Frost Mark - Arthur Conan Doyle 01 - Lista siedmiorga.pdf

(2393 KB) Pobierz
Frost Mark - Lista siedmiorga.NSB
M ARK F ROST
Lista siedmiorga
The List of 7
Tłumaczył Robert Lipski
402042888.001.png
1. K OPERTA
Koperta była welinowa, kremowa. Subtelnie pr ĢŇ kowana, szorstka, bez znaków
wodnych. Kosztowna. Rogi pozaginały si ħ i pobrudziły, gdy bezszelestnie wsuni ħ to j Ģ pod
drzwiami.
Doktor tego nie usłyszał, a słuch miał wyj Ģ tkowo ostry, podobnie zreszt Ģ jak
wszystkie zmysły. Znajdował si ħ we frontowym pokoju, w którym sp ħ dził cały wieczór.
Dorzucaj Ģ c polana do kominka, studiował niezbyt przejrzysty tekst. Czterdzie Ļ ci pi ħę minut
wcze Ļ niej uniósł wzrok, gdy po schodach wchodziła Pietrowiczowa. Wyra Ņ ne szuranie
pazurów jej jamnika i gło Ļ ne st Ģ pania rozmyły si ħ w Ļ ród odgłosów wieczoru, przesyconego
siln Ģ woni Ģ gotowanej kapusty. Doktor patrzył, jak paj ħ cze cienie przemykaj Ģ po l Ļ ni Ģ cej,
drewnianej podłodze pod drzwiami. Koperty tam wówczas nie było.
Prawie nie pami ħ tał, Ň e pragn Ģ ł, by istniał prostszy sposób na spojrzenie na
czasomierz, bez konieczno Ļ ci stałego wyjmowania go z kieszonki kamizelki i otwierania
koperty. Wła Ļ nie dlatego, kiedy sp ħ dzał wieczór w pokoju, wykładał otwarty zegarek na blat
biurka. Czas, albo raczej jego racjonalne wykorzystanie, było jego obsesj Ģ . Spojrzał na
zegarek, kiedy szczuropodobna psina i jej chuda, melancholijna, pochodz Ģ ca z Rosji pani
przeszły obok drzwi jego mieszkania – był kwadrans po dziewi Ģ tej.
Tekst ponownie go wci Ģ gn Ģ ł. Izyda odsłoni ħ ta . Ta madame Bławacka musiała by ę
niespełna rozumu – pomy Ļ lał Doyle. Jeszcze jedna Rosjanka, jak ta nieszcz ħ sna
Pietrowiczowa ze swoj Ģ Ļ liwowic Ģ . Czy próba przeniesienia poddanych cara na angielski
grunt musiała zako ı czy ę si ħ nieodwracalnym obł ħ dem? Zbieg okoliczno Ļ ci – stwierdził.
Jedna melancholijna szajbuska i jedna ogarni ħ ta megalomani Ģ , Ň uj Ģ ca cygara
transcendentalistka nie mog Ģ o niczym przes Ģ dza ę .
Przyjrzał si ħ uwa Ň nie zdj ħ ciu Heleny Pietrowny Bławackiej na frontyspisie –
nadprzyrodzony spokój i czyste, przenikliwe spojrzenie.
Wi ħ kszo Ļę twarzy instynktownie cofa si ħ przed insektoidalnym obiektywem
fotoaparatu. A ona si ħ gn ħ ła przed siebie i pochłon ħ ła go w cało Ļ ci. Co s Ģ dzi na temat tej
osobliwej ksi ĢŇ ki? Izyda odsłoni ħ ta . Jak na razie osiem tomów, w sumie ponad pi ħę set stron –
a to stanowiło zaledwie jedn Ģ czwart Ģ dzieła tej kobiety, którego celem było zjednoczenie i
za ę mienie – bez odrobiny wsz ħ dobylskiej dot Ģ d ironii – całego znanego duchowo-
filozoficznego i naukowego systemu my Ļ lenia. Innymi słowy, stanowiło ono rewizjonistyczn Ģ
teori ħ wszelkiego stworzenia.
Cho ę , jak głosiła notka biograficzna pod zdj ħ ciem, H. P. B. sp ħ dziła wi ħ ksz Ģ cz ħĻę
swego pi ħę dziesi ħ cioletniego Ň ycia, kr ĢŇĢ c po Ļ wiecie i kontaktuj Ģ c si ħ z ró Ň nymi guru,
twierdziła ona, i Ň ksi ĢŇ ka była dziełem boskiego natchnienia i powstała dzi ħ ki Mistrzom,
którzy objawili si ħ jej niczym duch ojca Hamleta, a jeden z nich, Naj Ļ wi ħ tszy spo Ļ ród
Ļ wi ħ tych, wszedł w ni Ģ i przez pewien czas kierował jej dłoni Ģ . Do Ļ wiadczenie to okre Ļ lała
mianem pisma automatycznego. To fakt, ksi ĢŇ ka napisana była dwoma ró Ň nymi stylami –
zawahał si ħ , czy nazwa ę je głosami. Je Ļ li jednak chodzi o zawarto Ļę , stanowiła istny
galimatias mniej lub bardziej zrozumiałego bełkotu – zaginione kontynenty, promienie
kosmiczne, tajemne rasy, złe kabały i praktykuj Ģ cy czarn Ģ magi ħ kapłani.
Szczerze mówi Ģ c, w swoich własnych dziełach odnajdywał podobne nawi Ģ zania, ale
to była b Ģ d Ņ co b Ģ d Ņ beletrystyka, fantastyka naukowa, podczas gdy ona oferowała swoje
mrzonki jako teologi ħ .
Dr ħ czony tymi my Ļ lami uniósł wzrok i dostrzegł kopert ħ . Czy wła Ļ nie została
wsuni ħ ta? Czy pod Ļ wiadomie zauwa Ň ył ruch i dlatego popatrzył w tamt Ģ stron ħ ? Nie
pami ħ tał, aby co Ļ usłyszał, nie wychwycił skrzypienia stopni, trzasku zginanego kolana, ani
szelestu r ħ kawiczki na drewnie lub papierze – a te stare schody lepiej ni Ň mosi ħŇ ne tr Ģ by
oznajmiłyby mu pojawienie si ħ go Ļ cia. Czy Ň by lektura dzieła Bławackiej tak mocno
przyt ħ piła jego zmysły? Raczej nie. Nawet w sali operacyjnej, maj Ģ c przed sob Ģ
przywi Ģ zanego do łó Ň ka umieraj Ģ cego pacjenta, wyj Ģ cego mu prosto do ucha i bryzgaj Ģ cego
płynami ustrojowymi, niczym czujny kot wychwytywał odgłosy tego, co działo si ħ wokoło.
A jednak koperta tam była. Czy mogła le Ň e ę pod drzwiami przez... ju Ň dziesi Ģ ta...
czterdzie Ļ ci pi ħę minut? A mo Ň e kurier dopiero przybył i wci ĢŇ jeszcze stał za drzwiami?
Doktor nasłuchiwał oznak Ň ycia, czuj Ģ c jak jego serce bije coraz szybciej, a w ustach
pojawia si ħ kwa Ļ ny, irracjonalny smak strachu. Nie był mu obcy. Bezszelestnie wysun Ģ ł ze
stojaka na parasole najtwardsz Ģ lask ħ , zakr ħ cił ni Ģ zr ħ cznie w powietrzu i trzymaj Ģ c
skierowan Ģ czarn Ģ , s ħ kat Ģ gałk Ģ ku górze, w pozycji do ciosu, otworzył drzwi.
To co ujrzał, lub raczej czego nie zobaczył w migocz Ģ cym gazowym Ļ wietle
korytarza, przez najbli Ň szy czas b ħ dzie nawiedza ę jego my Ļ li; przy wtórze ostrego Ļ wistu
powietrza, drzwi uchyliły si ħ i w tej samej chwili mroczny cie ı znikł z korytarza z pr ħ dko Ļ ci Ģ
zr ħ cznego prestidigitatora zgarniaj Ģ cego z ko Ļ cianego stolika czarn Ģ jedwabn Ģ chustk ħ . A w
ka Ň dym razie tak mu si ħ wtedy wydawało.
Korytarz był pusty. Nie miał przeczucia, Ň e jeszcze przed chwil Ģ w holu znajdowała
si ħ jaka Ļ osoba. Gdzie Ļ niedaleko słycha ę było rz ħ polenie Ņ le nastrojonych skrzypiec, nieco
dalej kwiliło dziecko, z ulicy dochodził stuk ko ı skich kopyt na kocich łbach.
Bławacka musiała mnie oczarowa ę – pomy Ļ lał. Tak to bywa, kiedy czyta si ħ jej dzieła
po zmierzchu.
– Jestem podatny na sugesti ħ – mrukn Ģ ł pod nosem, wycofuj Ģ c si ħ do swego
mieszkania. Zamkn Ģ ł drzwi na klucz, postawił na swoim miejscu lask ħ i powrócił do
przerwanego zaj ħ cia.
Koperta była prostok Ģ tna. Bez napisu. Uniósł j Ģ pod Ļ wiatło – papier był gruby, nic
przeze ı nie przebijało. Wygl Ģ dała zwyczajnie.
Si ħ gaj Ģ c do lekarskiej torby, wyj Ģ ł lancet i z chirurgiczn Ģ dokładno Ļ ci Ģ , która była
jego wizytówk Ģ , przebił i przeci Ģ ł papier. Welinowa kartka, nieco cie ı sza ni Ň koperta, ale
tego samego rodzaju, gładko wysun ħ ła si ħ na jego dło ı . I cho ę nie nosiła Ļ ladu tłoczenia i nie
było na niej Ň adnego monogramu, z cał Ģ pewno Ļ ci Ģ mo Ň na było powiedzie ę , Ň e była dziełem
kogo Ļ z wy Ň szych sfer. Zło Ň ona wpół, bardzo dokładnie. Rozło Ň ył j Ģ i przeczytał.
Szanowny Panie,
Pilnie potrzebuj ħ Pa ı skiej pomocy w niecierpi Ģ cej zwłoki sprawie zwi Ģ zanej z
oszustwami dokonywanymi podczas praktyk spirytystycznych. Mówiono mi o sympatii, jak Ģ
darzy Pan ofiary podobnych fałszerstw. Pewna osoba, której to Ň samo Ļ ci nie mog ħ tu wyjawi ę ,
potrzebuje niezwłocznie Pa ı skiej pomocy. Jest Pan człowiekiem religii i nauki, tote Ň
oczekuj ħ , i Ň nie oka Ň e si ħ Pan wobec tej sprawy oboj ħ tny. Stawk Ģ jest niewinne ludzkie Ň ycie,
futro wieczorem o 20.00 przy Cheshire Street 13. Czekam z niecierpliwo Ļ ci Ģ .
Po pierwsze, pismo – staranne, precyzyjnie nakre Ļ lone litery. Pismo osoby
wykształconej. Słowa napisane były zdecydowanie, pióro musiało by ę dzier Ň one silnie, dło ı
mocno przyci Ļ ni ħ ta do papieru. Pomimo i Ň nie pisano pod presj Ģ czasu, po Ļ piech był a Ň nadto
widoczny. List musiał powsta ę w ci Ģ gu godziny.
Nie po raz pierwszy otrzymał podobne zaproszenie. W pewnych kr ħ gach Londynu
wiedziano o jego kampanii, maj Ģ cej na celu zdemaskowanie fałszywych mediów i im
podobnych, plugawych oszustów. Nie był człowiekiem publicznym i nie szukał popularno Ļ ci,
ale ci, którzy byli w potrzebie, od czasu do czasu zasi ħ gali jego porady i pomocy. Nie
pierwszy raz spotykał si ħ z pro Ļ b Ģ o pomoc, ale nigdy dot Ģ d nie uczyniono tego w równie
tajemniczy sposób.
Papier nie pachniał wonno Ļ ciami czy perfumami, nie miał Ň adnych cech
charakterystycznych. Był ostentacyjnie bezpłciowy i spokojny. Tak dalece posuni ħ ta
anonimowo Ļę musiała by ę starannie wyuczona.
Kobieta – skonstatował – zamo Ň na, wykształcona, zagro Ň ona skandalem. M ħŇ atka
albo zwi Ģ zana z kim Ļ dobrze sytuowanym b Ģ d Ņ powszechnie znanym. Na dodatek wpadła na
mielizny „spirytyzmu”. Te okre Ļ lenia pasowały zwykle do kogo Ļ , kto niedawno stracił blisk Ģ
osob ħ albo obawiał si ħ , Ň e tak wielki i bolesny cios jest nieunikniony i spadnie na ı ju Ň
niebawem. Niewinna osoba, jej mał Ň onek lub dziecko.
Adres, który mu podano, oznaczał East End, w pobli Ň u Bethnal Green. Podłe miejsce,
w ka Ň dym razie nieodpowiednie na samotne w ħ drówki dla panien z dobrego domu.
Przed ponownym pogr ĢŇ eniem si ħ w lekturze dzieła Bławackiej, doktor Arthur Conan
Doyle zanotował sobie w my Ļ lach, Ň e ma wyczy Ļ ci ę i naładowa ę swój rewolwer.
Było Bo Ň e Narodzenie 1884 roku.
Mieszkanie, a zarazem gabinet doktora Doyle'a, znajdowało si ħ na drugim pi ħ trze
starego budynku w robotniczej dzielnicy Londynu. Było raczej marne – ot, pokój dzienny i
ciasna sypialnia, zamieszkiwał je za Ļ skromny m ħŇ czyzna o niewygórowanych potrzebach i
stonowanych, spokojnych manierach. Lekarz z powołania, a obecnie maj Ģ cy za sob Ģ
czteroletni Ģ praktyk ħ , ów prawie dwudziestosze Ļ cioletni młodzieniec był bliski wej Ļ cia w
szeregi bractwa, którego członkowie jako Ļ sobie radzili pomimo trawi Ģ cej ich niezmiennie
Ļ wiadomo Ļ ci krucho Ļ ci własnego Ň ywota.
Jego lekarska wiara w niezawodno Ļę nauki została w nim gł ħ boko zaszczepiona, ale
nie nale Ň ała do najmocniejszych, a jej podwalin ħ pokryła drobniutka siateczka p ħ kni ħę
wywołanych niepowodzeniami.
Pomimo i Ň dziesi ħę lat temu odszedł od Ko Ļ cioła katolickiego, pozostał w jego
wn ħ trzu niezaspokojony głód wiary, który kierował go ku odległym dziedzinom nauki,
maj Ģ cym w jego mniemaniu empirycznie dowie Ļę istnienia duszy.
Był gł ħ boko przekonany, Ň e nauka doprowadzi go w ko ı cu na wy Ň yny duchowego
poznania, ale temu niezłomnemu przekonaniu towarzyszyło nieskr ħ powane pragnienie
oderwania si ħ , porzucenia maski realnej uprzejmo Ļ ci i pogr ĢŇ enia si ħ w mistycyzmie, Ļ mierci,
w Ň yciu prowadz Ģ cym ku lepszemu Ň ywotowi.
Ta t ħ sknota dr ħ czyła jego umysł niczym upiór. Nigdy nikomu si ħ z tego nie zwierzał.
Aby zaspokoi ę pragnienie zło Ň enia broni, czytał Bławack Ģ , Emanuela Swedenborga i
wielu innych, mniej lub bardziej znanych mistyków, przetrz Ģ saj Ģ c podejrzane antykwariaty i
ksi ħ garnie w poszukiwaniu racjonalnego potwierdzenia, dowodu, który mógłby wzi Ģę do r ħ ki.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin