Całkowite Zaćmienie - napisy PL.txt

(38 KB) Pobierz
00:00:17:{y:i}We wrze�niu 1871 roku m�ody lecz|{y:i}znany paryski poeta Paul Verlaine
00:00:21:{y:i}otrzyma� list zawieraj�cy|{y:i}osiem znakomitych wierszy
00:00:24:{y:i}autorstwa niejakiego|{y:i}Artura Rimbaud'a.
00:00:26:{y:i}Natychmiast odpisa�|{y:i}tymi s�owami:
00:00:29:{y:i}"Przyb�d� jak najpr�dzej,|{y:i}pokrewna duszo,
00:00:32:{y:i}wzywamy ci�, czekamy na ciebie. "
00:00:35:{y:i}Oto ich historia odtworzona|{y:i}na podstawie list�w i wierszy.
00:00:38:{y:i}Verlaine by� wspania�ym poet�,
00:00:40:{y:i}ale Rimbaud by� geniuszem,|{y:i}rozpocz�� rewolucj� w sztuce.
00:00:43:{y:i}Wiersze, jakie stworzy�|{y:i}od 16 do 19 roku �ycia
00:00:46:{y:i}bezpowrotnie odmieni�y|{y:i}oblicze wsp�czesnej poezji.
00:01:30:{y:b}CA�KOWITE ZA�MIENIE
00:01:36:{y:i}Film Agnieszki Holland
00:02:33:Poranny troch�|si� dzi� sp�ni�.
00:03:11:{y:i}Opowiada czasem z czu�o�ci�
00:03:15:{y:i}o �mierci, kt�ra niesie skruch�.
00:03:18:{y:i}o nieszcz�nikach,|{y:i}kt�rych wielu na �wiecie,
00:03:22:{y:i}o trudnych zadaniach|{y:i}i �ami�cych serce rozstaniach.
00:03:27:{y:i}W melinach, gdzie si� upijali�my,
00:03:30:{y:i}�ka� nad losem tych,|{y:i}kt�rzy nas otaczali.
00:03:32:{y:i}Nad byd�em ub�stwa.
00:03:36:{y:i}Podnosi� pijaczk�w|{y:i}le��cych w zau�kach.
00:03:39:{y:i}Pochyla� si� nad nimi niczym|{y:i}z�a matka nad niemowl�ciem.
00:03:42:{y:i}Mia� wdzi�k|{y:i}modl�cej si� dziewczynki.
00:03:47:{y:i}Twierdzi�,|{y:i}�e zna si� na wszystkim:
00:03:49:{y:i}biznesie, sztuce, medycynie.
00:03:54:{y:i}By�em z nim ca�y ten czas.|{y:i}Musia�em.
00:04:11:Kto� przyszed� do pana.|Poprosi�em, by poczeka�a.
00:04:15:Czy j� znam?
00:04:19:Da�a mi wizyt�wk�.
00:04:32:{y:i}Isabelle Rimbaud.
00:04:43:Niech pani usi�dzie.
00:04:48:Czy Andre zaopiekowa� si� pani�?
00:04:51:Chcia�aby pani czego� si� napi�?
00:04:54:Nie, dzi�kuj�.
00:04:57:Prosz�.
00:05:06:Chcia�am porozmawia� z panem|o interesach, panie Verlaine.
00:05:14:Ta ksi��ka ukaza�a si�|kilka miesi�cy temu.
00:05:17:Nieautoryzowany zbi�r|wierszy mojego brata.
00:05:23:Moja matka i ja nie chcemy,|by co� takiego si� powt�rzy�o.
00:05:27:Pomy�la�y�my, �e m�g�by|pan nam w tym pom�c.
00:05:29:Ja? Jak?
00:05:32:Podobno ma pan wiele|r�kopis�w mego brata.
00:05:36:Tak, mam ich par�.
00:05:38:By�yby�my wdzi�czne,|gdyby pan nam je zwr�ci�.
00:05:46:We wszystkim, co dotyczy�o|pani brata,
00:05:48:post�powa�em zawsze|bardzo roztropnie.
00:05:51:Zawsze mia�em na wzgl�dzie|jego dobro.
00:05:54:Czasem pytam sam siebie,|dlaczego,
00:05:56:gdy� jego interesy|cz�sto k��c� si� z moimi.
00:05:58:Nie pojmuj�, w jaki spos�b.
00:06:01:Min�o wiele lat, zanim �wiat|zrozumia� poezj� pani brata.
00:06:05:Gdy jego dzie�a sta�y si� znane,|my popadli�my w niepami��.
00:06:11:Tradycyjny spos�b pisania|poezji przeszed� do lamusa.
00:06:15:Przy�mi� nas swoim talentem.
00:06:17:Umiem si� z tym pogodzi�.
00:06:20:Wiem, �e by�em kiedy�|dobrym poet�.
00:06:25:Nie wiedzia�am, �e jego|nazwisko jest tak dobrze znane.
00:06:29:Tak, zosta� wreszcie doceniony.
00:06:33:Jego g�os, to g�os przysz�o�ci.
00:06:39:Dla mnie najwa�niejsze jest,
00:06:42:�e nasze najlepsze wiersze|napisali�my, gdy byli�my razem.
00:06:45:Obaj.
00:06:54:{y:i}Pary�, rok 1871.
00:08:03:Dzie� dobry.
00:08:08:Przyszed�em do Paula Verlaine'a.
00:08:11:- Pan Rimbaud?|- Tak.
00:08:13:Nie przyszed� pan|z panem Verlaine'm?
00:08:15:Nie.
00:08:17:Pojecha� na stacj�,|by wyj�� panu na spotkanie.
00:08:19:Przecie� on nie wie,|jak wygl�dam.
00:08:23:Pani Maute de Fleurville,|jestem te�ciow� pana Verlaine'a.
00:08:27:To moja c�rka, pani Verlaine.
00:08:41:Jak pan si� tu dosta�|ze stacji?
00:08:43:Przyszed�em na piechot�.
00:08:46:Chcia�by pan si� umy�?
00:08:51:Nie.
00:08:54:Jest pan jeszcze m�odszy,|ni� my�leli�my.
00:08:56:Ile ma pan lat?
00:08:58:Kochanie, to nieuprzejme|pyta� innych o wiek.
00:09:01:Musz� si� odla�.
00:09:07:Ile masz lat, je�li mog� spyta�?
00:09:09:Lepiej nie.
00:09:12:Szesna�cie.
00:09:16:A w li�cie pisa�e�, �e|masz dwadzie�cia jeden.
00:09:20:Zauwa�y�em ci� na stacji,|ale nie s�dzi�em, �e to ty.
00:09:23:Nawzajem.
00:09:25:Wiersze, kt�re mi przys�a�e�,
00:09:28:s� wybitne, jak na kogo�|w wieku dwudziestu jeden lat.
00:09:32:Jak na szesnastolatka,|s� nies�ychanie dobre.
00:09:34:Dlatego ci napisa�em,|�e mam dwadzie�cia jeden lat.
00:09:37:Nie chcia�em, by� patrzy� na mnie|z g�ry, zanim je przeczytasz.
00:09:42:Rozumiem.
00:09:45:Mam nadziej�, �e twoja matka|nie zez�o�ci�a si� na mnie.
00:09:48:Nie. Gdy przys�a�e� mi pieni�dze|na bilet, ucieszy�a si�.
00:10:03:Pochodzi pan z Arden�w,|z Charleville?
00:10:07:Tak.
00:10:09:Charleville to przyjemne|miasto, nieprawda�?
00:10:11:Zadupie.
00:10:13:Czym si� zajmuje pana ojciec?
00:10:15:G��wnie piciem, jak s�dz�.
00:10:17:Nie pojawi� si� w domu|od dziesi�ciu lat.
00:10:19:Przykro mi.
00:10:21:Niepotrzebnie.|Lepiej nam bez niego.
00:10:27:By� mo�e po kolacji zechcia�by|pan nam co� przeczyta�?
00:10:30:Nie.
00:10:32:- Dlaczego?|- Bo nie chc�.
00:10:34:Nigdy nie czytam swoich wierszy.
00:10:36:Wszyscy inni poeci to robi�.
00:10:39:Nic mnie nie obchodzi,|co robi� inni poeci.
00:10:42:Urz�dzamy wieczorki poetyckie.
00:10:46:S�dzisz, �e poeci mog� uczy�|si� od siebie nawzajem?
00:10:50:Tylko, je�li s� z�ymi poetami.
00:11:01:Wiesz, co to jest?
00:11:04:S�ysza�em o tym.
00:11:08:To trzecie oko poety.
00:11:11:Topi lodowce.
00:11:22:Co my�lisz o mojej �onie?
00:11:25:Nie wiem.
00:11:27:A ty co o niej my�lisz?
00:11:30:To wci�� jeszcze dziecko.
00:11:33:Ja r�wnie�.
00:11:41:Absynt!|Dwa razy!
00:11:47:- Powiniene� wyda� swoje wiersze.|- Dlaczego?
00:11:50:Bo tak robi� poeci.
00:11:52:Nie obchodzi mnie,|czy kto� wyda moje wiersze.
00:11:55:Dla mnie liczy si�|tylko samo pisanie.
00:11:58:Ca�a reszta to literatura.
00:12:00:- Tw�j ostatni zbi�r poezji.|- Tak?
00:12:02:- By� marny.|- Dlaczego?
00:12:05:Przedma��e�ski be�kot.
00:12:07:Nie, wiersze mi�osne.
00:12:10:Wiele os�b orzek�o, �e s� pi�kne.
00:12:12:Ale s� k�amliwe.
00:12:14:To nie k�amstwa,|kocham swoj� �on�.
00:12:17:- Kochasz?|- Tak.
00:12:19:Mi�o�� nie istnieje.
00:12:21:Co masz na my�li?
00:12:23:To, co zespala rodziny|i pary ma��e�skie,
00:12:26:nie jest mi�o�ci�.
00:12:28:To g�upota, egoizm lub strach.
00:12:31:Mi�o�ci nie ma.
00:12:34:Mylisz si�.
00:12:37:Troska o samego siebie istnieje.
00:12:39:Przywi�zanie zbudowane|na obop�lnej korzy�ci istnieje.
00:12:42:Samozadowolenie istnieje.
00:12:44:Ale nie mi�o��.
00:12:49:Mi�o�� trzeba stworzy� na nowo.
00:12:55:{y:i}Dlaczego tak bardzo chce|{y:i}uciec od rzeczywisto�ci?
00:12:58:{y:i}Nie by�o dotychczas nikogo,|{y:i}kto mia�by taki cel.
00:13:01:{y:i}Czy zna� sekret, kt�ry|{y:i}m�g�by odmieni� �wiat?
00:13:07:{y:i}Widywa�em, co innym si�|{y:i}zdawa�o, �e widzieli.
00:13:17:Nie jest taki, jak go|sobie wyobra�a�am.
00:13:23:{y:i}Wyp�aka�em zbyt wiele �ez.|{y:i}�wity, co �ami� serce.
00:13:32:Twoje wiersze bardziej|mi si� podobaj�.
00:13:36:Nie rozumiem jego poezji.
00:13:44:Nie rozumiesz, bo jest|zupe�nie nowatorska.
00:13:52:{y:i}Wyp�aka�em zbyt wiele �ez.|{y:i}�wity, co �ami� serce.
00:14:58:Co si� sta�o?
00:15:00:Kopie mnie.
00:15:38:Nie s�dzisz, �e by�oby lepiej,
00:15:40:gdyby si� zatrzyma�|u jednego z twych przyjaci�?
00:15:52:Inni ludzie go nie rozumiej�.
00:15:55:Tylko ja go rozumiem.
00:15:58:M�j tato z pewno�ci�|go nie zrozumie.
00:16:06:Nie pami�tasz, �e mieli�my|w tym roku rewolucj�?
00:16:09:Popar�em j�, mog�em zgin��.
00:16:11:My�lisz, �e gdyby nie|wyrzucono mnie z pracy,
00:16:13:zgodzi�bym si� przyj��|�askaw� pomoc twego ojca?
00:16:37:Chc� tylko pom�c przyjacielowi.
00:16:39:Dlaczego musimy si� o to k��ci�?
00:16:42:Jestem twoim m�em.
00:16:45:Przepraszam, Paul.
00:16:49:- Chcesz mnie zez�o�ci�?|- Nie.
00:16:52:Nie pr�buj!
00:17:35:Dobry wiecz�r.
00:17:38:Wszyscy ju� �pi�, chyba �e|przyszed� pan do staruszka.
00:17:41:Jakiego staruszka?
00:17:43:Maute de Fleurville.
00:17:45:- Jest pan jego znajomym?|- Nie.
00:17:48:Nie chcia�by pan kupi� krzy�a?
00:17:54:Sprzedam go panu niedrogo.
00:17:57:Jest chyba wybijany|prawdziwymi per�ami.
00:17:59:Kim, do diab�a, jeste�?
00:18:02:M�g�bym spyta� pana o to samo,|tylko zrobi�bym to grzeczniej.
00:18:05:Jestem Maute de Fleurville.
00:18:17:- Zatem to pana psa st�uk�em.|- Co?
00:18:21:Dlaczego?
00:18:23:Wszystkie psy s� libera�ami.
00:18:37:Odk�d to masz prawo zaprasza�|go�ci bez mojego pozwolenia?
00:18:45:Je�li we w�asnym domu nie mog�|oferowa� noclegu przyjacielowi,
00:18:48:m�g�bym r�wnie dobrze|mieszka� gdzie indziej.
00:18:51:Gdyby� nie by� pr�niakiem,|by�oby ci� na to sta�.
00:18:53:Wiesz, �e od czasu Komuny...
00:18:56:Nie chc� �adnych wym�wek!
00:18:58:Nie zauwa�y�em, aby�|ty si� przepracowywa�.
00:19:00:Kiedy zn�w spotkasz|tego chuligana,
00:19:02:ka� mi zwr�ci� przedmioty,|kt�re ukrad�.
00:19:05:O czym ty m�wisz?
00:19:07:On b�dzie wiedzia�,|co mam na my�li.
00:19:09:Sam go spytaj.
00:19:13:Mam przyjemno�� ci oznajmi�,|�e opu�ci� ten dom.
00:19:16:Co?
00:19:49:Dzi�ki Bogu!
00:19:51:Ju� my�la�em, �e|ci� nigdy nie znajd�.
00:19:54:Nie wiem, co wst�pi�o|w starego �ajdaka.
00:19:57:To jego dom.
00:19:59:Chod�, co� ci znajdziemy.
00:20:33:Obawiam si�, �e|nie ma tu luksus�w.
00:20:49:To tymczasowe rozwi�zanie.
00:20:51:Nie szkodzi.
00:21:00:- Kochasz j�?|- Oczywi�cie.
00:21:02:Jest idea�em.
00:21:05:Ma osiemna�cie lat,|jest pi�kna i bogata.
00:21:07:Ma wszystkie zalety,|jakie �ona mie� powinna.
00:21:09:Do tego wkr�tce|urodzi mi dziecko.
00:21:11:Macie wsp�lne zainteresowania?
00:21:13:Nie.
00:21:15:Jest inteligentna?
00:21:17:Nie.
00:21:20:Czy ona ci� rozumie?
00:21:22:Nie.
00:21:26:Wi�c jedyne, co mo�e|ci da�, to seks.
00:21:40:Paul!
00:21:56:Cze��.
00:22:12:- Znalaz�e� go?|- Tak.
00:22:19:Odda� ci krzy� taty?
00:22:24:Je�li tw�j ojciec mia� sumienie|wyrzuci� z domu ch�opca
00:22:27:bez �rodk�w do �ycia, nie ma|prawa tr...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin