Adoracja Wielki Piatek.docx

(21 KB) Pobierz

Bóg Cię kocha. <cisza> I co Ty na to?

Dlaczego te słowa tak ci spowszedniały? Mówię ci, słuchaj! A ty zakładasz stopery zobojętnienia. Mówię ci, patrz! A ty odwracasz znudzony wzrok. Mówię ci, zasmakuj! A ty odchodzisz jakbym podawał ci truciznę.

Słowo Boże to nie zasłona,

by płowiało od nadmiaru słońca.

Słowo to nie kwiat,

co więdnie po sezonie.

To nie wiatr, co cichnie

w gęstwinie powietrza.

To nie płyta,

Co zrysowana przestaje grać.

Słowo jak skała-

TRWA.

Tylko ty,

Jak zasłona, płyta,

Kwiat. Jak wiatr.

 

Bóg cię kocha... a ty uważasz to za kolejny baner reklamowy, za kolejną kłamliwą reklamę i szybko zmieniasz kanał pilotem.

Tymczasem, Bóg cię kocha... Te słowa odbijają się jak ultradźwięki od kory drzewa wracające do nietoperza, a ty jak ten niewidomy gacek omijasz je szerokim łukiem, zamiast lgnąć do nich jak opiłki żelaza do magnesu, bo wydaje ci się, że to kolejna przeszkoda.

Wydaje ci się... ale nie jesteś tego pewien. Bo na czym opierasz swoją wiarę, czy jest to wiedza i zaufanie? Czy to w co wierzę, to moja wiara, czy opowieści innych ludzi? Może rysuję Boga kredą na ulicznym bruku i byle deszczyk gotów rozmyć to co tworzy moja wyobraźnia. Gdyby ktoś zapytał mnie czy wierzę, bez wątpienia powiedziałbym, że tak. Ale powinienem się chwilę zastanowić, czy to JA WIERZĘ, czy rodzice, którzy zanieśli mnie do chrztu i uczyli pierwszych modlitw, czy może ksiądz, który mówi mi o Tobie. A może jestem już tak przyzwyczajony do tego, że Ty jesteś ze mną, że już Cię nie dostrzegam? Może niedawno przeżyłem świetne rekolekcje, może byłem na świetnej Drodze Krzyżowej, po której postanowiłem zmienić swoje życie, stać się lepszym. I rzeczywiście, przez pierwszy dzień byłem wręcz aniołem, świeciłem jasnym płomieniem mojej wiary, ale kolejny dzień nie był już taki łatwy, ktoś mnie zdenerwował, ktoś rzucił we mnie oszczerstwem, a ja mu odpowiedziałem. W następnym dniu to ta świeca już w ogóle ledwo się tliła, bo w domu atmosfera była nie do wytrzymania, bo jedyne rozmowy jakie były toczone to wzajemne oskarżenia. I co? Zgubiłeś mi się Panie Boże. Z Dobrej Nowiny, którą usłyszałem, został popiół, bo przestałem zwracać na Ciebie uwagę. Może to, że cały czas jesteś przy mnie sprawia, że zaczynasz mi się nudzić?
Ale… popatrz! Jesteś tutaj, przyszedłeś do Miłości złożonej w grobie. Może to tylko ledwo dostrzegalny pod lupą milimetrowy kroczek, a może gigantyczny krok zauważalny jedynie z lotu ptaka? Tego nie wiem, ale wygląda na to, że chcesz czegoś więcej, że twoje życie nie jest ci obojętne jak odczyn roztworu. Dobrze, że jesteś. <słodko>

 

 

A w ogóle to dlaczego mam zmieniać swoje życie. Jest w porządku jak jest, raz lepiej raz gorzej, tylko gdzieś w moim sercu tli się taka nadzieja… Po czasie pielgrzymki, rekolekcji, napełniania Dobrym Słowem w mojej duszy jest taka błogość, wszystko jest piękne, chce się żyć, chce się z Tobą rozmawiać, ale dopada nas w końcu codzienność, przydałby się jakiś „kop” może jakaś następna pielgrzymka, rekolekcje, dni skupienia, ale i to jak zbyt często ładowana bateria przestanie „trzymać prąd” i trzeba sobie postawić trzecie pytanie: Jak nie zgasnąć?

 

1.       Opalać się w chwale Boga, dlaczego Bóg jest super

Przede wszystkim trzeba dojść do tego dlaczego WARTO się zaangażować w walkę o ten płomień wiary. Jak w monotonii dnia codziennego dostrzegać cuda małe i duże jak pomoc bliźniemu w potrzebie i Przeistoczenie podczas Mszy Świętej. Jak zacząć opalać się w chwale Boga, jak Go docenić i nie zapominać o Nim. Jak nie zrobić Boga kolejnym punktem w grafiku rutyny. Jak zobaczyć największy cud. Zadać sobie pytanie: Dlaczego, chcę być tak blisko Boga, dlaczego On jest tak popularny, a skoro jest popularny, to co On ma takiego w sobie, że chcę być z Nim?

 

Dlaczego Bóg jest super? Bo ma fajne moce: słyszy nasze myśli, może uzdrawiać, jest supersilny, wszechwiedzący, wszechbędący, w ogóle jest wszędzie i był i będzie zawsze. Wyobraź sobie Boga. Postaw go sobie przed oczami, tak mniej więcej na środku kościoła. Może przybrał postać zasuszonego, brodatego staruszka, może wielkiego bóstwa z piorunami w ręku, może pięknego człowieka, może czarownika, może urzędnika ze skarbówki, albo dobrego tatusia, który przymyka oko na wybryki dziecka? Brat, albo siostra, która siedzi obok Ciebie, też wyobraziła sobie jakiegoś Boga, ale on jest całkiem inny niż ten, twój. Twoim bogiem jest superman, a jego batman. Teraz z Boga, którego masz przed oczami zdejmij jego pelerynki, garnitury, tą zewnętrzną powłokę. Zabierz mu Jego atrybuty, wagę, pioruny i inne. Odrzyj Go ze swoich wyobrażeń. Co zostanie? Jakby kontur, w którym jest Wszystko, Alfa i Omega, boska kwintesencja Jego istnienia. Czy potrzeba jakiś wielkich cudów? wołaj do Niego. Nieustannie. On zważa na wszystkie twoje czyny, on utkał cię w łonie matki. Za każdym razem, kiedy unosisz dłoń do głowy i mówisz „W imię Ojca…” On już jest przy Tobie, potem „…i Syna”, Syn znajduje się zaraz obok Ciebie „…i Ducha Świętego” Duch Święty zstępuje na Ciebie. A najlepsze jest to, że zanim to zrobisz, zanim nawet o tym pomyślisz, On już jest. Zawsze. Nie jest jak cień- tylko w słoneczne dni, jest raczej jak... No właśnie. Nic nie jest takie jak On. Wieczne… Nie czujesz Boga obok siebie? Właśnie wtedy, gdy Go nie dostrzegasz On jest najbliżej, kiedy wydaje Ci się, że ta otchłań w Twoim sercu wołająca o miłość jest pusta, On wypełnia ją po same brzegi nieskończoności, kiedy wydaje Ci się, że nic nie czujesz, On dotyka najgłębiej. Kiedy to sobie uświadomisz, będziesz najszczęśliwszym człowiekiem pod księżycem. I dlatego właśnie jest Super, że On naprawdę nigdy Cię nie zostawia, nawet gdy myślisz, że poszedł do koleżanki, bo ona ma jutro egzamin i Bóg ją musi wspierać.

 

Bóg mnie kocha, ale znów: co to znaczy? Stworzył mnie- zanotowane, oddał za mnie życie- jest, cały czas przy mnie jest- okej. I to wszystko? Co to znaczy, że Bóg mnie kocha? Dobry temat do przemyśleń, nie?

Kocha... Szukałeś tej definicji w słowniku, encyklopedii, w ustach innych ludzi, słowa te jednak nie wywierają na Tobie wrażenia. Więc popatrz... Leży tu Ukrzyżowana Miłość. Ona kocha.  Naszkicuję Ci portret tej Miłości, tylko proszę, OTWÓRZ OCZY.

Miłość! Nie tylko mówi, ale i czyni! Ona mówi kocham cię nad życie i oddaje życie. Ona mówi nie bój się i przytula. Ona mówi wyzwolę cię z niewoli grzechu i na krzyżu łamie twoje kajdany. Czy ktoś inny kiedykolwiek powiedział ci, że cię kocha, a potem umarł za swoje słowa? Czy którykolwiek inny bóg oddał życie za swój lud? Popatrz na siłę tego świadectwa. Twój Bóg nie cedzi pustych słów. On mówi, a potem robi. Bo Jego Słowo to Życie, to Jezus, to Miłość.

 

Miłość! Najbardziej szczęściodajna relacja, która polega na pragnieniu dobra drugiego aż do zapomnienia samego siebie. Popatrz, On tak kocha. Pozwala na koronę z cierni, na poszarpanie Jego świętego ciała, na odarcie z szat, na gwoździe w dłoniach i stopach, bo chce twojego szczęścia. Pragnął by Tobie było dobrze, za to pragnienie oddał życie.

Miłość! Akceptuje cię mimo wszystko. Mimo, że dziś rano każdy włos sterczał w inną stronę, mimo, że ściągasz na sprawdzianie, krzyczysz na mamę, kłócisz się z bratem,  mimo tego, że nie wygrałeś meczu w nogę, ani nie dostałeś piątki z ostatniego sprawdzianu. Mimo twojego niedokładnego makijażu i obdartego kolana. Mimo twoich ostrych słów. Mimo tego, że czasem odchodzisz, a potem wracasz, bo nagle przypominasz sobie o Nim w trudnościach. On kocha nie za coś, ale mimo wszystko.

 

Miłość! Gdy odchodzisz, cierpliwie czeka. Oddaje ci całą siebie, łaskawa jest. Gdy wybierasz zamiast Niej komputer, czy wyjście do kina, nie zazdrości. Ona nie lewituje, nie jest filmem 3D, ani kolorowym fajerwerkiem, ona nie szuka poklasku. Ona nadaje ci godność i szanuje cię, kiedy ty dla siebie szacunku nie masz, nie dopuszcza się bezwstydu. Ona puka do Twojego serca, ale pozostawia ci wolną wolę, daje ci wolność w Twoich wyborach, nie ogranicza, nie szuka swego. Kiedy nie słuchasz jej rad i znowu robisz wszystko po swojemu, nie unosi się gniewem. Gdy po raz kolejny ranisz i wbijasz gwoździe, ona nie pamięta złego, wszystko znosi. Kiedy obiecujesz poprawę, wierzy w każde twe słowo. Kiedy podejmujesz wysiłek by zmieniać siebie, pokłada nadzieję. Gdy widzi jak inni zadają ci ból, cierpi, nie cieszy się z niesprawiedliwości. A kiedy w pokorze stajesz u kratek konfesjonału współweseli się z prawdą. Kiedy Tobie opadają siły, Ona nie ustaje.

To właśnie jest miłość. Przyjmujesz ją?

 

 

2.       Konkluzja- zobaczyć największy cud-> dzieje się cały czas, chwila zbawia! Żyć dobrą nowiną (coś MEGA Pozytywnego, żeby wzniecić nowy płomień, obok starego)

Wszystko jednak musi się zacząć, od tego naszego „tak”.

Czy wobec tak wielkiej miłości chcesz pozostać niewzruszony. Nie chcesz i nie możesz, bo Twoje serce popycha cię do przodu. Kiedy uświadomisz sobie tą nieogarnioną miłość, zobaczysz, że wobec niej nie możesz trwać w bezruchu. Zapragniesz na nią odpowiedzieć, odpowiedzieć czynem, działaniem, bo z biernością będziesz się czuł po prostu źle. Nie musisz zdobywać tej Miłości swoimi uczynkami, bo Bóg kocha Cię ot tak, po prostu, ale chciej się zmieniać i doskonalić z powodu tej Miłości, która staje się niekończącym paliwem w silniczku naszego życia.

Bóg jest lekiem na całe zło, trzeba się tylko zastanowić: będziesz brał witaminkę C, żeby wyleczyć się z przeziębienia, czy weźmiesz antybiotyk, żeby pozbyć się go od razu. Możesz Boga brać po kawałku, tu dziabniesz, tam dziabniesz, a możesz Go wziąć całego. To co zostaje po rekolekcjach, to ziarenko, które jakiś duchowy przewodnik zasiał w Twoim sercu. Jeśli od takiego ziarenka czujesz taką siłę, to wyobraź sobie, co będzie jak wyrośnie z niego roślinka! Zacznij dbać o to ziarenko, podlewaj je częstą świadomą rozmową z Bogiem, czytaniem Jego słów, rozczytywaniem znaków. Może znajdź księdza, który pomoże Ci się ubogacać. Może przystąp do jakiejś grupy apostolskiej, aby razem z innymi dbać o powierzone ziarno. Wiesz po czym poznać człowieka prawdziwie żyjącego Dobrą Nowiną? Nie po tym jak uczestniczy we Mszy Świętej, nie po tym jak działa na co dzień, ale po tym jak wstaje rano. Człowiek, który usłyszał Dobrą Nowinę wstaje rano i swoim świadectwem zaczyna głosić Jezusa. Zamiast zwyklinać nowy dzień, wita go uśmiechem, znakiem Krzyża i modlitwą: „Panie, dzięki za dobrą noc, proszę o to, bym nie zmarnował dnia” i idzie w życie dawać świadectwo Prawdy. I nawet jeśli teraz bywa Ci ciężko, to pamiętaj: Zawsze tak nie będzie.

3.       Dziękować, wielbić

Chwila dla Ciebie i chwila dla Boga. Jeśli Ci się znudził, daj mu szansę by pokazał Ci jakiś, choćby najmniejszy cud, jeśli przestałeś Go słyszeć daj Mu coś powiedzieć. Nie zagaduj go swoimi prośbami, podziękowaniami, daj Mu się przebić przez Twoje słowa. Uwierz mi, On pewnie nie raz próbował Ci coś powiedzieć przedrzeć się przez zasieki oklepanych formułek, ale Twoja barykada była mocniejsza. Porozmawiaj jak z dawno nie widzianym przyjacielem, ze świadomą wiarą nie w Boga, którego sobie wymyśliłeś, ale w tego samego Boga, którego widzimy my wszyscy i każdy z osobna. Któremu na imię „Jestem” i „Kocham” Daj mu szansę by zabrał Ci każde słowo i gest, a jeśli już musisz Mu coś pokazywać to Twoje puste dłonie, bo nie masz Mu do zaoferowania NIC, po za tym co On sam Ci ofiarował.

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin