Dedykowane wszystkim Nauczycielom DZIE� ROWENY Dnia Za�o�yciela melancholijna ods�ona trzecia - A wi�c podsumujmy... - podj�a zaaferowanym g�osem Cho Chang. - W Hogwarcie jest ksi��ka. Nie by�o to specjalnie odkrywcze stwierdzenie, w szkole jako takiej ksi��ek by�o a� nadto, ale tym razem nie by�a to zwyk�a ksi��ka. Zwyk�� ksi��k� Krukonki mia�yby ju� dawno w swoich zbiorach. Zwyk�a ksi��ka nie budzi�aby takich emocji. Przynajmniej w innych Domach, bowiem w Ravenclawie ekscytowano si� nawet mugolsk� ksi��k� telefoniczn�. Zwyk�a ksi��ka wreszcie by�aby og�lnie dost�pna w szkolnej bibliotece. Tymczasem tej ksi��ki nie by�o nigdzie. - Ksi��ka jest w Hogwarcie - powt�rzy�a Cho. - To raz. Chcemy j� zdoby�, to dwa. Jakie� pomys�y? - Wci�� uwa�am, �e powinny�my to przemy�le� � mrukn�a Orla Quirke, stoj�ca przed lustrem i dot�d w milczeniu wi���ca krawat. � Wiecie, jakie mog� by� skutki, nie...? - Jakie znowu skutki? � przerwa�a kole�ance zniecierpliwiona Sarah Fawcett. - Przecie� nic si� w szkole nie dzia�o? - Jak to nic si� nie dzia�o? Widzia�y�cie wczoraj t� Granger na numerologii? Vectorka j� pyta�a, a ona nic! Weasley�wna chodzi jak �ni�ta, Eleanor Branstone ma�o nie pogryz�y gumoch�ony, a pierwszoroczne Puchonki ostatnio na eliksirach wysadzi�y Snape�owi cztery kocio�ki! Absolutny rekord dnia! Tyle szlaban�w od pocz�tku roku, jak teraz, to nie by�o ju� dawno, nawet Flitwick wczoraj m�wi� McGonagall... - A co ci to przeszkadza, �e inni punkty trac�? Dla nas to chyba lepiej, nie? - A jak my te� zaczniemy traci� punkty? Kiedy ostatnio Puchar by� nasz? Jak zg�upiejemy zbiorowo, kto b�dzie punkty zdobywa�? W quidditchu te� nam si� ostatnio nie wiedzie... � zawiesi�a g�os, spogl�daj�c z pot�pieniem na Cho Chang, kt�ra w�a�nie z ogromnym ainteresowaniem studiowa�a w�asne paznokcie. - E, marudzisz! � w��czy�a si� lojalnie Marrietta Edgecombe, kt�ra co prawda ju� chodzi�a z ods�oni�t� twarz�, ale wci�� jeszcze d�ugo�ci� grzywki ust�powa�a tylko Mistrzowi Eliksir�w. - Nic nam si� nie stanie. Poza tym, kto nie ryzykuje, na szlabanie nie siedzi... - A jednak � upiera�a si� Orla. � Ja wam m�wi�, ta ksi��ka jest niebezpieczna... - Co nie powinno nas dziwi�, skoro wiemy, �e jest jako� powi�zana z Malfoyami - wtr�ci�a filozoficznie Mandy Brocklehurst, zaj�ta obk�adaniem podr�cznika do zakl�� (poprzedni� ok�adk� podpali� jej wczoraj wieczorem jaki� pierwszoroczny). - Z Malfoyami? - zdziwi�a si� sennie Luna Lovegood, kt�r� ca�e to zebranie szczerze nudzi�o. - Sk�d to wiecie? - Od Hanny Abbott - odpar�a Mandy. - Zapyta�am j� na eliksirach, co wie o ksi��ce. Zacz�a si� wi�, ale gdy obieca�am, �e pokroj� za ni� krogulcze w�troby, powiedzia�a, �e o ile wie, to maj� j� Gryfonki. B�aga�am, �eby poda�a tytu�, a ona u�miechn�a si� kpi�co, normalnie, jak nie Puchonka, i powiedzia�a, �e r�wnie dobrze mog�aby nosi� tytu� "Kwintesencja Malfoya". - No to jeszcze wiemy, �e maj� j� Gryfonki - odezwa�a si� powoli Lisa Turpin i wszystkie g�owy, jak na komend�, odwr�ci�y si� w kierunku Padmy Patil, kt�ra siedzia�a dot�d jak mysz pod miot��, pewna, �e pr�dzej czy p�niej i tak na niej si� sko�czy. Od pocz�tku mia�a z�e przeczucia. - Co? - zapyta�a niech�tnie. - Ksi��k� maj� Gryfonki. - Cho by�a nieub�agana. - Masz siostr� Gryfonk�. Domy�l si�. - Domy�li� si� mog�, ale co mi z tego przyjdzie? Czego szukam? O co mam prosi�? Znacie chocia� tytu�? - Gdyby�my zna�y, nie by�oby sprawy � stwierdzi�a cierpko Marietta. � �adna sztuka zdoby� ksi��k�, je�li zna si� tytu�. Poza tym je�li jej powiesz, �e chcesz t� ksi��k�, to ona ju� b�dzie wiedzia�a, jak�. I nawet nie pr�buj si� wymigiwa�. Ca�y Dom na ciebie liczy! Dobiegaj�ce spod imponuj�cej grzywki zapewnienie potwierdzone zosta�o skwapliwym potakiwaniem wszystkich zgromadzonych w dormitorium dziewcz�t. Padma Patil skapitulowa�a. - Niech wam b�dzie. Spr�buj�. Ale nic obieca� nie mog�... - Tak wi�c, moje panie, sprawa jest jasna � zako�czy�a spotkanie Cho. � Zadanie na dzi�: Padma �apie siostr� i pr�buje wydosta� od niej sama-wie-co. A teraz idziemy na �niadanie, nie wypada si� sp�ni�, w ko�cu dzi� nasza kolej... I ustaliwszy w ten spos�b pryncypia, Krukonki opu�ci�y dormitorium, kieruj�c si� ku Wielkiej Sali. *** Na szczycie Wie�y Gryffindoru, w prze�licznym, s�onecznym apartamencie Opiekunki Domu Lwa rozgrywa�a si� niecodzienna scena. Na prostym, skromnym ��ku, w eleganckiej szacie barwy indygo le�a�a Minerwa McGonagall �kaj�c gorzko w poduszk�. �zy jak grochy moczy�y wizerunek weso�ego lwa bawi�cego si� z�otym zniczem. Przy niej, odziany w wyj�ciow� szat� koloru bezksi�ycowej nocy listopadowej (najciemniejszy dost�pny odcie� granatu) siedzia� Severus Snape i z lekko przera�onym wyrazem twarzy delikatnie g�adzi� j� po plecach, mrucz�c niewyra�nie s�owa pocieszenia. - Czterdzie�ci lat ju� ucz�! - szlocha�a rozpaczliwie nauczycielka transmutacji. - Ja umr� pod t� tablic��! Severus rozejrza� si� bezradnie w poszukiwaniu pomocy, jednak�e nigdzie jej nie znalaz�. Mo�e i w jednej z rozlicznych ksi��ek, stoj�cych na ka�dym wolnym skrawku powierzchni poziomej, mo�na by odszuka� informacj�, co robi� w takiej sytuacji, lecz nie mia� teraz ani si�, ani czasu na �mudne poszukiwania. Smacznie �pi�cy przed kominkiem dumny Lew Gryffindoru, Gryfu�, przewr�ci� si� na drugi bok, r�wnie� nie zwracaj�c uwagi na rozgrywaj�cy si� w pokoju dramat. Mistrz Eliksir�w popatrzy� na zwierzaka z pot�pieniem. Tymczasem w�a�cicielka apartamentu desperowa�a dalej. - �I sama nie wiem, czy to ja g�upiej�, czy to te dzieci... - Dzieci � zapewni� Severus szybko. � Przy Potterze i Longbottomie nawet ja g�upiej�. No ju�, ju�. Co prawda dzi� niebieski jest kolorem dnia, ale mo�e jednak zrezygnujesz z si�c�w pod oczami? - Nawet ty si� ze mnie �miejesz! Nikt mnie nie rozumieeee� P�acz si� nasili�, a Severusa zacz�a ogarnia� panika. Z niejakim �alem zrezygnowa� z ironii. - Minerwo, jeste� najinteligentniejsz� wied�m� na �wiecie. Du�o m�drzejsz� ode mnie... - Wiem - z poduszki dobieg�o st�umione chlipni�cie. - I co z tego? - No... - No widzisz! - podsumowa�a poduszka i zn�w zanios�a si� szlochem. Mistrzowi Eliksir�w opad�y r�ce. Do�wiadczenie szpiega i praktyka �miercio�ercy skapitulowa�y na ca�ej linii. Potrafi� sobie poradzi� ze �le zmieszanym eliksirem nitro�e�szeniowym. Dawa� sobie rad� z w�ciek�o�ci� Czarnego Pana. W pojedynku na ironi� i s�owa nawet Albus Dumbledore musia� czasem uzna� jego wy�szo��. Jednak Minerwa McGonagall w ataku histerii przerasta�a jego mo�liwo�ci. Severus Snape westchn�� ci�ko. Porzucaj�c kwestie inteligencji, postanowi� zaatakowa� z innej strony. - Minerwo... - zacz�� cicho - nie jeste� szcz�liwa w Hogwarcie? �kanie na chwil� usta�o, jakby nad czym� si� zastanawiaj�c. - Jestem... - A chcia�aby� by� gdzie indziej? �kanie wci�� my�la�o. - Nie - przyzna�o w ko�cu uczciwie. - Wi�c co si� sta�o? Minerwa podnios�a si� i usiad�a, d�o�mi ocieraj�c �zy. - Widzisz, Severusie� Ja naprawd� strasznie lubi� uczy�, nie wyobra�am sobie, �e mog�abym by� gdzie indziej, robi� co innego� Hogwart to m�j dom, szko�a to moje �ycie. Kogo jak kogo, ale ciebie nie musz� o tym przekonywa�. Ale teraz to wszystko jest dzie� w dzie� takie samo. Co dzisiaj, pi�tek? Dziewi�ta pi�tna�cie, Puchoni, drugi rok. Dwadzie�cia dziewi�� krok�w od wej�cia do biurka, nast�pne cztery do tablicy. Temat: Zamiana zwierz�cia w szklane naczynie. Trzydzie�ci dwie litery, dziewi�tna�cie sekund pisania. Obej�� biurko, trzy kroki w lewo, dwa prosto, stopie�, schodz� z lewej nogi. Cztery kroki, por�cz dla kruka. Machni�cie raz, Ferraverto, sekunda, wyci�gn�� lew� r�k�, z�apa� kieliszek... Mog�abym prowadzi� t� lekcj� z zas�oni�tymi oczami! - Popatrzy�a na niego, a �zy wci�� l�ni�y w zielonych oczach. � Wiesz, o co mi chodzi, prawda? Z namys�em skin�� g�ow�. Rzeczywi�cie, od jakiego� czasu lekcje sta�y si� zatrwa�aj�co przewidywalne. Z wyj�tkiem ostatnich wypadk�w, kiedy to par� pucho�skich idiotek postanowi�o wysadzi� go w powietrze w pewne czwartkowe popo�udnie, doskonale wiedzia�, co na lekcjach si� wydarzy. Kto zniszczy kocio�ek (Longbottom, Creevey, Whitby, Madley, Baddock), kto b�dzie zna� odpowied� na ka�de pytanie (Grrrrrrrrrranger), kto b�dzie sabotowa� prac� koleg�w (Malfoy, Weasley&Weasley, Zabini, Boot). Nie da si� ukry�, Minerwa mia�a racj�. Zaczynali popada� w nu��c� monotoni�. Nie zamierza� jednak tego przyznawa�, dlatego te�, zadowolony, �e uda�o mu si� zahamowa� potoki �ez, postanowi� kontynuowa� przekomarzanki. - Zawsze mo�na liczy� na uczni�w, �e co� wymy�l�� - Po tylu latach? Nic mnie ju� nie zdziwi! Nawet kary s� zawsze takie same. �a�enie po nocy, korytarz przy pokoju wsp�lnym � minus pi�� punkt�w, inne korytarze minus dwadzie�cia punkt�w, z wyj�tkiem korytarza na trzecim pi�trze je�li dyrektor ma akurat jakie� nowe pomys�y, bo wtedy ten kosztuje pi��dziesi�t punkt�w. Wie�a Astronomiczna � minus pi��dziesi�t punkt�w plus pogadanka umoralniaj�ca o skutkach niestosowania antykoncepcji� - Dobrze, ju� dobrze! � roze�mia� si�. � Poddaj� si�, poddaj�! Wygl�da� tak pociesznie, �e musia�a si� roze�mia�. Snape z niema�� ulg� zauwa�y�, �e Minerwa niemal dosz�a ju� do siebie. A wi�c mia�a do�� szkolnej rutyny? U�miechn�� si� do siebie figlarnie. C�. Mo�e mo�na co� z tym zrobi�. Zerwa� si� z ��ka i z�apa� j� za r�k�. - Chod�! Do�� tego bezruchu! - Czekaj! � Minerwa pr�bowa�a si� wyrwa�. � Czekaj, musz� si� ubra� - Przecie� jeste� ubrana? � spojrza� na ni� ze zdziwieniem. � Jeste� �liczna, chod��e wreszcie na to �niadanie� - Wariacie, poczekaj! Niech ja kawa�ek lustra zobacz�! - A po co? M�wi�, �e� �liczna� No choood�� Doci�gn�� j� do drzwi i niemal si�� wypchn�� na korytarz. - Czy� ty si� szaleju objad�? Przecie� nawet nie wzi�am okular�w! - Przynios� ci � zaofiarowa� si� skwapliwie i cofn�� si� do wn�trza, zamykaj�c Opiekunce Gry...
kasica666k