powiedzieć, że tak jesteśmy parą.
-Ok! To jej tak powiem. -Dobra. Chodźmy już w stronę twojego domu.-Dobrze. Chodźmy. Po krótkiej ciszy w rozmyśleniach. -O czym tak myślisz? - Spytał Edward.
-Yyy ja ...ja myśle sobie czy tylko tak udajemy przed wszystkimi czy my na prawdę jesteśmy ze sobą. - Te ostatnie 3 słowa powiedziałam tak cicho, że chyba ja je tylko słyszałam, ale nie on jakimś cudem usłyszał. Nic nie powiedział tylko się zatrzymał i mnie do siebie przybliżył, tak, że nasze twarze dzieliły tylko kilka centymetrów. W pewnym momencie pocałował mnie. Coś w tym pocałunku było dziwnego. Jego wargi były zimne tak jak bym pocałowała nieboszczyka. ...
niebanalna4