Gdy przychodzi kot - Až přijde kocour (1963).txt

(33 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:09:GDY PRZYJDZIE KOT
00:00:14:Wyst�puj�
00:00:39:W rolach dzieci�cych
00:00:58:Muzyka
00:01:01:Filmowa Orkiestra Symfoniczna|pod dyrekcj�
00:01:56:Zdj�cia
00:01:59:Re�yseria
00:02:35:By�o, nie by�o...|ale bardziej by�o, ni� nie by�o.
00:02:56:Obserwowanie krz�taniny dnia codziennego
00:02:59:zawsze bawi. Mi�o jest,|gdy lubi si� innych ludzi.
00:03:04:Jednak, trzeba na wszystko patrze�|z odpowiedniej wysoko�ci.
00:03:06:Wysoko�� nie mo�e by� jednak zbyt du�a, |bo na przyk�ad astronauci, |znajduj�cy si� w stanie niewa�ko�ci,
00:03:12:nie maj� nawet do�� czasu, |aby zauwa�y� to, co si� |naprawd� pod nimi dzieje.
00:03:17:Skromna wysoko�� skromnej wie�y,|g�ruj�cej nad skromnym miasteczkiem, 
00:03:22:pozwoli obserwowa� |i tragedie, i trylogie.
00:03:30:A teraz sp�jrzmy, |jak jest w naszych domach.
00:03:33:Mo�emy tu zobaczy� 5 dzieci�cych w�zk�w.|O nie, ju� sze��.
00:03:37:Ro�niemy w spos�b niekontrolowany |i nie mamy na to wp�ywu.
00:03:43:To tury�ci z daleka,|ze sp�dzielczych gospodarstw rolnych.
00:03:46:Lubi� tu przyje�d�a�,|szczeg�lnie podczas do�ynek,
00:03:49:aby podziwia� nasze renesansowe kalenice|i narzeka� na nasze dobre piwo.
00:03:54:A to najwi�kszy ekspert w dziedzinie |ruchu drogowego. Sp�jrzcie uwa�nie,
00:03:58:jak kieruje ruchem ulicznym. Szcz�liwie|ludzie nie s�uchaj� go.
00:04:03:Sp�jrzcie. Franek Belka, albo Franek Rura,|zale�nie od tego, jak� dorywcz� prac� wykonuje.
00:04:09:Zuzanka. Ona to by rysowa�a ca�y dzie�.|Ta ma�a naprawd� si� do tego przyk�ada.
00:04:15:Jindriszko, s�yszysz mnie? Dlaczego rysujesz|tylko niebiesk� kred�?
00:04:20:Tylko tak� mam, wujku.
00:04:23:Dobrze, dlaczego nie, nawet |Picasso mia� sw�j niebieski okres.
00:04:29:Ach, podskakuj�ca plotkarka. Zawsze podskakuje,|kiedy chce zgl�dn�� do czyjego� okna.
00:04:37:Chcia�aby popatrze� na tych dwoje, |kt�rzy nie s� ma��e�stwem,
00:04:41:ale ona na pewno chcia�aby, �eby byli po �lubie.|To jej mieszkanie.
00:04:45:Hotelarze �wi�tuj�.|Ale to nie mo�e by� jaka� wielka okazja, bo
00:04:49:pij� z ma�ych kieliszk�w.|Czy� to nie rewident ksi�gowy z obwodwego,
00:04:53:albo raczej regionalnego biura prokuratury?|Pewnie woleliby pi� z wi�kszych kieliszk�w.
00:05:00:A to ma�y Josi ze swoim tat� Jankiem,|kt�ry wszystkim opowiada,
00:05:04:�e ma reumatyzm. Ale tak naprawd� |cierpi z powodu pragnienia...
00:05:10:Frank ci�gnie ceg�y.
00:05:15:A oni wci�� maj� kontrol�.
00:05:19:Czy dobrze widz�! Janek pracuje?|Czy nie jest chory?
00:05:23:Nie, nie jest, opada z si�, |a jest zdrowy, jak zwykle.
00:05:28:A Marianka pomo�e mu,|ona jest taka uprzejma.
00:05:31:To matka dziewczynki|z niebiesk� kred�.
00:05:35:Nie wiem, czy ona jest wdow�|czy samotn� matk�,
00:05:41:a poza tym, nie b�d�my formalistami.
00:05:44:Och ten Janek!
00:05:47:A to kolejny Janek,|chocia� jego imi� brzmi Robert.
00:05:51:Nie wiem, co on w niej widzi.|- Na pewno?
00:05:54:Och, kochanie, je�li nie, to powiedz.|Wci�� jeszcze jest du�o czasu.
00:06:00:Mia�em racj�, z biura regionalnego, |zajmuj� czarny pok�j 603.
00:06:04:Rachunki by�y w porz�dku,|podobnie jak kieliszki.
00:06:08:Tak, to do kierowcy.
00:06:18:Pokaz si� sko�czy�.
00:06:22:Zaprowadz� go do domu, tam |poczuje si� lepiej i p�jdzie |do baru o w�asnych si�ach.
00:06:28:Znowu Frank? Co on ma na szyi?|Jaki� dziwny medal.
00:06:35:C�. Je�li nie wyznacz� mu jakiego� |limitu pracy, zapracuje si� na �mier�.
00:06:42:Nie chc� na to patrze�. Przede wszystkim,|przypomina to operetk�,
00:06:45:ale je�li Robert si� nie opami�ta,|sko�czy si� to tragedi�.
00:06:54:Czy b�dziesz mnie zawsze kocha�, |a� do smierci?
00:07:05:Musz� i�� do domu na �niadanie.|- Nie...
00:08:35:Isn't that remarkable.|- Co to za strza�, mamo?
00:08:38:Morderca!|- Ja i morderca? Zwariowa�.
00:08:42:Czemu to ma s�u�y�?|Strzelanie do bocian�w jest zabronione.
00:08:44:Wiem, ale mam specjalne zezwolenie.
00:08:48:Just you wait, when we tart it up.
00:08:51:Ona wie, �e nie robimy tego |ot tak, dla zabawy.
00:08:54:Czy kto� mi powie,|z czego s�ynie nasze miasto?
00:08:57:Z naszego muzeum wypchanych zwierz�t.|- I powiedzcie mi, |nauczycielu i wy wszyscy,
00:09:00:czym by�oby nasze miasto|bez naszego muzeum?
00:09:03:Nie mamy muzeum figur woskowych.|- Trzeba zda� sobie spraw�,
00:09:06:�e te perfekcyjnie wypchane zwierz�ta|s� wspania�� pomoc� naukow�.
00:09:11:Trupy jako pomoce naukowe, tak?|I didn't mean you.
00:09:14:I �e nie�ywe zwierz�ta|to nie to samo co �ywe zwierz�ta, |zwierz�ta kt�re �y�y
00:09:17:zanim zosta�y wypchane.|- Jeste�cie wi�c mordercami.
00:09:20:Nie mog� rozpo�ciera� skrzyde�.|Jeste�my szcz�liwi, |bo nie mamy ani jednego.
00:09:25:Niech pan pos�ucha, panie Oliva. |Z t� torb�, to mo�e pan m�wi� za siebie,
00:09:29:rozumie pan? Tylko za siebie.|- And that takes some doing.
00:09:37:Niech wszyscy zajm� si� swoimi sprawami.
00:09:54:Chwileczk�, jestem troch� sp�niony.
00:10:12:Cze��.
00:10:17:Dla ciebie te� co�.|Masz tu.
00:10:26:Dobrego dnia.
00:10:54:Trzeba to naprawi�.|- Wiem, przymocuj� to.
00:10:58:Czekaj. Wyczy�� to, kolego.|- Oczywi�cie.
00:11:02:B�dzie b�yszcza�a...|Olda, nie wolno ci...
00:11:09:Ju� dobrze, dobrze.|- Wi�c...
00:11:12:Dobrego dnia.
00:11:13:Czy ten m�j ch�opak nie jest g�upi?
00:11:15:Nonsens. Tw�j syn jest m�drym ch�opcem.|Jednak potrzebuje, by si� o niego troszczy�.
00:11:20:Opiekowanie si� dzieckiem nie jest �atwe, |kiedy jest si� wdowcem.
00:11:25:I na dodatek, kiedy Robert|jest jego nauczycielem.
00:11:36:S�uchaj, Robercie, publiczne |oskar�enie swojego zwierzchnika o to,
00:11:39:�e jest morderc�, nie przypomina|mi konstruktywnej krytyki.
00:11:45:Tak?|- Wi�c...
00:11:46:widzisz, nie przypomina.|Nawiasem m�wi�c, |nigdy nie porzuci�em my�li o tym,
00:11:49:aby sprowadzi� ci� na dobr� drog�.|kt�ra jest tylko jedna, |tak jak jedna jest prawda, czy� nie?
00:11:54:Szczeg�lnie, je�eli jest to pa�ska prawda.|- Moja prawda?
00:11:58:Co przez to rozumiesz?|�e ka�dy ma swoj� w�asn� prawd�?
00:12:02:Co to za pomys�,|m�ody cz�owieku. Uwa�aj!
00:12:04:Prosz� mi wybaczy�.
00:12:06:Oczywi�cie.|Praw� stron�, kolego.
00:12:10:S�ucham?|- Powiedzia�em - praw� stron�.
00:12:12:A tak, praw�.
00:12:44:Zawsze m�wimy, �e najmilsz� rzecza na �wiecie jest co? |Joska?
00:12:50:Przyja��.|- I co jeszcze, Jindriszka?
00:12:55:Szczero��.|- Tak, i co jeszcze, Olda?
00:13:00:Nie p�aszczy� si� przed kim�.|- Nie p�aszczy� si� przed kim�, racja.
00:13:03:Je�li si� takim jest, to znaczy, �e|jest si� dobrym obywatelem naszego miasta.
00:13:08:Teraz ka�dy napisze, narysuje|lub namaluje to, co - ona lub on -
00:13:14:lubi lub czego nie lubi w naszym mie�cie,|albo co - ona lub on - uwa�a, �e
00:13:19:mo�na zrobi�, �eby by�o tu lepiej.|Zabierajcie si� do pracy.
00:13:47:Wiem, �e na mnie patrzysz,|ale co ja mog� zrobi�?
00:13:51:Potrzebowa�em pieni�dzy na samoch�d, teraz |potrzebuj� na paliwo, i dla mamy te�.
00:13:56:Je�li dam go�ciom, to co im|si� nale�y, a pa�stwu nie dam podatk�w,
00:14:01:wsadz� mnie do wi�zienia.|Je�li oddam pa�stwu, to co si� mu nale�y
00:14:05:a dam mniej turystom...|- Te� ci� wsadz� do wi�zienia.
00:14:12:W szkole m�wili�my, �e|najwspanialsze na �wiecie
00:14:17:s� szczero�� i przyja��. Ale|niekt�rzy ludzie nie m�wi� prawdy...
00:14:21:Nie lubi� mojego taty, ale nie mog�|tego napisa�,
00:14:25:bo da mi lanie.
00:14:28:Je�li dana kwestia nie jest zgodna|z naszymi wymaganiami,
00:14:33:istotne jest to, aby bra� pod uwag�| moralny aspekt danej sprawy.
00:14:44:Moralny aspekt sprawy...,|napisa�a�?
00:15:19:Je�li kwestia naszych wymaga�...|Wej��! Nie jest w zgodzie, nie pokrywa si�...
00:15:28:Och, Julenka, pracowita jak zawsze.
00:15:31:Karlo, zamknij oczy.
00:15:38:Nie wyg�upiaj si�, Rozi.
00:15:52:No nie! To bajeczne, wspania�e,|absolutnie perfekcyjne.
00:15:59:Jeste� artyst�, kolego.|- Przygotuj swoje ramiona do kierowania ptakiem.
00:16:03:Nie, ja tylko zajmowa�em si� stron� techniczn�.|Ca�a reszta to praca
00:16:07:naszego dyrektora.|- Je�li tak uwa�asz, c�,
00:16:09:ka�dy robi to co umie.|Przele� wok�.
00:16:12:Tak, s�ucham?|- Przele�, z�udzenie b�dzie doskona�e.
00:16:14:Znaczy, o to chodzi?|- Dok�adnie.
00:17:18:Dzieci, dzi� b�dziemy malowa� |to, co rzeczywiste.
00:17:21:Oliva b�dzie wam pozowa�.
00:17:37:Je�li chcecie...
00:17:41:mog� wam co� opowiedzie�.
00:17:45:O tym, jak si� pan zakocha�.
00:17:50:O czasach, gdy by� pan marynarzem|i statek si� rozbi�.
00:17:56:Wi�c o mi�o�ci i niebezpiecze�stwie.|Czemu nie?
00:18:05:S� dwie rzeczy, kt�re czyni� |bohatera ze zwyk�ego cz�owieka.
00:18:08:Kiedy� chcia�em by� bohaterem.|By�em m�ody i przystojny,
00:18:14:m�ody ju� nie jestem,|ani przystojny.
00:18:20:Czemu si� nie �miejesz, Elenko?|- Jeste� przystojny, wujku.
00:18:27:Dzi�kuj�, kochanie.|I nie nazywaj mnie wujkiem.
00:18:32:By�em niegdy� drugim sternikiem|na greckim statku.
00:18:39:Gdy wyp�ywali�my w morze by� pi�kny dzie�.|Wszystko sz�o �wietnie,
00:18:43:a� do momentu gdy mijali�my|Przyl�dek Bez Nadziei - 
00:18:47:- tak, by� nazywany Przyl�dkiem Bez Nadziei, |a dzisiaj jest nazywany |Przyl�dkiem Dobrej Nadziei -
00:18:51:do tego momentu wszystko sz�o dobrze.|Wi�c kiedy mijalismy ten przyl�dek,
00:18:54:nagle wp�yn�li�my w sztorm.|Sztorm trwa� 3 dni i 3 noce!
00:19:00:Sztorm robi� co tylko m�g�,|statek robi� co tylko m�g�,
00:19:04:i ja robi�em co tylko mog�em,|kapitan za� nie wiedzia� co robi�.
00:19:07:Rzuci�o nas na brzeg|i statek si� rozbi�.
00:19:14:Nast�pnego dnia, obudzi�em si�|na piaszczystej pla�y, nie wiedz�c,|jak si� tu znalaz�em.
00:19:21:Ani �ywej duszy obok mnie, nikogo, |tylko rozbite skrzynki, resztki wraku statku,
00:19:29:a nieopodal niewielkie miasteczko.|Poszed�em w jego kierunku,
00:19:33:a tam ani na ulicach, ani w domach|ani w ogrodach,
00:19:38:nie by�o �ywej duszy, |wszystko wyludnione.
00:19:43:I tylko z da...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin