stinissen-ani_joga-01.pdf

(239 KB) Pobierz
Microsoft Word - stinissen.doc
WILFRID STINISSEN OCD
CHARAKTERYSTYKA MEDYTACJI
CHRZESCIJANSKIEJ
ANI JOGA
Odpowiedz na pytanie, co charakteryzuje medy-tacja
chrześcijańska wydaje się być w zasięgu reki. W medytacji
chrześcijańskiej to Chrystus stoi w centrum. Sam przecież
powiedział: ,,Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie" (J 14,6). W rzeczywistości nie
jest to jednak takie proste. Czym właściwie jest medytacja? Czy
posługujemy się tym określeniem w znaczeniu, jakie miało ono na
chrześcijańskim Za-chodzie w ostatnich stuleciach, a mianowicie
jako sposobem wgłębiania się w zbawcze tajemnice, czyn-nie
korzystając przy tym z poszczególnych władz duchowych —
dyskursywnego rozumu, fantazji *, afektywności i woli? Czy może
rozumiemy ,,medy-tacje" tak, jak to czyni^ nowe trendy
medytacyjne,
ANI ZEN
CHRZEŚCIJAŃSKA MEDYTACJA
GŁĘBI
* Sw. Jan od Krzyza wyroznia ,,dwa ograniczone zmysly we-wn^trzne": wyobrazni?
i fantazj?. Zmysly te sluz^ sobie wzajemnie w uporzadkowany sposob, wyobraznia
poslugujac si? wyobraze-niami, a fantazja tworzac obrazy. Por. takze: Piesn duchowa
18,7, gdzie sw. Jan od Krzyza wymienia trzy zmysly wewn^trzne duszy: pami^c,
fantazje i wyobrazni? — przyp. tlum.
przełożyła Justyna Iwaszkiewicz
315251581.002.png
12
ANI JOGA, ANI ZEN
CHARAKTERYSTYKA MEDYTACJI
CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
13
jako swoiste wewnętrzne skupienie, polegające na
braku myśli, obrazów i uczuć? Ta druga, „nieprzed-
miotowa" medytacja bliższa jest raczej temu, co
w tradycji chrześcijańskiej zwykliśmy zawsze okre-
ślać mianem „kontemplacji".
Z uwagi na to, że niniejsze rozważanie dotyczy
chrześcijańskiej medytacji głębi, której nie można
przyrównać do tradycyjnej medytacji nieprzedmioto-
wej ani do nowego typu medytacji, która często dąży
do absolutnej pustki, proponuję, byśmy pojęcie „me-
dytacja" zastosowali w szerszym znaczeniu. Wówczas
określenie to stanie się jakby synonimem modlitwy
wewnętrznej albo inaczej — modlitwy milczenia.
bowiem jest, że modlitwa chrześcijańska ma cha-
rakter leczniczy. Jeżeli relacja człowieka do Boga
— która jest przecież jego najbardziej podstawową
relacją —jest prawidłowa, to z owej harmonii, która
ma miejsce w głębi, wypływa lecznicze działanie,
wnikające stopniowo w sferę psychiki i ciała. Nie
ma nic złego w tym, że bierze się pod uwagę także ten
terapeutyczny wymiar, ale jeżeli stanie się on je-
dynym celem, to nie ma już mowy o medytacji chrze-
ścijańskiej. W niej bowiem miłość i adoracja z ko-
nieczności obejmują znaczną przestrzeń. Kiedy ich
brakuje, to modlitwa zostaje wynaturzona i Bóg zde-
gradowany. Wszyscy mistycy są tutaj zgodni. „Dopraw-
dy, Theotymie, istnieje wielka różnica między zajmo-
waniem się Bogiem, które przynosi nam radość, a za-
dowalaniem się tą radością, jaką daje nam Bóg", pisze
św. Franciszek Salezy (1567-1622) 3 . Zaś Mistrz
Eckhart (ok. 1260-1327) powie: „Niektórzy chcą jed-
nak patrzeć na Boga tymi samymi oczyma, którymi
patrzą na krowę i chcą kochać Boga tak, jak ją ko-
chają. A kochają ją z powodu mleka i sera, ze wzglę-
du na swoją własną korzyść" 4 .
Paradoksalnie, im więcej koncentrujemy się na
psychoterapeutycznym aspekcie modlitwy chrześci-
jańskiej, tym mniejsza szansa na jego znalezienie.
Jeżeli modlitwa leczy człowieka, to dlatego, że odna-
lazł on w niej najgłębsze podstawy swojej istoty, gdzie
z Miłości wyrasta i sam jest miłością. Kto pozostaje
MEDYTACJA CHRZEŚCIJAŃSKA MA
CHARAKTER RELIGIJNY
Po pierwsze musimy zwrócić uwagę na to, że me-
dytacja chrześcijańska musi mieć charakter religij-
ny. W taki czy inny sposób szukamy w niej zbliżenia
się do Boga. Możemy to określić też negatywnie: me-
dytacja chrześcijańska nie ma w pierwszym
rzędzie celu psychoterapeutycznego. Proszę za-
uważyć, że mówię: „w pierwszym rzędzie", jako że
nie należy wykluczać aspektu psychoterapeutycz-
nego. Jest nawet możliwe, że dla niektórych osób to
psychiczne trudności stały się impulsem do prak-
tykowania medytacji. Można założyć — choć nie
dzieje się tak zbyt często — że psychiatra doradzi
swojemu chrześcijańskiemu pacjentowi, aby regu-
larnie przeznaczał wolny czas na medytację. Tak
3 Traite de l'amour de Dieu, IX, 10.
4 Mistrz Eckhart, Kazania, przeł. W. Szymona OP, W drodze,
Poznań 1986.
315251581.003.png
14
ANI JOGA, ANI ZEN
CHARAKTERYSTYKA MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
15
na poziomie psychicznym czy fizycznym, może wy-
eliminować ewentualnie jakieś symptomy, ale nie
dojdzie do głębokiej, podstawowej harmonii.
ka, uczynić go chłonnym i dyspozycyjnym. Jeżeli
potem Pan się objawi, uczyni to niezależnie od nas.
Oczywiście również w praktyce zen podkreśla się,
że to nie technika wywołuje pozytywne mistyczne
doświadczenie, ona jedynie eliminuje przeszkody.
Stwarza warunki, a potem przychodzi przeżycie,
urzeczywistnienie „siebie". Natomiast chrześcijanie
mówią: potem przychodzi Bóg. Respektując zaś wol-
ność Boga i rzeczywisty stosunek rzeczy, dodają:
potem Bóg zwykł przychodzić. Pozostaje więc róż-
nica w stosunku techniki do doświadczenia między
medytacją chrześcijańską a wschodnią.
Tam, gdzie nazbyt eksponuje się stronę technicz-
ną, istnieje ryzyko zablokowania dalszego rozwoju
modlitwy. Prawdziwa modlitwa nie będzie miała rze-
czywistej szansy rozkwitu, nigdy nie dostanie wia-
tru w żagle albo bardziej jeszcze: Duch Święty nigdy
nie będzie miał okazji uderzyć w żagle, ponieważ nie
będą rozwinięte. Można być tak zajętym ciałem i od-
dechem, że miłosna relacja do Boga pójdzie w cień.
A przecież to właśnie ta relacja stanowi istotę modli-
twy. Jest więc bardzo ważne, by nie przeceniać
znaczenia techniki: przyjmować ją z wdzięcznością
jako pomoc, ale nie zatrzymując się na niej — i odejść
od niej, kiedy zauważy się, że staje się przeszkodą.
Korzystamy z techniki w taki sposób, aby nie wią-
zać Ducha, ale aby dać Mu większą wolność.
NIE TECHNIKA, LECZ ŻYCIE
Dla chrześcijanina medytacja jest częścią wiel-
kiej historii miłości. Całe życie jest tu brane pod
uwagę. Chodzi o relację do „Boga żywego" (Dz 14,15)
i do „Syna Boga żywego" (Mt 16,16), relację polega-
jącą na akcji i reakcji, pytaniu i odpowiedzi. Nic nie
jest tak żywe, jak modlitwa chrześcijańska właśnie
dlatego, że jest ona otwarciem się na samo Życie
(J 14,6). Żywy Bóg jest również „Bogiem żywych"
(Łk 20,38). Stąd tutaj nic nie jest stereotypem, nicze-
go nie można z góry założyć czy przewidzieć. Chrze-
ścijańskiej medytacji nie można zaprogramować tak,
jak można to uczynić w medytacji zen. W zen wszyst-
ko dokonuje się na bazie sił natury. Satoń (ogląd istoty,
najwyższe doświadczenie w zen) jest czymś natural-
nym, co można osiągnąć własnym wysiłkiem. Nato-
miast modlitwa chrześcijańska jest wolnym darem
Boga. W mistyce chrześcijańskiej wszystko jest ła-
ską. Można modlić się o tę łaskę, można się do niej
przygotować i otwierać się na nią, ale nic poza tym.
Znaczy to, że w chrześcijańskiej modlitwie technika
nie jest tak samo ważna. Technika nie może wymu-
sić Boga. Z jej pomocą można wywołać pewien spo-
kój i odprężenie, ale nie jest to ten pokój, jaki stano-
wi istotę modlitwy chrześcijańskiej. Technika może
być pomocna, by otworzyć wewnętrznego człowie-
Medytacja wpływa na postępowanie
Medytacja chrześcijańska jest życiem, a to ozna-
cza, że istnieje wewnętrzne wzajemne oddziaływa-
315251581.004.png
16
ANI JOGA, ANI ZEN
CHARAKTERYSTYKA MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
17
nie medytacji i postępowania człowieka. Medytacja
wpływa na postępowanie, a postępowanie na medy-
tację. Kto nie usiłuje doprowadzić swojego życia do
zgodności z ewangelicznym przykazaniem miłości,
niech nie myśli, że postąpi na drodze medytacji
chrześcijańskiej. Ojciec Kościoła, Ewagriusz z Pon-
tu (IV wiek), którego doprawdy nie sposób posądzać
o przesadny aktywizm, mówiąc o wyrzeczeniu się sie-
bie i w ten sposób dojściu do potrzebnej bierności,
pierwsze stadium nazywa praktike i nie waha się za-
liczyć doń praktyk chrześcijańskiego miłosierdzia.
Podobnie jak etyka ewangeliczna nie ma racji bytu
bez mistyki, tak i mistyka nie może istnieć bez etyki.
W chrześcijaństwie medytacja nie jest końcem.
Medytacja chrześcijańska nie polega na błogim za-
tonięciu w Bożym oceanie. Medytującego chrześci-
janina Bóg wprowadza w wartki strumień. Medyto-
wać to otwierać się na Ducha Bożego, który wypełnia
ziemię (Prz 1,7) i odnawia oblicze ziemi (Ps 104,30).
Kto medytuje i pozwala się stwarzać przez Boga, który
jest czynną miłością, będzie inspirowany i stymulo-
wany wyzwalającą mocą Bożą, będzie nośnikiem
Ducha. Medytować to wystawiać się na Boże działa-
nie i tak być pobudzanym do działania.
Kto medytuje, już teraz doświadcza mocy Bożej,
ale tym samym jeszcze boleśniej odczuwa, że króle-
stwo Boże jest nadal bardzo daleko. Jeśli poznało
się pokój, wojna na świecie staje się nieznośna. Kie-
dy w głębi siebie czujemy, że wszystko jest stworzone
do jedności, to możemy już tylko sprzeciwić się roz-
darciu świata i zagubieniu człowieka. Doświadczenie
Boga daje pogłębione odczuwanie sytuacji w świecie
i wolę posunięcia go w kierunku królestwa Bożego.
Taki wkład jest podtrzymywany przez nadzieję —je-
żeli doświadczyliśmy nieodpartej mocy Bożej w na
szym własnym życiu, to wiedza o tym, że Boże króle-
stwo wzrasta powoli, nie odbiera nam już odwagi.
Jeżeli Bóg jest niczym innym jak tylko absolu-
tem, a medytacja jedynie sposobem zatopienia się
w tym absolucie, można być przygotowanym na to,
że medytacja nie będzie miała większego wpływu
na postępowanie człowieka. Kiedy jednak traktuje-
my Boga jako wyzwalającą miłość, to medytacja,
w której jesteśmy jedno z tą miłością, musi z ko-
nieczności prowadzić do czynnego wkładu w wy-
zwolenie ludzkości. Chrześcijanin, który pozwala,
aby Bóg go stwarzał, świadomie przyjmuje swój byt
od Boga, i byt ten jest identyczny z miłością, która
wydaje siebie. Ważne jest, by widzieć, że i tutaj ist-
nieje wielka różnica między medytacją wschodnią
a chrześcijańską, różnica powiązana z tym, jaki ob-
raz Boga nosimy w sobie.
BÓG OSOBOWY
Powiedzieliśmy, że w medytacji chrześcijańskiej
nasze zainteresowanie jest skoncentrowane na zbli-
żeniu się do Boga. Tak, nie tylko bierne zaintereso-
wanie, ale czynne zaangażowanie — będące swego
rodzaju ryzykownym przedsięwzięciem — ponieważ
wierzymy, że Bóg z kolei jest zainteresowany czło-
wiekiem. Chrześcijanin może mieć taką śmiałą uf-
ność, ponieważ wierzy w Boga osobowego. Dla niego
315251581.005.png
18
ANI JOGA, ANI ZEN
CHARAKTERYSTYKA MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
19
Bóg jest Ojcem, do którego przychodzi przez Chry-
stusa.
Doświadczenie mistyczne w religiach wschodnich
w większości przypadków ogranicza się do przeżycia
jedności z wszechświatem. Człowiek czuje się jedno
z uniwersum i z tajemniczą siłą, która żyje i działa
we wszystkim. Cząstkowa prawda o tym, że jeste-
śmy „z rodu Bożego" (Dz 17,29) i dlatego „w Nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17,28), tutaj
staje się uprawniona. Jednak to doświadczenie nie-
zdefiniowanej jedności może sprawić, że uwierzy-
my, iż Boga nie ma.
Bardzo łatwo zatrzymać się na tym poziomie. To
przeżycie jest tak przemożne, jesteśmy nim tak błogo
odurzeni, że mamy poczucie pełni aż do tego stopnia,
że nie tęsknimy za niczym innym. Znaleźliśmy to, cze-
go pragnęliśmy! Widzimy więc tutaj, jak ważne jest,
aby od samego początku nadać swej medytacji chrze-
ścijański kierunek. Medytacja wschodnia, na przy-
kład zen, prowadzi w najlepszym razie do przeżycia,
w którym człowiek czuje się jedno z wszechświatem.
Jednakże doświadczenie to w żadnym razie nie jest
specyficznie chrześcijańskie. Niektórzy będą uważali,
że wystarczy, iż dojdzie się choć do tego, a zawsze
jest przecież możliwe, aby później dojść do specyficz-
nie chrześcijańskiego doświadczenia. Jednak tym,
którzy zaznali czegoś z doświadczenia zen, niełatwo
będzie szukać czegokolwiek w innym kierunku.
Poza tym istnieje coś o wiele głębszego, doświad-
czenie, w którym nie mówimy już tylko: j a jestem
nieskończony, j a jestem światłem, ale: Ty, Ty. Niech
ilustracją tego będzie fragment świadectwa pewne-
go holenderskiego trapisty, który poświęcał wiele cza-
su na medytację zen. Pisze tak: „Cudowne jest prze-
życie jedności całego stworzenia, zadowalało mnie
bycie ponad wszelkimi sprzecznościami. Miałem wra-
żenie, że wspinam się na coraz wyższe stopnie mi-
styki: przy każdym kroku światło stawało się silniej-
sze, a widoki piękniejsze, a równocześnie nie zauwa-
żałem, że atmosfera stawała się coraz chłodniejsza.
Zaczynałem tracić coś, nie będąc tego świadomym.
Nigdy nie przeszło by mi przez myśl, aby tego szukać,
gdyby w pewnym momencie to jakoś samo nie przy-
szło. Co to było? Bóg. Nie Bóg filozofów, podstawa
istnienia: z tą podstawą identyfikowałem się coraz
bardziej, ale Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Ojciec
naszego Pana Jezusa Chrystusa. To ostatnie doświad-
czenie miało długie i głębokie działanie, i było mi
wstyd. Nagle uświadomiłem sobie, jak wielki popeł-
niłem błąd, identyfikując żywego Boga Przymierza
z anonimową podstawą, i że medytacji zen nie da się
nazwać modlitwą. Modlitwa bowiem jest w istocie oso-
bowym odniesieniem do Boga, naszego Ojca. Zapew-
ne zen prowadzi do przeżyć mistycznych. Wydaje się,
że nie ma tu różnicy. A jednak ona jest. Jaka? Taka
sama jak między podróżą poślubną a wyjazdem sa-
memu, choć obiera się tę samą trasę. Podróż poślub-
ną spędzą się razem z umiłowaną osobą: wszystko
stoi pod znakiem miłości. Natomiast samotną podróż
podejmuje się na własną rękę — za nią nikomu nie
trzeba być wdzięcznym" 5 (Thomas Jurgęns).
5 Świadectwo opublikowane w „Monastieke Informatie", nider-
landzkim czasopiśmie dla benedyktynów i trapistów, 1971.
315251581.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin