Juraszek Dawid_Xiao Long. Jedwab i porcelana_02_Niebieski smok.rtf

(20969 KB) Pobierz
Jedwab i porcelana, tom 2. Niebieski smok

 


 

DAWID JURASZEK

 

JEDWAB I PORCELANA

Tom II

 

NIEBIESKI SMOK

 

Oficyna wydawnicza RW2010

Poznań 2013


Rozdział I

 

w którym Xiao Long walczy z oporem materii, żywiołami i asną abością.

 

 

Unoszący się w wodzie chałat wyglądał jak kolejny trup. Xiao zacisnął by i postawiwszy mocno stopy na obmywanym nurtem rzeki azie, pochylił się po sznur. Szarpnął nagle i ze stęknięciem poderwał chałat do ry. Ledwo zgojona skóra na ramieniu zapiekła krótko. Woda wybrzuszyła na chwilę materię, ale kiedy wypłynęła szwami i przetarciami, chałat nie obwisł, lecz ż asnym życiem, podrygując cały i machając zawiązanymi kawami jakby w bezsilnej ci i daremnej rozpaczy. Xiao zarzucił roztrzepotany r na ramię i przeszedł po azach na brzeg.

Po opuszczeniu kanionu Rzeka Tuzina Zakręw przestawała zasługiwać na to miano, prostowała się bowiem i rozlewała szeroko pośd bujnego szczu, walczącego o lepsze ze skalnymi zwaliskami. Dzika okolica nie pozwalała mieć nadziei na ludzką pomoc, ale i obaw przed człowieczą niegodziwością. Dla uciekiniera, jakim był Xiao, odludzie stanowiło bezpieczną przystań.

Tratwa wciąż miała postać stosu zrąbanych mieczem bambusów, leżących w ytkiej wodzie, ale Xiao musiał wpierw zadbać o strawę. Od brzasku zasypywał rzecznym żwirem kilka ciał, które pochował w zaimprowizowanym grobie między skałami pośd stwiny. Tylko tak ustrzec się zemsty wodnych upiorów, w które obdarci przezeń z odzienia i dobytku zmarli zmieniliby się niechybnie, gdyby powierzył ich ciała rzece. Teraz miał zapas sukna porżniętego na pasy, trochę sznura oraz parę lepszych lub gorszych noży, ale i omdlałe mięśnie, pod powiekami zaś martwe twarze i bezwładne ciała.

Wysypał na brzeg połów, apany na znalezioną wcześniej śnię rybę, wypatroszył, jak umiał, a potem rozł na rozgrzanej skale. Miał nadzieję, że do wieczora ce wysuszy mięso dość, by nadawało się do jedzenia. Od rana miał w ustach tylko wodę, sknił więc do jadła. Tymczasem siadł przy stercie bambusów i jął wiązać je niemrawo, leniwie krążąc myślami wokół prażących się rybich tusz. Wspinające się na nieboskłon ce biło niemiłosiernie; Xiao czuł, że powinien schronić się w cieniu, lecz nie mając siły się podnieść, zwilż tylko wodą rozpuszczone ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin