Kazanie kard.Glempa - tekst.doc

(35 KB) Pobierz

Czcigodni pogrążeni w żałobie słuchacze!

Stajemy dziś licznie przed ołtarzami Pana, aby koić nasz ból. Naszych bliskich dotknęła nagła i niespodziewana śmierć. W błagalnych suplikacjach Kościół modli się: „od nagłej a niespodziewanej śmierci – zachowaj nas Panie”. Oto ta niespodziewana śmierć dotknęła dziś naszych Rodaków, co więcej, Prezydenta Rzeczypospolitej, ministrów kierujących naszym życiem państwowym, biskupów, generałów, duchownych i świeckich. Wierzący lub mniej wierzący stajemy przed tajemnicą niespodziewanej śmierci i pytamy, czy to ślepy los, czy też wola Boga, który wszystko przewiduje i działa według swoich planów? Nie damy na to odpowiedzi teraz. Z czasem będzie odsłaniać się zarys prawdy o ludzkich błędach, o staranności lub zaniedbaniach, o siłach przyrody itd. Dziś w tym narodowym, a jakże często rodzinnym i osobistym bólu, potrzebna jest nam solidarność ludzka i bycie razem. Obejmuje nas tajemnica istnienia na ziemi i jego nagły brak. Przez nasze narodowe szeregi przeszedł Bóg i przez cieniutką granicę miedzy życiem i śmiercią skinął na tych najbardziej dojrzałych i poprosił ich prosto z samolotu do siebie. Tam, w pobliżu Katynia, jest taki dyskretny właz do nieba. Przed siedemdziesięciu laty tędy co noc przechodzili polscy żołnierze czwórkami, kompaniami ponad 200 chłopa co noc. Dziś przeszła grupa skromniejsza, ale za to dwaj prezydenci, kilku generałów, biskupi, ministrowie, parlamentarzyści. Fundamentem naszego żalu i bólu jest to, że urwała się nadzieja z nimi łączona. A myśmy się spodziewali… Każda z rażonych dziś śmiercią osób niosła w sobie nadzieje – dla siebie i dla nas. Te rachuby się urwały.

Nie mogąc znaleźć łatwej pociechy w argumentacji ludzkiej, odnieśmy się Boga i do Jego myśli. Pociesza nas to, że On w Osobie Jezusa Chrystusa wyprzedził sytuacje, w jakich my się znajdujemy, oraz to, że objawił nam swoje miłosierdzie. Do ofiar Starego Testamentu dołączył ofiarę z samego Siebie. Była to śmierć na krzyżu. Śmierć autentyczna, poświadczona przebiciem boku włócznią. Żałość ludzi z otoczenia Chrystusa była ogromna. Miał wskrzesić królestwo Ludu wybranego! A tymczasem grób. Był jednak pod krzyżem starszy setnik, poganin, doświadczony żołnierz, nie jednej śmierci się przyglądał, nie jedną śmierć zadał. On przyglądał się śmierci Chrystusa i stwierdził: „ Ten zaiste był Synem Bożym”. Apostołowie po śmierci Pana zaryglowali się w Wieczerniku, a Zmartwychwstały Pan Jezus przybył mimo zamkniętych drzwi i nie tylko przekazał im pokój, a więc wyzbycie się lęku, ale nakazał wyjście: Weźmijcie Ducha Świętego, nauczajcie, odpuszczajcie grzechy, nie czas na bezczynność. Powtórzył to raz jeszcze dla krytycznego Tomasza.

Postawa ewangeliczna weszła w nasze życie narodowe. Podam kilka przykładów. Upadek powstania styczniowego był wielką klęską Polaków i wywołał niesłychane przygnębienie. Zaborca, gdy opanował sytuację, kazał spędzić ludzi na ul. Długą w Warszawie, gdzie rankiem na stokach cytadeli, a więc w odległości ok. 400 metrów, powieszono pięciu przywódców powstania razem z Romualdem Trauguttem. Załamanie było wielkie, ale nie dotknęło istoty nadziei.

Jak głęboko schowała się nadzieja w sercach, gdy Hitler zatryumfował, gdy rząd uciekł za granicę, walczący żołnierz się wykrwawił, a obywatelstwo ginęło w obozach koncentracyjnych. Skąd mogła nadejść nadzieja? A jednak pozostała i zwyciężała.

Jeszcze jeden dziejowy moment z niedawnych lat. W czasie, gdy rozrastała się „Solidarność”, Jan Paweł II – nowe natchnienie dla świata – został śmiertelnie raniony, a prymas Wyszyński w tym samym miesiącu oddał życie Bogu, zaś zabójstwo ks. Jerzego miało dowodzić, że wierzyć w ideały nie warto - wtedy pojawiły się czarne chmury nad nadzieją, ale naród się nie załamał.

Przeżywamy ból. Wiele razy przemawiałem w tej katedrze jeszcze za czasów arcybiskupa Głodzia. Nie myślałem, że przyjdzie mi głosić słowo Boże w katedrze polowej po śmierci biskupa polowego Tadeusza Płoskiego, który zawsze mi przypominał, że to ja go wyświęciłem na diakona. Miał przygotowane kazanie do wygłoszenia nad grobami w Katyniu. Jakże nie wzruszyć się nad osobą czcigodnego prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, który często z ks. Peszkowskim wspominał kolegów w Kozielska. Pani prezydentowa Maria Kaczyńska podczas Drogi Krzyżowej w ostatni Wielki Piątek, gdyśmy szli Placem Piłsudskiego w wyczekiwaniu na minutę, w której mijała piąta rocznica śmierci Jana Pawła II, chwyciła mnie ciepło za rękę, aby ominąć kałuże wody. Każdy z nas ma wiele wspomnień, które łączą go z ofiarami tragedii smoleńskiej.

Musimy z tej próby wyjść zwycięsko. Nad grobami Katynia powiewa chorągiew Miłosierdzia Bożego, dojrzeją owoce tych ofiar i będą promieniować czynami i dziełami sąsiedzkiej życzliwości i dobrych czynów.. Amen.

+ Józef kard. Glemp

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin