ROZDZIAŁ 1 EMMA.docx

(15 KB) Pobierz

ROZDZIAŁ 1. EMMA

"Ocknij się nim lustro pęknie i stracisz odbicie.

Uwierz w siebie- możesz wiele.

Ponoć ma nadejść zbawienie"

Nazywam się Emma Brown. Urodziłam się 26 października 1999 roku w Nowym Yorku. Mieszkałam z matką i ojcem w samym centrum miasta. Moja mama miała na imię Caroline. Była fryzjerką w największym salonie fryzjerskim w Nowym Yorku. Tata- Thomas był architektem wnętrz. Mieliśmy się przeprowadzić z tego zatłoczonego miasta w jakieś spokojniejsze miejsce, a w te wakacje razem pojechać do siostry mamy Renee i wujka Charliego- do Forks, w stanie Waszyngton. Nigdy ich nie wdziałam. Z tego co opowiadała mi mama mają córkę, Isabellę. Jest ode mnie o 10 lat starsza. Fajnie by było poznać kuzynkę. A oni chyba nawet nie wiedzą o moim istnieniu, gdyż moja mama nie utrzymywała kontaktów z ciocią. Ale wpadać z tego powodu tak bez zapowiedzi? Mieliśmy wyjechać zaraz po zakończeniu roku szkolnego. W końcu nadszedł ten dzień. Gdy przyszłam do domu, moja mama zaczęła mówić.

-Emm...- urwała- sądzę, że będziesz miała braciszka albo siostrzyczkę- uśmiechnęła się do mnie.

Zawsze wiedziała, że chciałam mieć rodzeństwo, tyle, że niekoniecznie młodsze. Ale zawsze lepsze to, niż być całe życie jedynaczką.

-Świetnie mamo!- powiedziałam i przytuliłam się do jej brzucha.

Już od jakiegoś czasu mama źle się czuła. Myślałam, że to jakaś grypa żołądkowa, bo często wymiotowała. A tu nagle taka niespodzianka.

-Dlatego skarbie- zaczął mówić tata- musimy przełożyć nasz wyjazd o kilka godzin. Chcieli byśmy pojechać z mamą do lekarza i dowiedzieć się, który to tydzień

-Taaak, powinniście jechać. Forks przecież mi nie ucieknie. Mama całe 2 miesiące wakacji.

-Jak tylko będziemy wiedzieć, zadzwonię do ciebie- powiedziała mama, a tata podał jej biały sweterek.

Mimo, że było lato, temperatura była niska.

-Dobrze mamo, jedźcie już, bo na mieście niedługo zaczną się robić wielkie korki, i nigdy nie zajedziecie do doktora Watsona.

-Już, już- powiedział tata- niedługo będziemy.

Wyszli, zamykając za sobą drzwi.

Poszłam sprawdzić, czy wszystko wzięłam, czy nie zostawiłam czegoś i w ogóle. Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie stojące w ramce przy lustrze mamy. Nigdy wcześniej go nie widziałam. może dlatego, że nigdy nie przeglądałam się w lustrze mamy, albo po prostu nie chciałam go zauważyć. Na zdjęciu stały dwie kobiety. Jedną z nich była moja mama, a drugą pewnie była jej siostra Renee. Obie miały blond włosy i niebieskie oczy. Nosy inne. Pewnie moja mama swój odziedziczyła po swojej mamie, a ciocia po tacie- albo i odwrotnie. Ramka na zdjęcie byłą piękna. Jej poblakły złoty odcień wspaniale kontrastował się z pożółkłym zdjęciem. Ale mimo to dało się odróżnić kolory. Odłożyłam ramkę na swoje miejsce i pomaszerowałam na dół do kuchni. Zgłodniałam. Otworzyłam lodówkę, ale nie znalazłam w niej nic szczególnego, więc ją zamknęłam. Na lodówce leżała moja ulubiona czekolada- biała. Jak ja uwielbiam białą czekoladę. Wzięłam ją i poszłam do salonu obejrzeć telewizję. Nagle zawibrowała mi komórka. Spojrzałam na wyświetlacz-mama. Odebrałam. Nie zdążyłam się odezwać, a mama zaczęła nadawać jak nakręcona.

-Kochanie, to 5 tydzień. Jeszcze nie wiadomo jakiej płci, bo jest troszkę za wcześnie. Niedługo będziemy w domu, tylko wpadnę jeszcze do salonu, pochwalić się koleżankom. Właśnie wsiadamy do samochodu i ruszamy. Do zobaczenia córeczko- rozłączyła się.

Włożyłam telefon do kieszeni, i zaczęłam oglądać serial. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Miałam jakiś koszmar, więc gdy byłam bliska śmierci, obudziłam się z wielkim krzykiem. Odruchowo spojrzałam na zegarek. 15:47. Mama i tata od dobrych 40 minut powinni być w domu, ale nikogo nie było. Byłam tylko ja, telewizor i głupia telenowela, która ciągnie się w nieskończoność, tak jak "Moda na sukces" Całe szczęście został przerwany jakimś ważnym komunikatem.

-"Dzisiaj koło godziny 15:10 na jednej z głównych ulic Nowego Yorku, doszło do wypadku samochodowego spowodowanego przez pijanego kierowcę. Pierwszy samochód, w który uderzył oskarżony, został doszczętnie zniszczony. Dwie osoby nie żyją, a siedem zostało rannych. Sprawca został natychmiast złapany na miejscu zbrodni, nie próbując nawet uciekać..."- taki usłyszałam komunikat. Wyłączyłam telewizor, gdyż nie lubiłam słuchać takich rzeczy. Wstałam z kanapy i wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam, a moim oczom, ukazał się widok dwóch mężczyzn.

Za drzwiami stało dwóch policjantów. Wiele myśli przyszło mi w tej samej chwili do głowy. Nagle pierwszy z nich się odezwał.

-Czy ty jesteś Emma Brown?- spytał

-Tak- odpowiedziałam- o co chodzi?

-A czy Caroline i Thomas Brown to twoi rodzice?- wypytywał mnie nadal policjant.

_Taaak- odpowiedziałam spoglądając na drugiego policjanta, który od samego początku zaczął coś pisać w notatniku- to moi rodzice. Czy w końcu dowiem się o co chodzi?- zaczęłam się bulwersować.

-Niestety... Twoi rodzice...

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin