05.txt

(32 KB) Pobierz
URZECZYWISTNIENIE W MI�O�CI

Stajemy obecnie przed odwiecznym zagadnieniem wsp�istnienia niesko�czono�ci i sko�czono�ci, najwy�szej istoty i naszej duszy. Wznios�y paradoks spoczywa u korzeni istnienia. Nigdy nie b�dziemy mogli go obej��, poniewa� nigdy nie potrafimy stan�� poza tym problemem i po�o�y� go jako przeciwwag� przeciw innej jakiej� mo�liwej alternatywie. Jednak�e zagadnienie to istnieje tylko w logice; w rzeczywisto�ci nie przedstawia dla nas najmniejszej trudno�ci. M�wi�c logicznie, odleg�o��, dziel�ca dwa punkty, mo�e by� niesko�czona, poniewa� mo�na j� w niesko�czono�� dzieli�. Ale my na ka�dym kroku przekraczamy niesko�czono�� i co sekund� spotykamy si� z niesko�czono�ci�. St�d te� niekt�rzy nasi filozofowie twierdz�, i� w og�le sko�czono�� nie istnieje; jest to tylko maja, z�uda. Rzeczywisto�� jest niesko�czona a tylko "maja", nierzeczywisto��, powoduje pozory sko�czono�ci. Lecz s�owo "maja" jest tylko nazw�, nie wyt�umaczeniem. Jest to sobie powiedzenie, i� obok prawdy pojawia si� jeszcze poz�r, kt�ry jest przeciwie�stwem prawdy, jednak�e w jaki spos�b jedno mo�e r�wnocze�nie istnie� obok drugiego, to jest nie do poj�cia. W Sanskrycie mamy co�, co nazywamy dwandwa, serie przeciwie�stw w tw�rczo�ci, jak na przyk�ad biegun dodatni i ujemny, si�a od�rodkowa i do�rodkowa, przyci�ganie i odpychanie. S� to zn�w nazwy, ale nie wyt�umaczenie. B�d� to tylko r�ne drogi przekonania si�, i� �wiat jest w swej istocie pojednaniem par si� sprzecznie dzia�aj�cych. Si�y te, na podobie�stwo lewicy i prawicy Stw�rcy, dzia�aj� w absolutnej harmonii, jednak�e w kierunkach wprost przeciwnych. Istnieje przecie� mi�dzy naszymi oczami jaki� zwi�zek harmonii, sprawiaj�cy, i� one dzia�aj� zgodnie. Podobnie istnieje te� w �wiecie fizycznym nierozerwalna ci�g�o�� stosunk�w mi�dzy upa�em a zimnem, �wiat�em a ciemno�ci�, ruchem a spoczynkiem, podobnie jak mi�dzy basem a wiolinem fortepianu. Oto czemu te przeciwie�stwa nie wywo�uj� we wszech�wiecie zamieszania, lecz przeciwnie, rodz� harmoni�. Gdyby wszech�wiat stanowi� chaos, mogliby�my wyobrazi� sobie te dwie sprzeczne zasady w wiecznej walce o to, kt�ra nad drug� we�mie g�r�. Ale wszech�wiat nie kieruje si� bynajmniej prawem wojennym, arbitralnym i prowizorycznym. Tu nie spostrzegamy si�, kt�re by nagle dosta�y napadu furii lub te� bez ko�ca sz�y swymi dzikimi �cie�kami, na podobie�stwo wygna�c�w, zrywaj�cych wszelk� harmoni� ze swym otoczeniem; przeciwnie, ka�da si�a powr�ci odpowiedni� krzywizn� do swej r�wnowagi. Fale zrywaj� si�, ka�da stosownie do swej indywidualnej wysoko�ci, w pozornym ruchu nieprzerwanej rywalizacji, ale tylko do pewnych granic, a nam przecie� znan� jest wielka cisza morska, z kt�r� one wszystkie s� zwi�zane i do kt�rej wszystkie musz� powr�ci� w czarownie pi�knym rytmie. Tak jest, te wszystkie falowania i wibracje, to powstawanie i opadanie, nie pochodz� bynajmniej z ob��dnych kontorsji oddzielnych cia�, lecz s� ta�cem rytmicznym. Rytm nigdy nie rodzi si� z przypadkowych zmaga� si� walki. Fundamentaln� jego zasad� musi by� jedno��, nie opozycja. Ta zasada jedno�ci stanowi tajemnic� wszystkich tajemnic. Istnienie dwoisto�ci natychmiast rodzi w naszym umy�le pytanie, na kt�re odpowiedzi szukamy w Jednym. Kiedy wreszcie znajdujemy zwi�zek mi�dzy jednym a drugim, a dzi�ki temu widzimy je jako jedno�� w istocie, czujemy, �e zbli�amy si� do prawdy. A wtedy dajemy wyraz najdziwniejszemu z paradoks�w, mianowicie, i� Jeden objawia si� jako wielko�� i �e poz�r jest przeciwie�stwem prawdy, jednak�e nierozdzielnie z ni� z��czonym. Ciekawa rzecz! S� ludzie, kt�rzy stwierdziwszy w r�norodno�ci natury powszechno�� jakiego� jej prawa, zatracaj� si� na dnie ka�dego naszego zachwytu poczuciem niepoj�tej cudowno�ci! Jak gdyby grawitacja nie by�a tajemnic� znacznie dziwniejsz� ni� upadek jab�ka, jak gdyby ewolucja z jednego szczebla bytu w drugi nie by�a czym� znacznie trudniejszym do wyt�umaczenia ni� kolejne nast�powanie po sobie stworze�. Niestety, zbyt cz�sto zatrzymujemy si� u takiego prawa, jak gdyby�my doszli do ostatecznego kresu swych bada�, a� 
dopiero p�niej spostrzegamy, i� wyzwolenie naszego ducha u tego prawa nawet si� nie zaczyna. Czyni ono wprawdzie zado�� potrzebie naszego intelektu, lecz poniewa� nie apeluje do ca�ej naszej istoty, zabija w nas tylko zmys� niesko�czono�ci. Poddany analizie wielki poemat nie jest niczym innym, jak tylko zbiorem oderwanych d�wi�k�w, Czytelnik wyszukuj�cy ich znaczenie, stanowi�ce ��cznik wewn�trzny, wi���cy ze sob� te zewn�trzne d�wi�ki, odkrywa przenikaj�ce ca�o�� a nigdzie ani troch� nawet nie pogwa�cone, doskona�e prawo, prawo ewolucji idei, prawo muzyki i formy. Ale prawo jest samo w sobie ograniczeniem. Dowodzi tylko, �e cokolwiek istnieje, nie mo�e by� sob� w inny spos�b. Kiedy cz�owiek zaj�ty jest wy��cznie poszukiwaniem zwi�zk�w przyczynowych, umys� jego wyzwala si� wprawdzie z pod tyranii fakt�w, za to jednak ulega tyranii prawa. Je�eli, ucz�c si� jakiego� j�zyka, od s��wek dojdziemy do praw, rz�dz�cych s�owami, uczynili�my niew�tpliwie wielki post�p, gdyby�my jednak zatrzymali si� w tym punkcie i zaj�li si� tylko cudami formacji danego j�zyka, doszukuj�c si� ukrytych przyczyn ich pozornie dziwacznych kaprys�w, do ko�ca nigdy nie dojdziemy - bo gramatyka nie jest literatur�, prozodia nie jest poematem. Doszed�szy do literatury, spostrzegamy, i� mimo �e ona stosuje si� do praw gramatyki, jest owocem rado�ci, jest sam� wolno�ci�. �cis�e prawa kr�puj� pi�kno danego poematu, a jednak ono wychodzi poza nie. Prawa s� jego skrzyd�ami, nie �ci�gaj� go ku ziemi, nios� je ku wolno�ci. Forma jest w prawie, ale duch w pi�knie. Wszak prawo to pierwszy krok ku wolno�ci, za� pi�kno to wyzwolenie zupe�ne, stoj�ce na piedestale praw. Pi�kno harmonizuje w sobie ograniczone z nieograniczonym, prawo i wolno��. W tym olbrzymim poemacie, jakim jest �wiat, odkrycie praw jego rytm�w, zmierzenie jego ekspansji i redukcji, ruchu i pauz, badanie ewolucji jego form i charakter�w, to prawdziwe zdobycze dla umys�u; jednak�e tu zatrzyma� si� jeszcze nie mo�emy. Jest to jak gdyby stacja kolejowa- ale platforma stacji nie jest naszym domem. Ten tylko zdoby� ostateczn� prawd�, kto wie, i� ca�y �wiat to dzie�o rado�ci. Naprowadza mnie to na my�l, jak dziwny musi by� zwi�zek serca ludzkiego z przyrod�. W zewn�trznym �wiecie dzia�alno�ci przyroda ma jeden wygl�d, ale w naszych sercach, w �wiecie wewn�trznym przedstawia si� zupe�nie inaczej. We�my na przyk�ad - kwiat. Mimo swego pi�knego i wytwornego wygl�du, zmuszony jest do ci�kiej s�u�by, a jego barwy i kszta�ty zastosowane s� �ci�le do potrzeb jego pracy. Kwiat musi nie�� owoce; inaczej ci�g�o�� �ycia ro�linnego przerwa�aby si� i ziemia dawno ju� zamieni�aby si� w pustyni�. Tak kolor jak i wo� ma swoje specjalne przeznaczenie; jak tylko kwiat zostanie zap�odniony przez pszczo�� i nadchodzi jego czas niesienia owoc�w, otrz�sa z siebie swe �wietne p�atki kwiatowe a okrutna oszcz�dno�� nie pozwala mu na wydzielanie jego s�odkiej woni. Nie ma ju� czasu na popisywanie si� sw� wytworno�ci�, poniewa� jest ponad wszelk� miar� zaj�ty. Kto si� temu przygl�da z zewn�trz, mo�e odnie�� wra�enie, i� konieczno�� jest jedynym czynnikiem, zmuszaj�cym wszystko w przyrodzie do ruchu i pracy. P�czek rozwija si� w kwiat, kwiat w owoc, owoc w nasienie, nasienie znowu w ro�lin� i tak dalej w �a�cuchu nieprzerwanej dzia�alno�ci. Gdyby tu powsta�o jakie� zamieszanie lub przeszkoda, nie pomog�aby �adna wym�wka, nieszcz�sne stworzonko, zahamowane w swym ruchu, natychmiast zostanie zg�adzone i usuni�te, skazane na �mier� i jak najszybsze znikni�cie. Olbrzymie warsztaty przyrody maj� niezliczone pododdzia�y, w kt�rych wre wieczna praca, a pi�kny kwiat, kt�ry przed sob� widzicie, tak weso�o przystrojony a uperfumowany jak najwykwintniejszy strojni�, bynajmniej nie jest tym, za kogo si� wydaje, lecz przeciwnie, por�wna� go mo�na z wyrobnikiem, pracuj�cym tak w znoju s�onecznym jak i w deszczu, a kt�ry dok�adnie musi zdawa� spraw� z tego, co zrobi� i nie ma ani chwili wolnej na nacieszenie si� samym sob� w radosnym entuzjazmie. Ale kiedy ten�e sam kwiat wkracza do serca cz�owiek
a, jego wygl�d wiecznego zapracowania znika i kwiat staje si� dla nas najprawdziwszym emblemem cichego spoczynku i rado�ci. Ten w�a�nie przedmiot, kt�ry w �wiecie zewn�trznym jest wcieleniem nieprzerwanej i nigdy nie ko�cz�cej si� dzia�alno�ci, w �wiecie wewn�trznym zyskuje znacznie doskona�ego wyrazu pi�kna i spokoju. Tu wiedza ostrzega nas przed nieporozumieniem, przypominaj�c, i� kwiat w rzeczywisto�ci nie ma �adnego innego celu, jak tylko ten, kt�remu w �yciu zewn�trznym s�u�y i �e zwi�zek pi�kna i s�odyczy, jaki nam, jak sobie to wyobra�amy, rzekomo przynosi, jest tylko naszym wymys�em, pustym i imaginarnym. Ale serce nasze odpowiada, i� nie ma tu najmniejszego nieporozumienia. W sferze przyrody kwiat ma wystawione sobie �wiadectwo, kt�re zaleca go jako zdolny do wykonania niezmiernego mn�stwa r�nych po�ytecznych rzeczy, gdy jednak puka do wr�t naszego serca, przynosi zupe�nie inny list polecaj�cy. Jedyn� jego kwalifikacj� staje si� pi�kno. Na jednym miejscu niewolnik, zjawia si� w drugim miejscu wolny. Jak�e wtedy mamy uwierzy� pierwszej jego rekomendacji a nie uwierzy� drugiej! �e kwiat jest istot� w nieprzerwanym �a�cuchu przyczynowym, to prawda, kt�ra nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, jest to jednak tylko prawda zewn�trzna. Za� prawda wewn�trzna brzmi: Zaprawd�, wszystkie rzeczy rodzi si� z z wiecznej rado�ci. 
St�d te� kwiat nie tylko w przyrodzie ma wyznaczon� sobie funkcj�, ale ma te� wielk� funkcj� wykona� w umy�le cz�owieka. C� to za funkcja? W przyrodzie pe�ni obowi�zki s�u��cego, kt�ry musi pojawia� si� w oznaczonym czasie, lecz w sercu cz�owieka zjawia si� jako wys�aniec od Kr�la. W Ramajanie, kiedy Sita, przemoc� oderwana od swego m�a, op�akiwa�a sw�j los nieszcz�sny w z�otym pa�acu Rawany, spotka�a wys�a�ca, kt�ry przyni�s� jej pier�cie� od jej ukochanego Ramczartdry. Ju� sam widok tego pier�cienia przekon...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin