Homeopatia(1).doc

(113 KB) Pobierz

 

 

Homeopatia

·         energia kosmiczna

w butelkach

 

z książki

Samuela Pfeifera

Czy zdrowie za wszelką cenę? Medycyna alternatywna a wiara chrześcijańska,

Wrocław 1994

 

z uzupełnieniami

 

(do użytku wewnętrznego)

 

 

 

-2-

Proszę przeprowadzić wywiad na temat: czym właściwie jest homeopatia. Otrzymacie najprzeróżniejsze odpowiedzi. Na przykład: “To przecież ta medycyna, w której niczego nie ma! Przynajmniej nie szkodzi” lub: “Przecież uzdrowiciele w Appenzellerland w Szwajcarii stosują homeopatię. Czy nie jest to okultyzm?” Tak naprawdę to jednak nikt nie wie, co należy rozumieć pod pojęciem homeopatia.

Właściwie co to jest homeopatia?

Podstawowa definicja sformułowana została przez Samuela Hahnemanna (1755-1843): “podobne leczy się podobnym”, albo jak to zostało kiedyś w inny sposób sformułowane: “Homeopatia jest oddziaływaniem, polegającym na tym, że chory otrzymuje lek, który przy próbie na osobie zdrowej wyzwala podobne symptomy, co u chorego.” Weźmy praktyczny przykład: Pacjent ma rozwolnienie. Wszyscy wiemy, że olej rycynowy wywołuje rozwolnienie również u człowieka zdrowego. Według zasad homeopatii należy więc pacjentowi także podać olej rycynowy jako lek. Gdyby jednak ów biedak otrzymał olej rycynowy w normalnej dawce, prawdopodobnie nie byłby już w stanie opuścić WC. Dlatego lek trzeba rozcieńczyć. Tu dochodzimy do kolejnego ważnego punktu homeopatii: do nauki o rozcieńczaniu. Najprościej mówiąc, homeopatom chodzi o to, aby obejść się jak najmniejszą ilością leku. Swoje rozcieńczenia oznaczają litera D od “decymalny”, po której znajduje się cyfra arabska, określająca liczbę zer za jedynką. Rozcieńczenie D 10 jest więc stosunkiem jednego centymetra sześciennego do 10.000.000.000 centymetrów sześciennych lub jednej łyżeczki na bak o wysokości 100 metrowej wieży kościelnej. Wielu homeopatów jednak stosuje jeszcze wyższe rozcieńczenia. Sam Hahnemann wolał rozcieńczenie C 30 (C = centezymalny (tzn. 1:100), przy którym w butelce nie znaleziono by już ani jednej molekuły środka leczniczego.

Aby wyjaśnić, dlaczego środek ma być mimo to skuteczny, musimy przejść do trzeciej ważnej zasady homeopatii, do potencjalizacji (potęgowania – tłum.) która wprowadza nas w świat magicznych wyobrażeń, w świat okultyzmu (ocultum – ukryte, tajemne, tzn. w świat tajemnych mocy – na temat nauki Kościoła na ten temat zob. Katechizm Kościoła Katolickiego 2117: Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności [tzn. są grzechem ciężkim]. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne.

 

 

- 3 -

Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka.)

Gdy homeopata wytwarza jakiś środek, przygotowuje najpierw pierwotną nalewkę, np. z drobno siekanej pokrzywy, z której soku robi wyciąg alkoholowy. Następnie bierze część tej pierwotnej tynktury, rozcieńcza ją 9 częściami rozpuszczalnika i roztwór ten wstrząsa (w celu ładowania tzw. energią kosmiczną nie potwierdzoną przez naukę, a posiadającą charakter okultystyczny) w szklanym naczyniu. Posiada on teraz rozcieńczenie jednej dziesiątej, a więc D 1, lub, jak on to nazywa, "potencję D 1". Aby otrzymać D 2, bierze ponownie 1 część roztworu D 1 - i wstrząsając 9 częściami rozpuszczalnika. Środek homeopatyczny rozcieńczany jest więc w stopniach dziesiętnych, mimo że można by w zasadzie od razu dodać jedną kroplę pierwotnej tynktury do np. 999.999 kropli rozpuszczalnika, aby uzyskać potencję D 6. Jednak Hahnemann był przekonany, "że proces wstrząsania ma większe znaczenie niż samo rozcieńczanie". Przez wstrząsanie (potencjalizację) uwalnia się coś dynamicznego. Innymi słowy: Hahnemann wierzy, że w procesie wstrząsania "chwyta się" do homeopatycznego środka kosmiczną "moc życia". Moc, która przy magicznym zaklinaniu i nakładaniu rąk przechodzi bezpośrednio na pacjenta, tu ma być przenoszona na środek homeopatyczny i przekazywany pośrednio (wyraźna praktyka okultystyczna).

 

Kim był Samuel Hahnemann?

Aby lepiej zrozumieć jakąś naukę, dobrze jest rzucić okiem na życie jej założyciela. Życie Hahnemanna przedstawiono obszernie w różnych biografiach, chciałbym więc w tym miejscu ograniczyć się do nielicznych faktów. Urodził się w roku 1755 jako syn malarza porcelany w Miśni (Niemcy Wschodnie). Był wybitnie zdolnym uczniem, umożliwiono mu więc studia medyczne w Lipsku, Wiedniu i Erlangen. Wszelkie próby zbudowania sobie egzystencji lekarskiej zawiodły, żył więc z żoną i dziewięciorgiem dzieci przeważnie w wielkiej biedzie. Dzięki swojej niezmordowanej aktywności zmienił ponad dwadzieścia razy miejsce zamieszkania. Na życie zarabiał tłumaczeniem książek z języka angielskiego, włoskiego i francuskiego. Stale też eksperymentował z wytwarzaniem nowych środków leczniczych. Stawał się coraz bardziej znany jako krytyk ówczesnej medycyny akademickiej. Po śmierci jego pierwszej żony, ożenił się po raz drugi w wieku 80 lat. Zmarł w roku 1843 w Paryżu ostatecznie jako bogaty człowiek.

 

 

 

- 4 -

Rozważając sytuację medyczną XVIII wieku, można zrozumieć dlaczego Hahnemann się jej sprzeciwiał. Środkiem leczniczym na wszystko było puszczanie krwi. Terapia zapalenia płuc polegała więc na tym, aby choremu w ciągu 14 dni upuścić 7 litrów krwi. Najczęściej choroba zostawała "uleczona" dzięki śmierci pacjenta. Jedni zapisywali całymi funtami opium, inni natomiast próbowali wypędzać z ciała chorobę przez codzienną lewatywę.

Hahnemann intuicyjnie czuł, że wiele z tego, co wychwalano jako medycynę akademicką, nie mogło zapewnić prawdziwej pomocy. W artykułach i książkach coraz mocniej sprzeciwiał się "wielce utytułowanym partaczom zdrowia".

Z czasem w charakterze Hahnemanna nastąpiła specyficzna przemiana. Stawał się coraz bardziej szorstki, niecierpliwy, coraz mniej godny zaufania. Zerwał wieloletnie przyjaźnie; nawet w stosunku do ludzi, którzy byli po jego stronie, dochodziło do niespodziewanych, niepohamowanych ataków. Ta przemiana oddziaływała także coraz mocniej na jego dzieci. Ich los był pasmem tragedii: Małżeństwa trzech córek rozpadły się, dwie jego córki zostały zamordowane w tajemniczy sposób, kolejna zmarła już w wieku 30 lat. Jedyny jego syn Fryderyk opuścił żonę i dziecko, i zaginął'. Biograf Fritsche nawet twierdzi: "Fryderyk Hahnemann musiał przeżyć do końca to, co jego ojciec przekazał mu z demoniczności." W roku 1810 Hahnemann wydat swoje główne dzieło "Organon der Heilkunst". Książkę tę poprzedziły wieloletnie badania. Na drogę homeopatii skierowały go raporty angielskiego lekarza Cullen'a o działaniu kory chinowej przeciw malarii. Hahnemann wypróbował ten surowiec na sobie samym. Stwierdził przy tym symptomy podobne do malarii: gorączka, dreszcze i zmęczenie. Każdy napad trwał dwie do trzech godzin po zażyciu środka; poza tym czuł się dobrze. Hahnemann wpadł nagle na pomysł: To, co gorączka wyzwala u zdrowych, uzdrawia gorączkę chorych! Zaczął więc dokonywać prób, z niezliczonymi materiałami, na sobie samym, swojej rodzinie i swoich przyjaciołach. Każdy symptomik, rzekomy czy też prawdziwy, notowano skrupulatnie: 1422 symptomy doświadczalne odkrył przy Belladonnie (ekstrakt z wilczej jagody), 1267 przy Nux vomica (wronie oko), 1163 przy roślinie Pulsatilla (Anemon futrzany)".

Uwaga do prób Hahnemanna na sobie: reakcje sprawdziły się później tylko u uczulonych na chininę. Ponieważ Hahnemann przyjął już chininę w Siebenbürger jako człowiek młody, przypuszcza się, że w tych doświadczeniach na sobie samym doszło do objawów alergicznych,które moga przebiegać w sposób typowy tak, jak opisał je Hahnemann. On jednak określił je jako symptomy malarii. Tak jak w irydologii homeopatia buduje więc na błędzie odkrywcy. Co więcej: tworzył relację między "charakterem" środka leczniczego a charakterem chorego.

- 5 -

Zajęcie się tu homeopatyczną charakterologią byłoby zbytnim odejściem od tematu. Jednak kto poszukuje pełnego przeglądu, znajdzie go w książce Prokopa "Medizinischer Okkultismus" (Okultyzm medyczny). Choroby chroniczne stawiały Hahnemanna przed specyficznymi zagadnieniami. Dlaczego jego środkami tak wielu ludzi nie udało się uleczyć? Odpowiedzi na to udzielił w swoim dziele, napisanym już w podeszłym wieku: "Die chronischen Krankheiten, ihre eigentumliche Natur und homóopathische Heilung" (Choroby chroniczne, ich właściwa natura i leczenie homeopatyczne). Stwierdza w nim: Siedem ósmych wszelkich chorób chronicznych spowodowanych jest przez "Psora", "wewnętrzny świerzb". Gdy lek trafia w jeden z jej członów, wyrasta od razu niezliczona ilość nowych. Z szczególną "złością występuje", kiedy zabiera się jej zewnętrzną oznakę zła zamieszkującego wewnątrz, wysypkę. Jego rada dla przewlekle chorych wszelkiego rodzaju: co 30 do 50 dni tylko jedna dawka homeopatycznej siarki wewnętrznie. Nawet biograf Gumpert, który porównał Hahnemanna do Lutra, Goethego, Kanta i Bismarcka, twierdzi: "Ten rodzaj uprawiania homeopatii pozostaje wyjątkowym fenomenem psychicznym i wymaga wprost hinduskiej zdolności zagłębiania się i koncentracji, sięgającej daleko poza granice doświadczania" (Podkreślenia autora).

Jak dalece jest to prawdą, pokazuje dokładne badanie filozofii stojącej za homeopatią, która we wszystkich elementach przeniknięta jest wyobrażeniami hinduistycznymi i buddyjskimi.

Konfucjusz, prosta droga do Boga?

Różnorodne pojęcia, stale używane w nauce homeopatycznej, wprawiają w zdumienie. Mowa tu o sile życia, o harmonii z energią świata, o ciele eterycznym. Mimo woli myśli się o naukach, przeniesionych do nas na Zachód przez guru i joginów. Im bardziej zagłębimy się w lekturę książek Hahnemanna i jego uczniów, tym bardziej trzeba stwierdzić: Homeopatia we wszystkich istotnych punktach bazuje na filozofii naturalnej o charakterze wschodnim. Już w młodości Hahnemann przystąpił do wolnomularzy (masonów). Ruch ten z pewnością stosuje wiele chrześcijańskich sloganów, a w wielu świątyniach wolnomularskich wyłożona jest nawet Biblia. Jednak poselstwo Ewangelii o zbawieniu zgubionego człowieka przez śmierć krzyżową Jezusa wolnomularze zdecydowanie odrzucają. Dla nich zbawienie znajduje się w samym człowieku. F.C. Endres pisze w książce "Das Geheimnis des Freimauers" (Tajemnica wolnomularza): "Moc przebaczania grzechów znajduje się w nas samych. Możliwość rozpoczęcia nowego życia, nie obciążonego ciężarami przeszłości, znajduje się w naszej duszy..." Duszpasterstwo wciąż potwierdza, że wolnomularze, którzy szczerze zwrócili się do Chrystusa, czuli się natychmiast zmuszeni do wystąpienia z loży.

 

- 6 -

Nic dziwnego, że Hahnemann, jako członek loży, nazwał Jezusa "Arcyfantastą". Jeden z biografów Hahnemanna pisze: Arcyfantasta Jezus z Nazaretu, który nie prowadzi oświeconych prostą drogą do mądrości, ale który pragnie wywalczyć razem z celnikami i grzesznikami trudną drogę do królestwa Bożego na ziemi,... ten przyjmujący na siebie ciemność świata mąż boleści, jest dla amatora mądrości eterycznej pomylony . I dalej: "Chrześcijaninem Hahnemann być nie może, mimo iż jest pobożny jak pietysta. Bóg Hahnemanna wprawdzie ingeruje ciągle w życie jako prowadząca i obdarowująca moc, ale prowadzi do poznania i obdarowuje mózg, a nie serce... Lekarzem Hahnemann jest przy łóżku chorego, bo inaczej nie potrafi. Ale tam, gdzie walczy jako Poznający oraz prosi o oświecenie, dociera do bliskiego duchowego sąsiedztwa ze Wschodem. Jego wzorcem jest Konfucjusz" (podkreślenie autora). 0 Konfucjuszu Hahnemann sam napisał w pewnym liście: "Można tu wyczytać boską mądrość, bez otoczki cudów i bez zabobonów. Ważnym znakiem czasu jest to, że możemy teraz u nas czytać Konfucjusza. Już wkrótce, w królestwie szczęśliwych duchów, uścisnę tego dobroczyńcę ludzkości, który wskazał nam prostą drogę do mądrości i prowadził do Boga, już 650 lat przed Arcyfantastą". Ubóstwianie mądrości wschodniej było nie tylko cichym hobby Hahnemanna. Bardziej tworzy ona podłoże filozoficzne dla wytwarzania leków homeopatycznych. Jednym z najbardziej znanych homeopatów Szwajcarii jest obecnie około 80-letni Adolf Voegeli. Spotkałem tego autora wielu książek i dyskusyjnych pism o homeopatii, w pewnym zurychskim hotelu. Nasza rozmowa toczyła się wokół mechanizmów działania homeopatii. Paląc skręta opowiadał mi o swoich doświadczeniach z homeopatią; jak leczy chłopów z wallijskich dolin z zapalenia płuc i uzdrawia menedżerów z wrzodów żołądka wyłącznie esencjami homeopatycznymi. Zapytany o moc kosmiczną, którą Hahnemann "potencjalizował" do swoich środków, wyjaśnił: "Wie pan, wierzę w moc gwiazd. Pewien astrolog przepowiedział mi siedem lat temu, kto będzie moją drugą żoną, zanim ją poznałem." [por. Katechizm Kościoła Katolickiego 2116: “Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłośćPor. Pwt 18,10; Jr 29, 8.. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu,(tzn. są grzechem ciężkim)]. Dr Voegeli opublikował artykuł na temat sposobu działania homeopatii w "Zeitschrift fur Klassische Homoopathie" Załączony przy nim spis literatury podobny jest do zbioru literatury okultystycznej, hinduistycznej i antropozoficznej.

- 7 -

Dr Voegeli twierdzi, że działanie wyższych potencji ma naturę duchową. Najlepsze wyjaśnienie daje hinduistyczna filozofia Sankhya. Według niej człowiek posiada nie tylko ciało, ale także ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii. To eteryczne ciało ma porządkować funkcje obronne organizmu i wspomagać uzdrowienie zranień. W tym zakresie homeopatia jest rzekomo skuteczna. Kolejnym systemem energetycznym, sterującym odczuciami człowieka, ma być ciało astralne. Najwyższą formą energii człowieka jednakże ma być jego duch, którego celem jest stawanie się coraz doskonalszym odbiornikiem impulsów boskich z kosmosu. "Celem człowieka jest wyższy rozwój, uduchowienie." Do tego nie wystarcza tylko jedno życie, a logicznym następstwem jest nauka o reinkarnacji, która ma w końcu doprowadzić do doskonałości. Wschodnia filozofia manifestuje się zresztą, także u wielu innych autorów. I tak uzdrowiciel Ulf Evert wywodzi, że u podstaw zdrowia leży niezakłócony przepływ energii. "Choroba jest przede wszystkim następstwem zakłócenia rozdziału energii wewnątrz organizmu."

Homeopata londyński dr J.P. Randeira wskazuje drogę do uzdrowienia: "Środki homeopatyczne, przez proces potencjalizacji, są, w stanie odtworzyć harmonijny przepływ sił życiowych w każdej komórce ludzkiej."

Z nieomal religijną żarliwościa wyraża to inny homeopata: "W świętym akcie potencjalizacji moc uzdrowieńcza wyzwala się z więzów struktur ziemskich i przywraca w chorym organizmie harmonię." Nauki leżące u podstaw homeopatii są obecnie w sposób najbardziej bojowy reprezentowane przez antropozofów, w medycynie których homeopatia zajmuje pozycję centralna. Jednak wschodnia filozofia, jako podstawa homeopatii, wije się niby czerwona nić również przez wszystkie sposoby leczenia uzdrowicieli.

Homeopatia dziś

Temu, kto przyjrzał się nieco dziwacznym ideom Hahnemanna, trudno będzie uwierzyć, że jeszcze w erze nauki można być w pełni zwolennikiem guru homeopatii. Jest jednak na odwrót. W samych Niemczech sztukę homeopatii praktykuje ponad 1000 lekarzy i około 3500 oficjalnie dopuszczonych uzdrowicieli. 14 szpitali posiada oddziały homeopatyczne.

Filozoficzne i medyczne ujęcia dzisiejszej homeopatii otrzymały tylko nowe oblicze, zasadniczo będąc wiernymi naukom Hahnemanna.

Winniśmy rozróżniać trzy rodzaje homeopatów:

  1. Tych, którzy "odmitologizowali" homeopatię i nie podają skrajnie rozcieńczonych ani "ładowanych kosmicznie" środków. Przeważnie nie przekraczając D 6 do D 12, aby być pewnym, że możliwe jest jeszcze oddziaływanie materialne. Odrzucają magiczne wyjaśnienie homeopatii a także nie "potencjalizują"

 

- 8 -

 

swoich środków według wzoru Hahnemanna. Chodzi im głównie o lek biologiczny bez działań ubocznych.

2. Druga grupa zaprzecza wstydliwie teoriom medycznym Hahnemanna, uznanym obecnie za fałszywe. Niektóre zespoły badawcze tego kierunku intensywnie trudzą się, aby przy pomocy najnowszej technologii zaprezentować dowody naukowe dla homeopatii. Niektórzy nie wzbraniają, się używać przy tym wahadełka jako urządzenia pomiarowego (praktyka nienaukowa, a okultystyczna!), co uzyskane dane stawia pod wielkim znakiem zapytania.

3. Trzecia grupa wierzy ślepo naukom Hahnemanna. Jego wypowiedzi np. na temat świerzbu jako przyczyny schorzeń chronicznych, wprawdzie nie są już brane dosłownie, przesunięto je natomiast do sfery pozazmysłowej i uznano tam za prawidłowe. Ludzie ci wyznają otwarcie swoją wiarę w astrologię i inne praktyki spirytystyczne. Jako szczególnie aktywna grupę specjalna należy wymienić tu antropozofów

 

"Strophantus gratus" na lęk przed ostrymi przedmiotami

Z licznych ugrupowań homeopatycznych pragnę przedstawić tylko kilka przykładów, które pokażą, nam lepiej, w jakim świecie pojęć się poruszają. Wszystkie przykłady wyjęto z książek nowszych dat, odpowiadają one obecnemu stanowi wiedzy homeopatycznej.

Pierwszy przykład ilustruje ślepa wiarę w teorie Hahremanna. Znajduje się on w ksiażce F. Gaußa "Wie finde ich das passende Arzneimittel?" (Jak mogę znaleźć właściwy lek)~ Pisze on: "Z wdzięcznością, uświadamiamy sobie, że homeopatia jest sposobem leczenia, który do dziś najlepiej się potwierdził i utrzymał. Zwłaszcza w naszych czasach należy szczególnie podkreślić, że leki homeopatyczne nie posiadają żadnych tzw. działań ubocznych, które bardziej szkodzą niż uzdrawiaja."

O ezoterycznej zawartości homeopatii napomknął tylko w jednym zdaniu w odniesieniu do wysokich potencji od D 30 do D 1000 i wyżej: "Wysokie potencje działają znacznie głębiej, sięgają do najtajniejszych procesów życiowych..." Tak jak niegdyś Hahnemann, Gauß wyprowadza także najdelikatniejsze różnice w swoich diagnozach. Rozróżnia więc nie mniej niż 24 formy lęku. Dla każdej z tych form należy podać inny lek. Na lęk przed porodem zapisuje "Cimicifuga" (srebrna świeca) w rozcieńczeniu D 30, na "lęk przed czymś, co może wyłonić się z kąta" - fosfor D 6. "Lęk przed dużym smutkiem i opłakanym nastrojem" wymaga "Antimonium crudum" (naturalny antymon), a "lęk przed ostrymi przedmiotami (nóż, widelec itp)" leczy przy pomocy "Strophantus gratus"a D 6. To, że ta błazeńska pełnia diagnostyczna utrudnia bardzo porozumienie z medycyną akademicką, staje się oczywiste.

- 9 -

A w dodatku: Jak homeopata do tego dochodzi, żeby na lęk przed ostrymi przedmiotami podawać właśnie "Strophantus gratus" w koncentracji D 6, a nie coś innego o innej potencji? Tylko dla tych 24 form lęku Gauß zna 30 środków o potencji D 6 do D 1000. Daje to 715.680 możliwości leczenia lęku! To pytanie pozostaje jednak tylko na marginesie.

Skąd pochodzi energia?

Następny przykład o stanie dzisiejszej homeopatii wyjęto z książki Paula Uccusica, "Naturheiler". Informuje on o "naukowych" badaniach w Instytucie Ludwika Boltzmanna w Wiedniu, którego kierownik, prof. Bischko, napisał jeden z najważniejszych podręczników dla zachodnich akupunkturzystów. W instytucie tym dr Otto Maresch pracuje nad badaniem mocy leczniczej wysokich potencji (a więc D 30 do D 1000 i więcej). Jak widzieliśmy, w tym rozcieńczeniu w buteleczce nie znajduje się już ani jedna czynna molekuła. Działanie lecznicze, jak wyjaśniają homeopaci, środek posiada wtedy dzięki mocy kosmicznej, "schwytanej" w procesie potencjalizacji.

Dr Maresch bada więc tę moc leczniczą. Ponieważ kosmicznej mocy życiowej nie można zmierzyć fizycznymi metodami pomiarowymi, potrzebuje do tego innych środków. Uccusic pisze: "Nie należy się zrażać tym, że Maresch używa nadal bioindykatorów celem udowodnienia promieniowania mikrofalowego, mianowicie różdżki i wahadła." Kiedy już dla czytelnika staje się jasne, że środki wróżbiarskie, różdżka i wahadło, są bardzo niewinnymi naukowymi "bioindykatorami", przytacza się, dla wyjaśnienia tej mocy, porównanie z mikrofalówką, która swymi niewidocznymi promieniami gotuje mięso w ciągu kilku minut. A jeśli kwarc drgający w przyrządzie nadawczym promieniuje mikrofalami, dlaczego więc takimi drganiami nie może promieniować także człowiek, jakiś organ, guz lub lek? Skoro dla wszystkich jest oczywiste, że przyrząd nadawczy potrzebuje źródła energii, Uccusic winien jest odpowiedzi na pytanie, skąd pochodzi energia w środkach homeopatycznych.

Aby więc dla każdej choroby i dla konkretnego pacjenta znaleźć właściwe lekarstwo, Maresch ustalił następującą próbę: "Środek homeopatyczny będzie wykazywał tym lepsze działanie, im precyzyjniej jego zasadnicza długość fali odpowiada fali chorego organu lub chorego systemu." Dla sprawdzenia leku na ludziach zdrowych osobie badanej przytwierdza się do "systemu elektromagnetycznego" (merydiany, punkty akupunkturowe) pięć elektrod. Przy szukaniu środka przeciwrakowego trzyma ona w ręku proszek, wykonany z prawdziwego guza nowotworowego. Igła wychyla się wówczas bardzo mocno. Następnie poszukuje środka działającego przeciw temu "promieniowaniu raka". Po wypróbowaniu różnorodnych materiałów, igła wraca nareszcie do pozycji zerowej: sok fiołkowy w potencji homeopatycznej D 8 - D 12 działa przeciwrakowo!

- 10 -

Ale można jeszcze prościej: "Krótszą jest droga przez bioindykator wahadło." Aby jednak móc stwierdzić to "naukowo udowodnione" promieniowanie - także przy pomocy "neutralnego" przyrządu elektromagnetycznego - potrzeba czegoś więcej: Jednak nie każdy lekarz może się tego nauczyć, ponieważ niezbędna jest określona nadwrażliwość.

Nadwrażliwość na co? Dlaczego energie te mogą być odczuwane tylko przez nielicznych, specjalnie wrażliwych ludzi? Jakie energie są tu mierzone? Kurt Koch używa zamiast słowa nadwrażliwość słowo medialność. Pisze on: "Medialność sąsiaduje przeważnie z grzechami czarów. Jeśli przodkowie w trzecim a nawet w czwartym pokoleniu byli spirytystami lub magami albo uprawiali inne formy sztuk okultystycznych, ich potomkowie zwykle posiadają zdolności medialne... Wrażliwość na różdżkę i reakcję wahadła sa zdolnościami medialnymi."

 

Naukowe badania homeopatii

Naukowe badania homeopatii są w kręgach fachowych bardzo sporne. Do dziś w rozmowach wielu homeopatów wskazuje na to, iż homeopatycznego działania leczniczego nie da się uchwycić metodami naukowymi. Inni podjęli poważne i kosztowne studia kliniczne, równocześnie jednak zastrzegając, "że nie wolno stąd zajmować stanowiska w odniesieniu do codziennej praktyki klinicznej". Tak jak i wielu lekarzy nie jestem więc osobiście przekonany, że homeopatię można udowodnić naukowo. Utwierdziłem się w swoim przekonaniu dzięki książce "Homóopathie und Wissenschaft" (Homeopatia a nauka). Wyczerpująca informacja na temat jej wyników przekroczyłaby ramy tej książki. Interesujace są być może niektóre wywody dr Donnera, który sam był homeopatą i którego celem było naukowe podbudowanie nauk homeopatycznych. Pierwsza jego poważna próba znalezienia prawdy, w dżungli homeopatycznych twierdzeń, zakończyła się fiaskiem i odejściem dr Donnera od pseudoreligijnej wiary w homeopatię.

Wątpliwości dr Donnera zaczęły się podczas wykładu w obecnie jeszcze istniejącym szpitalu homeopatycznym Roberta Boscha w Stuttgarcie. Tam pewien znany homeopata wywodził, że środek "Apis mellifica" najlepiej działa u pacjentów ze schorzeniami prawostronnymi, połączononymi z "brakiem pragnienia" i "woreczkiem na dolnej prawej powiece". Szczególnie dobrze miał on działać przy prawostronnym zapaleniu jajników, podczas gdy na lewa stronę należy podawać inny lek.

Kiedy Donner przebadał stare informacje o działaniu "Apis mellifica" (po prostu jadu pszczelego), przeczytał nie tylko, że po lewej stronie występuje podwójna ilość chorób, ale także, że "woreczek pod okiem" po raz pierwszy wystąpił wskutek obrzęku po użądleniu pszczoły. Jego wątpliwość została rozbudzona

 

- 11 -

i w ciągu kilku lat podjął badania na blisko dwustu lekarzach, poddając próbie potencję D 4 do D 12. Porównywał "skuteczne" środki homeopatyczne z zupełnie neutralnymi materiałami, zwanymi w medycynie "placebo". Rezultaty były druzgocące. Już przy pierwszych próbach z nieskutecznymi placebo występowały u osób poddanych testowi, wierzących w homeopatię, liczne objawy, często tak gwałtownie, że niezbędne było przerwanie prób. Pewna lekarka berlińska, po trzydniowym przyjmowaniu placebo, dostała tak silnych napadów migreny, że przez pół roku mogła już tylko pracować na pół etatu. "Niewierzący" natomiast nie odczuwali żadnego działania zarówno przy stosowaniu placebo jak i środków homeopatycznych. Szczególnie interesujące było zachowanie pewnego lekarza homeopaty, będącego w zespole kierującym tymi doświadczeniami. Przy próbie stosowania "Nux vomica" w astronomicznej potencji C 30 (odpowiada D 60) zapomniał, że podano najpierw placebo. Przyjął informacje osób poddanych doświadczeniom i odczytywał objawy, które były mu znane przy stosowaniu Nux vomica! Co nie pasowało do jego koncepcji, po prostu opuszczał. To wydarzenie ukazuje dalszy słaby punkt w długich listach symptomów polekowych, zebranych w historii homeopatii: Jeśli osoba kierująca doświadczeniami wie, co podaje, odczytuje z podanych symptomów to, co uważa za słuszne, resztę traktując jako nieważne. Ma to już niewiele wspólnego z poszukiwaniem prawdy, które winno być pragnieniem właśnie chrześcijan. Jednak mimo to, jestem zdania, że większość homeopatów kłamie nieświadomie. Ale ich sposób myślenia jest przeważnie nakierowany na ścieżkę działania homeopatii, tak że nie są już zdolni do rozważań krytycznych.

Więcej ciał czynnych w jarzynach niż w środkach homeopatycznych

Gdyby rzeczywiście nasze choroby uzależnione były tylko od braku pewnych elementów śladowych i związków mineralnych, wówczas trudno pojąć, dlaczego mielibyśmy jeszcze przyjmować środki homeopatyczne, Bowiem "zanieczyszczenia, które mimo kuchennych, technicznych sposobów obróbki, znajdują się na naszych codziennych produktach spożywczych, zawierają więcej 'calcarea', 'silicea', 'carbonicum'~ i innych środków używanych w homeopatii, niż używane pod tymi określeniami leki, "Na co więc wszystkie te środki homeopatyczne, których ciała czynne występują już w naszym naturalnym otoczeniu?"

Argumentem, używanym chętnie przez homeopatów jako dowód ich nauki, jest szczepienie. Tu rzeczywiście podobne leczy się podobnym. Zabite i osłabione zarazki wstrzykuje się pod skórę i chronią one szczepionego właśnie przed tymi zarazkami. To, że ten środek zapobiegawczy można stosować przy małej ilości spośród znanych obecnie ponad 10,000 chorób, przemilcza się celowo. Nie podejmuje się również próby udowodnienia występowania także przy stosowaniu środków homeopatycznych tych procesów obronnych organizmu,

- 12 -

które uaktywnione zostają przez szczepienie. Byłoby to zresztą bezsensowne, ponieważ tam nie występują. Przykład ten pokazuje nam również, jak bez skrupułów wyrywa się naukowe wypowiedzi z ich kontekstu, dla wsparcia tych absurdalnych nauk. Prokop przypisuje homeopatom "wspaniałą zdolność identyfikowania odkryć naukowych z podstawami homeopatii, których nawet przy najlepszych chęciach nie można sprowadzić do wspólnego mianownika"

Dlaczego więc homeopatia odnosi takie sukcesy?

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że homeopatia odnosi sukcesy. Każdy z moich czytelników na pewno słyszał już relacje znajomych i krewnych, którzy zostali uzdrowieni w sposób cudowny dzięki środkowi homeopatycznemu, zapisanemu im przez bioterapeutę. Nie chcę tych relacji tak po prostu lekceważyć. Problemem jest tylko: Dzięki czemu tak naprawdę zostali uleczeni? Dzięki temu środkowi? Dzięki kosmicznej, okultystycznej mocy tego leku? Dzięki towarzyszącym środkom zaradczym (zakaz palenia, zakaz przyjmowania używek, wypoczynek)? Albo dzięki wierze w terapeutę względnie w jego środki?

Powszechnie dziś wiadomo, że schorzenia cielesne mogą być wywoływane wpływami psychicznymi. Pomyślcie o bólu brzucha po przeżytym szoku. Trudności w rodzinie mogą wywołać migrenę, a kłopoty miłosne mogą też czasem uzewnętrzniać się w niewytłumaczalnym rozwolnieniu. Nawet w chorobie nowotworowej odkryto rzekomo, jako przyczynę ją wywołującą, czynniki psychiczne.

Odwrotnie także wpływy psychiczne mogą doprowadzić do uzdrowienia z chorób. Czy przypominacie sobie, jak będąc małym dzieckiem biegliście ze skaleczeniem do mamusi? Jakże dobroczynna była przychylność, jakie cuda czynił plaster? No więc, my dorośli potrzebujemy być może nieco bardziej skomplikowanych form leczenia, w gruncie rzeczy jednak reagujemy, jeśli nawet nie chcemy tego przyjąć do wiadomości, podobnie jak to dziecko ze zranieniem.

Już w ubiegłym stuleciu dokonywano pierwszych eksperymentów z placebo, a więc substancjami nie zawierającącymi absolutnie żadnych ciał czynnych. Odkryto, że ważniejsza od działania substancji leku jest wiara, że środek ten działa. Lekarz, który pacjentowi zapisuje jakiś środek z wielkim przekonaniem, osiąga nawet słabymi lekami duże sukcesy. Odwrotnie - zawodzi zwykle dobrze działający środek, jeśli zapisywany jest przez lekarza krytycznego, milczącego i pesymistycznego. Najważniejszym czynnikiem leczniczym jest więc sam lekarz (lub terapeuta), wielu autorów mówi więc już o "drażetce lekarz". Tam, gdzie brak relacji zaufania między lekarzem a pacjentem, stosowanie placebo lub środków homeopatycznych jest bezsensowne i bezcelowe. Nie zawsze tym, który podaje komuś z przekonaniem środek homeopatyczny, musi być bioterapeuta, może to być również sąsiadka lub przyjaciółka, która osiągnęła rewelacyjny sukces zwalczając stale nękające ją bóle głowy.

- 13 -

Efekf placebo jest z pewnością przy środkach homeopatycznych najważniejszą przyczyną ich sukcesu. Można to było jednoznacznie udowodnić w wielu studiach, które wymieniłem wyżej. Ten efekt wcale nie musi być zły, może przecież zaoszczędzić zażywania wielu niebezpiecznych leków, Ale chrześcijanom nasuwa się przede wszystkim pytanie: Dlaczego wierzymy w homeopatyczne kuleczki sypkie i nalewki zamiast w moc modlitwy? Jakże wielkie jest niebezpieczeństwo oddawania większej czci właśnie środkom homeopatycznym (ale nie tylko im) niż Bogu (bałwochwalstwo)! Istnieje jednak jeszcze dalszy powód sukcesów medycyny homeopatycznej. Niedawno córka menedżera jakiegoś wielkiego zakładu opowiedziała mi, że jej rodzice przebywali w chrześcijańskim uzdrowisku, gdzie leczono ich m.in. środkami homeopatycznymi. Kuracja odniosła ogromny sukces, rodzice wrócili naprawdę wypoczęci i wzmocnieni. Pytam: Co tu pomogło?

Dr Lipross, autor książki "Logik und Magie in der Medizin" (Logika i magia w medycynie), pisze: "Już deptak uzdrowiskowy, obligatoryjny koncert uzdrowiskowy i wiele innych rzeczy ubocznych są równie skuteczne dla wyniku leczenia, co miejscowe ryty przy kuracjach polegających na piciu i kąpielach." Uzdrowienia nie spowodował środek homeopatyczny, ale cała atmosfera, wędrówki, spokój i odprężenie. Lek służył tylko do tego, aby zadość uczynić wierze we współczesną medycynę pigułkową, i wywołać wrażenie, że było się rzeczywiście "leczonym".

Najmniejsze prawdopodobieństwo spowodowania uzdrowienia należy przypisać samemu środkowi homeopatycznemu. Z punktu widzenia organiczno-materialnego po środku leczniczym o rozcieńczeniu homeopatycznym powyżej D 6 nie należy się już spodziewać żadnego działania.

 

Wpływy okultystyczne poprzez homeopatię? Zagrożenie wpływów demonicznych

Nawet jeśli homeopaci podejmują ciągle nowe pseudonaukowe próby wyjaśnienia skuteczności wyższych potencji, to dotychczas nie udało się ich udowodnić. Nie dziwi więc, że w uzasadnianiu wysokich potencji szerzą się wyobrażenia magiczno-okultystyczne. Hahnemann, w swoim najważniejszym dziele, "Organon", wskazał dobitnie na działania magnetyzmu zwierzęcego Mesmera, tę "często w sposób nierozsądny zaprzeczaną moc uzdrowieńczą", i popierał ją bez oporów oraz sam stosował.

Widzieliśmy, że zarówno on jak i jego współcześni zwolennicy wierzą, że przekazują przy pomocy swoich potencjalizowanych środków leczniczych "kosmiczne energie życiowe" (okultyzm). Mesmer uczył, że zdrowy człowiek może naładować się magnetycznie z magnetycznego pola siłowego ziemi, a potem poprzez potarcie rękami, mieć uzdrawiający wpływ na chorych ludzi.

- 14 -

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin