Oltarz_rodzinny_jozefowicz.doc

(88 KB) Pobierz
KOBIETA - MĘŻCZYZNA

1

 

Troska o rodzinny ołtarz

zdobywanie czasu dla rodziny

 

Na początku mojego wykładu chciałbym stwierdzić, że hasło pod tytułem „rodzinny ołtarz” jest pobożnym życzeniem ewangelikalnego środowiska. W sferze rozmyślań teoretycznych istnieje taka instytucja, ale w praktyce mamy do czynienia z „białym krukiem”.

Bardzo trudno jest spotkać taki model rodziny praktykującej codzienne nabożeństwo domowe, które byłoby odzwierciedleniem „ołtarza domowego”. Literatura chrześcijańska taki właśnie model rodzinnego ołtarza prezentuje.

„Jest konieczne, aby właśnie dzisiaj, w tym zabieganym, niespokojnym czasie uczynić wszystko, aby wydzielić czas, w którym rodzina wspólnie szuka oblicza Pańskiego. Będzie to naturalnie tym trudniej, im większa rodzina. Każdy opuszcza rano w innym czasie dom, aby udać się w drogę do szkoły lub do miejsca pracy. Jednak nabożeństwo domowe jest dla rodziny wielkim błogosławieństwem.”[1]

Jeśli jednak do rzadkości należy praktyka ołtarza rodzinnego w takiej formie o jakiej mówi wiele publikacji, a ludzie wierzący niechętnie mówią i przyznają się do braku takiej praktyki. Co zatem mamy do zaoferowania dzisiejszej współczesnej rodzinie borykającej się z brakiem czasu na wspólnotę rodzinną?

Czy ołtarz rodzinny w tradycyjnym rozumieniu jest jedynym rozwiązaniem dla funkcjonowania rodzin, z których wyrastają przyszli kaznodzieje, ewangeliści, pracownicy zborowi, żyją w nich i funkcjonują sprawni duchowo pastorzy.

Myślę, że 99% rodzin nie ma praktyki wspólnej modlitwy codziennie, a jednak funkcjonują, jej członkowie są aktywnymi działaczami w kościele, zborze. Nie oznacza to, że stan duchowy przeciętnej rodziny chrześcijańskiej jest zadawalający i do zaakceptowania. Zawsze jest czas i miejsce na zmiany. Zadaję sobie pytanie jak dziś rodzina może funkcjonować by wnosić dobry dynamiczny potencjał w życie zboru.

Dziś trudno jest znaleźć czas na wspólne spotkanie się przy jednym posiłku w ciągu dnia. Każdy wychodzi i wraca o innej godzinie do domu. Kaznodzieja, ewangelista, prezbiter często więcej jest poza domem z innymi rodzinami niż z własną. Kiedy wraca do domu za każdym razem musiałby na nowo reaktywować ołtarz domowy. Sytuacja w jakiej przyszło nam żyć nie zwalnia nikogo ze współmałżonków od odpowiedzialności za rodzinę, za życie duchowe. Nie musimy jednak żyć pod presją nie wykonania czegoś, co według ustalonych kanonów powinno być w każdym domu. Jakie są inne możliwości duchowych relacji w rodzinach? Stawiając jeszcze inaczej problem, chciałbym powiedzieć jak ja rozumiem ołtarz rodzinny i jego funkcjonowanie w rodzinie.

chrześcijańska rodzina

Odpowiedzmy sobie na początku co to jest chrześcijańska rodzina? „Wielu ludzi myśli, że wystarczy mieszkać w chrześcijańskim kraju, a wtedy jest się automatycznie chrześcijańską rodziną. Inni uważają, że warunkiem jest przynależność rodziców do jakiejś chrześcijańskiej społeczności religijnej.”[2] Dz.Ap.16,30-34 przedstawiają 5 elementów, które sprawiają, że o rodzinie możemy powiedzieć - chrześcijańska.

„i wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu. Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy. I wprowadził ich do swego domu, zastawił stół i weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga.”

1. „Co mam czynić, abym był zbawiony?”

Każdy z członków rodziny musi zadać sobie to pytanie osobiście i mieć świadomość, że jest grzesznikiem potrzebującym ratunku.

2. „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony,”

Osobista wiara w Jezusa Chrystusa, akceptacja Jego śmierci na Golgocie za mnie i moje grzechy jest fundamentem.

3. „Ty i twój dom.”

Osobista wiara jest fundamentem, na którym buduje się życie rodziny. Rodzice muszą być świadomi, że zbawienie należy i do ich dzieci.

„Znałam rodziców, którzy już nie mogli nakłonić swoich dzieci, aby poszły na zgromadzenie, gdy doszły do wieku szkolnego. Rodzice byli na nabożeństwie, a ich dzieci wałęsały się na ulicy. „Przecież one po prostu nie chcą, więc nie możemy ich zmuszać”, mówili. Na zwrócenie uwagi, że ich dzieci któregoś dnia pójdą całkiem w świat, rzekli: „Tego przecież nie możemy zmienić. Myśmy też byli najpierw w świecie. Może będą mogły później wszystko lepiej zrozumieć, gdy poznają świat.” Jakże dobrze, gdy rodzice przestrzegają zasady: „Gdzie my jesteśmy, tam znajdują się również nasze dzieci”.[3]

Nie możemy zbawić dzieci, ale możemy o nie modlić się. Jezus jako dwunastoletni chłopiec powiedział: „Czyż nie wiecie, że w tym, co jest Ojca mojego i ja być muszę?” On był od dziecka tak wychowany, że wiedział iż należy do domu Bożego.

4. „I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu.”

W chrześcijańskiej rodzinie w centrum życia jest Biblia. Jej czytanie i odnoszenie się do niej w podejmowanych decyzjach. Czytanie Biblii indywidualne i wspólne. Tłumaczmy sobie wzajemnie trudne fragmenty. Ilość spożywanego pokarmu jest zależna od wagi ciała i tak ma być w sprawach duchowych.

5. „I weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga.”

Zbawieni członkowie rodziny nie ukrywają swej radości i uwielbienia za zbawienie. Każda sytuacja daje możliwość podkreślenia tego faktu przed współdomownikami jak i na zewnątrz. Jest to wykonywanie Słowa czytanego i usłyszanego w sposób praktyczny. Inny przykład biblijny godny pochwały znajdujemy w DA.10.1-4: „A pewien mąż w Cezarei, imieniem Korneliusz, setnik kohorty, zwanej italską, pobożny i bogobojny wraz z całym domem swoim, dający hojne jałmużny ludowi i nieustannie modlący się do Boga,”

Korneliusz był człowiekiem, którego życie skoncentrowane było na pobożności i bogobojności, dobroczynności i modlitwie. Jego rodzina była zaangażowana w taki styl życia. Nauczamy i podkreślamy, że nasze życie chrześcijańskie musi odpowiadać temu czego uczy Biblia, a jego praktyka nie może rozmijać się z deklaracjami słownymi. Czytając o domu Korneliusza można tylko życzyć sobie by tak cała rodzina była zaangażowana w życie duchowe. A jednak Bóg miał jeszcze coś do powiedzenia. Wszyscy domownicy byli gotowi słuchać czego jeszcze mogą się nauczyć. Nie tylko mieć zadowolenie z tego co już robią dobrego. „A teraz jesteśmy wszyscy zgromadzeni przed Bogiem, aby wysłuchać tego wszystkiego, co ci Pan nakazał.” Szkielet przyobleczony w ciało, skórę i mięśnie, który skonstruował Korneliusz potrzebował duchowego ożywienia. „I rzekł do mnie: Prorokuj nad tymi kośćmi i powiedz do nich: Kości wyschłe! Słuchajcie słowa Pana! ....Oto Ja wprowadzę do was ożywcze tchnienie i ożyjecie. I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan.” (Ez. 37,4-6)

Bóg, wierzę chce przypomnieć nam co jest ważne, co określa nas jako ludzi wierzących, co mamy pielęgnować, by można powiedzieć o nas – oto chrześcijanin.

Gdzie zaczyna się budowa domowego ołtarza?

Moja relacja z Bogiem

Każdy z małżonków musi mieć wypracowany styl własnego życia z Bogiem. Jego braku nie da się uzupełnić aktywnością partnera. Nie możemy żyć pożyczoną wiarą partnera: „...Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, albowiem przyjaciel mój przybył do mnie, będąc w podróży, a nie mam mu co podać.” (Łk.11,5-6)

Życie na kredyt

Życie chrześcijańskie może być życiem na kredyt. Niektórzy żyją z pożyczonej wiary. Ludzie trzymają się religii, tradycji, ale nie mają własnego życia.

Nie możemy przychodzić do zboru na nabożeństwo by tylko zaciągnąć kredyt na najbliższy tydzień. Potrzebujesz mocy nie tylko na nabożeństwie, ale też poza zborem - w domu.

Jeśli żyjesz na kredyt to stajesz przed problemem z jakim spotkał się człowiek z ewangelicznego przykładu Jezusa. Musiał iść pożyczyć do przyjaciela by miał co podać bo nie posiadał: "mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać". Można odnieść wrażenie, że niektórzy chcą by inni byli duchowi, mieli słowo dla nich, modlili się za nich gdy mają problemy, a oni będą żyć swoim życiem. Wiary nie można pożyczyć. Nie można żyć moją radością, moim entuzjazmem, moim podekscytowaniem. Tego nie można pożyczyć, bo szybko się wypali. Musisz mieć swoją wiarę, swoje przeżycia, bo musisz mieć co dać innym. Jeśli nie działa twoja wiara w praktyce, jeśli czytane Słowo z Biblii pozostaje tylko literą to znaczy, że może opierasz się na pożyczonej wierze, spodobało ci się czyjeś życie, czyjś przykład, nie masz dla siebie i innych. Możesz coś zrobić, nie możesz żyć z procentów innych, ale możesz żyć życiem Jezusa Chrystusa.

„Pan otworzy dla ciebie bogate swoje skarby nieba, dając w swoim czasie deszcz, który spadnie na twoją ziemię, i błogosławiąc każdej pracy twoich rąk. Ty będziesz pożyczał wielu narodom, a sam u nikogo nie zaciągniesz pożyczki.” (Deut.28.12)

Chciałbym być dobrze zrozumiany gdyż stawiam dość kontrowersyjną tezę, że ucieczką w duchowy kredyt może być organizowanie domowego nabożeństwa, w którym „wozić” się będą członkowie rodziny dlatego, że chce tego głowa domu. Nie chcę powiedzieć, nie róbmy tego, ale niewątpliwie nie jest to praktyczny model jeśli nie funkcjonuje, musimy od czegoś innego zaczynać budowanie ołtarza by dojść do klasycznej jego formy, która niewątpliwie jest potrzebna i pożyteczna.

Zasady

Daniel i Piotr mieli zwyczaj spędzać pewien czas na osobistej modlitwie przed Bogiem. „Daniel..., udał się do swojego domu, a miał w swym górnym pokoju okna otwarte w stronę Jeruzalemu i trzy razy dziennie padał na kolana, modlił się i wysławiał swojego Boga, jak to zwykle dotąd czynił.” (Dan.6.11)

„...wyszedł Piotr około godziny szóstej na dach, aby się modlić.” (DA.10,9)

Styl naszego życia duchowego, osobisty przykład będzie pierwszą przesłanką składającą się na jeden z elementów budowania ołtarza domowego. „Chrześcijański styl życia nadaje stabilność małżeństwu, bowiem zasady i wartości, na jakich się opiera, w naturalny sposób prowadzą do harmonii.”

„Aleksander Sołżenicyn, wielki rosyjski dysydent napisał: „Gdybym został poproszony o krótkie opisanie cechy charakterystycznej dwudziestego wieku, nie potrafiłbym znaleźć niczego bardziej precyzyjnego i zwięzłego od powtórzenia jeszcze raz stwierdzenia: człowiek zapomniał o Bogu”.

Nie pozwól, aby zapomniano o Nim w twoim domu. Prawdopodobnie klęczeliście razem i modliliście się w czasie ceremonii ślubu. Codziennie powracajcie do tego źródła siły i stabilności.[4]

Hiob miał pewną zasadę, której był wierny: „A gdy minęły dni uczty, posyłał Job po nich, aby ich poświęcić: wstawał wczesnym rankiem i składał całopalenia za każdego z nich. Myślał bowiem Job: Może zgrzeszyli moi synowie i znieważyli Boga w swych sercach; tak czynił Job zawsze.” (Hiob 1,5) Czy ta rodzina miała ołtarz domowy? Myślę, że tak. Wierność ojca, jego troska, przynoszenie każdej osoby z  rodziny przed Bogiem, miało swoje odbicie w zaproszeniu do wspólnego uwielbienia Boga, któremu przewodził. Tak odpowiedzialność za dom została sformułowana w zwiastowaniu ap. Pawła: „A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego.” (1Tym 5,8) Tak więc możemy niejako ująć ten kazus jako pierwszą zasadę – odpowiedzialne osobiste życie z Bogiem głowy rodziny /nie wdaję się w dyskusję kto jest głową rodziny/.

Budowanie ołtarza w relacji z żoną

Jest to najdłużej trwająca na ogół relacja w naszym życiu. Dzieci kiedyś opuszczą dom, założą własny, a ona pozostanie z nami. Henoch i Noe powiedziane jest, że chodzili z Bogiem, byli biblijnie święci, czy myślicie, że w tej świętości nie było udziału ich żon, które czasem mówiły im, zajmij się chłopcami, wykąp ich, narąb drzewa, napraw ogrodzenie. Oni w dochodzeniu do świętego chodzenia z bogiem potrzebowali niezwykłej duchowej relacji z żonami. Nigdy nie byłby wzięty do nieba Henoch dlatego, że między nim a Bogiem stałaby pokrzywdzona żona. „Podobnie wy, mężowie, postępujcie z nimi z wyrozumiałością jako ze słabszym rodzajem niewieścim i okazujcie im cześć, skoro i one są dziedziczkami łaski żywota, aby modlitwy wasze nie doznały przeszkody.” (1Piotra 3,7)

Chcę tylko podkreślić, że tej relacji nie buduje tylko wspólna modlitwa na zakończenie dnia. Relacje budujemy przez cały dzień nawet, gdy jesteśmy od siebie daleko. Życie często dostarcza wstrząsów, nacisków i na nic nie mamy ochoty. Nawet w dobrych małżeństwach są takie okresy, gdy od czasu do czasu „flaczeją”, podobnie jak koło samochodu. Jechanie na obręczach oznacza wstrząsy. James Dobson przytacza taki przykład ogłoszenia zamieszczonego w Rocky Mountain News:

„Zamienię moją nie gotującą i nie robiącą zakupów żonę, która ma problemy z postawą wobec życia na jeden bilet do Super Bowl. Tylko poważne oferty. Pospieszcie się.” Żona zapytana co sądzi o tym drobnym ogłoszeniu powiedziała: „On jest martwy jak kawał mięsa.”[5]

Ta historia zawiera ważne przesłanie; nie liczcie na to, że będziecie mieli spokojne życie. Będą okresy konfliktów, emocjonalnej pustki i tylko wzajemne oddanie chroni od rozwodu. Wzajemne trwanie w Bogu nawet, gdy nie mamy na to ochoty by być z partnerem. Dzisiejszym małżeństwom brak determinacji: nic prócz śmierci nas nie powinno rozdzielić.

Budowanie ołtarza w dzieciach

„...A wy, ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu dzieci swoich, lecz napominajcie i wychowujcie je w karności, dla Pana.” (Ef.6.1-4)

Budowanie zaczyna się od przysłowiowej kolebki. Nasze rozmowy przy dzieciach, nie ukrywanie naszej wiary przed obcymi, rozmowy z dziećmi, wspólne czytanie historii biblijnych, wspólne zabawy i zabawki też świadczą o naszym chrześcijaństwie. Dla mnie ołtarz rodzinny to nie jest 5 minut wieczorem wspólnej modlitwy czy nawet godzina, to są 24 godziny wspólnoty rodzinnej. Już na początku formowania się narodu Izraelskiego Bóg podał pryncypialne zasady, które ustalały co jest najważniejsze w życiu z Bogiem. Te zasady znajduję w księdze Powtórzonego Prawa rozdz. 6.4-9: „Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej siły swojej. Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu. Będziesz je wpajał w twoich synów i będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu, idąc drogą, kładąc się i wstając. Przywiążesz je jako znak do swojej ręki i będą jako przepaska między twoimi oczyma. Wypiszesz je też na odrzwiach twojego domu i na twoich bramach.

Jedynie Bóg

Pierwszym elementem jest stwierdzenie kto stanowi jedyne centrum naszego życia:

Słuchaj, Izraelu! Pan jest Bogiem naszym, Pan jedynie!”

To określenie znalazło się w pierwszym przykazaniu: Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał innych bogów obok mnie.” W tym przykazaniu zawarta jest cała Ewangelia. Chrystus uczy: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie.” - Mt.22.37-38

Czy ważne jest, aby Bóg był pierwszą i ostatnią zasadą życia, by nic innego nie przysłoniło tej świętej i najwyższej Istoty, największego Jego umiłowania i najgłębszej czci? Otóż jest to bardzo ważne. Wiadomo, że idee naczelne, które człowiek uważa za najwyższe nadają jego życiu główny kierunek i ton. Nie jest więc obojętne kto lub co jest pierwszą zasadą naszego życia. Jeśli wybierasz jako obiekt zainteresowania kogokolwiek i cokolwiek przekraczasz przykazanie Boże. Bóg jest Bogiem zazdrosnym, wymaga dla siebie wyłączności. "Albowiem gdzie jest skarb twój - tam będzie i serce twoje" (Mt.6.21). Jedynie Bóg, to oznacza, że umiłowanie czegoś co jest skarbem może stać się „bożkiem”, któremu będziemy kłaniać się, i którego będziemy kochać. To miał na myśli Jan gdy pisał: „Dzieci, wystrzegajcie się fałszywych bogów.” (1Jan 5.21)

Jedynie Bóg oznacza też jedynie Zbawiciel Jezus Chrystus. Tego nauczał ap. Piotr w domu Korneliusza: „Przykazał nam też, abyśmy ludowi głosili i składali świadectwo, że On jest ustanowionym przez Boga sędzią żywych i umarłych. O nim to świadczą wszyscy prorocy, iż każdy, kto w niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez imię jego.”

Etos Życia

„Niechaj słowa te, które Ja ci dziś nakazuję, będą w twoim sercu.”

Serce w Biblii jest synonimem naszego umysłu. Jeśli Bóg jest naszą pasją życia, to karmiony umysł Słowem Bożym będzie mieć wpływ na styl naszego życia. Wypełniając umysł Bożym Słowem określamy swój sposób zachowania, pracy, wpływamy na nasz język. Każdy czyn i zachowanie najpierw znajdą swoje odniesienie do Słowa Bożego. „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa.” (Mr 7.21) Grzech najpierw rodzi się na poziomie myśli, a później ma swoją realizację w czynie. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech doj...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin