Historia Polski_1505_4.doc

(238 KB) Pobierz

IV.            WCZESNY FEUDALIZM POLSKI (OD POŁOWY X DO KOŃCA XII W.)

 

1.        Poglądy historiografii na genezę państwa polskiego

 

W źródłach pisanych państwo polskie pojawiło się nagle i to od razu jako twór politycznie dojrzały, jako partner i sprzymierzeniec największej potęgi świata chrześcijańskiego, odnowionego przez królów niemieckich z dynastii saskiej cesarstwa rzymskiego. Badaczom przeszłości wydawało się to dziwne, jak długo pod łopatą archeologa nie przemówiła ziemia i dopóki nie poddano wnikliwej analizie na płaszczyźnie porównawczej rozproszonych okruchów czy wzmianek historycznych. Szukano długo ta­kiej teorii, która by wyjaśniała zarazem i narodziny państwa, i genezę rysującego się wyraźnie już u jego początków rozwarstwienia społeczeń­stwa. Wraz z odejściem od skonstruowanych przez Kadłubka bajecznych pradziejów Polski powstały w XVIII w. teorie, według których państwo polskie było efektem najazdu zewnętrznego, co w najczęstszym ujęciu przedstawiało się w ten sposób, że Słowianie podbili miejscową ludność sarmacką, tworząc warstwę panującą i aparat państwowy (A. Naruszewicz i inni). W następnym stuleciu najeźdźców-Lechitów szukano w Dacji (W. A. Maciejowski), w Ilirii (A. Bielowski), a wreszcie w Skandynawii. Ta ostatnia próba wyjaśnienia początków państwa polskiego, mająca za przesłanki m. in. domniemane normańskie imię Mieszka I – Dago (z aktu Dagome iudex) oraz rzekome znaki runiczne (inskrypcyjne pismo skandy­nawskie w herbach szlachty polskiej), odegrała dużą rolę w antypolskiej propagandzie dawnej nauki niemieckiej. Twórcą teorii najazdu normańskiego był K. Szajnccha (1857). W jego ujęciu podbój naszych ziem przez skandynawskich Lachów (lag, lah = towarzysz) został dokonany jeszcze w VI w. Nowy, złagodzony wariant tej teorii wyszedł spod pióra F. Piekosińskiego (1881). Według tego uczonego podboju nadwiślańskich Lechitów (VII lub VIII w.) dokonali nie wprost skandynawscy Normanowie, ale nadłabscy Lechici, którzy wcześniej ulegli wpływom normańskim. Wresz­cie spóźnionym echem teorii najazdu normańskiego był pomysł K. Krotoskiego, że Normanowie przybyli na ziemie polskie przez Ruś (1925).

Z teoriami podboju zewnętrznego współistniały próby wyjaśnienia po­czątków państwa polskiego w wyniku długiej wewnętrznej ewolucji. Pierwszą taką oryginalnie pomyślaną naukową konstrukcję dał J. Lele­wel (1846). Punkt ciężkości spoczywał w niej na ewolucji społeczeństwa. W długim procesie dziejowym autor widział ustawiczne ścieranie się dwu warstw: artystokratycznych lechitów oraz wieśniaczego gminowładztwa. Efektem tego ścierania się był postępujący wzrost znaczenia lechitów („z lechów lechcice”, czyli „zlechcice”, to szlachta, szlachcice), przejawia­jący się w utrwalaniu rządów autokratycznych (jedynowładczych) kosztem gminowładztwa, którego wyrazem były wiece. Na gruncie krytyki teorii najazdu K. Szajnochy i F. Piekosińskiego wykrystalizowała się tzw. polska teoria rodowa (K. Potkański, O. Balzer, Z. Wojciechowski). Przyjmowała ona, że organizacja państwowa była wynikiem ewolucji ustroju rodowego, dynastia miała rodową budowę, a monarcha to nikt inny, jak tylko sta­rosta panującego rodu. W drodze podboju wewnętrznego ród ten miał pod­porządkować sobie inne rody, z częścią z nich wchodząc w przymierze i uznając ich lepsze prawa, część zaś obracając w poddanych. Teoria ta okazała się błędna, gdy dowiedziono, że państwo powstało na gruncie pełnego rozkładu społecznego ustroju rodowego, co więcej – na gruncie rozkładu również wspólnot terytorialnych.

Nie da się inaczej wyjaśnić genezy naszej państwowości, jak tylko w drodze powolnego narastania elementów feudalizmu w łonie wspólnoty pierwotnej, aż do ich przejścia w nową społeczno-ustrojową i gospodarczą jakość, która bez aparatu państwowego obejść się nie mogła.

 

2.        Przełomowe momenty w budowie państwa wczesnofeudalnego w Polsce

 

Słusznie w historiografii naszej nazwano Mieszka I budowniczym pań­stwa polskiego. Wiele bowiem wskazuje na to, że dopiero jego geniusz zespolił te elementy, które w budowie trwałego organizmu politycznego były niezbędne. Badania archeologiczne wykazały, że wielkie grody państwa Polan, jak zwłaszcza Gniezno i Poznań, wybudowane zostały w poło­wie X w. Należałoby więc je łączyć już z państwem Mieszka I. Jaka była ich funkcja? – Nie były to już grody plemienne, czy tzw. czoła opolne, służące niegdyś bezpieczeństwu najbliższej okolicy, ale siedziby księcia oraz załóg i funkcjonariuszy książęcych, a zatem podstawa władzy teryto­rialnej państwa. Tradycja przechowała długo taką rolę tych i innych gro­dów, bo jeszcze kronika Galia przekazuje nam informacje, że za Bole­sława Chrobrego Poznań miał 1300 pancernych i 4000 tarczowników (lekka jazda), Gniezno – 1500 pancernych i 5000 tarczowników, dla Wło­cławka odnośne liczby wynosiły 800 i 2000, a dla Giecza – 300 i 2000. Należy sobie wyobrażać, że wraz z powiększaniem się terytorium państwo­wego grodów tego typu przybywało, a choć ich załogi w stosunku do pojedynczego grodu były z czasem coraz mniej liczne i coraz bardziej roz­proszone, to jednak w sumie stanowić musiały znaczną siłę. Miały one pierwotnie charakter drużyn monarszych, z czasem zaś przekształcały się w rycerstwo osiadłe, związane z ziemią i żyjące z renty feudalnej. Za Mieszka I instytucja drużyny była jeszcze w pełni rozwoju. Informuje o niej Ibrahim ibn Jakub, pisząc, że Mieszko miał 3000 pancernych o dużych walorach bojowych, których zaopatrywał w odzież, broń, konie i żywność i którym regularnie wypłacał żołd, a nawet wyposażał ich dzieci. Liczby podane przez Ibrahima ibn Jakuba oraz Galla wydają się wysoce prawdopodobne, bo jeżeli Mieszko miał ich 3000, to za Bolesława Chro­brego nie dziwi liczba 3900 (bez tarczowników, o których podróżnik arabski nie informował). Musiał bowiem Chrobry mieć owego zbrojnego woj­ska dużą liczbę, skoro – jak relacjonuje Thietmar – 300 pancernych po­wierzył cesarzowi Ottonowi III przy okazji zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r.

Utrzymanie przez władcę własnym kosztem kilku- czy kilkunastoty­sięcznej drużyny wymagało bardzo wysokich dochodów, których nie mo­gły pokryć łupy wojenne ani pierwotne, dorywcze świadczenia ludności. Należało stworzyć system skarbowy, który by zabezpieczył funkcjonowa­nie rozbudowującego się aparatu państwowego, a także interesy mate­rialne formującej się elity władzy. Zmian o znaczeniu przełomowym doko­nał zapewne w tej dziedzinie Mieszko I. Polegały one na obciążeniu całej ludności – z wyjątkiem wojów i możnych, którzy bezpośrednio z władcą współdziałali – stałą rentą gruntową o charakterze publicznym. Należy przypuszczać, że już bardzo wcześnie możni zdołali związać ze sobą zarówno część wolnych, jak zwłaszcza niewolnych osadników, i że na własny użytek budowali – na znacznie mniejszą skalę – podobny do monar­szego system skarbowy. Ale nawet ich ludzie, w szczególności wywodzący się spośród wolnych, pociągani byli do niektórych przynajmniej świadczeń publicznych. Rentę, aby odpowiadała potrzebom państwa, należało odpo­wiednio zróżnicować i ująć w pewne ramy organizacyjne. Ramy takie mamy poświadczone przez Galia dla czasów Bolesława Chrobrego. Wpraw­dzie niejeden ich element przeniósł Gali wstecz ze stosunków sobie współ­czesnych, to jednak sam system nie był za jego czasów tworem nowym. Jeżeli tradycja wiązała go z epoką Chrobrego, nie przypisując temu władcy bynajmniej jego utworzenia, to widocznie wprowadzony został przez Mieszka. I lub może nawet przez jego poprzedników. W obrębie większych zespołów osadniczych tworzono pewien system gospodarki zamkniętej, w którym świadczenia ludności były pomyślane tak, aby w sumie mogły zaspokoić potrzeby podróżującego po kraju monarchy, będących w jego otoczeniu urzędników i dworzan, a także załóg grodowych. Zapasy prze­znaczano z pewnością na okoliczności szczególne, a zwłaszcza na zaopa­trzenie wojska w razie wyprawy wojennej. Jest w naszej nauce kwestią sporną, czy tak pojęta organizacja gospodarcza stanowiła „system dwor­ski” czy też „system grodowy”, inaczej mówiąc, czy przedstawione wyżej kompleksy osadnicze stanowiły rodzaj włości z rezydencją monarszą czyli dworem i osobną administracją gospodarczą, czy też podlegały grodom i zwierzchniej władzy kasztelanów, w rękach których znajdowały się agendy policyjno-sądowe i wojskowe, a więc środki pozwalające stosować przymus, niezbędny w egzekwowaniu świadczeń. Dziś coraz więcej zwo­lenników zyskuje sobie ta druga wykładnia (A. Gieysztor, K. Modzelewski), jakkolwiek źródła nasze nie poświadczają gospodarczych funkcji Wielkie grody epoki wczesnego feudalizmu – w znaczniejszym stopniu niż dawne plemienne – zaczęły przyciągać osadników stałych. Osiadali oni w ich pobliżu, tworząc charakterystyczne dla tej epoki podgrodzia. Wpływało na ten proces zarówno poczucie bezpieczeństwa u boku dobrze obwarowanych i obsadzonych załogami wojskowymi grodów, jak też za­potrzebowanie tych grodów na różne artykuły rolniczo-hodowlane i rze­mieślnicze, nie dające się w pełni pokrywać ze świadczeń ludności służeb­nej. Zarówno przez budowę grodów o nowych funkcjach administracyjno-wojskowych, jak i przez nowy system świadczeń, państwo wczesnofeudalne przyśpieszyło rozwój społecznego podziału pracy i stworzyło potrzebę stosowania pieniądza, której już nie mogły sprostać monety obce. Nale­żało więc wprowadzić pieniądz własny. Jeszcze za Mieszka I moneta wy­bijana w niewielkiej ilości w Polsce miała znaczenie raczej symboliczne niż ekonomiczne, ale już za Bolesława Chrobrego emisje stały się liczniej­sze, a odpowiadały zapewne rodzącym się potrzebom państwa i społeczeń­stwa.

Bardzo istotnym i przełomowym elementem tworzącego się państwa wczesnofeudalnego w Polsce była również nowa nadbudowa ideologiczna w postaci religii chrześcijańskiej, która ponad kultami i świadomością plemienną tworzyła świadomość nową, integrującą państwo w duchu chrześcijańskiego uniwersalizmu, wierności władcy i pokory.

 

3.        Walka o nowy kształt terytorialny państwa

 

Całe niemal panowanie Mieszka I (ok. połowy X w. – 992 r.) wypełnia walka o rozszerzenie podstaw terytorialnych państwa. Walka ta miała bardzo doniosłe znaczenie, bo w jej wyniku zostały zespolone plemiona o bardzo bliskich sobie cechach kulturalno-językowych, osiadłe na zwar­tym pod względem geograficznym obszarze. Panowanie Mieszka I jest więc jednym z najważniejszych w naszych dziejach etapów tworzenia się polskiej wspólnoty polityczno-kulturalnej.

Jeżeli kolebką państwa Polan była Wielkopolska, lub może tylko jej część z ośrodkiem w Gnieźnie, to do najwcześniejszych zdobyczy tego państwa musiały należeć pozostałe obszary Wielkopolski oraz Kujawy. Bawiący w 965/966 r. na dworze praskim Bolesława I Ibrahim ibn Jakub, o Polsce prawdopodobnie nieźle poinformowany ze względu na żywe wówczas kontakty Polski z dworem czeskim, napisał o państwie Mieszka I, że jest ono najrozleglejsze z krajów słowiańskich i graniczy od północy z Prusami, a od wschodu z Rusią. W granicach tego państwa znajdowało się zatem wówczas Mazowsze. Autor nazwał Mieszka „królem północy” i wspomniał o jego sąsiedztwie z Wieletami (może przez Lubusz). Podbój Pomorza Zachodniego został przez Mieszka dokonany w latach 967-972; Pomorze Gdańskie spośród nadmorskich obszarów w pierwszej kolejności musiało zostać włączone do Polski. Kraków, który był wówczas ważnym punktem etapowym na drodze handlowej z Rusi Kijowskiej do Pragi, został przez Ibrahima zaliczony do władztwa księcia Czech Bolesława. Odosobniony pozostał pogląd (J. Dąbrowski), że Kraków, a także Śląsk, w X w. w skład państwa czeskiego nie wchodziły. W tradycji czeskiej, utrwalonej w dokumencie biskupstwa praskiego z 1088 r., zwierzchność Kościoła czeskiego rozciągała się niegdyś na Śląsk i na Małopolskę. Czas tej zwierzchności łączyć należy najprawdopodobniej z ostatnią ćwiercią X w., bowiem biskupstwa w Pradze i Ołomuńcu zostały kreowane około 973 r. Próba jej odnoszenia do okresu państwa wielkomorawskiego, które upadło około 906 r., nie znalazła uznania. W każdym razie biskupstwo praskie pretendowało do odnowienia tej zwierzchności jeszcze pod koniec XI w. Mamy wreszcie wyraźne wskazówki źródłowe, że dopiero Mieszko I, i to w schyłkowym okresie swego panowania, zajął na rzecz Polski obie wspomniane dzielnice. Do Śląska najprawdopodobniej odnosi się wzmian­ka kroniki Thietmara pod 990 r. o „królestwie” zabranym przez Mieszka I Czechom, oraz współczesna jej wiadomość tzw. Mnicha sazawskiego o utracie Niemczy przez Czechy. Nie można zresztą wykluczyć poglądu, że Małopolska weszła w trwały związek z Polską dopiero pod panowa­niem Bolesława Chrobrego. Kosmas pisze wprawdzie, że zajął ją Mieszko I, ale jako datę tego faktu podaje rok 999, który odpowiada już Bolesła­wowi Chrobremu.

Według świadectwa najstarszego ruskiego latopisu, w 981 r. Włodzi­mierz Wielki zabrał „Lachom” grody Przemyśl i Czerwień, stanowiące pogranicze między Rusią a Małopolską, o niejasnej przed tą datą przy­należności politycznej.

Pod koniec panowania Mieszka I granice jego „gnieźnieńskiego” pań­stwa zostały opisane w tzw. akcie Dagome iudex (990-992), który znamy niestety tylko z mocno skażonego streszczenia. Państwo to opierało się prawdopodobnie od strony północnej o morze, od strony wschodniej graniczyło z Prusami i Rusią; stąd granica szła do Krakowa, przy czym nie­którzy badacze przyjmują, że jeszcze Krakowa nie obejmowała; dalej biegła ku rzece Odrze i trudnej do zidentyfikowania miejscowości Alemure (może Ołomuniec), z kolei ku siedzibom Milczan, ale ich nie obejmowała, i wreszcie – z biegiem Odry, zapewne aż ku morzu.

Jeżeli tak zarysowane terytorium państwowe zostało zespolone pod jedną władzą świadomie i celowo, to świadczy to o mądrości twórców państwa polskiego i zrozumieniu jego najżywotniejszych interesów. Jeżeli zaś było efektem zbiegu okoliczności, był to zbieg nadzwyczaj szczęśliwy. Tworzyły to terytorium w sposób niemal idealny dorzecza Wisły i Odry, wzajemnie na siebie zachodzące i nie wykazujące nawet w niektórych miejscach wyraźnego działu wodnego. Obie rzeki wraz z ich dopływami, a także pas jezior na naszej części Niżu Środkowoeuropejskiego, stanowiły główne szlaki ruchu osadniczego, a nierzadko także ważne arterie komu­nikacyjne. Sieć hydrograficzna była tu więc istotnym czynnikiem inte­grującym te grupy etniczne, które znalazły się w granicach tworzonego w drugiej połowie X w. organizmu państwowego Polski. Tylko podmokłe obszary nadnoteckie, osłonięte po obu stronach szerokimi pasami puszczy, w sposób naturalny separowały Pomorze i utrudniały jego zrośnięcie się z resztą ziem polskich.

To zwarte pod względem geograficznym, etnicznym i osadniczym te­rytorium Polski ze schyłku X w. opierało się od południa o naturalną granicę górską Karpat i Sudetów; od zachodu było osłonięte pasem puszcz, zalegających międzyrzecze Bobru i Nysy (Łużyckiej). Począwszy od ujścia tej ostatniej rzeki, Odra – pozbawiona dopływów lewobrzeżnych, a ma­jąca całe swoje zlewisko po stronie wschodniej – stanowiła wyraźną i trudno dostępną bagnistą zaporę od zachodu. W dwu miejscach jednak idące od strony wschodniej fale osadnicze przekroczyły tę rzekę, obejmując obydwa jej brzegi: raz w rejonie ujścia Warty, gdzie Odra wygina się ku wschodowi, teren jest suchszy, a na jej zachodnim przedpolu sta­nął gród Lubusz, i drugi raz w rejonie Szczecina, gdzie z kolei brzeg za­chodni suchszy jest od wschodniego. Dalej od ujścia Odry i wyspy Wolin, związanej pod względem osadniczym z pomorską grupą Słowian, granica biegła morzem do ujścia Wisły. O dolny, podmokły od wschodu bieg tej rzeki oparła się granica między osadnictwem słowiańskich Pomorzan i litwo-bałtyjskich Prusów. Tylko tutaj, mniej więcej od ujścia Osy, rzeka ta dzieliła ludzi i kultury, a dalej w górę już tylko łączyła mieszkańców obu jej brzegów. Od ziemi chełmińskiej ku wschodowi granica między Prusami a kujawsko-mazowieckimi Słowianami była dość płynna. Sta­nowił ją pas mokradeł, jezior i puszcz; tu była możliwość wzajemnego przenikania się obu grup etnicznych, ale w X w. musiały one być jeszcze od siebie odległe. Płynna była na całej swojej długości granica wschodnia. Dorzecze Wisły splatało się tu niemal z dorzeczami Niemna, Prypeci i Dniestru. Granicę w pewnym sensie naturalną mógł tu stanowić w swoim środkowym biegu Bug, ale od strony zachodniej osadnictwo zatrzymywało się na strefie lasów i mokradeł ciągnących się na wschód ku górnej Pry­peci. Dopiero na południe od tej strefy bagnisto-leśnej znajdowały się tereny zasiedlone z kilkoma znacznymi grodami, o przejściowym polsko-ruskim etnicznym i kulturalnym charakterze. Od zarania naszej państwo­wości te tzw. grody czerwieńskie, wraz z noszącym podobne przejściowe cechy dorzeczem Sanu, były przedmiotem sporów między Polską a Rusią.

Terytorium państwowe Polski z końca X w. liczyło nie więcej niż 250 tyś. km2. Stan jego zaludnienia szacuje się na około l min mieszkań­ców. Było więc ono zasiedlone rzadko (około 4 mieszkańców na l km2, w sposób bardzo nierównomierny, a krajobraz puszczański dominował jesz­cze na rozległych obszarach. Natomiast większe skupiska osadnicze musiały się znajdować, idąc od północy, w rejonie Wolina, Pyrzyc, Kołobrzegu, Sławna, Słupska, Gdańska, Tczewa i Chełmna. Pas intensywnie zasiedlony ciągnął się od Poznania i Giecza, przez Gniezno, Kruszwicę, Płock gdzieś po Wyszogród. Bardziej na południe stwierdzić można kilka ośrodków o większym potencjale demograficznym, jak zwłaszcza w rejonie Kalisza, Łęczycy, Sieradza. Potem znowu mamy pas gęściej zasiedlony gdzieś od Wolborza po Radom. Na Śląsku jako oś osadnictwa rysuje się wyraźnie Odra, na co wskazują dobrze udokumentowane terytoria plemienne Dziadoszan, Ślężan, Opolan i Golęźyców. Już w owych zamierzchłych czasach licznych osadników przyciągały również dopływy tej rzeki, a zwłaszcza Kaczawa, Bystrzyca, Ślęża, Oława, Nysa Kłodzka i Olza. Dużym potencja­łem ludnościowym odznaczała się również Małopolska, szczególnie lewy brzeg Wisły na zwartym obszarze od Krakowa po dolinę Nidy, czy jeszcze na wschód od tej rzeki w rejonie Sandomierza i Zawichostu po Wyżynę Lubelską. Wreszcie znaczna wyspa osadnicza znajdować się musiała w do­linie Sanu, gdzie na czoło wysunął się gród Przemyśl.

 

4.        Chrzest Polski

 

Jednym z najdonioślejszych aktów politycznych państwa Mieszka I było przyjęcie chrześcijaństwa. Sposób, w jaki tego aktu dokonano, dowodzi ogromnej zręczności i przezorności Mieszka. Właśnie na dworze Ottona I przez wiele lat dojrzewała myśl założenia arcybiskupstwa w Magdeburgu, które w sferze kościelnej realizowałoby program ekspansji wschodniej cesarstwa. Arcybiskupstwo to istotnie zostało powołane do życia w 968 r.; miało wytyczone granice od strony zachodniej, a otwarte było ku wscho­dowi. Mieszko jednak był szybszy. Pojął w 965 r. za żonę Dobrawę córkę księcia czeskiego Bolesława I, a w następnym roku przyjął wraz ze swoim dworem chrzest; z kolei nastąpiła chrystianizacja kraju. Czechy nie miały jeszcze wówczas własnego biskupstwa, lecz należały do bawarskiej die­cezji w Ratyzbonie. Ta zaś wchodziła w skład kierowanej z odległej Nad­renii archidiecezji mogunckiej, której konkurentem na wschodzie miał się stać Magdeburg. Wygrał tu więc Mieszko konflikt kościoła niemieckiego i w ten sposób zapewnił chrystianizowanej Polsce status misyjnego tery­torium, podległego bezpośrednio Rzymowi. Pierwszym biskupem misyjnym Polski był Jordan, który pochodził zapewne z kręgu kultury romań­skiej, może z Włoch, a może z Lotaryngii. Jego następcą był Niemiec Unger. Biskupstwo misyjne miało charakter przejściowy i musiało z czasem przy­brać diecezjalną formę organizacyjną. Mieszko pokonał z pewnością rozliczne trudności, aby nie dopuścić do podporządkowania Polski pod względem kościelnym archidiecezji magdeburskiej, nie cofającej się na­wet przed stwarzaniem fałszywych podstaw prawnych (czego dowiodła zresztą nauka niemiecka). Właśnie cytowany już akt Dagome iudex, w któ­rym Mieszko poddał swoje państwo pod protekcję Stolicy Apostolskiej, miał na celu w pierwszym rzędzie wyjednanie dla Polski statusu odrębnej prowincji kościelnej. Udało się dopiąć tego celu dopiero Bolesławowi Chrobremu, ale był to i tak sukces olbrzymi, skoro wcześniej schrystianizowane Czechy uzyskały własne arcybiskupstwo dopiero około połowy XIV w.

 

5.        Stosunek Mieszka I do cesarstwa

 

Król niemiecki z dynastii saskiej Otto I odnowił w 962 r. godność cesarza rzymskiego i związał ją trwale z królestwem niemieckim. Zatem królowie niemieccy zyskali nie tylko najwybitniejszą pozycję wśród władców zachodniej i środkowej Europy, ale podjęli plan rozciągnięcia swojej zwierzchności, w zakresie władzy świeckiej, nad całym światem zachodniochrześcijańskim. Mieszko wcześnie zrozumiał tę ideę, bo już wkrótce po koronacji cesarskiej Ottona I nazwany zostaje przez kronikarza nie­mieckiego Widukinda „przyjacielem cesarza”, co potwierdza nadto Thietmar, nazywając go pod 972 r. „wiernym cesarzowi”. Owa przyjaźń i wier­ność okupywana była przez Mieszka trybutem z terytorium „aż do rzeki Warty”, a więc terytorialnego nabytku Polski na południe od rzeki Warty. Traktował Mieszko tę przyjaźń jako zło konieczne, mające go doraźnie zabezpieczyć przed ekspansją Marchii Wschodniej, która z rejonu górnej Łaby dokonała  właśnie w  963  r.  zaboru  Łużyc.  Zarówno  po  śmierci Ottona I (973), jak i Ottona II (983), popierał do tronu cesarskiego prze­ciwko dynastii saskiej księcia bawarskiego Henryka zwanego Kłótnikiem.

Formalną przyjaźń z cesarzem przeplatały konflikty Mieszka ze wschodnioniemieckimi feudałami. W 963 r. najechał Polskę na czele pogańskich Redarów. skłócony z cesarzem przedstawiciel niemieckiego świata feudal­nego Wichman. Zadał on klęskę Polakom w bitwie, w której poległ nie­znany z imienia brat Mieszka I. Informacja o tej bitwie kronikarza nie­mieckiego Widukinda jest pierwszą wzmianką źródłową o Mieszkowym państwie. W cztery lata później ten sam Wichman poległ w walce z Miesz­kiem. W 972 r. doszło do zbrojnego starcia między Polską a margrabią Marchii Wschodniej Hodonem. Szalę zwycięstwa w słynnej bitwie pod Cedynią przechylił na rzecz Mieszka jego brat Czcibor. Zwycięski Mieszko został wezwany przez Ottona I do Kwedlinburga, gdzie dalszą przyjaźń z cesarstwem okupić musiał oddaniem na dwór cesarski, w charakterze jak gdyby zakładnika, swego syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Gdy wnet zmarł Otton I, a Mieszko poparł jego bawarskiego rywala, do­prowadziło to do zerwania przyjaznych stosunków Polski z cesarstwem. W 979 r. Otto II podjął nawet wyprawę zbrojną przeciw Mieszkowi, która jednak nie przyniosła zamierzonego rezultatu. Nie przywrócono zerwanej świeżo zależności trybutarnej Mieszka od cesarstwa, a gwarancją dobrych stosunków polsko-niemieckich miało być na przyszłość małżeństwo Miesz­ka z Odą, córką margrabiego Marchii Wschodniej Dytryka. Po śmierci Ottona II (983) Mieszko znów poparł  Henryka   Kłótnika, który jednak tronu   nie   osiągnął.   Aby   uprzedzić   konflikt   zbrojny,   uznał   Mieszko zwierzchność cesarstwa nad swoim  państwem, a przy tej okazji   złożył zwycięskiemu Ottonowi III egzotyczny dar w postaci wielbłąda. W 990 r. w trakcie wojny z Czechami, której najbardziej prawdopodobnym efektem było przyłączenie Śląska do Polski, korzystał Mieszko z pomocy militarnej cesarstwa.

 

6.        Początek panowania Bolesława Chrobrego

 

Mieszko I zmarł w 992 r., pozostawiając dwu synów z małżeństwa z Odą, córką margrabiego Dytryka, oraz Bolesława zwanego Chrobrym ze związku małżeńskiego z Dobrawą. Brak Bolesława w akcie Dagome iudez nasuwa przypuszczenie, że mógł on być przez Mieszka odsunięty na rzecz synów z drugiego małżeństwa, lub że miał wcześniej wydzielone własne państwo, np. na terenie ziemi krakowskiej. Jakkolwiek było, zdołał on po śmierci ojca zawładnąć całą jego spuścizną, usuwając na wygnanie Odę wraz z jej synami i oślepiając jakichś uzurpatorów być może z bocznej linii Piastów, w osobach Przybywoja i Odylena.

Bolesław dziedziczył państwo, które miało dobrze ułożone stosunki z cesarstwem, zapoczątkowane zapewne zabiegi w Rzymie o polską pro­wincję kościelną, a może i o koronę królewską, korzystnie zapowiadające się stosunki ze Skandynawią, którym drogę utorowało małżeństwo córki Mieszka I, rodzonej siostry Bolesława, Świętosławy – Storrady, z Erykiem Zwycięskim, królem Szwecji i Danii, a z kolei po śmierci tegoż (994) wydanej za Swena Widłobrodego, króla duńskiego. Korzystnie układały się też stosunki z Węgrami dzięki małżeństwu siostry Mieszka Adelajdy z twórcą państwa węgierskiego Gejzą. Zaognione zapewne pozostały stosunki z Czechami po niedawnej wojnie, a być może również stosunki z Rusią, która zagarnęła w 981 r. Przemyśl z tzw. grodami czerwieńskimi.

W panowaniu Bolesława Chrobrego wyróżnić się dają wyraźnie dwa etapy. W pierwszym dziesięcioletnim mniej więcej okresie kończył Bole­sław budowlę ojca, zabiegając o polską prowincję kościelną oraz o koronę. Pogłębił sojusz z cesarstwem i wykorzystał te szansę, które mogły mu zjednać Stolicę Apostolską. Okazja nadarzyła się, gdy Wojciech syn cze­skiego wielmoży Sławnika, dwukrotnie powoływany na biskupstwo pra­skie, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin