Kozak Magdalena_Sznurki Przeznaczenia.rtf

(1945 KB) Pobierz

Sznurki Przeznaczenia

 

 

I stało się, że Trianon, Dziedzic Montagronii, przybył z górzystej krainy swojej na wielki turniej rycerski. Albowiem Król Latinier, w leciech już będąc, nadzieję na posiadanie dziedzica porzucił był całkowicie. Postanowił przeto tron swój przekazać starszej córce Arnildzie, pod zrozumiałą kondycją wszakże, że księżniczka czym rychlej za mąż pójdzie, na co panna ochoczo zgodę swą dała. Zebrali się co tchu rycerze z całej Agronii, rodów najprzedniejszych i najpośledniejszych, ażeby w szranki stanąć i najgodniejszego spośród siebie wyłonić. Obmierzłą wszak bowiem byłaby myśl, by księżniczka rodu królewskiego za cudzoziemca jakowego pójść miała, czy to spośród Barbarów śmierdzących i włochatych, czy spośród Ligninjczyków gnuśnych oraz zarozumiałych wielce. Na ten to turniej właśnie Trianon, młodzieniec rodu starożytnego acz zubożałego, śpiesznie się stawił.

- Brzdęk! załomotał metal, to uderzył miecz o tarczę albo i odwrotnie.

Podniosłam dłonie do twarzy w imitacji przestrachu.

- Ooooj! pisnęłam dokładnie tak, jak to przynależy niewieście z gminu, słabej i bojaźliwej. Damy, wachlujące się na podwyższeniach koronkowymi chusteczkami, pilnie utrzymywały obojętny, lekko wzgardliwy wyraz bielonych twarzy. Uczucia tak pospolite jak strach im bowiem nieznane. Co innego nam, służkom wszelakim bojanie się to nasz chleb codzienny. Zwłaszcza kiedy walczą tacy dzielni, przerażający rycerze.

- Trrach! Trrach! Brzdęk!

Zerknęłam spomiędzy palców, jak to sobie moje paniątko radzi. Chyba dobrze, uznałam, widząc, jak dzielnie okłada przeciwnika mieczem po łbie. Niech mnie świśnie, jeżeli kiedykolwiek wyrozumiem się na tych paradach, pchnięciach, sztychach czy innych mecyjach. Cóż, to po prostu nie mój zakres kompetencji, jak mawiał uczenie mnich, który czasem zaglądał do nas do służebnej, a już moją skromną osobę upodobał sobie szczególnie.

Mój zakres kompetencji to cerowanie, pranie, sprzątanie, dbanie o posiłki, ugadywanie gospodarzy co do noclegów, dopatrywanie zapasów owsa dla koni, posyłanie po medyka, co tam jeszcze… Dużo więcej, wymieniać się nie chce. Wszak wystarczy powiedzieć: wszystko, co tylko czyni mego pana szczęśliwym.

- Trrach!

Przeciwnik mego pana zachwiał się, chyba wreszcie podstawowa wiadomość została mu wbita do głowy przez żelazny hełm: nie zadzieraj z Trianonem! Młody Dziedzic Montagronii nie na darmo wszakże wychowywał się w kraju surowym, górzystym i posępnym, i wszelakich rozrywek całkowicie pozbawionym. Nie dziwota więc, że namiętnie oddawał się jedynemu zajęciu, które mu w tej sytuacji pozostało: bądź to ścigał i dotkliwie okładał towarzyszy, bądź też samemu był przez nich ścigany i dotkliwie okładany. Ot i wychował się na zabijakę. Ćwiczenie czyni mistrza, mawiał ów mnich mój znajomy i to mu trzeba przyznać: miał ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin