Winters Rebecca - Trzy księżne 02 - Rejs z księciem.pdf

(530 KB) Pobierz
Rebecca Winters
Rejs z księciem
ROZDZIAŁ PIERWSZY
2 sierpnia, Monza, Włochy.
- Dobranoc, Cesarze. Świetnie się bawiłam.
Cesar odprowadził Olivię po imprezie w klubie i znie­
nacka pod samymi drzwiami pokoju hotelowego otoczył ją
ramionami z niedwuznacznym zamiarem pocałowania jej.
Gdyby następnego dnia nie odbywał się wyścig, pomyślałaby,
że to pod wpływem alkoholu zebrało mu się na amory, lecz
słynny kierowca Formuły 1 nigdy nie pił przed zawodami.
Cesar de Falcon, występujący na torze jako Cesar Vil­
lon, był błyskotliwy, dowcipny, niebywale czarujący i Oli­
via bardzo lubiła jego towarzystwo. Spędzili dotąd z sobą
niewiele czasu - spotkali się w czerwcu po mistrzostwach
Grand Prix w Monako, gdzie przetańczyli całą noc pod­
czas przyjęcia wydanego na cześć Cesara, który zajął wtedy
drugie miejsce. Od paru dni zaś przebywali w Monzie.
Olivia chętnie spędzała z nim czas, lecz nie przejawia­
ła najmniejszej ochoty do flirtu, gdyż nie czuła do swego
towarzysza nic poza szczerą sympatią. Po pierwsze, dwu-
dziestodziewięcioletni rajdowiec zdawał się myśleć jedynie
o swej karierze, niezbyt więc nadawał się na męża, a prze­
lotne romanse nie interesowały jej zupełnie. Po drugie...
Po drugie, była bez pamięci zakochana w jego starszym
bracie, Lucienie de Falconie.
Chociaż uczucie pozostawało nieodwzajemnione, Olivia
nie zamierzała pocieszać się młodszym z braci. Owszem,
Cesar był szaleńczo przystojny, rozrywany przez kobiety,
sławny, odczuwała więc przyjemność, pokazując się z nim
w towarzystwie. Cieszyło ją też, że dzięki tej znajomości
mogła się dowiedzieć wiele o wyścigach, poznać je od kulis,
zajrzeć w miejsca niedostępne dla zwykłych śmiertelników.
Namiętnością do tego sportu zaraził ją swego czasu jej były
chłopak Fred. Razem z nim oglądała wszystkie transmisje
z mistrzostw Formuły 1, a jej idolem był od początku Ce­
sar Villon. Kiedy poznała go podczas wakacji nad Morzem
Śródziemnym, nie posiadała się z radości.
Co nie znaczyło, że zamierzała się z nim całować.
- Ja też świetnie się bawiłem tego wieczoru. Ale on się
jeszcze nie skończył, więc możemy go kontynuować... we
dwoje.
Odwróciła twarz, by uniemożliwić mu pocałunek.
- Jutro masz wyścig, musisz się wyspać.
Zaśmiał się cicho i przesunął wargami po jej policzku.
- Owszem. Ale nie sam. - Przygwoździł Olivię do drzwi
i pocałował w same usta.
Odsunęła głowę i ujrzała zaskoczoną minę Cesara. Wi­
dać niewiele kobiet reagowało niechętnie na jego zaloty.
- Nie zaprosisz mnie do środka? - spytał z uwodziciel­
skim uśmiechem.
Olivia musiała rozegrać sytuację taktownie. Jej siostra
Greer wyszła właśnie za kuzyna Cesara. Olivia nie mogła
tak po prostu dać Cesarowi kosza! Skoro zostali rodziną
i będą się często widywać, lepiej, by nie żywił do niej ura­
zy. Jeszcze jego niechęć przeniosłaby się na Greer... Trzeba
było uniknąć wszelkich potencjalnych zadrażnień.
Przepraszającym gestem rozłożyła ręce.
- Wybacz, ale nie. W odróżnieniu od ciebie zawsze śpię
sama.
- Zawsze?! - powtórzył wyraźnie wstrząśnięty.
- Zawsze.
- To niemożliwe!
Nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
- Tak zostałyśmy z siostrami wychowane, nic na to nie
poradzę. Czekamy aż do ślubu.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że Greer i Max...
- Czekali do nocy poślubnej? Owszem.
Teraz on zaczął się śmiać.
- Niemożliwe!
- Dam głowę, że tak było. A jeśli nie wierzysz, to zapytaj
Maksa, gdy wrócą z podróży poślubnej.
- Dasz głowę? A co, jeśli się mylisz?
- Nie mylę się - odparła Olivia z niezachwianym prze­
konaniem.
- Załóżmy się więc - zaproponował. - Jeśli wygram...
- Nie wygrasz!
Miała nadzieję, że takie przekomarzanie się w końcu go
rozbroi, gdyż Cesar łatwo wybuchał śmiechem. Tymcza­
sem on gwałtownie chwycił ją za ręce, a na jego twarzy od­
malowała się powaga.
- Niemcy są przekonani, że jutro wygrają włoskie Grand
Prix, ale to ja, ja stanę na podium! A potem pojadę do ro­
dzinnej willi w Positano na wybrzeżu Amalfi, gdzie przez
tydzień zamierzam świętować moje zwycięstwo. Razem
z tobą.
Nigdzie z tobą nie pojadę, pomyślała, lecz oczywiście
nie mogła powiedzieć tego na głos.
- Najpierw musiałbyś być moim mężem.
Posłał jej kolejny zabójczy uśmiech.
- W takim razie w Positano wybierzesz sobie pierścionek.
- A ciebie, jak zwykle, trzymają się żarty! - rzuciła lek-
ko. - Wspięła się na palce i po przyjacielsku cmoknęła go
w policzek. - Dobranoc i powodzenia jutro. Będę trzymać
kciuki.
Zamknęła za sobą drzwi i natychmiast zapomniała
o Cesarze, gdyż jej myśli pobiegły ku jego bratu, jedynemu
mężczyźnie, który gościł w jej sercu, odkąd wróciła z sio-
strami z wakacji we Włoszech do Nowego Jorku, by przy-
gotować się na ślub Greer.
Liczyła dni do ceremonii, podczas której znowu miała
ujrzeć Luciena. Niestety, ich spotkanie przebiegło zupełnie
inaczej, niż to sobie wyobrażała. Luc, ponury jak chmura
gradowa, zarzucił jej, że tylko udaje niewiniątko, podczas
gdy w rzeczywistości chce się wydać za Cesara, przechy-
trzając jego pozostałe fanki, które też mają na to ochotę
Dotknięta do żywego Olivia, niewiele myśląc, nazwała to
typowym przejawem zazdrości o sławę młodszego brata
do którego samochodu Luc nawet nie dałby rady wsiąść
a co dopiero poprowadzić go!
Wymieniwszy jeszcze przed kościołem te raniące uwagi
przez resztę ceremonii w ogóle nie odzywali się do siebie
Oburzona oskarżeniami Luca Olivia bez namysłu przyjęła
zaproszenie jego brata i pojechała z nim do Monzy, gdzie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin