Sasori i Jun.doc

(43 KB) Pobierz
O tak, tego mu było trzeba

O tak, tego mu było trzeba. Sasori Keneda znamy biznesmen w Nibylandii, wreszcie po siedmiu godzinach ciągłego lotu mógł wypocząć i się odświeżyć. Wszedł do swojej Willi i udał się do łazienki. Podszedł do wielkiej kolumny przy wannie i odkręcił jeden główny zawór. Ciepła woda zaczęła się lać do wanny czy może raczej basenu

, bo rozmiary tej wanny były bardzo duże. Oprócz tego, że w kolumnie był jeden główny zawór to było jeszcze siedem innych. Pod każdym zaworkiem był jakiś znaczek. Pod jednym był kwiat róży a przy innym kwiat wanilii. Satori odkręcił zaworek, pod którym był kwiat bzu i po chwili cała wanna była zapełniona ciepłą wodą razem z zapachem bzu. Sasori szybko się rozebrał i wszedł po drabince do wody. Oparł się o ścianę wanny i przymknął oczy. O tak, może i większość ludzi nie wierzyła w istnienie Nibylandii, ale ona tak naprawdę istniała. Dzieci wierzą, że Nibylandia to kraina dzieci, które nigdy nie dorastają. Żyją wieczną zabawą, bez zmartwień, Dorośli zaś nie wierzą w istnienie tej oto krainy. Uważają, że Nibylandia jest wytworem dziecięcej wyobraźni oraz pisarza, który wymyślił bajkę  Piotruś Pan i piraci. W obu przypadkach, to nie do końca prawda, otóż Nibylandia wcale nie jest krainą radości i zabawy tak jak myślą dzieci. Ona jest całkowicie inna. W niej nie ma czasu na zabawę. Życie toczy się w niesamowicie szybkim tempie. Ludzie, którzy zamieszkują Nibylandię to wcale nie są dzieci. To dorośli, którzy są pracoholikami, którzy nie mają czasu na rodzinę, związki i w ogóle na życie towarzyskie. Są tylko wyjątki, którzy potrafią oddzielić pracę od przyjemności. Są to tak zwani Yorgowie. Mają oni przyjaciół i życie towarzyskie. Tych wyjątków jest około dziesięciu tysięcy na całą Nibylandię. Jednym z Yorgów jest Sasori Keneda, któremu kąpiel przerwał głośny dzwonek do drzwi. Zły 27-letni mężczyzna o czarnych włosach z fioletowymi pasemkami i fioletowych oczach przeklną pod nosem i wyszedł z wanny. Ubrał szlafrok, który wisiał na drzwiach łazienki i poszedł otworzyć drzwi, do których ktoś uparcie cały czas się dobijał. - Idę, już idę! powiedział ponuro. Nie znosił, kiedy ktoś mu przerywał kąpiel. Otworzył drzwi i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, mężczyzna o zielonych włosach i złotych oczach, wszedł szybkim krokiem do domu swojego kolegi. -Co Ty tu robisz? Stało się coś? - Nie. -Masz colę zapytał Jun z salonu. Cóż. Jun od zawsze czuł się w domu Sasoriego jak u siebie w domu

. - Nie mam, wypiłeś już mój cały zapas na ten miesiąc. Ale za to mam piwo powiedział, zaglądając do lodówki. - Może być Jun włączył telewizor na kanale sportowym i przyglądał się meczowi Niebieskich z Czerwonymi*. Po chwili, gdy na stoliku pojawiło się piwo w puszce, poklepał miejsce koło siebie, chcąc powiedzieć przez to Sasoriemu, że to miejsce jest dla niego. Sasori pokręcił głową i poszedł do swojej sypialni. Przecież nie będzie paradował po domu w szlafroku, kiedy jego przyjaciel siedzi na fotelu w jego salonie. Ubrał sobie granatowe jeansy, które opinały jego pośladki i poszedł do salonu. Nie ubrał koszulki, bo nie chciało mu się grzebać w szafce. Usiadł w drugim fotelu i zaczął oglądać mecz. Po chwili wstał i poszedł do kuchni po piwo dla siebie i jakieś przekąski. Wrócił z piwem i kanapkami i usiadł w swoim fotelu. Nie zauważył nawet, że jego przyjaciel wodzi za nim pożądliwym wzrokiem. - Dzięki za kanapki powiedział złotooki. - Nie ma sprawy. Jak byś jeszcze czegoś chciał to mów. Odpowiedział Satori. Widać nie dane mu było oglądnąć mecz, ponieważ przypomniał sobie o wannie pełnej wody. Wstał i poszedł do łazienki, nie zamykając za sobą drzwi. W drodze do przycisku, który wyciągał korek z basenu

, zatrzymał się i popatrzył się na wannę. Zamyślił się na chwilę, więc nie usłyszał, jak ktoś skrada się za nim. W pewnym momencie nagle został brutalnie popchnięty do przodu, a że stał tuż przy wannie, wpadł do niej w głośnym pluskiem. Jego spodnie przykleiły się do niego i czuł, że pomniejszają się na nim. Wypłynął na powierzchnię, ale nie zobaczył nikogo. I tak wiedział czyja to robota, wyszedł z wody i nawet nie przejmując się tym, że cieknie z niego woda, ruszył na poszukiwanie swojego przyjaciela, który zostanie uśmiercony przez jego chore poczucie humoru. - Jun i tak Cię znajdę, nie masz się po co chować Wyjdź, a kara będzie lżejsza - Zapomnij odkrzyknął jego przyjaciel. Ponieważ głos dochodził z kuchni, ruszył w tamtym kierunku. Wszedł do pomieszczenia, ale nie zauważył tam nikogo. Po chwili zauważył, że drzwi do spiżarni są lekko uchylone. Podszedł do drzwi i otworzył je. W tym samym momencie poleciała na niego konfitura. Sasori był w takim szoku, że dopiero po chwili zareagował na to, że po jego twarzy powolnym ruchem zjeżdża konfitura o smaku truskawkowym, jak się domyślał. Popatrzył na swojego przyjaciela z mordem w oczach, Jun z niewinną minką wrzucił łyżkę do dużego słoika i postawił do na półce. - Zabiję Cię Przed śmiercią możesz powiedzieć jakie jest Twoje ostatnie życzenie Jun dopiero po chwili odpowiedział. Przez ten cały czas patrzył się na spodnie Sasoriego, które przylegały do niego jak długa skóra. - Pragnę, zmyć z Ciebie tę konfiturę. Chodź do lepszego światła. Sasori popatrzył się na niego podejrzliwie, ale zgodził się. W końcu on chyba chce odpokutować. Jun poprowadził go za rękę w stronę krzesła w kuchni. Ten usiadł na nim i czekał, aż przyjaciel podejdzie do niego ze szmatką. Zauważył jednak, że Jun nigdzie nie poszedł, tylko stoi przy nim i patrzy się na niego. - Czekasz na coś Ruszaj się po szmatkę Muszę sobie spodnie przebrać, bo te są całkowicie mokre krzyknął Satori do Juna - Widzę. odpowiedział spokojnie żartowniś. Złącz nogi. - Po co zapytał Satori, który nie rozumiał dlaczego ma złączyć nogi. - Po prostu je złącz. O tak pochylił się nad nim, położył ręce na jego kolanach i złączył je ze sobą. Zanim Sasori zdążył zareagować, usiadł na jego kolanach. _ Ej Co Ty robisz Złaź ze mnie, zanim się rozmyślę i jednak postanowię Cię uśmiercić krzyknął zdenerwowany całą sytuacją Sasori. idź po tą szmatę, miejmy to już z głowy i chodźmy oglądać mecz. Później zastanowię się nad karą dla Ciebie. - Po co mi szmata zapytał niewinnie Jun. Nie potrzeba nam jej. - To jak zamierzasz - zamarł czując jak przyjaciel zaczął jeździć językiem po jego twarzy zlizując konfiturę z jego twarzy. Po chwili policzki i nos został oczyszczony. Został jeszcze podbródek. Jun cały czas patrzył się na Sasoriego, który patrzył się na niego w szoku. Jun zjechał językiem i ustami na podbródek chłopaka i zlizał konfiturę z niego. Po chwili zaczął składać delikatne pocałunki na jego twarzy. Gdy doszedł do ust, Sasori odsunął się od niego, najdalej jak mógł. Oparł się o krzesło i próbował zrzucić z siebie Juna - Co to było Jun złaź ze mnie, żarty żartami, ale dość już. Przestań, to nie jest śmieszne. Jun pochylił się nad nim i pocałował go w usta. Zaczął językiem jeździć po jego wargach, po chwili Sasori minimalnie rozchylił usta, na co ten od razu zareagował. Wsunął język w jego usta i zaczął penetrować jego wnętrze. Sasori od razu zaczął namiętnie odpowiadać na ruchy jego przyjaciela. Sasori był mistrzem w całowaniu, więc po chwili to on dominował w pocałunku. Całowali się już dość długą chwilę, gdy Jun nagle odsunął się od niego i wstał z jego kolan. Zignorował zawiedziony wzrok przyjaciela i poszedł do salonu. Usiadł na fotelu i oglądał dalej mecz. Po chwili zaszokowany Sasori wparował jak burza do salonu. Chwycił pilot i wyłączył telewizor. Jun nawet nie zareagował na to i uparcie patrzył się w ekran telewizora. - Powiesz mi co to było?! krzyknął Sasori. Nie mógł uwierzyć, że podniecił się całowaniem z przyjacielem. - Nic. odpowiedział krótko Jun - To było nic Czarnowłosy mężczyzna wskazał na swoje usta. pocałowałeś mnie! powiedział oskarżycielsko. - No i co z tego Zdarza się. Sorry, to nic wielkiego - Nic wielkiego O nie mój drogi, tak nie będzie. Czas na karę - Dwoma wielkim krokami znalazł się przy Junie, który nie patrzył się na niego. Usiadł na nim okrakiem i zaczął go całować agresywnie. Skubał jego wargę, by po chwili wtargnąć językiem do jego ust. Ten zamknął oczy i zaczął oddawać pocałunki namiętnie. Sasoriemu przestały wystarczać pocałunki i jednym ruchem ściągnął z niego bluzkę i zaczął szczypać jego sutki. Po chwili zjechał pocałunkami na jego szyję. Jun odchylił głowę do tyłu, dając mu większą możliwość działania. Ten zaczął składać mokre pocałunki na jego szyi, robiąc mu jedną dużą malinkę na niej. Jun jęknął gdy poczuł jak jego przyjaciel bierze w usta jego sutek. W odpowiedzi położył rękę na jego krocze i zaczął ściskać je przez materiał mokrych spodni. - Mokry jesteś- powiedział z jękiem Jun - Wiem, może chodźmy mnie przebrać szepnął mu do ucha Satori, przegryzając mu jego płatek. - Ile Ty masz lat

Myślę, że poradzisz sobie - Nie. Musisz mi pomóc wstał, wziął Juna na ręce i ruszył do swojej sypialni. Położył go na łóżku i przykrył jego ciało swoim. Zaczął jeździć rękami i ustami po jego ciele cały czas zahaczając o pasek spodni. Jun zaczął masować jego pośladki, uciskając je co jakiś czas. Sasori widział, że długo nie wytrzyma. Przesunął ręce na jego rozporek i po chwili spodnie Juna leżały na ziemi. Jun podniecony do granic możliwości jednym ruchem ściągnął z przyjaciela jego spodnie i jego oczom ukazała się gotowa do działania duża męskość. Chwycił ją dłońmi i zaczął powoli poruszać ręką w górę i dół. Sasori jęknął i położył się na plecach tak, że teraz to Jun zwisał nad nim. Ruchy ręki przyjaciela przyśpieszyły i po chwili doszedł z jękiem. Jun szybko zdjął z siebie bokserki i zaczął sobie obciągać. Po chwili został popchnięty na łóżko i Sasori pochylił się nad nim, biorąc z swoje usta męskość chłopaka. Zaczął językiem przesuwać po całym trzonie. Po chwili zaczął poruszać głową w przód i w tyłu, sprawiając przyjemność Junowi, który chwycił jego włosy i przyciągnął jego głowę go swojego krocza. Narzucił własny rytm szybki i po chwili doszedł w usta Sasoriego. Ten połknął wszystko i przysunął twarz do twarzy przyjaciela całując go w usta. Jun poczuł swój słony smak i zrobiło mu się miło, że jego przyjaciel nie wypluł jego nasienia. Następnym razem on też nie wypluje. Właśnie, następnym razem. O ile będzie ten następny raz. Na razie postanowił się tym nie przejmować. - Gotowy na dalszy ciąg zapytał Sasori. Jun kiwnął głową na znak, że jest gotowy i odwrócił się na brzuch, klękając. Sasori naślinił swoje trzy palce i wsunął jeden w przyjaciela. Ten jęknął czując dyskomfort, ale po chwili, gdy przyzwyczaił się do obecności innego ciała w sobie, zaczął prosić o więcej. Sasori dołożył drugi palec i po chwili rozciąganie, dołożył trzeci. Dopiero po dłuższej chwili wyciągnął z niego palce i szepnął będzie bolało ale tylko przez chwilę, i pocałował go w kark. Po chwili, gdy usłyszał jęk i prośbę, by wszedł w Juna, zrobił to. Wszedł w niego bardzo powoli, gdy doszedł do połowy usłyszał jęk bólu ze strony Juna, chciał się wycofać, ale ten nie pozwolił mu. Zacisnął mięśnie na jego męskości, zatrzymując go w sobie. Sasori po chwili wszedł w niego głębiej, na razie nie poruszając się. Chciał przyzwyczaić do siebie Juna. Po chwili zaczął się w nim delikatnie poruszać. Złotooki przez zaciśnięte wargi, zaczął jęczeć cicho, by po chwili, gdy jego przyjaciel trafił na jego czuły punkt, zacząć krzyczeć, że jest mu bardzo dobrze i żeby robił tak dalej, Ruchy Sasoriego przyśpieszyły i po chwili obaj szczytowali, dochodząc po raz drugi. Sasori z jękiem opadł na Juna, by po chwili położyć się na pościeli i przytulić wyczerpanego chłopaka do swojej piersi. - Wiesz to było zajebiste. Musimy to kiedyś powtórzyć. Niezły jesteś powiedział Sasori wzdychając - Musze Ci coś powiedzieć. Powiedział Jun drżącym głosem. - No mów. Nie wstydź się. - Wiesz, jakiś czas temu- zawahał się zadałem sobie sprawę że kocham Cię- Ach to miłe, naprawdę. Dzięki, że mi o tym powiedziałeś. powiedział zaskoczony Sasori. - To nie ma być miłe. Po prostu chciałem żebyś wiedział. - Dobra niech Ci będzie. Wiesz co? Myślę, że kara się wykonała - Ach to Ty dlatego. Jak mogłeś Jun chciał wstać, ale został przyszpilony do łóżka. Puszczaj - Nie. Posłuchaj mnie krzyknął Sasori. - Nie mam ochoty - Kocham Cię - Co?! Coś Ty powiedział - Kocham Cię Bardzo- Ach Po chwili od nowa zaczęli się kochać, tylko, że teraz oboje znali swoje uczucia do siebie. Koniec.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin