EPILOG.rtf

(2 KB) Pobierz

EPILOG

„Życie jest zbyt proste

dla tak skomplikowanych istot

jakimi są ludzie...”

Minęło ponad pięćdziesiąt lat. Nikt nam nie przeszkadzał. Złe wspomnienia zniknęły. Została mi tylko jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia. Pewnego deszczowego dnia wyszliśmy na spacer do parku. Cała nasza rodzina. My –szczęśliwe małżeństwo, nasze dzieci –wraz ze swoimi połówkami- Seth ‘em i Leah. Traktowaliśmy ich jak członków naszej rodziny, bo w końcu całą wieczność mieli spędzić z naszymi dziećmi. Zakochani szli przed nami, a ja z mym mężem szliśmy powoli za nimi. Miał to być spacer, a nie bieg przełajowy. Gdy szliśmy po żwirowej ścieżce, na ławce siedziało troje staruszków.

-Thomas patrz! –powiedziała staruszka –Ona jest tak bardzo podobna do Emmy.

-Masz rację Alyssa. Bardzo podobna. –powiedział siwiejący staruszek, który bacznie się mi przyglądał –A ty jak myślisz Bruce?

-Identyczna, ale to na pewno nie Emma. Ona już pewnie bawi swoje wnuki, tak jak my. –odezwał się trzeci –Ale ten chłopak obok jest strasznie podobny do jej męża.

Cały czas z Alec ‘iem szliśmy za rękę, niczym para nastolatków, która nie przejmowała się gadaniem ludzi, którzy już swoje przeżyli. My mieliśmy jeszcze przed sobą całą wieczność. Byłam pewna, że to stara „paczka” znajomych ze szkoły. Osoby, które uważałam za przyjaciół, a które sprawiły mi wiele przykrości. Odeszliśmy spory kawałek, ale nadal słyszeliśmy ich dokładnie.

-Zawsze uważałam ją za taką dziewicę. –odezwała się Alyssa –To ja napuściłam na nią tego kolesia. To był mój kuzyn. Nie wiem, czy coś się zdarzyło, bo jego ciało znaleźli kilka dni później.

Usłyszałam śmiech wszystkich troje staruszków. Złość gotowała się we mnie tak bardzo, że nie byłam pewna, czy nie ujawnię naszego istnienia. Nie było dużo ludzi. Odwróciłam się do męża, ale nie było go przy moim boku. Nie było go w zasięgu mojego wzroku, tak jak i staruszków. Chwilę później podbiegł do mnie, wycierając usta, na których była kropla ludzkiej krwi…

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin