Gazeta Lekarska 11 2009.pdf

(2359 KB) Pobierz
217712769 UNPDF
Egzemplarz bezpłatny
Powiedzmy
tak
tr ans pl antac ji
nr 11 (227) 1 listopad 2009
.
www.gazetalekarska.pl
217712769.017.png 217712769.018.png
Minister z Sajgonu
W numerze
Lekarzu, powiedz tak transplantacji 4-5
Okiem Prezesa
Utyskując na wady i niedostatki systemu ochrony zdrowia
czasem zazdrośnie spoglądamy na naszych zachodnich
sąsiadów. Nawet polskie kasy chorych w 1999 r.
wzorowano na ich niemieckich imienniczkach. Wydaje
nam się, że zasobne państwo może dać swym obywatelom
wszystko, czego potrzebują. Owszem, może pod
warunkiem, że za sterami państwa nie stoją ludzie, którym sen z oczu spędzają
myśli, jakby tu jeszcze coś zabrać lekarzom. Dochody niemieckich lekarzy w
ostatnim dziesięcioleciu spadły co najmniej o 40%, wielu szuka spokojniejszego
życia w Szwajcarii lub Norwegii. Po ostatnich wyborach powiało trochę
nadzieją, kiedy przeklinaną powszechnie przez lekarzy arogancką minister
zdrowia Ullę Schmidt zastąpił 36-letni liberał Philipp Rösler. Nowy minister jest
z pochodzenia Wietnamczykiem, ocalałym dzieckiem z sajgońskiego sierocińca,
adoptowanym i wychowanym w niemieckiej rodzinie w Hamburgu. Rösler
ukończył medycynę w Hanowerze, specjalizował się w okulistyce, ale szybko
stał się wschodzącą gwiazdą niemieckiej polityki. O trudnych sprawach potrai
mówić prosto i zrozumiale. „Wolno mówić wszystko, co się myśli” – oto jego
życiowa dewiza. Ale jeśli się w ogóle myśli – sam dodaje po chwili. Już po paru
dniach urzędowania zapowiedział więcej wolności w wyborze lekarza, terapii
i kasy chorych. Szkoda, że w Polsce, gdzie podobno rządzą rdzenni liberałowie,
o swobodach i ułatwieniach słyszy się mniej niż o dziadostwie i rozgardiaszu
w szpitalach. Tylko pozazdrościć Niemcom pragmatyzmu i odwagi.
5
Centra urazowe zastąpią SOR-y? 6-7
Powrót po 60 latach 8
Nie pozwolę lżyć lekarzy 10-11
Wybory do izb lekarskich 12
Niedoceniani czy przeceniani? 12-13
O naturze schorzeń
14-15
U stomatologów 16-18
Śladem naszych publikacji 19
Nobel za telomery
20-21
Kalejdoskop leków
22-23
Alergia dla każdego 24-25
Polscy lekarze w Tarnopolu 26
Czy są nam potrzebne? 30
Nasi politycy, niestety, nie ogniskują się na sprawach zwykłych ludzi. Wolą
pasjonować się światem utkanym z mgieł, z których wyłaniają się Zbycho,
Miro i Rycho oraz tropiąca ich opozycja. Gdybym miał wskazać wydarzenie
ostatniego miesiąca, którym warto byłoby podzielić się z Czytelnikami, to byłbym
w kłopocie. W stolicy, do której ciągną setki łaknących wiedzy przedstawicieli
terenu, odbywa się wiele konferencji, przeważnie bez myśli przewodniej
i prezentacji ciekawych rozwiązań. Słuchaczy wabi są dodatkowo zapowiedzią
udziału ministrów, polityków i różnych celebrytów, którzy prezentują te same,
często archaiczne poglądy. W ekskluzywnych hotelach stolicy ględzi się
o niczym, a jedyny pożytek to prezentacja reklamowa sponsorów.
Przychodzi lekarz do prawnika 32-33
Obowiązkowe a dobrowolne
ubezpieczenie OC lekarzy 34-35
Polskie Towarzystwo Medycyny
Sądowej i Kryminologii 36-37
Historie stomatologiczne (21) 38
Dawno temu we Lwowie
39
Pocieszam się, że kwitną i nabierają nowego znaczenia lekarskie zjazdy
naukowe, tłumnie oblegane przez lekarzy specjalistów. Jestem pod wielkim
wrażeniem X Jubileuszowego Zjazdu Polskiego Towarzystwa Alergologicznego
w Bydgoszczy. Pobudka o szóstej rano, warsztaty szkoleniowe od siódmej, zaraz
potem trzy sympozja plenarne, przebogate sesje plakatowe w przerwie obiadowej,
niesamowity ring alergologiczny z udziałem wybitnych autorytetów, a wieczorem
zabawa z legendarnym zespołem rockowym „Perfekt”, to tylko dowód na to,
że lekarzy do wiedzy nie trzeba gonić restrykcjami, lecz zachęcać atrakcyjnym
programem i dobrą atmosferą. Obszerniej o Zjeździe na str. 24-25.
Lekarski sport
40-42
Kalendarz –
kursy, szkolenia, zjazdy 44-45
Książki nadesłane
46-47
Praca –
konkursy, zatrudnię, szukam 48-60
Przed nami sezon narciarski. Wiele osób szuka odpowiedniego sprzętu, dobrze
dopasowanych wiązań, butów, kasku i nart. Przygotowując się do wyjazdu
pamiętajmy też o poprawieniu kondycji i diecie. Odpowiedni trening jest
równie ważny co markowy sprzęt. Właściwe przygotowanie izyczne to klucz
do uniknięcia urazu. Jeśli uprawiamy sport regularnie, ryzyko wystąpienia
kontuzji jest zdecydowanie mniejsze. Jeżeli jednak nie ćwiczymy na co dzień,
pamiętajmy, by zacząć przygotowania izyczne przynajmniej 3 tygodnie przed
planowanym wyjściem na stok. W przygotowaniu do sezonu sprawdzają się
pływanie, biegi, nordic walking, jazda na rowerze. Ja chyba zostanę w domu,
bo jestem starszy o… 25 kilogramów i chyba tym razem nie zdążę na stok.
Ogłoszenia różne
60-61
Baza polskich lekarzy za granicą
www.polscylekarze.org
www.blogilekarzy.pl
Daj się poznać, pisz
swojego bloga
Marek Stankiewicz
naczelny@gazetalekarska.pl
Największa baza ofert pracy dla lekarzy
www.praca.gazetalekarska.pl
nr 11 (227) 2 listopad 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 11 (227) 3 listopad 2009
.
.
między innymi
217712769.019.png 217712769.020.png 217712769.001.png 217712769.002.png 217712769.003.png
Lekarzu, powiedz tak
transplantacji
to się opłaca, bo dostają pieniądze
za zabiegi. Ja musiałbym utworzyć
nowy etat, powołać zespół, który
orzekałby śmierć pnia mózgu całą
dobę, a to koszty. Gdyby jakaś klinika
przeszczepiająca organy zgłosiła się
do mnie z propozycją, że zapłacą za
koordynatora i procedury związane
z kwaliikacją pacjenta do transplan-
tacji, pewnie bym się zgodził – mówi
dyrektor jednego z warszawskich
szpitali.
Prof. Wojciech Rowiński, konsultant
krajowy ds. transplantologii klinicznej,
wiceprzewodniczący Polskiej Unii Me-
dycyny Transplantacyjnej ma nadzieję,
że Ministerstwo Zdrowia znajdzie
pieniądze dla koordynatorów. – Mamy
wstępną obietnicę, że te pieniądze się
znajdą – mówi prof. Rowiński. – Tym
bardziej, że chodzi o naprawdę nieduży
wydatek, bo postulujemy 800 zł dodatku
do pensji dla koordynatora.
Okiem
T ematem ostatnich tygodni są oczywiście wiadomości nadchodzące
z frontu „kryzysowego”. Dochodzące ze świata nieśmiałe, choć
powtarzające się dobre wieści o zwiastunach zbliżania się końca
globalnej zapaści gospodarki, a także podawane przez nasze media dane o stosunkowo
niezłych wskaźnikach polskiej gospodarki, nie współbrzmią z narastającym
przekonaniem o zsuwaniu się po równi pochyłej środków przeznaczanych
na świadczenia zdrowotne. Wszystko wskazuje na to, że już w 2009 r. przychody NFZ
będą mniejsze o ponad miliard złotych niż zakładano, a w 2010 o co najmniej półtora
miliarda mniejsze niż w bieżącym roku. A niewykluczone, że spadek będzie jeszcze
większy. Nie są to dane zaskakujące dla tych, którzy zdają sobie sprawę, że przychody
NFZ zależą od poziomu zatrudnienia, wynagrodzeń i cen żyta. Wszystkie te wskaźniki
„lecą” w dół. Niewątpliwie zdaje sobie z tego sprawę także rząd. Widząc zbliżające
się problemy, pod społecznym naciskiem podczas obrad Białego szczytu , sam Premier
zapowiedział wzrost składki na powszechne ubezpieczenie zdrowotne w 2010 r.
o 1% oraz reformę KRUS (mówiło się o oskładkowaniu przynajmniej bogatszych
rolników lub dopłat unijnych).
N ie minął rok od tych deklaracji i w sytuacji, kiedy w wielu krajach Unii Europejskiej
podejmuje się kroki na rzecz ochrony sektora zdrowia przed skutkami kryzysu,
polski rząd zabiera środki budżetowe przeznaczone na przeszczepianie narządów,
a potem resort zdrowia, jak wszystkie inne, otrzymuje polecenie cięcia wydatków
o 10 %. To zjawisko nie spotykane w cywilizowanym świecie. Ochrona zdrowia
jest oczywistym priorytetem dla przytłaczającej większości obywateli, a polscy
politycy zdają się tego w ogóle nie dostrzegać. W sytuacji kryzysu należałoby
raczej podejmować nadzwyczajne kroki dla zredukowania skutków kryzysu w tym
szczególnym obszarze obowiązków państwa wobec obywateli. W przeciwnym razie
nie tylko spowoduje to narastanie zadłużenia zakładów opieki zdrowotnej, upadek
placówek prywatnych pracujących na rzecz publicznego systemu, ale także wydłużanie
się kolejek i narastanie nierówności społecznych dostępu do opieki medycznej.
W sytuacji narastającego interwencjonizmu większości państw podejmujących
aktywną walkę z kryzysem w ich gospodarkach prywatyzacja i rynek na pewno nie
pozwolą na postawienie na nogi polskiej służby zdrowia. Potrzeba mądrej i odważnej
akcji ze strony rządu. Czekają na nią zarządzający placówkami ochrony zdrowia,
ich pracownicy, ale także będący w coraz trudniejszej sytuacji polscy pacjenci.
D rugim gorącym, choć nie tak podstawowym tematem ostatnich tygodni jest
sprawa nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie recept lekarskich .
Kwestia, co w wadliwie wystawionej recepcie może poprawić/uzupełnić aptekarz
oraz propozycja, aby recepty wystawione w ułomny sposób mogły być realizowane
za pełną odpłatnością, roznieca emocje środowiska aptekarskiego i obrońców
praw pacjentów. Bez względu na inał tej sprawy, przypominam o elementarnym
obowiązku prowadzenia dokumentacji medycznej w czytelny sposób. Musi to dotyczyć
szczególnie tej jej części, która jest korespondencją między fachowymi pracownikami
służby zdrowia (skierowania, opisy konsultacji, no i oczywiście recepty). To kwestia
bezpieczeństwa chorych, ale także przecież szacunku do adresatów – naszych kolegów
lekarzy i aptekarzy.
I wreszcie ostatnia sprawa, nasza środowiskowa, to wybory w samorządzie lekarskim.
Znamy już nowe władze niektórych okręgowych izb lekarskich, są też już pierwsi
delegaci na X Krajowy Zjazd Lekarzy. Dzięki „Gazecie Lekarskiej” znamy też
trzech kolegów, którzy zadeklarowali chęć starania się o funkcję Prezesa Naczelnej
Rady Lekarskiej. To dobrze, że szerokim rzeszom lekarskim „Gazeta” przybliżyła
ich sylwetki ich własnymi słowami. Niektórzy koledzy proponują umożliwienie im
prowadzenia dalszej kampanii wyborczej poprzez organizowanie serii publicznych
spotkań z wyborcami (delegatami na Zjazd). Ciesząc się z zainteresowania
wyborami osobiście nie sądzę, żeby był to dobry pomysł. Upodobnienie naszych
wyborów do kampanii prowadzonych przez polityków nieuchronnie doprowadzi do
populizmu i prowadzenia gry wyborczej. Nie sądzę, żeby mogło się to przyczynić
do lepszej jakości pracy nowo wybieranych władz samorządu. Myślę, że w swoich
decyzjach środowisko lekarskie powinno kierować się raczej wiedzą o kandydatach
(którzy w końcu są nam na ogół dobrze znani) zbieraną przez lata ich pracy na rzecz izb
niż emocjami związanymi z ich sztuką prezentacji kampanijnej.
Agnieszka Katrynicz
W Polsce przeszczepia się dwa, a nawet trzy razy mniej narządów w porównaniu do rzeczywistych potrzeb.
Jedną z przyczyn jest zbyt mała aktywność środowiska lekarskiego w tym zakresie.
i przypomnieć, że zgłaszanie
potencjalnych dawców to jeden
z elementów lekarskiej misji – mówi
prof. Magdalena Durlik, prezes Polskie-
go Towarzystwa Transplantacyjnego.
– Bo wbrew pozorom to nie odmowa
rodziny jest główną przyczyną małej
liczby transplantacji.
Polska transplantologia dźwiga się
z zapaści, do której doszło po areszto-
waniu kardiochirurga dr. Mirosława G.
i słynnej konferencji ministra Zbiory,
kiedy to liczba przeszczepów drama-
tycznie spadła. Teraz na narząd czeka
2019 osób, a w pierwszej połowie roku
wykonano niespełna 700 operacji. Cho-
ciaż jest lepiej niż w 2007 r. – wtedy
przez cały rok organy przeszczepiono
zaledwie 922 osobom. Jednak nadal
w Polsce przeszczepia się znacznie
mniej narządów niż w Europie Zachod-
niej. Chociaż – jak pokazują badania
opinii społecznej – 80-90 proc. Polaków
akceptuje tę formę leczenia i deklaruje
gotowość oddania swoich narządów.
– Wiele szpitali nie zgłasza dawców –
twierdzi prof. Durlik. – Dyrektorzy nie
wiedzą, że w przypadku niewydolności
nerek, wątroby, serca, płuca czy trzustki
transplantacja to jedyna metoda ratu-
jąca życie. Lekarze często nie potraią
przeprowadzić rozmowy z rodziną, nie
wiedzą też jak należy postępować i boją
się długiej i żmudnej procedury.
w Cambridge w Wielkiej Brytanii pod
koniec lat siedemdziesiątych. Przydat-
ność tej funkcji potwierdzają doświad-
czenia hiszpańskie – już w początkach
lat osiemdziesiątych stworzono system
oparty na lokalnych koordynatorach
transplantacji – dzięki czemu Hiszpa-
nie do dziś zajmują pierwsze miejsce
w światowych rankingach efektywności
donacji narządów, a następnie tkanek.
W modelu hiszpańskim koordynatorzy
stanowią corps d’esprit całego systemu,
który jest aktywnie wspierany przez
państwo, media i hiszpański Kościół
katolicki.
Koordynator potrzebny
od zaraz
Warto od razu sobie uświadomić,
że np. aby pobrać od zmarłego 6 na-
rządów, które następnie zostaną prze-
szczepione chorym potrzebny jest
100-osobowy zespół. A cała proce-
dura trwa ponad dobę. – Ktoś musi te
osoby zorganizować, zgrać wszystko
w czasie. To właśnie rola koordynatora
przeszczepów – mówi prof. Dariusz Pa-
trzałek, prezes niedawno powołanego
Polskiego Stowarzyszenia Koordyna-
torów Transpaltacyjnych. – Niestety,
w większości placówek lekarze pełnią
tę funkcję charytatywnie, a reszta
kolegów nazywa ich wręcz aniołami
śmierci. Nic dziwnego, że wielu dy-
rektorów szpitali nie widzi powodu,
by taką funkcję powołać.
Jak na razie w całym kraju jest ok. 200
koordynatorów. Zdecydowaną więk-
szość z nich stanowią anestezjolodzy
(niestety, jest to także ta grupa zawo-
dowa, która najczęściej wybiera pracę
za granicą). Ich szkoleniem zajmują
się, powołane dzięki inicjatywie prof.
Wojciecha Rowińskiego, Podyplomo-
we Studia Koordynatorów Przeszcze-
piania Narządów przy Warszawskim
Uniwersytecie Medycznym. Zada-
niem koordynatora jest wyszukiwanie
w szpitalach potencjalnych dawców
wśród pacjentów ze śmiercią mózgu,
zwoływanie komisji potwierdzającej
śmierć mózgową, rozmowa z rodziną
dawcy przed zabiegiem i po nim. Warto
przypomnieć, że pierwszego koordyna-
tora transplantacji powołano w ośrodku
Zależy od regionu
Ale czy dodatki dla koordynatorów
rozwiążą problem? Z pewnością nie.
– W zapewnieniu chorym dostępu do
transplantacji duże znaczenie ma rozwój
jej idei na szczeblu regionalnym – twier-
dzi prof. Wojciech Rowiński.
Kiedy patrzy się na mapę Polski
widać duże różnice. Dla porównania
w 2008 r. w Małopolsce pobrano
narządy jedynie od dwóch zmarłych
osób, co stanowi zaledwie 0,61 dawcy
w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców.
Niewielką liczbę pobrań zarejestrowano
także w województwach podkarpackim,
świętokrzyskim i lubelskim, w których
zgłoszono odpowiednio pięciu, sześciu
i dziesięciu zmarłych dawców. Na czele
stawki znalazły się dwa województwa:
wielkopolskie i zachodniopomorskie,
które jako jedyne w kraju przekroczyły
średnią europejską pod względem liczby
zmarłych dawców.
W rekordowym województwie za-
chodniopomorskim liczba ta wyniosła
40,78 osoby na 1 mln mieszkańców.
– Dlatego namawiam lokalne władze
do wsparcia idei donacji narządów
– mówi Rowiński. – Cieszę się, że
okręgowe izby lekarskie włączyły się
w naszą akcję i organizują kursy psy-
chologiczne uczące lekarzy jak mają
rozmawiać z rodziną potencjalnego
dawcy.
Kolejnym krokiem ma być wydanie
tego kursu na płycie DVD i rozesłanie
do medyków. – To jeden z elementów
mobilizowania środowiska lekarskiego
– tłumaczy prof. Rowiński.
Polskie doświadczenia
W Hiszpanii pracuje ok. 6 koordyna-
torów na 1 mln mieszkańców, w Polsce
ta liczba wynosi poniżej 0,5. Jednocze-
śnie ok. 50 proc. wszystkich przeszcze-
pianych w naszym kraju narządów jest
pobieranych zaledwie w 10 szpitalach,
w których zatrudnieni są lokalni koor-
dynatorzy transplantacyjni.
Dla przykładu w Warszawie pracu-
je tylko kilku koordynatorów, m.in.
w szpitalu przy ul. Banacha, MSWiA,
Centrum Zdrowia Dziecka i przy
ul. Lindleya. Ta ostatnia lecznica ma
dwie przeszkolone pielęgniarki dbające
o pobieranie narządów. Pracują na eta-
cie. To wyjątek, zwykle koordynatorzy
pełnią tę funkcję za darmo. W tym roku
szpital chce przeszczepić 35 wątrób
i 70 nerek. To dobry wynik. – Każdy
powinien mieć osobę odpowiedzialną
za transplantację. Dla naszego szpitala
to wydatek ok. 50 tys. zł rocznie, ale się
opłaca. Głównie pacjentom, bo dajemy
im drugie życie, ale także szpitalowi,
bo transplantacje są dobrze wycenione
– mówi prof. Janusz Wyzgał, dyrektor
szpitala przy Lindleya.
Dlaczego inne szpitale nie mają
koordynatorów? – Bo nie jesteśmy
ośrodkiem, który przeszczepia. Im
W Polsce w 2008 r. pobrano narządy od 
427 zmarłych osób, co stanowi 11,2 dawcy 
w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców. W tym 
samym czasie średnia liczba zmarłych daw-
ców w Europie wyniosła ponad 16 na 1 mln 
mieszkańców. W Hiszpanii, w której funk-
cjonuje najsprawniejszy system pobierania 
narządów, wskaźnik ten przekroczył 30. Jed-
nocześnie do końca września 2009 r. w Polsce 
zarejestrowano 326 rzeczywistych zmarłych 
dawców organów. Równocześnie rośnie 
zapotrzebowanie na narządy, wzrasta wiek 
biorców i wydłużają się listy oczekujących. 
W 2008 r. na przeszczep oczekiwały 1872 
osoby. Pod koniec września 2009 r. liczba ta 
wyniosła już 2121 osób.
nr 11 (227) 4 listopad 2009
nr 11 (227) 5 listopad 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
Konstanty Radziwiłł
.
.
Prezesa
Ś rodowisko trzeba aktywizować
217712769.004.png 217712769.005.png 217712769.006.png 217712769.007.png 217712769.008.png
Centra urazowe
zastąpią SOR-y?
w Krakowie, który zamierza wybudo-
wać za 60 mln zł budynek czterokon-
dygnacyjny z oddziałem urazowym,
intensywnej terapii, anestezjologii,
toksykologii, blokiem operacyjnym,
komorą hiperbaryczną, laboratorium
i lądowiskiem na dachu. Na Mazowszu
wygrał Wojskowy Instytut Medyczny
przy ul. Szaserów w Warszawie. Ma
lądowisko dla śmigłowców i – jak
twierdzi rzecznik prasowy placówki
Wojciech Lubiński – dysponuje odpo-
wiednią kadrą i sprzętem, żeby udzielać
pomocy pacjentom w ciężkim stanie.
Wielkopolska postawiła na Zakład
Opieki Zdrowotnej Poznań-Nowe Mia-
sto przy ul. Szwajcarskiej, a łódzkie na
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny
im. M. Kopernika w Łodzi.
Niemal każde województwo chciało-
by mieć centrum u siebie. Pretendować
do roli centrum urazowego postanowił
również Wojewódzki Szpital Zespolony
w Kielcach oraz Państwowy Szpital
Kliniczny nr 4 w Lublinie.
Wszystkie szpitale czekają teraz
na decyzję ministra zdrowia. Resort
na razie analizuje plan uwzględniający
potrzeby całego kraju. Nie wiadomo ile
ta analiza potrwa.
Agnieszka Katrynicz
Do 2013 r. kilkanaście oddziałów ratunkowych zostanie przekształconych w centra urazowe.
Tyle, że wielu lekarzy kwestionuje potrzebę istnienia takich ośrodków.
wybrane szpitale będą miały czas
na przekształcenie oddziałów ra-
tunkowych w centra urazowe do końca
2013 r. Jak zapowiada Ewa Kopacz,
minister zdrowia, powstanie od 10 do 12
takich ośrodków. Dzięki nim pacjenci,
którzy tam traią, będą mieli zapewniony
szybki dostęp do specjalistycznych ba-
dań diagnostycznych w jednym miejscu.
Będzie to możliwe, ponieważ w cen-
trach mają być udzielane świadczenia
przez lekarzy z zakresu praktycznie
wszystkich specjalności. W ocenie Mi-
nisterstwa Zdrowia przyczyni się to do
zmniejszenia liczby powikłań, a także
do obniżenia wysokiej śmiertelności
i kalectwa pourazowego.
Dziś urazy są jedną z trzech naj-
częstszych przyczyn nagłych zgonów
w Polsce. Rocznie obrażeniom ciała
ulega około 3 mln osób. Spośród nich
300 tys. wymaga hospitalizacji, a 30 tys.
umiera, oznacza to, że śmiertelność jest
o połowę wyższa niż np. w USA czy
w Europie Zachodniej. Centra mają
również stanowić bazę dydaktyczną
i szkoleniową dla kadry medycznej.
bardzo dużo – podkreśla doc. Leszek
Brongel z Kliniki Medycyny Ratun-
kowej Obrażeń Wielonarządowych
CM UJ. – Dlaczego nie skorzystać
z gotowych wzorów?
Jednak przeciwnicy podkreślają, że
te same zadania już dziś mają Szpitalne
Oddziały Ratunkowe (SOR-y), nie ma
więc potrzeby dublowania zadań. Tym
bardziej, że na ich stworzenie trzeba
będzie wydać ok. 35 mln euro i ok.
100 mln euro (środki mają pochodzić
z funduszy europejskich) na rozbudowę
szpitalnych oddziałów ratunkowych
i budowę lądowisk dla helikopterów. –
Dla mnie to pomysł bardziej PR-owski
niż zmieniający cokolwiek w działaniu
niewydolnego systemu służby zdrowia.
I sposób na to, by wydać kilkaset mi-
lionów euro – mówi Sośnierz. – Centra
urazowe mamy tworzyć, by zapewnić
szybką, kompleksową i fachową pomoc
oiarom wypadków, szczególnie pacjen-
tom z urazami wielonarządowymi. Do-
brze brzmi. Ale pojawia się pytanie: To
po co budowaliśmy system szpitalnych
oddziałów ratunkowych, które miały
dokładnie te same założenia?
Jego zdaniem należałoby raczej prze-
analizować, dlaczego dotychczas SOR-y
w dużej części się nie sprawdziły, stając
się nocną przychodnią, a nie oddziałami
ratującymi życie.
Za mało czy za dużo?
Zdaniem posłów opozycji w przy-
szłości może okazać się, że planowana
liczba centrów będzie zbyt mała i dostęp
do nich będzie ograniczony. – Centra
nie powstaną bowiem we wszystkich
województwach – mówi Czesław Hoc,
członek sejmowej Komisji Zdrowia.
Z kolei Andrzej Sośnierz, dziś po-
seł PiS-u, były szef Śląskiej Kasy
Chorych, uważa, że 10 ośrodków to
liczba zawyżona. – Gdy byłem szefem
kasy chorych, postanowiliśmy ekstra
doinansować leczenie pacjentów z ro-
zerwaną nerką, pękniętą wątrobą i po-
łamanymi kośćmi itp., bo wiadomo, że
jest kosztowne. I okazało się, że w ciągu
roku było ich ok. 150. A Śląskie to 10.
proc. ludności Polski, więc na cały kraj
przypada może 1500 pacjentów z takimi
obrażeniami rocznie. Ile więc specjali-
stycznych centrów potrzeba, aby ich
leczyć? Dziesięć? Nie, wystarczyłoby
kilka – tłumaczy.
Jednak lekarze-praktycy powołują się
na doświadczenia innych krajów. Tam
tworzy się je dla populacji 1–2 milionów
ludzi. Warto też pamiętać o tzw. złotej
godzinie, w czasie której pacjent powi-
nien dotrzeć do centrum. Jeśli centrum
powstanie np. w Krakowie, a pacjent
jedzie z Jabłonki czy Szczawnicy, nie
ma szans na dotarcie do szpitala w cią-
gu godziny. Stąd założenie, że centrów
powinno być między 10 a 12.
Chirurdzy są za
Konieczność powstania centrów
urazowych zgłosiło Towarzystwo Chi-
rurgów Polskich. Ich zwolennikiem jest
też prof. Juliusz Jakubaszko, krajowy
konsultant w dziedzinie medycyny
ratunkowej. Jego zdaniem powiązanie
systemu medycyny ratunkowej i proce-
dur okołourazowych zaawansowanych
specjalistycznie wpłynie na zmniej-
szenie powikłań wśród pacjentów oraz
kalectwa pourazowego, a organizacja
udzielenia świadczeń zmniejszy koszty
leczenia i rehabilitacji.
Jak przekonuje prof. Jakubaszko kon-
cepcja tworzenia centrów urazowych
oparta jest o istniejące wielospecja-
listyczne ośrodki chirurgiczne, które
trzeba doposażyć, rozwinąć w nich
działy chirurgii traumatologicznej, po-
wiązać z dobrze funkcjonującymi w ich
sąsiedztwie szpitalnymi oddziałami ra-
tunkowymi. Aby system dobrze działał,
musi dysponować siecią łączności z ze-
społami przedszpitalnymi, lądowiskami
helikopterów. Całością zaś powinny
sterować centra powiadamiania ratun-
kowego. Jednak pytanie, czy uda się te
wszystkie elementy połączyć. Wiadomo
przecież, że obecnie działający system
ratownictwa medycznego pozostawia
jeszcze wiele do życzenia.
N a s i w E u r o p i E
Europejska Federacja Związków Zawodo-
wych Lekarzy Etatowych  (FEMS) na po-
siedzeniu we włoskim Montecatini Terme 
wybrała  Ryszarda Kijaka  do 6-osobowego 
zarządu w charakterze drugiego sekretarza 
generalnego na kadencję 2009-2012. 
Prezydentem FEMS pozostaje Claude We-
tzel z Francji. 
Stały sekretariat FEMS mieści się w Brukseli 
przy Rue Guimar 15. 
Więcej o FEMS –  www.fems.net
Są chętni
Zainteresowanie ze strony szpitali
jest duże. Nic dziwnego – placówki
liczą na znaczący zastrzyk gotówki,
który m.in. pozwoli dokończyć roz-
poczęte inwestycje. Na Pomorzu aż
trzy placówki zgłosiły chęć stworzenia
centrum i wojewoda miał problem
z wyborem. Ostatecznie wybór padł
na Pomorskie Centrum Traumatologii
Wojewódzkiego Szpitala Specjali-
stycznego w Gdańsku. W Małopolsce
wytypowano Szpital Uniwersytecki
Ryszard Kijak  (59 lat) jest 
anestezjologiem z Bia-
łegostoku, długoletnim 
działaczem OZZL i samo-
rządu lekarskiego, zasiada 
w NRL. Jest również publi-
cystą, m.in. autorem bar-
dzo smacznych artykułów 
w „Gazecie Lekarskiej” .
Potrzebne czy nie?
– Centra urazowe na Zachodzie już
w pierwszym roku funkcjonowania
obniżyły śmiertelność o 25 proc. To
nr 11 (227) 6 listopad 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 11 (227) 7 listopad 2009
.
.
Z godnie z rządową propozycją
217712769.009.png 217712769.010.png 217712769.011.png
 
Powrót po 60 latach
Krzysztof Makuch
W dn. 14-17 października w New Delhi odbyły się obrady Zgromadzenia Ogólnego ( General Assembly )
Światowego Stowarzyszenia Lekarzy ( World Medical Association ), w których po 60 latach
ponownie w charakterze pełnoprawnego członka uczestniczyła Naczelna Izba Lekarska.
(WMA) powstała z inicja-
tywy British Medical As-
sociation w 1947 r. jako kontynuacja
działającej od 1926 r. do II wojny
światowej l’Association Professionnelle
Internationale des Me’decins . Pierwsze
Zgromadzenie WMA odbyło się we
wrześniu 1947 r. w Paryżu, a Naczelna
Izba Lekarska była jednym z założycieli
WMA.
wotnych, na którą rocznie umiera 2 mln
ludzi w wieku 15-54 lata. Stwierdzono
również duże braki wiedzy lekarskiej
w diagnostyce i leczeniu gruźlicy wska-
zując na potrzebę dokształcania lekarzy
i zmian w zarządzaniu.
Zgromadzenie Ogólne przyjęło m.in.
stanowisko w sprawie przyjęcia planu
ochrony zdrowia w związku ze zmiana-
mi klimatycznymi krytykując rządy za
brak należytej działalności w tym zakre-
sie (stanowisko ma być przedstawione
przez WMA na posiedzeniu ONZ w Ko-
penhadze w grudniu br. poświęconym
zmianom klimatycznym). Stanowczo
przeciwstawiło się polityce przekazy-
wania wielu uprawnień zastrzeżonych
dotychczas dla lekarzy w zakresie
diagnostyki i ordynacji osobom o niż-
szych kwalifikacjach, które zamiast
oszczędności prowadzą do pogorszenia
jakości i bezpieczeństwa. Wezwało do
przestrzegania kodeksu etyki w Iranie
przypominając lekarzom, że powinni
służyć pacjentom, a nie rządowi i zaape-
lowało do rządu w Iranie o niezmuszanie
lekarzy do udziału w torturach. Poruszo-
no sprawę konliktu interesów, prawa do
opieki dla matki i dziecka.
W części oficjalnej uczestniczyła
prezydent Indii Pratibha Devisingh Patil
zapalając tradycyjną lampę obowiązują-
Prezydent Indii
Głównym za-
daniem WMA
jest obrona nie-
zależności wy-
konywania za-
wodu lekarza,
tworzenie naj-
wyższych stan-
dardów jakości
opieki medycz-
nej oraz zasad
etycznych, a tak-
że dbałość o ich
przestrzeganie.
Ciałem decyzyj-
nym WMA jest
coroczne Zgromadzenie Ogólne, a wy-
konawczym wybierana na dwa lata
Rada ( Council ), której przewodniczący
jest odpowiedzialny za politykę WMA.
W Radzie działają trzy stałe Komisje:
Etyki, Finansowo-Organizacyjna, Wy-
konywania Zawodu. WMA reprezentuje
wybierany każdego roku Prezydent,
a za sprawy organizacyjne odpowiada
Sekretarz Generalny. Obecnie 95 or-
ganizacji krajowych ma status członka
pełnoprawnego.
Tegorocznym gospodarzem Zgroma-
dzenia Ogólnego było Indyjskie Sto-
warzyszenie Lekarzy mające 80-letnie
tradycje, a miejscem obrad stolica New
Delhi. Opracowane przez komisje pro-
jekty dokumentów, po zaopiniowaniu
przez Radę, były przedmiotem dysku-
sji i głosowania przez Zgromadzenie
Ogólne. Tradycyjna sesja naukowa
poświęcona była w tym roku gruźlicy,
niedocenianej przez polityków zdro-
z Kanady (dermatolog z Fredericton),
na prezydenta elekta wybrano Katana
Desai z Indii. Przewodniczącym Rady
pozostał Edward Hill z USA, a se-
kretarzem generalnym Otmar Kloiber
z Niemiec.
Gospodarze oprócz świetnej or-
ganizacji potrafili pokazać ogromną
różnorodność kulturalną i historię
swojego ogromnego kraju zwanego
krajem niezwykłych kontrastów. Indie
to ponad miliardowy kraj, w którym
połowa mieszkańców żyje z dnia na
dzień, opieka medyczna jest niezwykle
zróżnicowana, a ta na poziome do-
stępna tylko nielicznym. Brak lekarzy
może być szansą dla polskich uczelni
medycznych kształcących obcokrajow-
ców, o czym wspomniał na spotkaniu
ambasador RP w Indii prof. Piotr
Kłodkowski. Wracając z Indii trudno
pozostać obojętnym.
Dla Naczelnej Izby Lekarskiej powrót
do aktywności w WMA po długiej
przerwie spowodowanej likwidacją
samorządu przez władze, a później za-
pisami statutowymi WMA ma istotne
znaczenie. Jesteśmy samorządem o do-
świadczeniu i wiedzy, który powinien
być partnerem dla liderów organizacji
medycznych. Przyjmowane przez WMA
stanowiska mogą być również pomocne
do wprowadzania zmian w prawodaw-
stwie w Polsce. W roku przyszłym
Zgromadzenie Ogólne będzie obrado-
wać w Vancouver w Kanadzie i mam
nadzieję z udziałem silnej reprezentacji
NIL-u.
Sala obrad
cą w czasie uroczystości państwowych
w Indiach oraz minister zdrowia Indii
Ghulam Nabi Azad. Insygnia władzy
od ustępującego prezydenta Yorama
Blachara z Izraela przejął Dana Hanson
nr 11 (227) 8 listopad 2009
www.gazetalekarska.pl
www.gazetalekarska.pl
nr 11 (227) 9 listopad 2009
.
.
W orld Medical Association
Autor z prezydentem WMA
Dana Hansonem
217712769.012.png 217712769.013.png 217712769.014.png 217712769.015.png 217712769.016.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin