kresczlowieka.doc

(282 KB) Pobierz
J

WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny

 


J.

 


„Twierdz? oto: człowiek i w ogóle każda istota ro­zumna istnieje jako cel sam w sobie, nie tylko ja­ko środek, którego by ta lub owa wola mogła uży­wać wedle swego upodobania, lecz musi być uwa­żany zarazem za cel zawsze, we wszystkich swych czynach, odnoszących się do niego samego jak też do innych istot rozumnych".

Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności

 

Jaques Derrida

 

KRES CZŁOWIEKA*

 

„Ontologia pozwoliła nam po prostu określić osta­teczne cele rzeczywistości ludzkiej, jej fundamen­talne możliwości i wartość — wszystko to, co ją niepokoi"

Jean-Paul Sartre. L'e.tre et le neant

„Człowiek, jak bez trudu wykazuje archeologia naszego myślenia, to wynalazek, którego pocho­dzenie jest niedawne, a kres być może bliski.

Michel Foucault, Les mots et les chones

Każda filozoficzna konferencja ma nieuchronnie znacze­nie polityczne. To zaś nie tylko za sprawą tego, co zawsze łączyło istotę tego, co filozoficzne, z istotą tego, co politycz-

* Tytuł oryginału: Les jins de 1'hoimne. Słowo francuskie „la f i n" ozna­cza zarówno kres, koniec, jak i cel. W niniejszym przekładzie słowo to wy­stępujące w tekście Derridy w obu swych znaczeniach tłumaczymy jako


152

Pismo filozofii

ne. Ta zasadnicza i ogólna doniosłość polityczna rzutuje jed­nak na jej a priori, niejako ciąży na niej i ją określa, gdy filozoficzna konferencja staje się konferencją międzynarodo­wą. Tak jest i w tym przypadku.

Możliwość   międzynarodowej    konferencji   filozoficznej j można rozpatrywać  w nieskończoność,  na wiele sposobów i na wielu poziomach ogólności.  W szerszym zakresie, do którego wkrótce jeszcze  nawiążę,  możliwość  taka zakłada

— wbrew istocie filozofii, w każdym razie takiej, jaką ona sama siebie zawsze przedstawiała — że ukonstytuowały się filozofie związane., z narodowością. W określonym momen­cie, w określonym historycznym, politycznym i ekonomicz­nym kontekście te narodowe grupy uznały za możliwe i ko­nieczne organizowanie międzynarodowych spotkań, prezen­towanie się na nich lub reprezentowanie swojej narodowej tożsamości, przynajmniej takiej, jaką zakładają organizatorzy konferencji, określanie na nich własnej odrębności bądź po­równanie, wzajemnych różnic. Porównanie takie można prze­prowadzić, jeśli w ogóle ma zostać przeprowadzone, jedynie w tej mierze, w jakiej zakłada się filozoficzne tożsamości '•") narodowe, określające się doktrynalną treścią, pewnym filo­zoficznym „stylem" bądź całkiem po prostu językiem, a na­wet jednością instytucji uniwersytetu, biorąc pod uwagę to wszystko, co implikują tutaj język i instytucja. Jednak po­równanie różnic to również spodziewane wspólnictwo wspól­nego żywiołu: konferencja może się odbywać jedynie w pewnym ośrodku bądź raczej dzięki wyobrażeniu sobie

— co powinni uczynić wszyscy uczestnicy — pewnego przejrzystego eteru, który nie byłby tutaj niczym innym ani­żeli tak zwaną "uniwersalnością filozoficznego dyskursu. Słowami tymi określam nie tyle pewien fakt, ile pewien projekt, który z istoty (należałoby powiedzieć poprzez istotę, poprzez myślenie o bycie i prawdzie) związany jest z pewną grupą języków i „kultur". Coś bowiem powinno osiągnąć

kres. Taki przekład uzasadnia naszym zdaniem sens, jaki nadaje mu Derri-da: spełnienie się celu człowieka, jakim jest w zachodniej — krytykowanej przez Derride — metafizyce urzeczywistnienie się jego uniwersalnej istoty, oznacza ostatecznie kres człowieka — zniknięcie człowieka w ogólności sensu bytu. ducha lub prawdy bycia.


Kres człowieka

krystaliczną czystość tego żywiołu lub zostać do niej dopro­wadzone.

Jak inaczej pojąć,  że możliwe i  konieczne wydają się międzynarodowe   konferencje,   mające   na   celu   usunięcie, przezwyciężenie, zatarcie bądź po prostu wzajemne odnie­sienie  do   siebie   różnic   między   filozofiami   narodowymi? A zwłaszcza, na odwrót, jak. pojąć, że coś takiego, jak międzynarodowe spotkanie  filozoficzne jest  w  świecie rzeczą nadzwyczaj^ rzadką? Filozof wie i może dziś sobie powie­dzieć, że ta nadzwyczaj nowa i niebywała rzecz, niewyobrażalna jeszcze  sto  lat  temu,  staje  się  zjawiskiem  częstym 1A   — powiedziałbym nawet, deprymująco łatwym — w pewnych społeczeństwach, lecz, co łatwo zauważyć, nie mniej znamiennie rzadkim w większej części świata. Z jednej strony, jeśli chodzi o myśl, która być może przeciwstawia się temu pośpiechowi i tej gadatliwości, wydaje się, że niepokój budzi raczej gorączka konferencji i mnożenie zorganizowa­nych bądź zaimprowizowanych form wymiany. Ż drugiej zaś prawdą jest,  że  społeczeństwa, języki,  kultury,  polityczne bądź narodowe organizacje, z którymi jakakolwiek wymiana w  postaci   międzynarodowej   konferencji   filozoficznej  jest niemożliwa, są bardzo liczne i mają duży zasięg. Nie należy się śpieszyć z interpretacją tej  niemożliwości. Nie wynika ona zasadniczo z wyraźnego zakazu wydanego przez jakąś polityczno-ideologiczną  instancję.  W przypadkach,  w któ­rych zakaz ten występuje, są wszelkie dane- po temu, by u-sankcjonowana przezeń  różnica  zdań  dała  się  usunąć.  Są wszelkie dane po temu, by uznać, że różnica zdań zyskała już znaczenie w kręgu zachodniej metafizyki czy też filo­zofii, że została już wyrażona w pojęciach politycznych, za­czerpniętych z tych zasobów metafizyki, i że pojawiła się wówczas możliwość takiej konferencji. W przeciwnym razie żaden wyraźny zakaz nie  mógłby zostać  wyartykułowany. Toteż mówiąc o tym, co nie jest konferencją, nie czyniłem aluzji do jakiejś ideologiczno-politycznej bariery, która gra­nicami i kratami podzieliłaby pole już filozoficzne. Myśla­łem zwłaszcza o tych wszystkich miejscach kulturowych, ję­zykowych, politycznych, itd., w których organizowanie kon­ferencji filozoficznej nie miałoby po prostu żadnego sensu


Pismo filozofii

154

 


 


i nie istniałyby żadne powody do organizowania jej, a tym bardziej  do  zakazywania.  Oczywistość  tę  pozwalam  sobie przywołać dlatego, że konferencja, która wybrała jako temat j anthropos,  dyskurs  o  anthropos,  antropologię  filozoficzną, j na swych obrzeżach powinna czuć stały nacisk tej różnicy:) należy ona do zupełnie innego porządku niż porządek wewnętrznych    bądź   wewnątrz-filozoficznych    sporów,    które mogłyby  się tutaj  swobodnie artykułować.  To, co nazwał­bym występującym poza tymi obrzeżami filozoficznym mi­rażem, polegałoby zarówno na postrzeganiu filozofii — pew­nej mniej  lub bardziej ukonstytuowanej i dojrzałej filozofiijak i na postrzeganiu pustyni. Otóż ta inna przestrzeń nie jest ani przestrzenią filozoficzną, ani pustynną, tzn. ugorem. Oczywistość tę przywołuję również z innego powodu: ner­wowe i gorączkowe mnożenie konferencji na Zachodzie jest bez  wątpienia  efektem  tej   różnicy  całkiem   innego  rzędu," o której powiedziałem, że wywiera wzrastający, tępy i groź­ny  nacisk   na  obrzeża  zachodniego  dyskursu.  Ten   ostatni z pewnością czyni wysiłek, by zinterioryzować tę różnicę, opanować ją, jeśli można tak rzec, przejmując się nią. Znakiem tego jest niewątpliwie zainteresowanie uniwersalnością

 

Chciałbym teraz, wciąż jeszcze tytułem wstępu, określić inny aspekt tego, co, jak mi się wydaje, jest jednym z ogól­nych politycznych następstw naszej konferencji. Wystrzega­jąc się pośpiesznej oceny tego faktu, pozostawiając go po prostu każdemu do namysłu, podkreślę tutaj to, co wiąże możliwość międzynarodowej konferencji filozoficznej z for­mą demokracji. Mówię o formie i o formie demokracji.}

Demo.kracja ma być tutaj formą (politycznej  organizacji społeczeństwa. Oznacza to co najmniej tyle, że:

l . Filozoficzna tożsamość narodowa zawiera taką oto nietożsamość, że nie wyklucza pewnej względnej różnorod­ności i wyartykułowania się tej różnorodności w języku jako, ewentualnie, mniejszości. Jest jasne samo przez się, że obec­ni tutaj filozofowie nie utożsamiają się ze sobą w swym my­śleniu (po co byłoby ich tutaj kilku?), że nie mają mandatu jakiegoś jednorodnego dyskursu narodowego. Jeśli zaś cho­dzi o wyczerpującą prezentację całej tej różnorodności, to


kwestia musi pozostać problematyczna i po części zależna od przedstawionych tu dyskursów.

2. Obecni tutaj filozofowie, tak jak nie identyfikują się wzajemnie ze sobą, tak też nie biorą na siebie odpowiedzial­ności za oficjalną politykę swoich krajów. Niech mi będzie wolno  mówić tutaj  we  własnym  imieniu.   Będę to zresztą czynił tylko w tej  mierze,  w jakiej problem, który stanął przede mną. odsyła w rzeczywistości  do zasadniczej  ogól­ności i właśnie w formie tej ogólności chciałbym go wyra­zić. Otrzymawszy zaproszenie na to spotkanie wahałem się do chwili, aż uzyskałem pewność, że będę mógł tutaj wyra­zić poparcie i do pewnego stopnia solidarność z tymi, którzy na tej ziemi walczyli z dotychczasową oficjalną polityką ich kraju. w...pewnych punktach świata, a zwłaszcza w Wietna­mie. Jest rzeczą oczywistą, że taki gest — i niech mi będzie " wolno go uczynić — oznacza, iż ci, którzy słuchają moich słów, tak samo jak ja nie utożsamiają się z polityką swojego kraju i nie czują się zobowiązani do jej uznawania, przynaj­mniej jako uczestnicy.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin