GLADIO.doc

(839 KB) Pobierz
GLADIO

GLADIO

 

Od momentu podziału po II wojnie światowej Europy i świata na dwa obozy,                  w każdym z nich potęgowały się obawy przed agresją drugiej strony. Przez wiele lat Zachód żył w przekonaniu o nieuchronności komunistycznej inwazji, której scenariusz stratedzy                   z NATO przewidywali w czarnych barwach dla swych wojsk. Dlatego już pod koniec lat 40., gdy silny lęk przed "czerwonym" zagrożeniem był szczególnie silny, powstała tam koncepcja utworzenia zakonspirowanych sił specjalnych, które weszłyby do działania w razie pokonania przez wroga armii tych krajów i zajęcia ich terytoriów.

Symbol Associazione Italiana Volontari Stay Behind ("Gladio").

Gdyby komunistyczne armie opanowały Europę Zachodnią, w każdym z jej państw miały czekać "uśpione", ściśle utajnione siatki, aktywizujące się dopiero na tyłach wroga.     Ich zadaniem miały być działania zwiadowcze i dywersyjno-sabotażowe: utrzymywanie łączności z dowództwem i sojusznikami w wolnych krajach, organizowanie tras przerzutów, niszczenie ważnych dla okupantów obiektów, dokonywania zamachów na jego newralgiczne punkty - dowódców, składy, transporty, węzły łączności, itp.



             

 

 

 

 

 

 

 

 

 

We Włoszech pierwsza taka organizacja powstała już w momencie zakończenia             II wojny światowej. Utworzono ją w północno-wschodnim rejonie tego kraju pod kryptonimem "Osoppo" jako zabezpieczenie przed... inwazją partyzantów Tito. Uległa ona rozwiązaniu dopiero w 1956 roku, a większość jej sił i środków włączono do korpusu Karabinierów. Jednak na bazie części członków "Osoppo" zorganizowano równocześnie pod auspicjami wywiadu wojskowego SIFAR (obecnie SISMI) oraz amerykańskiej CIA zakonspirowany oddział "Stella Alpina", którego obszar działania obejmował strefę ograniczoną miejscowościami Osopp-Udine-Gorizia i wokół nich. Głównym organizatorem był Aldo Specogna, były oficer strzelców alpejskich, weteran kampanii w Grecji i Związku Radzieckim. Punkt dowodzenia tej siatki dywersyjnej umieszczono - oczywiście                           z zachowaniem pełnej konspiracji - w obiektach asocjacji "Nazionale Alpini", przy drodze wiodącej z San Agostino do Udine. To narodowe stowarzyszenie skupia ochotników-mieszkańców gór, narciarzy, alpinistów, przewodników i ratowników górskich doskonale znających swój region, co stanowiło świetną przykrywkę dla tajnej organizacji oraz umożliwiało nabór odpowiednich ludzi.

              "Stella Alpina" nie była jedynym tego typu oddziałem. Równolegle zorganizowano oddział "Stella Marina" strzegący strefy wokół Triestu i na południe od miasta Gorizia oraz sześć oddziałów, których kryptonimami były nazwy kwiatów a rejony działania leżały bardziej na zachód: "Rododendro" rozrzucony od Col du Brenner do Bolzano, "Ginestra" między jeziorami Iseo i de Garde, "Azalea" w rejonie Werony, "Primula" między rzeką Adige a granicą z Austrią, "Garofano" (lokalizacja nieznana) oraz szósty, niezidentyfikowany. Każdy z nich liczył kilkudziesięciu dywersantów, doskonale przygotowanych przede wszystkim do niszczenia lokalnych dróg, mostów i tuneli,                     by sparaliżować ruchy ewentualnego najeźdźcy.

              Do ich dyspozycji pozostawały zapasy broni, amunicji i materiału wybuchowego C-4 (dostarczanego przez wywiad - armia włoska używała materiału T-4), rozmieszczonych                w schowkach zwanych nascos. Były one fachowo ukryte, głownie na terenie kościołów, kaplic i... cmentarzy. Według ujawnionych w latach 90-tych danych założono 139 takich zamaskowanych magazynów, których zawartość mogła nie tylko wystarczyć wchodzącym                 w skład zakonspirowanych siatek dywersantów ale również służyć do wyposażenia organizowanych przez nich większych sił (do ok. 3000 ludzi). W nascos znajdował się sprzęt i wyposażenie niezbędne do prowadzenia rozpoznania, sabotażu, działań propagandowych             i ukrywania się oraz radiostacje i broń: od noży, granatów, pistoletów, przez automatyczną - po działa bezodrzutowe 57 mm i moździeże 60 mm. Broń ta była w pełni "sterylna"                      tj. pozbawiona numerów i w dużej mierze produkcji zagranicznej. W schowku otwartym             w 1991 roku na cmentarzu w Abbadia Alpina znajdowały sę np. kontenery nr 2562 i 2591, zawierające m.in. sprzęt fotograficzny, granaty fosforowe i hiszpańskie pistolety Star 9 mm oraz materiały do działań psychologicznych.

              Wszystkie wcześniej wymienione oddziały tworzyły tajną organizację o wspólnej, nieoficjalnej nazwie "Gladio", liczącą łącznie 622 doborowych dywersantów. Jeszcze                  w 1956 r. szef wojskowych służb informacyjnych SIFAR wspólnie z kierującym jego wydziałem R (wywiad) pułkownik R. Rocca podjął decyzję o utworzeniu "Sekcji Wyszkolenia Obrony" SAD, która z pomocą finansową, techniczną i instruktorów z CIA oraz brytyjskiej SIS miała zająć się kompleksowym szkoleniem "gladiatorów". Za sumę 300 milionów lirów przekazanych przez CIA, 5. sekcja wydziału R przygotowała wówczas specjalną, tajną bazę szkoleniową na Sardynii. W pobliżu miasta Alghero powstało niedługo później Centro Addestramento Guastatori (Centrum Szkolenia Dywersantów). W tym czasie Sardynia nie była jeszcze popularnym miejscem turystycznym a wręcz przeciwnie - praktycznie opustoszałym regionem. Tamtejsze warunki uznano za wymarzone                           do prowadzenia z dala od ciekawskich szkolenia specjalnego. Wkrótce na wybrzeżu wyspy powstały obiekty do zakwaterowania kursantów, sale wykładowe, hala sportowa, strzelnice, tory przeszkód (wzorowane na radzieckich), poligon strzelecki i saperski, a nawet                   mini ośrodek szkolenia płetwonurków-dywersantów. Szkolenie rozpoczęto w 1963 roku,            zaś pod koniec lat 60-tych zmieniono nazwę bazy na Centro Addestramento Guastatori/Paracadutisti w związku z rozszerzeniem programu zajęć agentów o skoki spadochronowe, w tym typu HALO/HAHO. Do szkolenia dywersantów kierowano                     na Sardynię komandosów 9. batalionu specjalnego Col. Moschin, płetwonurków bojowych         z oddziału marynarki Comsubin, antyterrorystów z GIS, saperów, zwiadowców naprowadzania artylerii GRACO, itp. Poza specjalistami miejscowego wywiadu i z CIA włoskim "gladiatorom" w późniejszym okresie gościnnie udzielali lekcji także żołnierze                10. grupy amerykańskich "Zielonych Beretów" z Bad Tolz.

              Pełną gotowość organizacja "Gladio" osiągnęła w 1959 roku. Wtedy też,                          w ostatecznym kształcie, została zaakceptowana przez zachodni, międzynarodowy, ściśle tajny organ Comite Clandestine de l'Europe Occidentale, zajmujący się planowaniem              i koordynowaniem działań tego typu formacji w krajach Europy Zachodniej. W ramach CCUO organizowano również współpracę i pomoc między nimi i nadzorującymi                      ich działalność służbami wywiadowczymi. W jej wyniku od 1956 roku SIFAR regularnie dostarczała np. CIA informacji o działaniu Komunistycznej Partii Włoch PCI. W 1964 roku "Gladio" dostosowano już całkowicie do standardów i współdziałania z podobnymi organizacjami innych państw Zachodu, włoscy dywersanci rozpoczęli też wspólne szkolenia z nimi, ćwiczenia w nawiązywaniu łączności, przerzucie ludzi itp. w ramach innej struktury "aliantów", tzw. Comite de Coordination Allie. Według schematu działania zaproponowanego przez specjalistów z CIA, w razie zajęcia Włoch przez armie Układu Warszawskiego siły NATO utrzymałyby Sycylię i Sardynię, skąd udzielałyby pomocy "gladiatorom", których działaniem w poszczególnych regionach Półwyspu Apenińskiego kierowałby zakonspirowany w Rzymie główny punkt dowodzenia.

              Przez wiele lat istnienia "Gladio" i podobnych organizacji w innych państwach Europy Zachodniej, było - zgodnie z ich koncepcją - utrzymywanie w pełnej tajemnicy.              Na pojawiające się co kilkanaście lat pytania dziennikarzy lub polityków, którzy dotarli               do jakichś pogłosek na ich temat, władze odpowiadały zawsze stanowczym dementi. Sprawa Organizzazione Militare Speciale "Gladio" stała się głośna dopiero w 1991 roku gdy wnikliwy wenecki sędzia Felice Casson, idąc tropem nie wyjaśnionych zamachów bombowych sprzed lat natrafił na wyraźne ślady jej istnienia i... prawdopodobne powiązania ze środowiskiem neofaszystów. Na ich podstawie sporządził akt oskarżenia przeciwko szefowi włoskiego wywiadu wojskowego SISMI oraz skonfiskował w jego rzymskim biurze akta osobowe kilkuset członków siatki dywersyjnej. Padły zarzuty ingerowania "Gladio"              w życie polityczne Włoch i przypuszczenia, że agenci tej organizacji brali udział m.in.                 w organizowaniu zamachu bombowego w Bolonii w 1980 roku. Szef SISMI zasłonił się tym, że siatka składała się z działających niezależnie od siebie licznych komórek, które były              w znacznej mierze autonomiczne i trudne do kontrolowania. Premier Andreotti zbagatelizował cały problem, twierdząc iż większość agentów "Gladio" jest już w wieku emerytalnym, a magazyny organizacji w ostatnich latach opróżniono.

              Przy okazji okazało się, że dwanaście takich składów przepadło: jeden wykryła policja i skonfiskowała zawartość, sądząc iż jest to magazyn terrorystów z "Czerwonych Brygad". Dwa "wyczyścili" nieznani sprawcy. Nad pozostałymi zbudowano nielegalne domy lub urządzono nowe cmentarze. W sprawie "Gladio" nigdy nie zapadła jednak oficjalna decyzja o rozwiązaniu jej szeregów lub zaprzestaniu działalności. Wielce prawdopodobna wydaje się natomiast opinia kilku niezależnych specjalistów, według której może istnieć jeszcze lepiej zakonspirowana i unowocześniona siatka "Gladio-bis".

              Tymczasem afera "Gladio" odbiła się szerokim echem w pozostałych państwach Europy Zachodniej, gdzie natychmiast padły pytania o posiadanie podobnych formacji sił specjalnych. Po początkowym dementowaniu władze większości z nich ujawniły w końcu fakt dysponowania takimi siłami. Okazało się, że praktycznie wszystkie zachodnie kraje europejskie posiadały zakonspirowane siatki grup specjalnych: we Francji działała ona pod kryptonimem "Tęcza" lub "Róża Wiatrów" i została według nadzorującego ją szefa DGSE (ex-SDECE) rozwiązana w 1990 roku, w Hiszpanii była to organizacja "Red Quantum" kierowana przez wywiad wojskowy SECED, w Grecji "Owcza Skóra" tajnej służby KYP,           w Niemczech "Stay behind" (Pozostań z tyłu”) itd. Tych sił nie można było nawet nazwać guerillą NATO bowiem podobne, ściśle współpracujące z poprzednimi, funkcjonowały także w krajach neutralnych: Szwajcarii (P-26), Austrii, Finlandii i Szwecji. Wszystkie powstawały dzięki pomocy USA, a siatka niemiecka do roku 1956 - gdy przejęła nad nią kontrolę BND - była kierowana przez wywiad amerykański.

              Poza aferą "Gladio" ustalono, że "uśpioną" siatkę dywersyjną uaktywniono przed czasem także w Grecji. Podejrzewa się, że pucz greckich generałów w 1967 roku zwany operacją "Prometeusz" był formą realizacji opracowanych wcześniej tajnych planów NATO na wypadek komunistycznej inwazji. Oddziały specjalne, których użyto tam                                do błyskawicznego opanowania ważnych punktów i internowania politycznych przeciwników podlegały wcześniej pułkownikowi Papadopulosowi, który stanął na czele junty wojskowej. Grecka "Owcza Skóra" dysponowała w swym kraju równie rozgałęzioną co włoska "Gladio" siecią kryjówek z bronią zlokalizowanych w jaskiniach, piwnicach gmachów publicznych i w podziemiach wiejskich kościołów.

              W pozostałych państwach Europy Zachodniej nie doszło do takich sytuacji,                        a przełożeni lokalnych siatek twierdzą, że ich agenci uczestniczyli tylko w szkoleniach, konserwowali zmagazynowaną broń i radiostacje oraz modernizowali wyposażenie swych podziemnych arsenałów by były gotowe na "dzień X". Politycznym skandalem stało                się jedynie to, że większość parlamentów, ich specjalnych komisji zajmujących się kontrolą tajnych służb, a nawet ministrów obrony nie miała pojęcia o istnieniu w ich krajach formacji typu "Gladio", ani wydatkowania na nie środków z budżetu państwa. W kilku państwach natychmiast ogłoszono rozwiązanie tych formacji, w innych ogłoszono, że należy do tego zmierzać. jak zostało i czy zostało zrealizowane - nie wiadomo.

              Dziś groźba inwazji ze wschodu na takie kraje jak Francja czy Włochy jest dość nieprawdopodobna, nie oznacza to jednak, iż celowa jest całkowita rezygnacja z posiadania przygotowanych na najgorszą ewentualność zakonspirowanych oddziałów specjalnych. Idea tego typu sił może natomiast okazać się bardzo wartościową w państwach, znajdujących             się w nieco odmiennej sytuacji. Ucząc się na błędach innych, można wykorzystać dobre wzorce, pamiętając o tym, że stworzenie takich formacji jak "Gladio" wymaga jednocześnie zapewnienia pełnej kontroli właściwych władz nad wszelkimi ich posunięciami.

 

Gladius - krótki miecz rzymski o szerokiej, obosiecznej głowni, przeznaczony do walki w zwarciu.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin