Codzienny rachunek sumienia - o. K. Osuch SJ.pdf

(138 KB) Pobierz
25639850 UNPDF
Codzienny rachunek sumienia
O. Krzysztof Osuch SJ
Wprowadzenie
Rachunek sumienia praktykujemy przynajmniej przed przystąpieniem do sakramentu
Pokuty i Pojednania. Św. Ignacy Loyola zachęca, by rachunek sumienia uczynić codzienną
praktyką. On sam badał swe serce wiele razy w ciągu dnia. Źródłem jego swoistej obsesji
refleksyjności nie było chorobliwe poczucie winy, lecz fascynacja miłością zaofiarowaną mu przez
Boga. Inigo Loyola, wielki mistyk i człowiek apostolskiego czynu, odczuwał głęboką potrzebę
zanurzania się w miłości Trójcy Świętej, dziękowania za nią i sprawdzania siebie, czy w minionym
czasie (godzinie, dniu) działał zgodnie z Duchem Miłości. Za uchybienia od razu przepraszał,
postanawiał poprawę i prosił o umocnienie w miłosnym nastawieniu.
Oto sposób odprawiania rachunku sumienia przedstawiony w Ćwiczeniach duchownych św.
Ignacego Loyoli:
1. Dziękować Bogu Panu naszemu za o otrzymane dobrodziejstwa.
2. Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich precz.
3. Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku.
Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do
myśli, potem co do słów, a wreszcie co do uczynków.
4. Prosić Pana Boga naszego o przebaczenie win.
5. Postanowić poprawę przy jego łasce.
Odmówić Ojcze nasz (CD 43).
Dziękować Bogu Panu naszemu za otrzymane dobrodziejstwa
Dziękowanie Bogu za dary jest rzeczą godną i sprawiedliwą. Nakazuje to rozum i odruch
serca.
"Wierzący w swych rozmowach z Bogiem mają własne słowa.
Jeden mówi: - Panie, zmiłuj się nade mną!
Drugi woła: - Zbaw, zachowaj mnie, Panie!
Trzeci powtarza: Daj, Panie Boże!
Czwarty: - Oświeć mnie, Panie!
Piąty zaś prosi: - Nie pozostawiaj mnie samego! Itd.
Gdybym ja był wierzący i gdybym się modlił, powtarzałbym zawsze tylko jedno słowo.
A byłoby to słowo: Dziękuję”(1).
W Piśmie św. dość często spotykamy zarówno modlitwy dziękczynienia jak też zachęty do
bycia wdzięcznym wobec Boga. Wtedy Rafał poprosił ich obu na bok i rzekł do nich: Uwielbiajcie
Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wyświadczył wam - w
celu uwielbienia i wysławiania Jego imienia. Ogłaszajcie przed wszystkimi ludźmi dzieła Boże, jak
są godne uwielbienia, i nie wahajcie się wyrażać Mu wdzięczności (Tb 12, 6). Uprzytomnienie
sobie wszystkich Bożych dobrodziejstw jest właściwie ponad nasze siły. W Księdze Mądrości
Syracha czytamy: Nie jest dane świętym Pana, by mogli opowiedzieć wszystkie godne podziwu
dzieła Jego, które Pan Wszechmocny utwierdził, aby wszystko mocno stanęło ku Jego chwale.
Jakże godne ukochania są wszystkie Jego dzieła, i zaledwie iskierką są te, które poznajemy ( Syr
1
42, 17.22).
Każdego dnia mamy wiele powodów, by odczuwać wdzięczność wobec Boga, a mimo to
(sami z siebie) raczej rzadko dziękujemy. Na ogół dopiero zachęty budzą w nas zdolność do
zauważania skali obdarowań i do dziękowania. Nierzadko potrzebujemy pogłębionej refleksji, by
wdzięczność stała się stałym "nastrojeniem" serca.
Różne czynniki blokują naszą wdzięczność. Trudno jest o szczerą wdzięczność np. u kogoś,
komu życie jawi się jedynie jako ciężar i pasmo udręk. Tę w końcu nie tak rzadką sytuację może
odmienić jedynie cierpliwe wchodzenie w świat Jezusa i przyswajanie sobie zbawczej wymowy
Jego Krzyża i chwalebnego Zmartwychwstania! Zyskujemy przystęp do ducha wdzięczności, gdy
wraz ze św. Pawłem możemy wyznać: Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na
równi z chwałą, która ma się w nas objawić (Rz 8, 18).
W pierwszym punkcie rachunku sumienia staramy się uświadomić sobie przede wszystkim
najświeższe, dzisiejsze przejawy Bożej dobroci. Chcemy rozpoznać Boga, który udzielał się nam i
towarzyszył nam w ostatnim odcinku drogi wiodącej do Niego. Odniesiemy pożytek duchowy, jeśli
uobecnimy sobie, przynajmniej od czasu do czasu, również te dawne dary Boże, które wywołują w
nas żywe uczucie wdzięczności. Możemy czasem wybiec także ku treści Bożych obietnic, które
spełnią się dla nas w godzinie śmierci i w czasach ostatecznych (bezpośredni kontakt z Bogiem,
Nowa Ziemia i Nowe Niebo, eschatologiczna uczta). Ważne jest to, byśmy pielęgnowali uważność
na Bożą miłość, która dociera do nas tak naprawdę zewsząd: z najdalszej przeszłości, przyszłości i z
wydarzeń dnia dzisiejszego. Mając oczy szeroko otwarte na przejawy Boskiej Miłości, sami co
dzień zaznamy radości z życia. Nasza radość będzie radością i pochwałą dla samego Stwórcy. To
Boga bardzo raduje, gdy co dzień rozpoznajemy Jego łaskawy zamysł - pełen Dobroci i Miłości
względem nas!
Dobrze jest mieć pewne "wydeptane"ścieżki, którymi na skróty i co prędzej docieramy do
"miejsc widokowych”, w których doznajemy oczarowania Bogiem stale działającym. Oto kilka
przykładowych naprowadzeń:
Ja sam. Kiedy tylko zechcę (co dzień, często), uświadomię sobie, jak Bóg wspaniale
pomyślał moją osobę. Popatrzę najpierw na moje ciało. Zdam sobie sprawę z tego, ile to usług
oddały mi dzisiaj sprawnie działające nogi, palce u rąk, oczy, uszy, dotyk, smak... Docenię także
głębię i skalę moich zdolności psychiczno - duchowych; mogę poznawać, pragnąć, miłować i żywić
całą gamę uczuć. Potrafię pamiętać tyle danych, dawnych i najświeższych. Rozumiem
rzeczywistość, docieram do struktury materii, pojmuję sens istnienia na "nieobjętej Ziemi”.
Bóg objawiający się i moja wiara. Człowiek wierzący zawsze znajdzie powody do wdzięczności,
gdy choćby przez chwilę wpatrzy się w treść Bożego Objawienia. Oczy wiary widzą wspaniałość
Boga zawsze, także pośród "nocy świata"i tych nocy, które opisują mistycy. Cały Katechizm i
każdy z dwunastu artykułów wiary zawartych w Credo stawia nam przed oczy powody do
dziękowania Bogu. Także Ojcze nasz streszcza nam i uobecnia Jezusową Ewangelię. W świat
Dobrej Nowiny i w dziękczynienie wchodzimy również wtedy, gdy rozważamy, co Anioł zwiastuje
Najświętszej Maryi i nam w Zdrowaś Maryjo. Powody do wdzięczności znajdziemy także w
usłyszanym i przemodlonym dziś (czy ostatnio) Słowie Bożym. Zawsze aktualnym powodem do
wdzięcznego rozradowania się w Bogu jest to, że już istniejemy i będziemy istnieć wiecznie jako
przybrane dzieci Ojca Przedwiecznego (por. 1 J 3, 1nn).
Niezliczone stworzenia. Licznych powodów do wdzięczności stale dostarcza nam ogrom
stworzeń. One to pomagają nam i bezsłownie świadczą o troskliwej miłości Boga do nas. Co dzień
pobudza nas do wdzięczności strumień wody - czystej i pokornej. Podobnie Słońce, które
przyświeca nam i ogrzewa nas. Naprawdę "świat nasz jest nasycony świetnym blaskiem Boga. Ten
blask chciałby wybuchnąć jak błysk złotych listków. Wzbiera, tłoczy się, sączy oliwą kroplistą - na
nas. (...) W głuchych głębiach wszechrzeczy śpi olśnienie świeże" (G. M. Hopkins SJ).
2
To prawda, że z upływem lat słabną nasze oczy i tępieje wrażliwość także innych zmysłów.
Jeśli jednak całe lata ćwiczymy się w "znajdywaniu Boga we wszystkim" (św. Ignacy), to jest
nadzieja, że nasze olśnienie Bogiem nie zgaśnie nawet pod presją cierpienia i przemijania. Coraz
mniej powie nam o Pięknie Boga - piękno świata, ale za to coraz więcej powie nam o przymiotach
Ojca - Jego Syn, z którym zjednoczymy się w traceniu życia i w z martwych powstawaniu.
Czasem, dla odmiany, rozejrzyjmy się po swoim mieszkaniu i pomyślmy, przypomnijmy sobie, o
kim i o czym mówią do nas poszczególne rzeczy - obrazy, krzyż, pamiątki, upominki, książki,
meble, kwiaty itd.
Cenną usługę oddadzą nam także pytania. Zadawanie pytań i staranne odpowiedzi to inna
ścieżka, na której szybko odkrywamy przyjazne nam działanie Boga i znajdujemy powody do
dziękowania Bogu za Jego dobrodziejstwa.
Oto jak mogą brzmieć te pytania.
Co dobrego dziś mnie spotkało? Kto był dziś dla mnie dobry?
Kto i czym dziś mnie obdarował? Ile osób trudziło się dzisiaj dla mnie, bym miał jedzenie,
wodę, dostęp do wiedzy i dóbr kultury?
Jak Bóg pracował dziś dla mnie? Co uczynił dziś dla mnie i jak mnie miłował?
Czym "Bóg wszelkiej pociechy"(2 Kor 1, 3) sprawił mi dziś radość?
Czy odczułem dziś przypływy zaufania, ogarnięcia Miłością (od Boga i do Boga) lub
pomnożenie nadziei?
Czy jest coś takiego, co Bóg komunikował mi na różne sposoby?
Czy jest jakiś wspólny mianownik w tym, co Bóg adresował dziś do mnie w głębi mego
serca, przez innych ludzi, w bogactwach Ziemi i w Piśmie świętym?
O Tetlow SJ radzi, by dziękować Bogu zwyczajnie za dobre rzeczy, które mnie dziś
spotkały. "Czynię to - mówi - dość szczegółowo, zachowując się prawie jak małe dziecko. Np.
dziękuję Bogu za słońce albo za deszcz, za to, że udało mi się naprawić krzesło, że zadzwonił do
mnie przyjaciel, że dobrze się czułem przez cały dzień, że miałem dość energii wieczorem, by
dokończyć pracę”(2).
Pewnym komentarzem do tego, co powiedziałem, niech będzie treść epitafium nagrobnego
(dla niejakiego optyka Dippolda (3). Kiedy słabną nasze oczy, trzeba dobrać odpowiednie okulary.
Żeby ujrzeć dobrodziejstwa Boże, za które zechcemy z serca podziękować, to wpierw trzeba sobie
dobrać odpowiednie okulary. Zobaczyć cokolwiek - to niezbyt wielka sztuka. Sztuką jest tak
wglądnąć w miniony dzień, by zobaczyć w nim Boga w akcji. Boga, która współdziała z nami dla
naszego dobra, bo nas bardzo miłuje!
"Co widzisz teraz?
Czerwone, żółte, purpurowe kule.
Chwileczkę! Teraz?
Ojca, siostrę, matkę.
W porządku, a teraz?
Rycerzy w zbrojach, piękne kobiety, miłe twarze.
Weź te!
Łan zboża, miasto.
Świetnie! A teraz?
Młodą kobietę, nad nią schyleni Aniołowie.
Mocniejsze szkła! A teraz?
Liczne kobiety, ich wzrok jasny, usta rozchylone.
Weź te!
Tylko puchar na stole.
3
Aha. Spróbujmy tych szkieł.
Tylko otwarta przestrzeń - nic określonego.
Zgadza się. Teraz?
Sosny, jezioro, letnie niebo.
Te lepsze. Teraz?
Książka.
Przeczytaj mi stronę.
Nie mogę, wzrok biegnie poza nią.
Przymierz te!
Głębia powietrza.
Wyśmienicie! I teraz?
Światło! Tylko światło,
W nim każda rzecz jak zabawka.
W porządku. Takie właśnie damy okulary”.
W pierwszym punkcie rachunku sumienia wydarza się rzecz bardzo ważna: unaoczniamy
sobie to, że Bóg kocha nas niezmiennie i że uczestniczymy w nieustannym przepływie i wymianie
Boskiej Miłości! Z radością i wdzięcznością odkrywamy, że oto znów, także dziś tkała nas złota nić
Boskiej Miłości. Za Psalmistą możemy powtarzać: Pan moje dni dobrami nasyca (Ps 103, 5). Jutro,
a tym bardziej w Królestwie Ojca, powiem to samo!
Smak uświadomienia sobie darów Boga i smak dziękczynienia - zachęcają, by pójść dalej,
tropiąc to wszystko, co w minionym czasie (dniu) było w naszych myślach, decyzjach i czynach
sprzeczne z tyle co ujawnioną Miłością Boga.
Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich
Czy ta prośba jest zasadna? Tak, ponieważ sami z siebie nie poznamy istoty grzechu ani nie
przeciwstawimy się grzesznemu pędowi skażonej natury. Jesteśmy podobni do tonącego w bagnie.
Konieczna jest zbawcza moc Jezusa, który zresztą zapewnia: Beze Mnie nic nie możecie uczynić
(por. J 15, 5). Natchniony Psalmista przeczuwając tę konieczność, usilnie prosi o Bożą pomoc:
Zbadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz i poznaj moje troski, i zobacz, czy jestem na
drodze nieprawej, a skieruj mnie na drogę odwieczną! (Ps 139) Bylibyśmy naiwni mniemając, że
własne grzechy łatwo można poznać. Grzesznik zaślepiony sam sobie schlebia i nie widzi winy
swej, by ją mógł znienawidzić (Ps 36). Podobną myśl spotykamy w psalmie 19: Kto dostrzega swe
błędy? Oczyść mnie od tych błędów, które są skryte przede mną.
Są takie sfery ludzkich pragnień, decyzji i motywów działania, które jawią się w całej
prawdzie dopiero wtedy, gdy pada na nie światło, którego dawcą jest Bóg. Na to właśnie światło
otwieramy się, gdy o nie co dzień prosimy. Własna dobra wola a nawet różne psychologiczne
techniki odsłaniania skażeń natury - to za mało! Owszem, oddają one cenne usługi w docieraniu do
prawdy o złożonych i nieprzejrzystych motywach ludzkich działań, jednak najcenniejsza i
rozstrzygająca pomoc - ku poznaniu, wyzwoleniu i przemianie - przychodzi od Boga i jest darem.
To sam Duch Święty, Dawca wszelkich darów, sprawia, że w "sanktuarium osoby"robi się widno
jak w pokoju oświetlonym promieniami Słońca.
Nie powinniśmy się niepokoić, czy poznajemy w sobie już wszystko, jak należy. Z naszej
strony wystarczy, by być otwartym i prosić, zaś Duch Święty dokona reszty - we właściwym czasie
odsłoni nam tę prawdę, że są w nas jakby dwa centra osobowe. Choć nie są one równorzędne, to
jednak na tyle wyraźne, że za św. Pawłem mówimy o przeciwstawnych dążeniach człowieka
cielesnego i duchowego. Na gruncie tej wiedzy podejmujemy codzienny trud poznawania i
uznawania, że znów ulegaliśmy grzechowi zamiast kierować się we wszystkim miłością. Nie jest to
4
łatwe, ponieważ dla własnej wygody i przyjemności dokonujemy manewrów maskujących
rzeczywiste motywy i cele naszych działań. Posuwamy się także, według dosadnego określenia
Karla Rahnera, nawet do "fałszerstw moralnych”, udając przy tym, że wszystko jest w porządku.
Niestety, są w naszych sercach duże przestrzenie, którymi włada logika księcia ciemności, a my ich
nie odzyskujemy. Całymi latami potrafimy podejmować takie decyzje, które praktycznie utrzymują
nas w niedorozwoju więzi z Panem. Tak objawia się w nas "praca"grzechu fundamentalnego.
Towarzyszy temu jakieś rdzenne poczucie winy. Niektórzy psychologowie widzą w tym poczuciu
winy jedynie coś chorobliwego i obiecują, że czysto ludzką perswazją można się od niego uwolnić,
że można zlikwidować przyczynę bólu psychiczno - duchowego. W rzeczywistości dopiero
otwarcie się na słowo Boże i współpraca z Duchem Jezusa uwalnia od poczucia winy. Bóg leczy
także rany zadane przez grzech.
Mentalność naszych czasów stanowi dodatkowy powód, byśmy szczerze prosili Boga o
poznanie swoich grzechów! Świat, w którym żyjemy ma wpływ także na nas chrześcijan.
Niepostrzeżenie przyswajamy sobie światową iluzję na temat grzechu. Celnie i precyzyjnie zwraca
na to uwagę kardynał C. M. Martini: "Jest to dziwne, ale gdy z jednej strony przybierają na sile
zjawiska degradacji ludzkości poprzez różne formy nałogów indywidualnych i zbiorowych,
zjawiska degradacji moralnej wszelkiego typu, to z drugiej strony upowszechnia się jakieś poczucie
niewinności. (...) Niezdolność do rzetelnego wglądu we własne sumienie rodzi wielką sprzeczność
naszych czasów. Obok tak wielu przejawów zła, tak wielkie przekonanie o niewinności. (...) Co
może pomóc w pokonywaniu tego ciężkiego kryzysu ludzkich sumień? Może w tym pomóc liturgia
pokutna”. Może w tym pomóc codzienny rachunek sumienia, a szczególniej ta śmiała i szczera
prośba z drugiego punktu.
Druga część prośby - o zdecydowane odrzucenie swych grzechów - jest bardziej oczywista.
Przecież tak bardzo nieskuteczne bywają nasze postanowienia poprawy. Od pewnych grzechów
długo nie potrafimy się uwolnić, choć za nie żałujemy. Zniechęcamy się, gdy siła grzesznego
przywiązania okazuje się większa niż nasza dobra wola. Św. Ignacy zaleca w takiej sytuacji dwa
rodzaje działań: trzeba samemu naginać się do miłosnej woli Boga, a także usilnie prosić Boga o
moc do przeciwstawienia się zniewalającej sile grzechu (por. CD 16).
Zachętę, którą św. Jan Chryzostom odniósł do modlitwy, my odnieśmy szczególniej do
drugiego punktu codziennego rachunku sumienia: "Zaklinam was, bracia, nigdy nie odstępujcie od
reguły modlitwy ani jej nie zaniedbujcie... Jedząc i pijąc, w domu lub podróży, czy w trakcie
jakiejkolwiek czynności - mnich powinien stale wołać: Panie, Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się
nade mną”... Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, zstępujące w głębiny serca, pokona węża
władającego pastwiskami serca, wybawi naszą duszę i przywiedzie ją do życia. Trwajcie więc stale
przy imieniu Pana naszego Jezusa Chrystusa, tak aby serce pochłonęło Pana, a Pan serce, i żeby te
dwie siły się zjednoczyły. Nie dokona się tego jednak w kilka dni; wymaga to wielu lat i długiego
czasu. Potrzebny jest bowiem wielki i długotrwały trud, aby wypędzić wroga i żeby mógł w nas
zamieszkać Chrystus”(4).
Żądać od duszy swojej zdania sprawy
Żądać od duszy swojej zdania sprawy od godziny wstania aż do chwili obecnego rachunku.
Czynić to przechodząc godzinę po godzinie lub jedną porę dnia po drugiej, a najpierw co do myśli,
potem co do słów, a wreszcie co do uczynków (CD 43).
Trzeba przezwyciężyć pewien wstępny opór i zniechęcenie... Za niedługo spotkamy się
"twarzą w twarz"z naszym Stwórcą i zdamy Mu sprawę z bycia panem siebie i Ziemi. Wchodząc w
trzeci punkt rachunku sumienia codziennie antycypujemy szczegółowy sąd Boży. Mając w pamięci
(1 punkt) troskliwą miłość Boga, chcemy dokładniej sprawdzić, czy i jak odpowiadaliśmy na tę
miłość.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin