Lowell Elizabeth - Rubinowe Bagna.txt

(722 KB) Pobierz
Lowell Elizabeth           

RUBINOWE BAGNA

Prolog
St. Petersburg
Nad z�odziejami znajdowa�y si� pawilony wystawowe: dwui
trzypi�trowe budynki chroni�ce kilkusetletnie dzie�a sztuki
i przedmioty u�ytkowe zgromadzone przez w�adc�w, kt�rych
kaprys stanowi� sens �ycia ich poddanych. W licznych
pomieszczeniach prezentowano tysi�ce wspania�ych rze�b,
starych ikon, gigantycznych gobelin�w i obraz�w, kt�rych
widok sk�oni�by anio�y do p�aczu, a �wi�tych do zazdro�ci.
Nie brakowa�o te� niewyobra�alnych dla normalnego cz�owieka
ilo�ci z�ota, srebra i kamieni szlachetnych.
Na pocz�tku stycznia, podczas najciemniejszych godzin
nocnych, up�yw czasu odmierza� odg�os zdartych but�w
stra�nik�w st�paj�cych po marmurach, kt�re kiedy� styka�y
si� jedynie z pe�n� wytworno�ci arogancj� cz�onk�w rodziny
cara. Najcichsze d�wi�ki odbija�y si� echem po d�ugich, okaza�ych
korytarzach, ozdobionych poz�acanymi �ukowymi
sklepieniami, wspartymi na kolumnach tak wysokich jak staro�ytni
bogowie.
Chocia� zwiedzaj�cym udost�pniano setki sal, wci�� brakowa�o
miejsca na zaprezentowanie trzech milion�w dzie�
zgromadzonych w skarbcu. Przedmioty o mniejszej warto�ci
albo drobiazgi, kt�re z czasem wysz�y z mody, przechowywano
w podziemnych labiryntach, gdzie b�yszcz�ce marmu-
ry zast�powa� krusz�cy si� gips i pogryzione przez szczury
drewno. Na ka�dej powierzchni le�a�a gruba warstwa kurzu,
przywodz�ca na my�l brudny �nieg. Urz�dnicy, kt�rzy swego
czasu spisywali i katalogowali carskie zbiory, dawno temu
zostali zwolnieni przez rz�d, maj�cy powa�ne problemy
z zaopatrzeniem �o�nierzy w kule.
Grupka sk�adaj�ca si� z trzech kobiet i dw�ch m�czyzn
energicznym krokiem pokona�a w�ski podziemny korytarz.
W �wietle latarek ich oddechy przypomina�y bia�e ob�oczki.
P�yn�ca przed muzeum Newa zamarz�a. Tak samo jak
wszystko inne, co w St. Petersburgu nie mog�o sobie pozwoli�
na elektryczno�� albo jej kradzie�. Opr�cz pawilon�w
wystawowych, w kt�rych zagraniczni dyplomaci, dygnitarze
i tury�ci ogl�dali kr�lewskie skarby, pozosta�e budynki popada�y
w ruin�. Prawdziwe arcydzie�a sztuki - obrazy Rubensa,
Leonarda da Vinci i Rembrandta - utrzymywano w dobrym
stanie. Reszta carskich skarb�w musia�a by� tak twarda
jak pragn�cy przetrwa� Rosjanie. �
Jeden ze z�odziei otworzy� ogromne pomieszczenie i nacisn��
przycisk �wiat�a przy drzwiach. �adnej reakcji. Kto�
zakl��, chocia� nikt nie by� zaskoczony. Wiedzieli, �e ka�dy
mieszkaniec tego miasta krad� �ar�wki na w�asny u�ytek.
Korzystaj�c ze �wiat�a latarki partnera, ciemnow�osa kobieta
zaj�a si� ogromnym, maj�cym dziesi�tki lat sejfem.
B�bny stawia�y op�r. Otwierane drzwi pisn�y jak zarzynana
�winia.
Kobieta nie przejmowa�a si� g�o�nym protestem metalu.
Nawet gdyby ten d�wi�k us�yszeli znajduj�cy si� powy�ej
stra�nicy, nie przerwaliby swojej w�dr�wki po ciep�ych, pustych
korytarzach i carskich komnatach. Ludzie ci dostawali
zbyt marne pieni�dze, by przejmowa� si� dziwnymi d�wi�kami.
�aden rozs�dny mieszkaniec St. Petersburga nie myszkowa�
w ciemno�ciach, gdy� to mog�o oznacza� tylko dodat-
kowe k�opoty. Wystarczaj�co du�o by�o ich w codziennym
�yciu.
Porozumiewaj�c si� szeptem, z�odzieje zacz�li otwiera�
schowki i szufladki. Od czasu do czasu kto� co� b�kn�� lub
gwa�townie wci�gn�� powietrze w p�uca na widok wyj�tkowo
pi�knego klejnotu. Je�li czyje� r�ce zawis�y nad czym�
nieco d�u�ej, ciemnow�osa kobieta natychmiast rzuca�a kilka
ostrych s��w. Otrzyma�a wyra�ne rozkazy: bra� tylko skromne,
zapomniane klejnoty, bezimienne �wiecide�ka, pozbawione
znaczenia prezenty od arystokrat�w, kupc�w i zagranicznych
urz�dnik�w zabiegaj�cych o wzgl�dy car�w. Drobiazgi -
owe wymieniane by�y w kr�lewskich ksi�gach inwentarzowych
jako: �per�owa broszka z czerwonym kamieniem
w �rodku" albo �ozdoba stanika z b��kitnych kamieni osadzonych
w brylantach". �adnego z tych klejnot�w nie ceniono
na tyle, by uwieczni� go na kt�rym� z carskich portret�w
wisz�cych na wy�szych pi�trach. Nie utrwalono ich r�wnie�
na zdj�ciach ukazuj�cych carskie klejnoty. Dzi�ki temu by�y
cudownie anonimowe.
Och, tylko ta pokusa, by si�gn�� po kt�ry� z bardziej okaza�ych
i niebezpiecznych klejnot�w! Ch�� zatrzymania szmaragdu
wielko�ci kurzego jaja, poczucia w d�oni dwustukaratowego
szafiru osadzonego w �redniowiecznej sprz�czce, wsuni�cia
do kieszeni gar�ci brylantowych bransoletek, ukrycia
za paskiem dwudziestokaratowego rubinowego pier�cionka...
Co� takiego wielokrotnie zdarza�o si� w przesz�o�ci. B�yskawiczny
ruch r�ki w miejscu, gdzie nie dociera �wiat�o latarki,
nag�y s�odki ci�ar przesuwaj�cy si� po udzie lub brzuchu...
Czy przy tylu kilogramach �wiecide�ek kto� mo�e zauwa�y�
brak trzydziestu albo sze��dziesi�ciu gram�w?
To samo zdarzy�o si� i tej nocy.
Jeden z m�czyzn metodycznie krad� co pi�ty z popl�tanych
klejnot�w, znajduj�cych si� w d�ugiej szufladzie. Po
wykonaniu tego zamys�u otworzy� nast�pn�. Panowa� w niej
wi�kszy porz�dek - ka�dy klejnot mia� numerek, etykietk�
i le�a� w oddzielnej przegr�dce.
- Zostaw to, ba�wanie! - sykn�a kobieta. - Nie widzisz,
�e te rzeczy s� zbyt cenne?
Widzia�. Dlatego zapar�o mu dech w piersiach.
Mimo s�abego o�wietlenia cz�� szuflady stan�a w p�omieniach.
W przegr�dce znajdowa� si� rubin przypominaj�cy
oko bo�ka. Stanowi� cz�� naszyjnika sk�adaj�cego si� z innych,
r�wnie wspania�ych rubin�w, kt�re jednak bled�y w zestawieniu
z najwi�kszym kamieniem. Otoczony per�ami,
przywodz�cy na my�l ogie� na �niegu, ogromny l�ni�cy rubinowy
wisiorek urzeka� dawnym przepychem i przypomina�
o zwi�zanym z nim niebezpiecze�stwie.
M�czyzna mrukn�� i zacz�� zamyka� szuflad�. Zaci�a
si� lub tak to przynajmniej wygl�da�o. Z�odziej wsun�� latark�
pod pach�, kieruj�c strumie� �wiat�a w inn� stron�. Potem
dop�ty mocowa� si� z szuflad�, dop�ki si� nie zamkn�a,
a rubinowy naszyjnik nie znalaz� si� w ukrytej kieszeni jego
spodni.
Powoli zacz�a si� przewraca� pierwsza kostka w d�ugim
�miertelnie niebezpiecznym rz�dku domina.
Seattle
luty
Owen Walker zajmowa� niewielk� pust� kawalerk�, kt�rej
okna wychodzi�y na Pioneer Square - jedn� z rzadziej
ucz�szczanych atrakcji turystycznych Seattle. Drzwi wej�ciowe
nie wyr�nia�y si� niczym szczeg�lnym, a zbli�aj�cego
si� Walkera nie wita�o radosne szczekanie ani niecierpliwe
miauczenie. Organizmem najbli�szym zwierz�ciu domowemu
by�a ple��, kt�ra zadomowi�a si� w lod�wce, gdy w�a�ciciel
mieszkania przebywa� za granic�, wykonuj�c zadanie
dla Donovan International. Ostatnio robi� to przez wi�kszo��
czasu.
Po wprowadzeniu si� do kawalerki Walker zainstalowa�
jedynie nowy, bardziej wytrzyma�y zamek, poza tym nie do�o�y�
w�a�ciwie �adnych stara�, by zamieni� to miejsce
w przytulne gniazdko. ��ko by�o na tyle du�e, �e bez trudu
si� w nim mie�ci�, chocia� mia� ponad metr osiemdziesi�t
wzrostu. S�u�y�o r�wnie� jako kanapa, na kt�rej Walker si�
wyci�ga�, ogl�daj�c telewizj�, je�li by� w domu do�� d�ugo,
by da� si� wci�gn�� w tarapaty zespo��w Seahawks, Mariners
albo Sonics.
Ostatnio wystarcza�o mu czasu jedynie na to, by zajmowa�
si� w�asnymi sprawami, gorzej by�o natomiast z k�opotami
zespo��w, w kt�rych zawodnicy zmieniali si� szybciej
ni� naj�wie�sze plotki. Ten dzie� nie r�ni� si� od innych.
Jedne problemy poci�ga�y za sob� drugie. Ostatnim z nich
by�o zlecenie, kt�re tego popo�udnia Walker otrzyma� od Archera
Donovana.
Sprawd�, czy rubiny, kt�re Davis Montegeau przys�a�
Faith, nie s� poszukiwane w jakim� zak�tku �wiata. Moja siostra
jest dobr� projektantk�. Nie chc�, by reputacja Faith
ucierpia�a, a tak by si� sta�o, gdyby zacz�to kojarzy� jej nazwisko
z kradzionymi kamieniami. Faith powiedzia�a, �e
otrzyma�a od Montegeau czterna�cie rubin�w najwy�szej
klasy. Wa�� od jednego do czterech karat�w. S� to lu�ne kamienie,
niemniej w przesz�o�ci mog�y wchodzi� w sk�ad jednego
klejnotu.
Archerowi zale�a�o na tym, by jego m�odsza siostra nie
wiedzia�a, i� brat wtyka nos w jej sprawy, chocia� go o to nie
prosi�a. W zwi�zku z tym Walker nie dosta� do r�ki owych
rubin�w, by m�c nad nimi popracowa�. Dysponowa� jedynie
s�ownym opisem.
Ostatnie cztery godziny Walker sp�dzi� przy telefonach
nale��cych do Donovan International, rozmawiaj�c z gliniarzami
z ca�ego �wiata. Niczego nie osi�gn��, jedynie jeszcze
bardziej zesztywnia�a mu chora noga. Na razie wszystko
wskazywa�o na to, �e rubiny pochodz� z legalnego �r�d�a.
Dowodem mog�y by� odciski na uchu Walkera. Tego wieczoru
mia� zamiar poszuka� jeszcze pewnych rzeczy w Internecie.
Wcze�niej jednak musia� co� zje��.
Automatycznie przekr�ci� wszystkie zamki w drzwiach,
powiesi� lask� na klamce i doku�tyka� do lod�wki, chc�c
sprawdzi�, czy znajduje si� w niej co�, co nadawa�oby si� na
p�ny lunch albo wczesn� kolacj�. Cokolwiek.
Walker wci�� nie by� pewien, na jakim kontynencie si�
znajduje. Co prawda, mia� na sobie czyste czarne spodnie
i wyprasowan� ciemnoniebiesk� koszul�, idealnie pasuj�c�
kolorystycznie do jego oczu. Zd��y� nawet starannie przyci��
czarn� brod�, mimo to czu� si� jak wywleczony przez
kota �mie�, kt�rego nie chcia� tkn�� nawet szczur. Z powodu
zm�czenia spowodowanego r�nic� czasu - albo ci�g�w,
kt�re w zesz�ym tygodniu dosta� od skorych do b�jki afga�skich
bandyt�w - wyra�nie czu� brzemi� swych trzydziestu
paru lat.
My�li o zako�czonej niemal ca�kowit� kl�sk� wyprawie
do Afganistanu ulotni�y si�, gdy poczu� zapach w�oskiej kie�basy,
kt�r� poprzedniego wieczoru kupi� w barze szybkiej
obs�ugi. Gdy ponownie nabra� powietrza w p�uca, doszed� do
wniosku, �e kie�baska wcale nie pochodzi z poprzedniego
wieczoru. Raczej sprzed trzech dni. Albo czterech. Mo�e nawet
pi�ciu. Po powrocie z Afganistanu Walker mia� ogromn�
ochot� na co� w�oskiego, ale nie chcia�o mu si� przedziera�
przez Pik� Place Market w poszukiwaniu �wie�ych sk�adnik�w.
Poprzestawa� wi�c na daniach na wynos, a przynajmniej
w taki spos�b post�powa� od momentu, kiedy z trudem
wysiad� z nale��cego do firmy s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin