Dzień drugi.doc

(1672 KB) Pobierz
Dzień pierwszy (Sobota 02

Dzień drugi (Niedziela 03.08.2008)

Poranek przywitał nas słoneczkiem i dzień zapowiadał się znakomicie.

Kjujik dzielnie pilnował nam sprzętów przez całą noc.

Po pysznym śniadanku, które moja nieoceniona żona przygotowała ruszyliśmy na spotkanie z Shippem. No bo co to za Wielka Wyprawa Shippa bez Shippa, trzeba go było czym prędzej znaleźć.

Po drodze były zamki: Chęciny i  Ogrodzieniec. Klujik dzielnie dbał o nasze bezpieczeństwo
i blokował swoją maszyną wszystkie krzyżówki i ronda. Obstawę mieliśmy niczym prezydent RP.

 

Pod Ogrodzieńcem przyszło nam się rozstać z Kjujikiem, bo musiał jeszcze tego dnia dojechać do domu. Od tej chwili radzimy sobie sami. Tego co się działo od tej pory na drodze to lepiej nie opisywać. Chinersom tak się spodobała zabawa w blokowanie, że blokowali wszystko co popadnie, nawet to co nie trzeba, łącznie z polnymi drogami. Najlepszy w tym był Andrzej i Cjt7. Co tam jakiś rozpędzony TIR, czy autobus pełen ludzi, brali to na klatę z uśmiecham. Pod koniec dnia byli trochę głusi od klaksonów ciężarówek, ale co tam.

Zasada była taka, że pierwszy prowadził a drugi blokował . Jak było rondo to po zablokowaniu wlotu przez drugiego, trzeci blokował następny i tak dalej aż do sparaliżowania całego ronda. Ostatni czyli Majkelpl zamykał cały ogonek i wpuszczał przed siebie tych co wcześniej blokowali ruch. Dzięki temu przejazd całej kolumny motocyklistów przebiegał bardzo sprawnie i nie było powciskanych puszek między nami.

Lećmy jednak dalej, bo mi papieru braknie by to wszystko opisać co przeżyliśmy wtedy.

W Olkuszu dotarł do nas Nocek i zwolnił mnie z funkcji prowadzącego, bo to jego tereny i tak przemieszczaliśmy się w kierunku Żywca przez Chrzanów i Oświęcim.

W Żywcu był postój przy zaporze, ale Shippa ani widu ani słychu. Andrzej wyciągnął radiostacje i łapał kontakt z istotami pozaziemskimi albo z Shippem.

 

 

Niestety to nie tu, Shipp wybrał inne piękne miejsce na spotkanie, gdzieś na jakimś skrzyżowaniu. To jedziemy dalej

W końcu po wielu trudach i przerwach na papierosa odnaleźliśmy Shippa zaszytego w leśnym gąszczu. {Wiewióra pewnie znowu siedziała i pędzlowała orzechy ;).

No to jesteśmy w komplecie, czyli dziewięciu wspaniałych. Cjt7 nie widać bo robi zdjęcie.

Jedziemy dalej w poszukiwaniu dobrego miejsca na nocleg. Długo nie trzeba było czekać, trafiło się ogrodzone pole, malowniczo położone nad górską rzeczką.

Po rozbiciu namiotów była też wieczorna toaleta w krystalicznym górskim potoku.

 

 

 

 

 

Nocek z nudów zaczął rozbierać swój gaźnik, bo mu gdzieś paliwo się pokazało i wspaniałomyślnie mi też zorganizował czas wolny. Trzeba było podgiąć odrobinkę blaszkę na pływaku i po kłopocie, reszta to regulacja śrubką od powietrza. Zadowolony Nocek tak się śpieszył z poskładaniem, że mu części zostało i trzeba było rozkręcać gaźnik ponownie.

 

Żałowałem trochę, że mu pomogłem bo potem przez całą drogę chełpił się małym spalaniem swego moto ;). Na każdej stacji benzynowej tankował o dwa litry mniej od nas. Jak my 8 litrów to on 6. Zważywszy, że miał większy zbiornik to mógł spokojnie tankować co drugą wizytę na stacji paliwowej. Z resztą Grzeno miał tez podobnie. Mi nie wierzą ludzie, że  Jelonek pali 3L/100km ale Cruiser 250 przy sporym obciążeniu tobołami i ostrej jeździe w górach spalanie ma od 2,3 do 2,6L na 100km to już może zachwiać prawa fizyki. Perpetuum jakie, czy co?

 

Znowu zbaczam z tematu, acha i co dalej? Ano dalej była kolacyjka piwko i ognicho z dowcipami z niewyczerpanej skarbnicy humoru Shippa. Brzuchy nas bolały od śmiechu, nie od piwa.

 

Podsumowanie dnia drugiego:

Przejechaliśmy 285km

Była jedna mała usterka gaźnika w Nocka Cruiserze ale sobie poradziliśmy.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin