automaticus czy sapiens.pdf

(71 KB) Pobierz
2950288 UNPDF
MARIA JARYMOWICZ
Wydział Psychologii
Uniwersytet Warszawski
RAFAŁ KRZYSZTOF OHME
Wydział Psychologii
Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej
Warszawa
Homo automaticus czy homo sapiens?
Wbrew pozorom, odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule mogą być zróż-
nicowane. Stosunek do tez o regulacji zachowania dokonującej się poza
wglądem podmiotu — jak sądzi Kazimierz Obuchowski (2001) — niewiele
zmienił się od czasów Freuda. Także i dziś, może nie tyle „obrażają (one) cały
świat" (to słowa skierowane przez Freuda do studentów), ile nie są asymilo-
wane — ani w myśleniu potocznym, ani w rozmaitych nurtach nauk społecz-
nych. Podstawowa obrazoburcza teza, na którą wskazał Freud to teza, zgodnie
z którą „procesy duchowe są w swej istocie nieświadome, procesy zaś świa-
dome stanowią jedynie (...) części całego życia psychicznego" (Freud 1916,
s. 56). Gdyby przeświadczenie profesora Obuchowskiego było trafne, więk-
szość odpowiedzi na postawione pytanie brzmiałaby „oczywiście: homo sa-
piens!".
Także nam odpowiedź wydaje się oczywista: zarówno atitomaticus, jak
i sapiens] Kłopoty zaczynają się jednak natychmiast po wyartykułowaniu tej
„odpowiedzi".
Co jest (pierwotnie) automatyczne? Co podlega zautomatyzowaniu? Co
wchodzi w zakres myślenia? Co podlega kontroli myślenia? W jakich zakresach
i w jakim stopniu proces myślenia i jego efekty mają wpływ na przebieg proce-
sów automatycznych? W jakim stopniu myślenie podlega kontroli (wglądom
i woli) podmiotu? Czy, w jakim zakresie i w jakim stopniu mamy jako osoby,
podmioty toczących się procesów, wpływ na to, co się z nami dzieje?
Na ważne pytania o naturę psychiki odpowiadamy zapewne częściej intui-
cyjnie niż w oparciu o dobrze wyartykułowaną i świadomie usystematyzo-
waną wiedzę. Intuicja czerpie jednak z tego, co przez umysł — z jego zasobów
— wygenerowane. Szczęśliwie źródła zewnętrzne, w tym wyniki naukowych
badań, niosą nową wiedzę. Wystarczy ją tylko zasymilować i ... mieć nadzieję,
że umysł dokona akomodacji. Często jednak tak się nie dzieje; psychologia
wskazała na wiele przyczyn, dla których informacje mogą być pomijane bądź
Maria Jarymowicz, Rafał Krzysztof Ohme
zniekształcane. Jednym ze źródeł oporu czy błędów interpretacyjnych są po-
siadane koncepcje — na co w odniesieniu do koncepcji naukowych wskazali
Greenwald i jego koledzy (1990) w artykule pod znamiennych tytułem „w ja-
kich warunkach teoria hamuje postęp badawczy?".
Długofalowe doświadczenie (bo sięgające czasów na długo przed Freu-
dem) wykazuje, że wiedza o człowieku nieświadomym nie najłatwiej poddaje
się asymilacji. Opisuje Dryjski (1929, cyt. za: Obuchowski 2001) jak to Freud,
który w latach 1885-86 przebywał w Paryżu dla zgłębienia (u boku samego
Charcota) zjawiska „dysocjacji świadomości", udał się do Nancy, gdzie zasłynął
badaniami nad hipnozą Bernheim. Badania te były szczególnie znaczące, bo-
wiem Bernheim prowadził eksperymenty z udziałem ludzi zdrowych. W ich
toku wykazał, że (1) osoby po obudzeniu z hipnozy wykonywały polecenia
przekazane w czasie jej trwania, (2) myliły się jednak co do źródeł własnych za-
chowań. Tak więc jeszcze w XIX wieku przedstawiono eksperymentalne do-
wody wykazujące (1) nieświadome asymilowanie informacji, (2) ich nieświa-
domy wpływ na zachowanie oraz (3) nieświadomie mylne interpretowanie
przyczyn własnych zachowań. A jednak wiedza ta nie trafiła, jak dotąd, pod
strzechy...
Nie jesteśmy od tych kłopotów wolni. Na początku XXI wieku wiele trady-
cyjnych przekonań w psychologii na temat funkcjonowania człowieka nie jest
w stanie sprostać nowym doniesieniom empirycznym. A przecież jesteśmy
świadkami powstawania nowych paradygmatów i narastania nowej wiedzy
dopuszczającej istnienie nie tylko sekwencyjnego, ale i równoległego trybu
przetwarzania informacji, istnienie pozaświadomych czynników warunku-
jących społeczne zachowania człowieka, możliwość skutecznego funkcjono-
wania mimo braku pełnej kontroli poznawczej (to, czego doświadczamy, jest
częściej iluzją takowej kontroli — por. Wegner, 2002). Mamy też komfortową
sytuację: odkrycia neurobiologii wydatnie wspomagają nas w zrozumieniu
mechanizmów regulacji automatycznej (Damasio 1999, 2000; LeDoux 2000).
Ostatnie dwie dekady badań eksperymentalnych, dostarczyły spektakular-
nych i niepodważalnych dowodów skutecznego funkcjonowania człowieka
bez udziału jaźni i bez świadomej intencji. Badania prowadzone przez Johna
Bargha i współpracowników nieprzerwanie od 1982 (przegląd w: Bargh 1999)
wyraźnie sugerują, że gros społecznych procesów (takich jak percepcja, ewa-
luacja, motywacja, działanie) może być regulowane w sposób automatyczny:
nieintencjonalny lub niekontrolowany lub bezwysiłkowy lub nieświadomy.
Anthony Greenwald i Mahzarin Banaji (1995) roku dokonali imponującej syn-
tezy wiedzy o zjawiskach związanych z poznaniem społecznym, wykazując ist-
nienie i wielki zasięg oddziaływań utajonych postaw, wartościowania siebie
i stereotypów. Robert Zajonc i jego uczniowie (por. Murphy i Zajonc 1994)
pokazali wreszcie, iż człowiek reaguje na bodźce, nawet wtedy gdy pokazy-
Homo automaticus czy homo sapiens?
wane są podprogowo. Te pionierskie badaniami oraz rozwój nowych techno-
logii spowodowały istną lawinę doniesień z innych laboratoriów: podpro-
gowe bodźce wpływają na przebieg procesów ewaluacji (Jarymowicz i Ohme
1997, 2001; Ohme i Jarymowicz 1999; Jarymowicz 200lb; Stapel, Koomen
i Ruijs 2002) trafnego rozpoznania mimicznych informacji podprogowych
(Dimberg 1997; Ohme 2001), a także zachowania (Berridge i Winkielman,
w druku). Poza świadomością badanych, można „nakłonić" ich do zachowań
kooperacyjnych lub rywalizacyjnych, można nawet spowolnić ich tempo cho-
dzenia (Bargh, Chen i Burrows 1996).
Studia nad automatycznymi procesami przetwarzania informacji, stwarzają
okazję do podjęcia zaniechanych tematów: istoty świadomości i samoświado-
mości oraz (wolnej) woli. Czy wyniki badań cytowanych powyżej dowodzą, że
psychika operuje jak automat, a człowiek nie posiada wolnej woli? Krytycy po-
dejścia „automatycznego" są sceptyczni wobec jego odkryć i często stawiają po-
dobny zarzut. Mówią o powrocie do behawioryzmu, prowokując sprzeciw ba-
daczy (niewątpliwie wciąż stanowiących większość), którzy nie odwołują się
w swych badaniach do założeń o automatycznym charakterze regulacji.
Ogląd współczesnej sceny psychologii akademickiej uwidacznia wyraźnie
dwa obozy stanowiące krzywe zwierciadło psychiki. Pierwszy stanowią zafas-
cynowani wynikami badań nad procesami automatycznymi. Wykazują w coraz
bardziej widowiskowych eksperymentach jak bezwolnie poddajemy się od-
działywaniu ukrytych bądź peryferycznych bodźców. Badacze ci nie stawiają
pytań o relacje pomiędzy człowiekiem myślącym i „automatycznym". Obóz
drugi stanowią ci, którzy ignorują nowe odkrycia, lub też odrzucają je sądząc,
że stanowią one marginalny obszar zjawisk.
Jakie jest nasze stanowisko w kwestii „człowiek automatyczny czy czło-
wiek refleksyjny"? Opowiadamy się za istnieniem obu systemów i poszukiwa-
niem w badaniach relacji pomiędzy nimi. Posługując się żargonem statystyki
sądzimy, że rozwiązanie dylematu autotnaticns czy sapiens przybliżają raczej
efekty interakcji, niż efekty proste. Przyjmujemy, że istnieją dwa systemy regu-
lacji: automatyczny i refleksyjny (por. Jarymowicz 200la, b). Ich dynamiczna
relacja umożliwia człowiekowi nie tylko najlepsze przystosowanie się do
zmiennych warunków otoczenia, ale także rozwój — wykraczanie poza status
quo.
Obce jest nam stanowisko, zgodnie z którym automatyzmy są głównym
źródłem zachowań, podczas gdy świadomość niewiele znaczącym „naddat-
kiem", który — nie wiadomo dlaczego — ukształtował się w trakcie filogenety-
cznej wędrówki naszego gatunku. Jednocześnie widzimy potrzebę dość rady-
kalnej zmiany wciąż powszechnego (tak w naszej dyscyplinie, jak i w naukach
pokrewnych) nawyku myślowego, iż wszystkie procesy psychiczne mają cha-
rakter świadomy i intencjonalny.
Maria Jarymowicz, Rafał Krzysztof Ohme
Uznanie procesów automatycznych za niezbywalna składową funkcjono-
wania mentalnego nie powinno wzbudzać dysonansów. Dostępny jest prze-
cież poznawczemu doświadczeniu każdego fakt, że pole świadomości ma za-
kres nader ograniczony, a niezliczone obszary tego, co się w nim nie mieści ró-
żnią się stopniem, w jakim możliwe jest ich przywołanie do świadomości. To
tajemnicze ograniczenie uważane jest zbawienne: odciąża człowieka od ko-
nieczności kontrolowania wszystkiego tego, co się z nim dzieje — w tym
ogromu tego, co rutynowe, nieistotne i, co nie mniej ważne, nieciekawe,
nudne. Zarazem jednak ograniczenie to jest źródłem najpoważniejszych kło-
potów, bo gdy regulacja automatyczna prowadzi do skutków niepożądanych,
człowiek może być pozbawiony możliwości zapanowania nad tym, co się
dzieje. Lista zła i nieszczęść spowodowanych brakiem kontroli nad samym
sobą jest nader długa...
Co do pytania o to, czy regulacja automatyczna odbiera człowiekowi pod-
miotowość — teza, którą tu chcemy sformułować jest znacznie mniej oczywi-
sta, bo oparta o założenia, które nie są powszechnie podzielane. Sądzimy, że re-
gulacja automatyczna jest niezależna od podmiotu do momentu gdy nie rozwi-
nie on systemu refleksyjnego. O ile pierwszy z systemów rozwija się samo-
czynnie, o tyle drugi wymaga zaangażowania woli, wysiłku, uwagi i zdolności
intelektualnych. W następstwie funkcjonowania systemu refleksyjnego pro-
cesy automatyczne pozostają pod jego wpływem (dowodzą tego m.in. Wyniki
naszych obecnych badań — por. Jarymowicz i Karwowska 2001). Trudno jed-
nak określić warunki, w których system refleksyjny — zgodnie z przeświadcze-
niami Pawiowa — dominuje nad automatyzmami.
Przyjęcie stanowiska, iż regulacja automatyczna i refleksyjna to dwa
„współbrzmiące" systemy nie zamyka, a otwiera dyskusję nad naturą regulacji
niższych i wyższych procesów psychicznych. Lista pytań, z jakimi muszą upo-
rać się badacze różnych nurtów zdaje się nie mieć końca. Są to przede wszyst-
kim pytania o udział jaźni i intencjonalności w funkcjonowaniu czło-
wieka. Jakiego typu zachowania są przemyślane, a jakie zachodzą automa-
tycznie? W jakich sytuacjach zachowania przemyślane mogą stać się
automatycznymi, a automatyczne przemyślanymi? Jaka jest dynamika
współwystępowania obu rodzajów zachowań? Czy kontrolowanie
automatycznego przebiegu procesu psychicznego jest możliwe i czy proces
ten jest jawny czy utajony? W jakich warunkach dany system zapew-
nia skuteczność funkcjonowania (np. w jakich okolicznościach wybór
automatyczny jest lepszy, niż decyzja przemyślana)? Na czym polega zróż-
nicowanie osobnicze, jaką funkcję odgrywają indywidualne ce-
chy i dyspozycje w efektywności przebiegu regulacji obu rodzajów?
Jak stwierdził brytyjski filozof Ernst Gellner (1985), jesteśmy świadkami
przebiegu trzeciego etapu naturalizacji człowieka. Pierwszy miał miejsce
Homo automaticus czy homo sapiens?
wtedy, gdy Mikołaj Kopernik wykwaterował nas — dumnych ziemian, z cen-
trum Wszechświata, wskazując miejsce na jego peryferiach. Drugi nastąpił
wtedy, gdy Karol Darwin umieścił nas ponownie pomiędzy zwierzętami.
Trzeci — gdy Zygmunt Freud stwierdził, iż szarpani ukrytymi namiętnościami
nie jesteśmy panem nawet we własnym domu. Po upływie dziesiątek lat psy-
chologia akademicka zatoczyła krąg docierając na powrót do głównej idei nur-
tu psychodynamicznego: umysł to góra lodowa, której wierzchołek to jedyna
część dostępna świadomości i kontroli. Nie ma już obecnie mowy o wypartych
motywach seksualnych, jako sile sprawczej, ale wraca się do pojęć (na ogól po
renowacjach terminologicznych) takich jak nieświadome bodźce, utajona pa-
mięć, utajone poznanie, nieświadome procedury, nieświadome przetwarza-
nie. W pewnym sensie można powiedzieć, iż psychologia powróciła do stare-
go gmachu, ale teraz zamieszkuje w apartamencie na piętrze, z windą. Winda
to symbol stu lat doświadczeń, przepływu idei i koncepcji oraz poszukiwań
badawczych — nadziei i zwątpień, sukcesów i porażek. Nadzieje badaczy
współczesnych wzbudza zaawansowany aparat metodologiczny i statystyczny,
a nade wszystko rozwój technologii, umożliwiających zaglądanie w głąb móz-
gu i umysłu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin