Strach przed czarownicami doprowadził do stracenia wielu tysięcy niewinnych ludzi.
„Arcybiskup Jan z Trieji spalił na stosie w 1658 roku tyle czarownic, że w dwóch miejscowościach pozostały żywe tylko dwie kobiety”.(Karlheinz Deschner)
„Gdy widzisz kobietę, myśl, że to diabeł! Jest ona rodzajem piekła”.Enea Silvio, czyli Papież Pius II (1458-1464)„Kobieta ma się do mężczyzny tak, jak rzecz niedoskonała i ułomna (imperfectum, deficiens) do rzeczy doskonałej (perfectum)”.Tomasz z Akwinu.
WEDŁUG, prawa kontynentalnego i rzymskiego czarownictwo było zbrodnią wyjątkową, crimen excepta, w wypadku której bardzo trudno przedstawić dowody w drodze zwykłej, prawnej procedury. Dlatego najlepszym sposobem udowodnienia przestępstwa miało być przyznanie się winnego.
Sam Bóg przypuszczalnie nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia; być może umarł w roku 1486, gdy dwaj bogobojni dominikanie — Jakub Sprenger i Heinrich Kramer — opublikowali „Młot na czarownice”. Możliwe zresztą, że umarł 253 lata wcześniej, w roku 1233, gdy święta Inkwizycja powołana została do życia lub w roku 1320, kiedy papież Jan XXII polecił Inkwizycji uśmiercenie wszystkich, którzy oddali się diabłu. A może jeszcze wcześniej, w roku 382, gdy chrześcijański Kościół uznał, że zabity powinien być każdy, kto dopuszcza się herezji. Ludzie podejrzani o czarownictwo powinni być torturowani tak długo, aż wyznają swe postępki i przyznają się do winy. Powinni być zabici dla dobra świata, aby powstrzymać diabelskie działania w królestwie Bożym i dla własnego dobra, aby przez swą śmierć w pokucie uchronić się przed straszniejszymi następstwami po śmierci.
Przez pierwsze 253 lata istnienia Inkwizycji czarownice palono w sposób nieskodyfikowany, panował w tej dziedzinie ogólny bałagan i chaos. Dopiero gdy Sprenger przekonał papieża Innocentego VIII o potrzebie uregulowania tych spraw i kiedy wspólnie z Kramerem wydali swe wielkie dzieło, kościół mógł przystąpić do polowania metodycznie i w sposób uporządkowany. Od tego czasu w całej Europie stosowano identyczną procedurę, podobne narzędzia tortur i niemal identyczną listę pytań, które należało zadać czarownicy.
Z kobietami obchodzono się brutalnie.
W sprawie polowania na czarownice, dwa zwaśnione odłamy Kościoła — protestantyzm i katolicyzm potrafiły się doskonale porozumieć, nawet w czasach wojny trzydziestoletniej.
„Młot na czarownice” składa się z trzech części. Pierwsza opisuje sposoby wykrywania czarownic, druga zajmuje się różnymi rodzajami czarów i podaje sposoby ich zwalczania, a trzecia stanowi szczegółowy podręcznik dla inkwizytorów i sędziów, zajmujących się procesami o czary.
Z podręcznika tego pochodzi poniższy fragment: „Procedura prowadzenia przesłuchania ma być następująca: Po pierwsze, strażnik powinien przygotować narzędzia tortur, następnie obnażyć więźnia (jeśli jest to kobieta, będzie wcześniej obnażona przez inną kobietę, sprawiedliwą i cieszącą się dobrą opinią). Służy to temu, ażeby udaremnić możliwość ukrycia w odzieniu sił czarcich, które mogą być w nim posiane — czarownice często, nauczone przez Diabła, przyrządzają taki preparat z ciał nieochrzczonych dzieci. Kiedy narzędzia tortur zostały przygotowane, sędzia, osobiście lub za pośrednictwem innego dobrego człowieka, próbuje przekonać więźnia, aby wyznał prawdę dobrowolnie. Jeśli ów nie zacznie jednak jej wyznawać, sędzia rozkaże dozorującemu przygotować więźnia do strapaddo albo innej tortury. Dozorujący mają posłusznie i niezwłocznie wykonywać polecenia. Następnie, podczas modlitwy, odmawianej przez kogoś z obecnych, więzień ma być odwiązany i ponownie zachęcany do złożenia zeznań, przy czym należy dać mu nadzieję, że w razie ich złożenia nie zostanie stracony…”.
Jeśli jednak ani groźbą, ani obietnicą czarownica nie daje się przekonać do wyjawienia prawdy, strażnik ma rozpocząć tortury według przyjętych metod, z większym lub mniejszym natężeniem, w zależności od rozmiarów zbrodni badanego. Podczas gdy dana osoba jest torturowana, musi być jednocześnie pytana zgodnie z artykułami oskarżenia, przy czym rozpocząć należy od pytań o drobniejsze przewinienia, gdyż łatwiej się przyznawać do mniejszych występków, niż do cięższych. Oskarżonym obiecywano, że unikną kary, jeśli tylko przyznają się do winy. Tyle tylko, że sędzia, który obiecał przesłuchiwanemu wolność, był zmieniany następnego dnia przez innego sędziego, który oczywiście nic nie wiedział o obietnicy danej przez poprzednika. Był to zabieg prosty, pomysłowy i skuteczny.
Torturowanie „czarownicy”
Przed rozpoczęciem badania osoby podejrzanej o czary, należało poświęcić narzędzia tortur i kat mógł już przystąpić do swojej pracy. Tortury dzielono na wstępne i końcowe. Tortury wstępne stosowano, aby zmusić badanego (w większości wypadków badaną) do przyznania się do winy. W tym celu stosowano następujące metody: obnażenie, groźba, związanie, biczowanie, ściskanie i miażdżenie palców, rozciąganie na drabinie.
W raportach sądowych tortury wstępne często były pomijane i mówiło się, że oskarżony przyznał się dobrowolnie. Tortury końcowe stosowano w przypadkach, gdy osoba oskarżona nie chciała się przyznać do winy, gdy milczała oraz po to, by zmusić ofiarę do wydania wspólników. Tortury można było stosować do trzech razy. Do tortur zwykłych zaliczano strapaddo, czyli podwieszanie i rozciąganie. Jako tortury nadzwyczajne stosowano ściskanie. Do metod podstawowych można było dodawać różne urozmaicenia, takie jak chłosta, podpalanie lub przypalanie, miażdżenie palców i tym podobne.
Następną kategorię stanowiły tortury dodatkowe dla przestępstw specjalnych. W takich sytuacjach stosowano obcinanie rąk lub nóg, oślepianie lub rozszarpywanie rozpalonymi do czerwoności obcęgami.
Dobrą ilustrację typowego dnia w sali tortur daje raport sądowy pierwszego dnia tortur kobiety oskarżonej o czary, w Prossneck w Niemczech, w 1629 roku:
„Próba łez” — sposób udowadniania czarów.
Po południu przybył urzędnik, który sprzeciwił się temu bezlitosnemu postępowaniu. Kobietę ponownie biczowano w okrutny sposób, co zamknęło pierwszy dzień tortur. Następnego dnia rozpoczęto tortury od nowa, lecz ich natężenie nieco zelżało.
Trzeba pamiętać, że cały przewód sądowy prowadzony był z myślą o zbawieniu osoby badanej. Dlatego nie można było dopuścić, aby dana osoba umarła bez wykazania skruchy, żalu i pokory. Temu służyły częste pouczenia, modlitwy odmawiane w trakcie tortur i obfite stosowanie święconej wody. Karę chłosty często wymierzano w czasie, gdy dzwony pobliskich kościołów biły na Anioł Pański.
Tortury miały pomóc oskarżonej osobie w udzieleniu wyczerpujących odpowiedzi na pytania zadawane jej przez sędziów. Oto wybór typowych pytań zadawanych przez sąd
Wszystkie odpowiedzi były skrzętnie zapisywane przez pisarza. Często trzeba było stosować pytania dodatkowe, ponieważ osoba torturowana nie była w stanie wydobyć artykułowanego głosu z powodu zadawanego bólu.
piotrostrowski7