TERESA NEUMANN.docx

(934 KB) Pobierz

TERESA NEUMANN
 

http://www.vismaya-maitreya.pl/rose2.gif

Niemiecka stigmatyczka ur. w Konnersreuth - Bawaria, 8 kwietnia 1898 roku, w Wielki Piątek. Była pierwszym dzieckiem z jej 11-ciorga rodzeństwa, dzieci jej rodziców Ferdynanda Neumanna i Anny Grillmeir. Ta liczna rodzina utrzymywała się z małej farmy. na farmie. Marzyła aby wyjechać do Afryki i poświecić swoje życie jako siostra misyjna. Jednak ten plan upadł w roku 1918, kiedy uległa ciężkiemu wypadkowi podczas pożaru. Pomagała podawać wodę, kiedy część zabudowania razem z ogniem spadło na jej plecy. Spowodowało to utratę wzroki i paraliż ciała Teresy.

Po tym wypadku była zupełnie ślepa jak również unieruchomiona. W dniu 29 kwietnia 1923 roku w Rzymie odbywała się beatyfikacja Św. Tereski z Lesieux. Teresa Neumann odmówiła nowennę do Małej Świetej Tereski. Od tego dnia powrócił jej całkowicie wzrok.
W późniejszym czasie Teresa komunikowała się z Małą Tereską. roku. Było to 17 maja 1925 rok. Jak sama Teresa później mówiła zobaczyła w tym dniu przy sobie Maryję. Twierdziła, że właśnie Ona ją wyleczyła. Teresa była na powrót sprawna.

Niestety nadal ciało jej było pełne bólu i nikt nie umaił znaleźć przyczyny. W Pierwszy Piątek Wielkiego Postu 5 marca 1926 roku otrzymała pierwszy stygmat, sekretną ranę serca Jezusa. Trzymała ją w sekrecie i chciała aby ta rana się zagoiła. Podczas otwarcia rany serca dostała również wizję Jezusa na Górze Oliwnej razem z Apostołami.

Następny piątek 12 marca - Teresy rana ponownie zaczęła krwawić i znowu otrzymała wizje Jezusa na Górze Oliwnej. 19 marca, następny piątek - rana serca otworzyła się ponownie. 26 marca - to samo i wizja Jezusa dźwigającego krzyż i Jego upadek. Podczas tej wizji rana krwawiła mocniej. Ciągle trzymała sekret. Wiedziała o tym tylko jej siostra.

W Wielki Piątek Teresa doświadcza w wizji całej drogi krzyżowej Jezusa. Bardzo cierpiała, otworzyły się jej dodatkowo rany na głowie i na rękach. Tak się zaczął jej wielki mistyczny proces, który już w każdy piątek będzie jej towarzyszył do samej śmierci.

W piątek 9 listopada 1926 roku Teresa ma już 9 ran Jezusa; w sercu, na głowie, na rękach, na plecach i ramionach, rany od ciężkiego krzyża W sumie miała ich już później 45. Od roku 1922 do 1962 nic nie jadła ani nie piła. Jej jedynym pokarmem była tylko Komunia Święta. Teresa również nie spała. Nie traciła na wadze, pomimo, że co tydzień była bardzo odwodniona.

Zapiski lekarzy,

13 lipiec - 55 kg,
18 lipiec - 51 kg,
20 lipiec - 54 kg,
23 lipiec - 52 kg,
28 lipiec - 55 kg.

Zmarła 18 września 1962 roku o 4-tej rano. Oficjalnie stwierdzono u niej zawał serca. W roku 2005 Biskup Regensburga w obecności 40 000 pielgrzymów, którzy przybyli do Konnersreuth otworzył proces beatyfikacji Teresy Neumann.

serduchoróżaserduchoróżaserducho

http://www.vismaya-maitreya.pl/31545205rv8.jpg

http://www.vismaya-maitreya.pl/19068672ha0.jpg

http://www.vismaya-maitreya.pl/80347397xq5.jpg

http://www.vismaya-maitreya.pl/67171564ul7.jpg

http://www.vismaya-maitreya.pl/70036782wg9.jpg

http://www.vismaya-maitreya.pl/14718888xb7.jpg

TERESA NEUMANN - STYGMATYCZKA
(CZĘŚĆ 1)
LINK! DO CZĘŚCI 2

http://www.vismaya-maitreya.pl/trete567567.JPG

Postać Teresy Neuman jest ciągle mało znana chociaż był czas, że tysiące ludzi asystowało w jej stygmatach. Budziła zdumienie i zachwyt. Dzięki niej wielu zrozumiało sens własnego istnienia.

"... Albowiem sądzę,
że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą
w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić...."
(List Św. Pawła do Rzymian 8:18 )

Wielkim objawieniem było życie Teresy Neumann, niemieckiej stygmatyczki noszącej na swoim ciele 45 ran Jezusa Chrystusa. Przez jej ciało Chrystus przypominał światu własne bolesne doświadczenia i jeszcze raz poprzez swojego "ziemskiego anioła" odkrywał ludziom cel własnej misji na Ziemi.

"... bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów bożych ..."
(List Św. Pawła do Rzymian 8:19)

Człowiek powinien umieć przyjąć na siebie doświadczenia Boga i równocześnie oddać się w jego ręce, wówczas - może być tego pewny, że Duch Święty przeniknie w jego serce. Ten temat nigdy nie będzie zrozumiany przez umysły materialistyczne, zawsze będzie ich szokować realizowanie się w Bogu poprzez własną pokorę, cierpienie i wybór życia w drodze własnych wyrzeczeń.

"... Ależ w tej mierze,
jak jesteśmy uczestnikami cierpień Chrystusowych,
radujcie się abyście podczas objawienia chwały jego
radowali się i weselili.

Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają
dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch Chwały,
Duch Boży spoczywa na was....
((1 List Św. Piotra 4: 13,14 )

Teresa Neumann urodziła się w Wielki Piątek 8 kwietnia 1898 roku w małej wiosce Konnersreuth w Bawarii, jako najstarsze dziecko Ferdynanda i Anny Neumannów. Żyła razem ze swoją rodziną na małej farmie, pomagała rodzicom w Światowej, kiedy jej ojciec został w tym czasie powołany do niemieckiej armii.

Jej wielką ambicją było aby mogła pracować jako siostra misyjna w najbiedniejszych zakątkach Afryki. Niestety jej marzenia nigdy się nie spełniły. Jej plan pokrzyżował pożar, który wybuch w sobotę 10 marca 1918 roku. Ogień palił zabudowania w wiosce, w której mieszkała Teresa. Pomagała nościć wodę. Nagle spadła na nią z wysoka płonąca belka. Teresa była w ciężkim stanie i z każdym dniem jej kondycja zdrowotna ulegała pogorszeniu. Po tym wypadku cierpiała na uszkodzenie kręgosłupa i innych jeszcze części ciała, była oszpecona wielkimi bliznami. Po powrocie ze szpitala do domu przeżyła ponownie wypadek, spadła ze schodów do piwnicy. Ten wypadek otworzył jej zagojone już uszkodzenia. Bardzo cierpiała. W marcu 1919 roku straciła zupełnie wzrok. Nie mogła jeść, tylko piła. Opiekował się nią Dr. Mittendorfer, który później obserwował jej wszystkie doświadczenia mistyczne. Ojciec Naber, pastor parafii Św. Laurentiego w Kennersreuth pisał o spirytualnym zaangażowaniu Teresy Neumann już od 9-tego roku życia.

Po zaistaniałych wypadkach Teresa była niewidoma i sparaliżowana. 29 kwietnia 1923 roku w Rzymie odbywała się beatyfikacja Małej Tereski od Dzieciątka Jezus. W życiu Teresy Neumann postać Małej Tereski odgrywała wielką rolę. W tym dniu poświeciła się modlitwie, którą ofiarowała Małej Teresce. 17 maja 1925 roku Święta Tereska z Lisieux została kanonizowana i oficjalnie ogłoszono ją świętą.

W tym dniu Teresa Neumann usłyszała głos Małej Świętej, pytała ją delikatnie:
- Czy ty chcesz być zdrowa?
- Wszystko będzie w porządku jeśli tak chce Bóg - tak brzmiała odpowiedź Teresy Neumann.
- Czy będziesz szczęśliwa jak twoje cierpienie będzie lżejsze i będziesz mogła ponownie chodzić i widzieć ? - kontynuowała Mała Św. Tereska.
- Wszystko co przyjdzie od Boga przyniesie mi radość - odpowiedziała Teresa.
- Teresa przynoszę ci radość, będziesz mogła ponownie siedzieć, chodzić i widzieć, lecz ciągle będziesz bardzo cierpieć. Jednak nie obawiaj się będę ci pomagać. Jestem przy tobie od dawna i będę w przyszłości.

Po tej rozmowie poczuła jak dwie silne ręce uniosły ją w górę. Po 6,5 roku paraliżu poczuła się zupełnie zdrowa. Wszystkie dolegliwości jej ciała ustąpiły. Co ciekawe znikły z jej ciała wszystkie blizny jakie spowodował ogień. W niektórych miejscach były tak głębokie, że nawet były uszkodzone kości. Teresa wyglądała jak nowonarodzona. Przez kilka miesięcy była zupełnie zdrowa i nic na jej ciele nie przypominało poprzednich dolegliwości.

http://www.vismaya-maitreya.pl/opip.JPG

W dniu swojego uzdrowienia Teresa również zobaczyła przy sobie Maryję. Jak później sama mówiła, że to właśnie dzięki niej uzyskała na powrót zdrowie.

Lecz w listopadzie 1925 roku nagle zachorowała, miała silną gorączkę i bardzo cierpiała na bóle brzucha. Nie była w stanie podnieść się z łóżka. 13 lekarzy znalazło się przy jej boku, budziła ich wielkie zainteresowania. Zdiagnozowali, że cierpi na ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. Zdecydowali, że ją operują i przygotowali salę operacyjną. Lecz następne wydarzenia zmieniły bieg sprawy. Teresa zadecydowała, że wszystko jest w ręku Boga i przyjmie każdą jego decyzję.

Powiedziała do lekarzy:
- Jeśli Bóg chce może uciąć nawet moją głowę. W tej samej chwili Teresa poczuła ostry ból, który spowodował, że jej ciało zaczęło zwijać się, skręcać i wykonywać nienaturalne ruchy. Gwałtownie siadła na łóżku wpatrując się nieruchomymi oczami w jeden punkt. Lekarze zebrani wokół niej słyszeli tylko jak odpowiadała kilka razy - "tak". Pojawił się następny atak, spadła z łóżka i ku zdziwieniu lekarzy i jej rodziny wstała i rzekła do rodziców.
- Chodźmy do kościoła podziękować Św. Teresce, jestem zdrowa.

5 marzec 1926 rok, pierwszy piątek wielkiego postu, Teresa pozostała w łóżku na wpółświadoma. Przed południem wróciła do normalnego stanu, zdziwiona zobaczyła, że jej nocna koszula jest pełna krwawych plam w okolicy serca. Nie chciała martwić rodziców, postanowiła zachować ten fakt w tajemnicy. Pomyślała, że ta nowa rana wkrótce sama się zagoi. Schowała brudną koszule pod materac. Rana znajdowała się kilka cm poniżej serca. Był to pierwszy jej stygmat umieszczony dokładnie w miejscu, gdzie włócznia Longinusa przebiła ciało Jezusa.
Rana była rozległa i głęboka.

http://www.vismaya-maitreya.pl/tajemnica7_m.jpg

Po tym wydarzeniu w Teresy codziennym życiu nic się nie zmieniło i tak było aż do następnego piątku 12 marca - ponownie mocno osłabła. Popadła w podobny stan jak w ubiegły piątek. Przyszły wizje, była w ekstazie, jej serce wylewalo krew, otworzyła się blizna. 19 marca po raz 3-ci powtórzyła się ta sama sytuacja. Tym razem Teresa zdradziła swoją tajemnicę siostrze. Było dziwne, że rana natychmiast się goiła. I następny piątek 26 marca już z samego rana miała wizje. Podczas ekstazy otrzymała następne rany, pierwsza przybyła na lewej ręce. Już nie mogła dłużej utrzymać przed światem swojej tajemnicy. Ta wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się po całej Bawari.

Teresa Neumann cierpiała przeżycia Jezusa Chrystusa w każdy piątek przez 36 lat swojego życia, 725 razy. Świadkami tych wydarzeń było tysiące ludzi. Budziła wielką sensację, której towarzyszyło również tysiące opinii. Jej mistyczne życie, jej cierpienie wywoływały głębokie refleksje. Nie raz jeszcze przyszło jej się zmagać ze swoim zdrowiem. Była osobą, która nie jadła, nie piła i nie spała przez następne lata życia od chwili pojawienia się stygmatów. Teresę odwiedzali turyści i pielgrzymi z całego świata: z drugiej półkuli - USA... a nawet z Indii. Jednym z nich był Paramahansa Yogananda...

Przekopiowałam fragment z "Autobiografi Yogina" - Yogananda osobiści opisuje jego spotkanie z Teresą Neumann w Bawari. Zamieszczam ten rozdział 39 - jako część II:

"SPOTKANIE ŚWIĘTEJ KATOLICZKI I WIELKIEGO YOGINA."

"... Prześladowani ale nie opuszczeni,
powołani ale nie pokonani.
Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący
aby i życie Jezusa na ciele naszym się objawiło.

Zawsze bowiem my,
którzy żyjemy dla Jezusa
na śmierć wydani bywamy
aby i życie Jezusa
na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło ... "
(2 list Św. Pawła do Korynt. 4: 9 - 11 )

 

SPOTKANIE ŚWIĘTEJ KATOLICZKI
I WIELKIEGO YOGINA
(CZĘŚĆ 2)
LINK! DO CZĘŚCI 1

http://www.vismaya-maitreya.pl/8iyky.JPG

Cicha i pokorna
podporządkowana Woli Boga
przyjęła na siebie wielki krzyż.

"...Przyjmuję na siebie ten krzyż nie dla niego samego ale w uznaniu Krzyża Zbawcy. Cierpienie moje samo w sobie nie mające mocy zbawczej może ratować dusze jedynie w ścisłym połączeniu z udręką Pana naszego... " (Teresa Neumann)

W 2001 roku mój znajomy, który wyjaśniał mi tajniki mistycznego życia zaproponował:
- Poczytaj poezje Paramhansy Yoganandy.
- A któż to taki ? - zapytałam.
Ze śmiechem dodał:
- Ktoś kto powinien ci się spodobać.
Mój znajomy parę lat wcześniej doświadczył dziwnych przeżyć i aby odnaleźć ich zagadkę udał się do Indii na długie medytacje. Poznałam go już w roku 2001, dowiedział się od mojej koleżanki o moich przeżyciach i zadzwonił do mnie aby trochę na ten temat pobajdurzyć ... tak się zaczęła nasza znajomość. Tym sposobem odwiedziłam się o istnieniu kogoś, kto nazywał się Yogananda. Jakiś czas później przyniosłam z biblioteki tomik jego poezji. Po raz pierwszy zobaczyłam przemiłe oblicze człowieka, który nazywał się Paramhansa Yoganada i podobno był Wielki. Niebawem zapomniałam o nim ale nie na długo. Zostałam zaproszona na wspólne medytacje. Pojechałam w to miejsce .... kiedy weszłam na salę, pierwsze co ujrzałam był - wielki portret tajemniczo uśmiechniętego Yoganady. Dwa lata później pochłonęło mnie życie Teresy Neumann. Przeszukiwałam biblioteki, internet, ciągle było mi za mało i ciągle pragnęłam wiedzieć o niej więcej i więcej. I znowu ... życia przypadek ? czy może coś innego ? ... odwiedziła mnie kobieta, która potrzebowała pomocy. Przyniosła mi książkę " Autobiography of a Yogi". Dzięki niej odkryłam, że Yogananda znał osobiście Teresę Neumann. I tak dziwne drogi przeznaczenia wplątały mnie w dwa życia: Paramahansy Yoganandy i Teresy Neumann.

"Autobiografia Yogina"
rozdział 39

http://www.vismaya-maitreya.pl/72679.jpg

Katolicka stygmatyczka Teresa Neumann

Wracaj do Indii. Czekałem cierpliwie na ciebie przez piętnaście lat. Niedługo opuszczę ciało i popłynę ku Świetlistemu Brzegowi. Przybywaj, Yoganando! Głos Sri Jukteswara zabrzmiał wstrząsająco w wewnętrznym mym uchu podczas medytacji, którą odbywałem w mej siedzibie na Górze Waszyngtona. Przebywszy w mgnieniu oka dziesięć tysięcy mil, słowa te przeniknęły mnie jak blask błyskawicy. Piętnaście lat! Tak, uświadomiłem sobie, teraz jest rok 1935; spędziłem w Ameryce piętnaście lat szerząc nauki swego guru. Teraz mistrz mnie odwołuje. Wkrótce potem opisałem to wydarzenie memu drogiemu przyjacielowi Jamesowi Lynnowi.

Dzięki codziennemu stosowaniu krija-jogi jego duchowy rozwój był tak znaczny, że często nazywałem go "świętym Lynnem". W nim i w wielu innych ludziach na Zachodzie widzę z radością spełnienie się przepowiedni Babadżi, że Zachód wyda również świętych, którzy z pomocą odwiecznej ścieżki jogi osiągną prawdziwe urzeczywistnienie Boga w sobie. Mr. Lynn ofiarował się szlachetnie pokryć koszta mej podróży, po rozwiązaniu w ten sposób sprawy finansowej poczyniłem przygotowania do podróży przez Europę do Indii. W marcu 1935 r. zarejestrowałem zgodnie z prawem Stanu Kalifornia Towarzystwo Urzeczywistniania Jaźni (Self Realization Fellowship - SRF) jako korporację nie związaną z żadną sektą i nie obliczoną na zysk, a mającą trwale istnieć. Towarzystwu podarowałem wszystko co w Ameryce posiadałem, włącznie z prawami autorskimi do napisanych przeze mnie książek. Utrzymuje się ono ze sprzedaży moich pism oraz, jak większość innych wychowawczych i religijnych instytucji, z darów swych członków i publiczności. "Wracam do Indii", rzekłem mym uczniom. "Nigdy nie zapomnę Ameryki". Na pożegnalnym bankiecie, urządzonym na moją cześć w Los Angeles przez mych przyjaciół, spoglądałem długo w ich twarze i myślałem z wdzięcznością: "Panie, kto pamięta, że Ty jesteś Jedynym Dawcą wszystkiego, ten nigdy nie zazna braku słodyczy przyjaźni ludzkiej". Wypłynąłem z Nowego Jorku 9 czerwca 1935 r. statkiem "Europa".

Towarzyszyło mi dwóch uczniów; mój sekretarz C. Richard Wright i starsza pani z Cincinnati, miss Ettie Bletsch. Na oceanie zażywaliśmy dni spokoju, które stanowiły przyjemny kontrast do porzednich pełnych pośpiechu tygodni. Okres naszych wczasów był jednak krótki; szybkość nowoczesnych statków morskich ma też pewne ujemne strony! Jak każda inna grupa ciekawskich turystów i my także zwiedzaliśmy ogromne i stare miasto Londyn. Następnego dnia zostałem zaproszony do wygłoszenia przemówienia na wielkim zebraniu w Cax-ton Hali, na którym przedstawiony zostałem londyńskim słuchaczom przez Sir Harry Lauder'a w jego szkockiej posiadłości. Niebawem przeprawiliśmy się przez Kanał na kontynent, ponieważ pragnąłem odbyć specjalną pielgrzymkę do Bawarii. Czułem, że jest to jedyna sposobność do odwiedzenia wielkiej katolickiej mistyczki Teresy Neumann z Konnersreuth. Przed laty czytałem o Teresie zdumiewające sprawozdanie. Informacje w czytanym przeze mnie artykule były następujące:

(1) Teresa, urodzona w 1898 r., padła ofiarą wypadku mając lat dwadzieścia, w wypadku straciła wzrok i została sparaliżowana.
(2) W 1923 r. odzyskała cudownie wzrok dzięki modlitwom do św. Teresy "Mały Kwiat". Później zostały uzdrowione także inne członki Teresy Neumann.
(3) Od 1923 r. Teresa Neumann powstrzymuje się całkowicie od jedzenia i picia, z wyjątkiem konsekrowanego opłatka podczas codziennej komunii.
(4) W 1926 r. pojawiły się na jej głowie, piersi, rękach i stopach stygmaty czyli rany Chrystusa, gdyż przeżywała w swym ciele wszystkie jego cierpienia.
(5) Znając normalnie tylko codzienny język niemiecki swej wsi, Teresa podczas swych piątkowych transów wypowiada zdania, które uczeni zindentyfikowali jako starożytne aramejskie. W niektórych momentach swych wizji mówi także po hebrajsku i grecku.
(6) Za zezwoleniem władz kościelnych Teresa pozostawała kilka razy pod ścisłą naukową obserwacją. Dr. Fritz Gerlich, wydawca Protestanckiego czasopisma niemieckiego, przybył do Konnersreuth, aby "zdemaskować katolickie oszustwo", jednakże skończyło się na tym, że napisał ze czcią biografię Teresy.

Jak zawsze, na Wschodzie czy Zachodzie, gorąco pragnąłem poznać świętych. Toteż cieszyłem się, gdy 16 lipca nasze małe grono przybyło do niezwykłej wsi Konnersreuth. Wieśniacy bawarscy okazali żywe zainteresowanie naszym samochodem (przywiezionym z nami z Ameryki), jak i osobliwie dobraną grupą jego pasażerów: młody Amerykanin, starsza pani i Hindus o oliwkowej cerze i długich włosach podgarniętych pod kołnierz płaszcza. Mały dom Teresy, czysty i zgrabny, z kwitnącymi pelargoniami przy prymitywnej studni, był niestety zamknięty na głucho. Ani sąsiedzi, ani przechodzący listonosz wiejski nie potrafili nam udzielić informacji. Zaczął padać deszcz; towarzysze moi namawiali mnie do odjazdu.

- Nie - rzekłem z uporem - pozostanę tu, dopóki nie znajdę jakiegoś śladu Teresy. Kiedy po dwóch godzinach siedzieliśmy jeszcze w samochodzie wśród posępnego deszczu, westchnąłem skarżąc się: - Panie - dlaczego przyprowadziłeś mnie tutaj, jeśli jej nie ma? Koło nas zatrzymał się jakiś mówiący po angielsku człowiek, który ofiarował nam swą pomoc.
- Nie wiem dokładnie, gdzie jest teraz Teresa - rzekł - lecz wiem, że często udaje się z wizytą do domu profesora Franca Wutza, nauczyciela języków obcych na uniwersytecie w Eichstatt, osiem mil stąd. Nazajutrz rano gromadka nasza pojechała do cichego miasta Eichstatt. Dr. Wutz powitał nas serdecznie w swym domu. - Tak, Teresa jest tutaj: - Zawiadomił ją o gościach. Niebawem posłaniec wrócił z jej odpowiedzią.
- Chociaż biskup prosił mnie, abym nikogo nie przyjmowała bez jego zgody, to przyjmę człowieka bożego z Indii. Głęboko wzruszony jej słowami poszedłem za doktorem Wutzem na piętro do salonu. Teresa weszła natychmiast, promieniejąc aurą pokoju i radości. Ubrana była w czarną suknię i miała na głowie "nienagannie" białe nakrycie. Chociaż miała wówczas trzydzieści siedem lat, wyglądała na Zdrowa, dobrze zbudowana, o rumianych policzkach, pogodna - oto święta - która nie je! Teresa powitała mnie bardzo uprzejmym podaniem ręki. Uśmiechnęliśmy się promiennie w milczącym zjednoczeniu, poznając, że każde z nas jest miłośnikiem Boga.

Dr Wutz ofiarował się uprzejmie służyć za tłumacza. Gdy usiedliśmy, zauważyłem, że Teresa patrzy na mnie z naiwną ciekawością - widocznie Hindus należy w Bawarii do rzadkości.
- Czy pani nic nie je? - Pragnąłem usłyszeć odpowiedź z jej własnych ust.
- Nic oprócz Hostii o godzinie szóstej rano każdego dnia.
- Jak duża jest Hostia?
- Jest cienka jak papier i nie większa od małej monety. Dodała: - Przyjmuję ją jako sakrament, jeśli nie jest konsekrowana, nie potrafię połknąć.
- Chyba nie mogła pani żyć tylko tym przez dwanaście lat?
- Żyję światłem Boga.
Jakże prosta była jej odpowiedź! - Einsteinowska!
- Widzę, że pragnie pani powiedzieć, iż energia spływa do ciała pani z eteru, słońca
 i powietrza.
Przelotny uśmiech pojawił się na jej twarzy. - Bardzo jestem szczęśliwa widząc, że pan rozumie, w jaki sposób żyję.
- Święta pani; życie jest codziennym potwierdzeniem prawdy wypowiedzianej przez Chrystusa: "Nie samym chlebem żyje człowiek, ile wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mateusz 4:4) Bateria ciała ludzkiego odnawia się z pomocą nie tylko ciężkiego pokarmu (chleba), ale i wibracyjnej kosmicznej energii (słowo lub oum). Niewidzialna moc spływa do ciała ludzkiego przez rdzeń przedłużony (medulla oblongata). Ten szósty centr ciała znajduje się w tyle karku na szczycie pięciu czakramów (w sanskrycie "koła" lub centra promieniującej siły kręgosłupa). Rdzeń przedłużony jest głównym wejściem, przez który uzupełnia się w ciele zasób powszechnej siły życiowej (Aum) i łączy się bezpośrednio z ludzką siłą woli, skupioną w kutastha (siódmym centrze) czyli centrze Chrystusowej świadomości w trzecim oku pomiędzy brwiami. Energia kosmiczna jest wtedy zgromadzona w mózgu jako rezerwuar nieskończonych możliwości, wspominanych w Wedach jako "tysiącpłatkowy lotos światła". Biblia chrześcijańska mówi o Aum jako o "Duchu Świętym", czyli niewidzialnej sile życiowej, która w sposób boski podtrzymuje wszelkie stworzenie. - "Azaliż nie wiecie, iż ciało wasze jest kościołem Ducha Świętego, który w was jest, którego macie od Boga, a nie jesteście sami swoi?" (I. Korynt. 6:19). Teresa ponownie ucieszyła się z mego objaśnienia: - Tak właśnie jest. Jednym z powodów, dla których jestem obecnie na Ziemi, jest danie świadectwa, że człowiek może żyć niewidzialnym światłem Boga, a nie tylko pożywieniem.
- Czy może pani uczyć innych, w jaki sposób można żyć bez pokarmów? Była tym trochę zaskoczona.
- Nie mogę tego czynić. Bóg tego nie chce. Gdy wzrok mój padł na jej mocne zgrabne dłonie, Teresa pokazała mi kwadratową, świeżo zagojoną ranę na odwrocie każdej dłoni. Na obu dłoniach pokazała mi mniejsze świeżo zagojone ranki w kształcie półksiężyca. Każda rana przechodziła na wskroś przez dłoń. Widok ten przypomniał mi wyraźnie wielkie kwadratowe żelazne gwoździe zaostrzone półkoliście, dotychczas używane na Wschodzie, lecz których nigdy nie widziałem na Zachodzie.

Święta opowiedziała mi nieco o swych cotygodniowych transach. Jako bezsilny widz obserwuje całą mękę Chrystusa. Co tydzień, od północy we czwartek do godziny pierwszej po południu w piątek, rany jej otwierają się i krwawią; traci 10 funtów ze swych normalnych 121 funtów wagi. Choć Teresa intensywnie cierpi w swej współczującej miłości, lecz mimo to wyczekuje radośnie tych cotygodniowych wizji swego Pana. Zrozumiałem od razu, że zgodnie z intencją Boga osobliwe jej życie ma utwierdzić wszystkich chrześcijan co do historycznej autentyczności życia Jezusa i jego ukrzyżowania, opisanego w Nowym Testamencie, oraz ukazać dramatycznie zawsze żywy związek pomiędzy Mistrzem Galilejskim a jego pobożnymi czcicielami.

Profesor Wutz opowiedział mi o niektórych ze swych doświadczeń ze świętą.
- Często wybieramy się w kilka osób razem z Teresą na kilkudniowe wycieczki krajoznawcze po Niemczech - mówił mi dr Wutz. - Występuje wtedy uderzający kontrast: podczas gdy my zjadamy trzy posiłki dziennie, Teresa nie je nic. Ona pozostaje świeża jak róża, nie odczuwając zmęczenia, które wywołuje w nas podróż. Gdy my zaczynamy być głodni i polować na przydrożne gospody, ona śmieje się wesoło. Na dodatek profesor dodał szereg interesujących fizjologicznych szczegółów: - Ponieważ Teresa nie przyjmuje wcale pożywienia, żołądek jej się skurczył. Nie wydziela ona żadnych odchodów, lecz jej gruczoły potne funkcjonują normalnie: skóra jej zawsze jest miękka i elastyczna... W chwili pożegnania wyraziłem wobec Teresy życzenie asystowania przy jej transie.
- Dobrze, proszę przybyć do Konnersreuth w najbliższy piątek - odpowiedziała mi uprzejmie. - Biskup da wam pozwolenie. Jestem Teresa uściskała wielokrotnie mą rękę i odprowadziła naszą grupę do bramy. Mr. Wright uruchomił samochodowe radio; święta oglądała je z entuzjastycznymi okrzykami. Zebrał się dokoła nas tak duży tłum, że Teresa cofnęła się do domu. Ujrzeliśmy ją w oknie, skąd przyglądała się nam i żegnała nas ruchami ręki.

http://www.vismaya-maitreya.pl/fsdfqqqqq.JPG

Z rozmowy, którą odbyliśmy następnego dnia z dwoma braćmi Teresy, bardzo uprzejmymi i sympatycznymi, dowiedziałem się, że święta sypia tylko jedną lub dwie godziny w nocy. Pomimo licznych ran na ciele jest ona aktywna i pełna energii. Kocha ptaki, dogląda akwarium i często pracuje w swym ogródku. Korespondencja jej jest obfita: pobożni katolicy proszą ją o modlitwę i uleczające błogosławieństwo. Wiele osób dzięki niej zostało uzdrowionych z poważnych chorób. Jej brat Ferdynand, mający około dwudziestu trzech lat, wyjaśniał mi, że Teresa potrafi dzięki swej modlitwie wywołać w swym ciele dolegliwości innych ludzi. Święta powstrzymuj...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin