Back to life - Prolog by Moniaaa2712.pdf

(320 KB) Pobierz
309353087 UNPDF
Autor: Moniaaa2712
Beta: Aniaaaa.a
Spis treści:
Prolog
str. 2
~ 1 ~
309353087.006.png 309353087.007.png
~ Prolog ~
Od dwóch lat jej życie ograniczało się do czterech ścian. Kolejny
smutny dzień mijał bezpowrotnie, a ona wiedziała, że coś wymyka jej
się z rąk, mimo iż to był świadomy wybór. Odseparowana od
znajomych i świata zewnętrznego, myślała tylko o zakończeniu swojej
marnej egzystencji. Całe życie dziewczyny, było szare i ponure. Nawet
pokój świadczył o oderwaniu się od rzeczywistości. Ściany pomalowane
na czekoladowo, w ciemności przypominały bardziej czerń, na lampach
i półkach zalegał kilkutygodniowy kurz i pajęczyny. Ona sama też
wyglądała na wyjątkowo zaniedbaną. Brązowe włosy ułożone były w
artystyczny nieład, poskręcane i nieczesane od dłuższego czasu. Rzeczy
nosiła te same po kilka dni, nie wysilając się nawet, żeby przebrać się
w koszulę nocną do snu, który i tak rzadko jej towarzyszył. Gdy
zmęczenie brało górę nad strachem przed zamknięciem oczu, zawsze
miała koszmary, które zrywały ją z krzykiem z objęć Morfeusza. Nawet
rozmowa z rodzeństwem, nie sprawiała dziewczynie żadnych
przyjemności.
Siedziała w bujanym fotelu – pamiątce po matce – wymyślając
kolejny sposób na zakończenie swojej marnej wegetacji, gdy do pokoju
wszedł brat.
- Bello, kochanie. Kolacja czeka na ciebie w kuchni. – Powiedział
zrezygnowanym tonem, wiedząc, że ona i tak mu nie odpowie, a tym
bardziej nie dołączy do swojego rodzeństwa.
- Nie masz zapewne ochoty zejść… - Zaczął po chwili patrząc na
siostrę. – Przyniosę ci ją tutaj.
Podszedł do stolika, stojącego pod oknem i zabrał ze sobą talerze
z nietkniętym śniadaniem i obiadem. Gdy tylko zamknęły się drzwi,
Bella zaczęła płakać. Ukryła twarz w dłoniach i oparła głowę na
kolanach. Gdy po kilku minutach usłyszała ciężkie kroki brata, otarła
szybko łzy i na powrót zaczęła wpatrywać się w ścianę. Drzwi zaczęły
powoli uchylać się i do pokoju wszedł brat dziewczyny, położył talerz z
kolacją na stoliku i podszedł do siostry. Widząc brak jakiejkolwiek
reakcji na jego obecność, ukląkł przed nią i zaczął rozmasowywać
~ 2 ~
309353087.008.png 309353087.009.png
siostrze zdrętwiałe kończyny, które powinny być nogami, a były to w
rzeczywistości kości naciągnięte skórą.
- Bello… - Zaczął szeptem. – Siostrzyczko…
Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, podjął decyzję, że musi być
bardziej stanowczy.
- Bello! Jeżeli nie masz zamiaru wrócić do świata żywych, tylko
nadal będziesz się zachowywać jak zombie, wiesz jak to się skończy…
Błagam cię! – W jego oczach pojawiły się łzy. – Błagam cię, Bello… Tak
dalej być nie może. Musisz zacząć wychodzić, musisz zacząć spotykać
się ze znajomymi, musisz… zacząć żyć! Brakuje nam ciebie. Alice cały
czas płacze, tęskni za tobą… Ja tęsknię…
Przestał prosić i powoli wstał. Spojrzał jeszcze raz na bladą,
wychudzoną siostrę i wyszedł. Gdy tylko drzwi się zamknęły,
dziewczyna zaczęła rozpaczliwie płakać. Wstała ze swojego bujanego
fotela, podeszła do okna i wyjrzała przez nie martwym wzrokiem. Było
już ciemno, mrok zalał całą okolicę. Granatowe, gęste chmury,
przesłoniły blask księżyca. Dziewczyna stała i patrzyła na
przejeżdżające samochody, na kobietę spacerującą z psem, na liście
drzew, poruszane przez wiatr. Patrzyła i sama nie wiedziała, czego
szuka. Spuściła swój wzrok na parapet i zauważyła, że kwiatek Hoya
Bella 1 , który dostała od Niego w prezencie urodzinowym, również
umierał, tak jak ona. Wzięła doniczkę do ręki, przytuliła ją do piersi,
osunęła się o ścianę i zaczęła ponownie rozpaczliwie szlochać.
Wyczerpana swoją bezradnością. Położyła się na ziemi, nadal tuląc
swój kwiat i zaczęła się zastanawiać, jak to zakończyć. Tabletki już
były. Skończyło się to płukaniem żołądka i nudnościami, przez kolejne
tygodnie. Wejście pod rozpędzone auto… Również… Kierowca zdążył
zahamować, złamała jedynie rękę upadając na jezdnię. Dziewczyna
była w rozpaczy.
Nagle podniosła się z ziemi, upadając wcześniej dwa razy,
odstawiła swój kwiatek na miejsce i usiadła do biurka. Powolnym
ruchem, jakby w zwolnionym tempie, wyciągnęła z szuflady pustą
kartkę papieru i długopis, który zdawał się być tak ciężki, jakby ważył
dziesięć kilogramów. Chciała napisać list do brata i siostry. Uznała
bowiem, że była im to winna. Tylko ich miała. Tylko oni nadal przy niej
1 Hoya Bel la - Pikny mały kwiat doniczkowy. Zdjcie w olderze „dodatki”.
~ 3 ~
309353087.001.png 309353087.002.png 309353087.003.png
byli, choć nie zasługiwała sobie na to. Po prawie godzinie jedyne, co
udało jej się napisać, to „Kochani”. Kartka nadawała się do
wyrzucenia, oprócz tego jednego, konkretnego słowa, widniały na niej
same hieroglify, ciężkie do odszyfrowania i plamy od słonych łez.
Zrezygnowana, odłożyła długopis i poczłapała w stronę łazienki.
Pochyliwszy się nad wanną, odkręciła ciepłą wodę. Przykucnęła przy
brzegu i wpatrywała się w kapiący strumień. Zaczęła odkręcać kurek i
zakręcać, odkręcać i zakręcać… Zaczęła żałować, że i życia nie można
tak łatwo przerwać…
~ 4 ~
309353087.004.png 309353087.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin