ROZDZIAŁ 14-16.txt

(92 KB) Pobierz
ROZDZIAŁ 
CZTERNASTY 

Zajęcia 
z 
szermierki 
ku 
memu 
zdziwieniu 
teS 
były 
fajne. 
Lekcja 
odbywała 
się 
w 
wielkiej 
sali 
w 
części 
sportowej, 
która 
przypominała 
studio 
taneczne 
ze 
ścianami 
wyłoSonymi 
lustrami 
od 
podłogi 
do 
sufitu. 
Z 
jednej 
strony 
sufitu 
zwieszały 
się 
naturalnej 
wielkości 
dziwne 
manekiny, 
które 
kojarzyły 
mi 
się 
z 
tarczami 
strzelniczymi. 
Profesora 
Lankforda 
wszyscy 
nazywali 
Smok 
Lankford 
albo 
po 
prostu 
Smok. 
Nietrudno 
było 
się 
domyślić, 
skąd 
ta 
ksywka. 
TatuaS 
Lankforda 
przedstawiał 
dwa 
splecione 
ze 
sobą 
smoki, 
które 
okalały 
jego 
Suchwę. 
Głowy 
smoków 
znajdowały 
się 
nad 
jego 
brwiami, 
a 
ich 
otwarte 
paszcze 
ziały 
ogniem 
w 
stronę 
półksięSyca. 
Ten 
oryginalny 
rysunek 
przykuwał 
wzrok. 
Ponadto 
Smok 
był 
pierwszym 
dorosłym 
wampirem, 
którego 
widziałam 
z 
bliska. 
Początkowo 
mnie 
onieśmielał. 
Chyba 
dorosłego 
wampira 
wyobraSałam 
sobie 
zupełnie 
inaczej. 
Utrwalił 
mi 
się 
w 
gło-
wie 
stereotyp 
wampira 
lansowany 
przez 
filmy 
— 
powinien 
być 
wysoki, 
przystojny 
i 
groźny. 
Wiecie, 
taki 
jak 
Vin 
Diesel. 
Smok 
natomiast 
był 
niski, 
miał 
jasne 
długie 
włosy 
ściągnięte 
z 
tyłu 
w 
kucyk 
i 
mimo 
groźnie 
wyglądających 
smoków 
z 
tatuaSu, 
rysy 
sympatyczne, 
a 
uśmiech 
ciepły. 

Kiedy 
jednak 
rozpoczął 
z 
nami 
ćwiczenia 
na 
rozgrzewkę, 
zaczęłam 
zdawać 
sobie 
sprawę 
z 
jego 
władzy. 
Od 
momentu, 
w 
którym 
uniósł 
w 
powitalnym 
geście 
swoją 
szablę 
(wkrótce 
się 
dowiedziałam, 
Se 
to 
nie 
szabla, 
tylko 
epee)
, 

stał 
się 
jakby 
kimś 
innym, 
kimś, 
kto 
się 
porusza 
niebywale 
szybko 
i 
zręcznie. 
Zamarkował 
cios, 
a 
zaraz 
potem 
wykonał 
szybkie 
pchnięcie 
i 
tak 
bez 
trudu 
fechtował 
się 
ze 
wszystkimi 
po 
kolei. 
Dzieciaki, 
które 
wydawały 
się 
całkiem 
zręczne, 
jak 
na 
przykład 
Damien, 
przy 
nim 
wyglądały 
jak 
kanciaste 
marionetki. 
Po 
skończonej 
rozgrzewce 
Smok 
połączył 
nas 
w 
pary, 
byśmy 
razem 
wykonali 
ćwiczenie, 
które 
nazwał 
„standardami"
. 
Doznałam 
ulgi, 
gdy 
za 
partnera 
wyznaczył 
mi 
Damie-na. 

-
Dobrze, 
Se 
jesteś 
z 
nami 
w 
Domu 
Nocy 
— 
powiedział 
Smok, 
potrząsając 
moją 
ręką 
tak, 
jak 
robiły 
to 
Amazonki. 

-
Damien 
wyjaśni 
ci 
znaczenie 
poszczególnych 
części 
naszego 
stroju, 
a 
ja 
dam 
ci 
broszurkę 
na 
ten 
temat, 
byś 
sobie 
poczytała 
w 
najbliSszych 
dniach. 
Domyślam 
się, 
Se 
jeszcze 
nie 
miałaś 
do 
czynienia 
z 
tą 
dziedziną 
sportu? 

-
Nie 
-
-
odpowiedziałam 
i 
zaraz 
dodałam: 
-
-
Ale 
chciałabym 
się 
tego 
uczyć. 
Podoba 
mi 
się 
pomysł 
posługiwania 
się 
szablą. 

-
Floretem 
— 
poprawił 
mnie. 
-
-
Nauczysz 
się 
posługiwać 
floretem. 
To 
najlSejszy 
z 
trzech 
typów 
broni, 
jakie 
tu 
mamy. 
Najodpowiedniejszy 
dla 
kobiet. 
Czy 
wiesz, 
Se 
szermierka 
to 
jedyna 
dziedzina 
sportu, 
w 
której 
kobiety 
i 
męSczyźni 
mogą 
walczyć 
ze 
sobą 
jak 
równy 
z 
równym? 

-
Nie 
— 
odpowiedziałam 
zachwycona 
tym, 
co 
usłyszałam. 
Bomba! 
Móc 
dokopać 
chłopakowi 
w 
sportowej 
walce! 

-
A 
to 
dlatego, 
Se 
inteligentny 
i 
skoncentrowany 
florecista 
moSe 
z 
powodzeniem 
zrekompensować 
pewne 
swoje 
niedostatki, 
jak 
mniejsza 
siła 
lub 
zasięg 
ramion, 
i 
nawet 
prze 
mienić 
je 
w 
walory. 
Inaczej 
mówiąc, 
moSesz 
nie 
być 
tak 
silna 
czy 
szybka 
jak 
twój 
przeciwnik, 
ale 
moSesz 
okazać 
większą 
inteligencję, 
umieć 
się 
lepiej 
skoncentrować, 
co 
podnosi 
twoje 
szansę. 
Prawda, 
Damien? 

Damien 
wyszczerzył 
zęby 
w 
szerokim 
uśmiechu. 


-
Prawda. 

-
Damien 
jak 
nikt 
potrafi 
się 
skupić 
na 
walce. 
Od 
wielu 
lat 
jestem 
trenerem 
i 
mówię 
odpowiedzialnie: 
z 
niego 
jest 
groźny 
przeciwnik. 

Kątem 
oka 
zauwaSyłam, 
jak 
Damien, 
dumny 
i 
szczęśliwy, 
oblewa 
się 
mocnym 
rumieńcem. 

-
Poproszę 
Damiena, 
by 
poćwiczył 
z 
tobą 
w 
przyszłym 
tygodniu 
niektóre 
początkowe 
manewry. 
Musisz 
teS 
pamiętać, 
Se 
szermierka 
wymaga 
doskonałego 
opanowania 
umie-
jętności, 
które 
następują 
po 
sobie. 
Jeśli 
jednej 
nie 
opanujesz, 
następna 
stanie 
się 
trudna 
do 
osiągnięcia, 
a 
wtedy 
szermierz 
będzie 
stale 
w 
trudniejszym 
połoSeniu. 

-
Dobrze, 
zapamiętam 
to 
sobie 
— 
obiecałam. 
Smok 
obdarzył 
mnie 
ciepłym 
uśmiechem, 
po 
czym 
zajął 
się 
kolejno 
poszczególnymi 
parami. 

-
Chodziło 
mu 
o 
to, 
byś 
się 
nie 
zniechęcała, 
jak 
będę 
ci 
kazał 
powtarzać 
do 
znudzenia 
te 
same 
ćwiczenia 
— 
uprzedził 
mnie 
Damien. 

-
Chcesz 
przez 
to 
powiedzieć, 
Sebędziesz 
kazał 
mi 
powtarzać 
do 
znudzenia 
to 
samo, 
ale 
Se 
kryje 
się 
za 
tym 
cel, 
który 
mamy 
osiągnąć? 

-
Aha. 
I 
jednym 
z 
takich 
celów 
jest 
rozruszanie 
tej 
twojej 
kształtnej 
dupki 
-
-
powiedział 
prowokująco 
i 
poklepał 
mnie 
protekcjonalnie 
swoim 
floretem. 

Trzepnęłam 
go 
w 
rewanSu, 
ale 
po 
dwudziestu 
minutach 
powtarzania 
wypadów, 
pchnięć 
i 
powrotów 
do 
pozycji 
wyjściowej 
zdąSyłam 
się 
przekonać, 
Se 
miał 
rację. 
Jutro 
moja 
dupka 
będzie 
obolała. 

Po 
lekcji 
wzięliśmy 
szybki 
prysznic. 
Na 
szczęście 
kabiny 
prysznicowe 
znajdujące 
się 
po 
stronie 
szatni 
dziewcząt 
były 
oddzielone 
od 
siebie 
plastikowymi 
zasłonami, 
tak 
Se 
nie 
musiałyśmy 
się 
czuć 
jak 
więźniarki, 
które 
w 
barbarzyńskich 
warunkach 
myją 
się 
we 
wspólnym 
otwartym 
pomieszczeniu. 
Potem 
wraz 
z 
innymi 
pospieszyłam 
do 
stołówki, 
na 
którą 


mówiło 
się 
„sala 
jadalna"
. 
„Pospieszyłam" 
to 
właściwe 
słowo, 
bo 
byłam 
juS 
głodna 
jak 
wilk. 

Lunch 
komponowało 
się 
samemu, 
wybierając, 
na 
co 
się 
miało 
ochotę, 
z 
obfitego 
bufetu, 
gdzie 
moSna 
było 
wziąć 
na 
przykład 
sałatkę 
z 
tuńczyka 
(fuj!
) 
albo 
malutkie 
kukurydze, 
które 
nawet 
nie 
przypominały 
smakiem 
normalnego 
ziarna 
z 
duSych 
kolb. 
(Właściwie 
czym 
one 
były? 
Niedorosłymi 
kolbkami? 
Mutantami? 
Miniaturkami?)
. 
NałoSyłam 
sobie 
na 
talerz 
górę 
jedzenia, 
wzięłam 
teS 
pajdę 
chleba 
wyglądającego 
na 
świeSo 
upieczony 
i 
wślizgnęłam 
się 
do 
boksu, 
w 
którym 
siedziała 
juS 
Stevie 
Rae, 
a 
za 
mną 
podąSał 
Damien. 
Erin 
i 
Shaunee 
juS 
tam 
były, 
kłócąc 
się 
o 
to, 
czyje 
wypracowanie 
na 
zajęciach 
z 
literatury 
było 
lepsze, 
choć 
obie 
dostały 
jednakową 
liczbę 
punktów. 

-
To 
teraz, 
Zoey, 
opowiadaj. 
Co 
z 
Erikiem 
Nightem? 
-
zapytała 
Stevie 
Rae, 
gdy 
tylko 
pierwszy 
kęs 
sałatki 
uniosłam 
do 
ust. 
Na 
jej 
słowa 
Bliźniaczki 
natychmiast 
zamilkły 
i 
wszyscy 
zgromadzeni 
przy 
stole 
skupili 
uwagę 
wyłącznie 
na 
tym, 
co 
powiem. 

Zastanawiałam 
się 
wcześniej, 
co 
mam 
im 
powiedzieć 
na 
temat 
Erika, 
i 
uznałam, 
Se 
nie 
naleSy 
jeszcze 
mówić 
nikomu 
0tej 
nieszczęsnej 
scenie 
z 
obciąganiem. 
Powiedziałam 
więc 
tylko: 

-
Patrzył 
na 
mnie. 

Kiedy 
przyglądali 
mi 
się 
ze 
zmarszczonymi 
brwiami, 
zorientowałam 
się, 
Se 
mówiłam 
z 
pełnymi 
ustami, 
a 
oni 
po 
prostu 
nie 
zrozumieli 
moich 
słów. 
Przełknęłam 
więc 
jedzenie 
1powtórzyłam: 

-
Cały 
czas 
na 
mnie 
patrzył. 
Na 
zajęciach 
z 
teatru. 
Czu 
łam 
się..
. 
boja 
wiem?..
. 
trochę 
zmieszana. 
-
Co 
rozumiesz 
przez 
to, 
Se 
patrzył 
na 
ciebie? 
— 
domagał 
się 
uściślenia 
Damien. 
-
Przyglądał 
mi 
się 
od 
samego 
początku, 
jak 
tylko 
wszedł 
do 
klasy, 
ale 
było 
to 
szczególnie 
wyraźne, 
kiedy 
za



czął 
monolog. 
Mówił 
ten 
kawałek 
z 
Otella, 
a 
gdy 
doszedł 
do 
fragmentu 
o 
miłości 
i 
tak 
dalej, 
patrzył 
mi 
prosto 
w 
oczy. 
Mogłabym 
pomyśleć, 
Se 
to 
przypadek 
czy 
coś 
w 
tym 
rodzaju, 
ale 
przecieS 
przyglądał 
mi 
się, 
zanim 
jeszcze 
zaczął 
mówić 
monolog, 
i 
potem, 
kiedy 
juS 
wychodził 
z 
sali. 
— 
Westchnęłam 
i 
poruszyłam 
się 
niespokojnie 
na 
miejscu, 
bo 
poczułam 
się 
niezręcznie 
pod 
ich 
przeszywającymi 
spojrzeniami. 
-NiewaSne. 
MoSe 
to 
naleSało 
do 
jego 
roli. 

-
Erik 
Night 
to 
najseksowniejsza 
sztuka 
w 
całej 
tej 
cholernej 
szkole 
— 
skonstatowała 
Shaunee. 
-
Nieprawda. 
To 
najseksowniejsza 
sztuka 
na 
całej 
kuli 
ziemskiej 
— 
poprawiła 
ją 
Erin. 
-
Nie 
jest 
bardziej 
seksowny 
od 
Kenny'ego 
Chesneya 
-
wtrąciła 
szybko 
Stevie 
Rae. 
-
Och, 
daj 
spokój 
z 
tą 
swoją 
obsesją 
na 
punkcie 
country 
— 
zgromiła 
ją 
Shaunee, 
ale 
zaraz 
zwróciła 
się 
do 
mnie: 

-
Nie 
pozwól, 
by 
okazja 
przeszła 
ci 
koło 
nosa. 

-
Właśnie 
— 
zawtórowała 
Erin. 
— 
Nie 
dopuść 
do 
tego. 

-
śeby 
mi 
przeszła 
koło 
nosa? 
A 
co 
ja 
mam 
niby 
zrobić? 
PrzecieS 
on 
się 
nawet 
do 
mnie 
nie 
odezwał. 

-
Ojej, 
Zoey, 
czy 
ty 
się 
chociaS 
uśmiechnęłaś 
do 
niego 
w 
odpowiedzi? 
— 
zapytał 
Damien. 

Zamrugałam. 
Czy ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin