0:00:40:Prowincja Stanu Nowy Jork|27 Listopada 0:00:49:Gdzie po�o�ymy|wszystkie te baga�e? 0:00:52:Lepiej o tym pomy�l. 0:00:54:- Jeste� bardzo silny.|- OK, pchaj! 0:00:57:To s� ostatnie ferie|na jakie si� z tob� wybra�am. 0:01:00:Sk�d masz tyle si�y? 0:01:03:- Dalej.|- Jeszcze, jeszcze, jeszcze! 0:01:05:- Nie puszczaj teraz.|- Jak daleko jeszcze? 0:01:08:Jeszcze tylko par� milion�w mil. 0:01:11:Par� milion�w czego? 0:01:12:Par� milion�w mil.|Dobrze, tutaj si� zatrzymamy. 0:01:16:Pchaj nadal. Nie puszczaj. 0:01:18:- Nast�pnym razem jedziemy do Meksyku.|- Lepiej na Hawaje. 0:01:25:Trzymaj to, trzymaj.|Tak dobrze. 0:01:35:- Co zamierzasz teraz zrobi�?|- Zamierzam spr�bowa� wezwa� jak�� -- 0:01:38:- Pomoc?|- Pomoc. 0:01:45:Chod�.|Porzucajmy si� �niegiem. 0:01:52:Tato! Tato! 0:01:53:Chod�!|Pom� mi Tato! 0:02:08:Tak, czy mog� prosi� numer|na Pomoc Drogow�? 0:02:40:/ZEMSTA PO LATACH 0:04:44:Dzi�ki, Stan. 0:04:45:Je�li tylko b�d� m�g� w czym� pom�c,|prosz� da� mi zna�, Panie Russell. 0:04:49:Tak zrobi�, dzi�ki. 0:05:35:Panie Russell? 0:05:48:�ap. 0:06:09:Estancia, wiesz �e to tak�e|jedzie do Seattle? 0:06:12:Tak, prosz� pana. 0:06:15:Dobrze. 0:06:17:Seattle - 4 marca 0:06:31:Na pocz�tku, kiedy to si� zdarzy�o,|by�em w szoku. 0:06:33:By�em jak maszyna,|niczego nie czu�em. 0:06:38:Ale pewnego dnia, wreszcie to zrozumia�em -- 0:06:41:Joanna i Kathy odesz�y. 0:06:44:Ci�gle chodzi�em po moim mieszkaniu|w k�ko �piewaj�c: "nie ma ich, nie ma" 0:06:48:Wydaje mi si�, �e zacz��em wariowa�. 0:06:50:Ale to by�o ju� ponad 4 miesi�ce temu... 0:06:53:I teraz jedyne co musz� zrobi�|to wzi�� si� w gar��. 0:06:56:Twoje pierwsze zaj�cia s� w przysz�y poniedzia�ek. 0:06:58:Um�wi�em ci� jutro na spotkanie. 0:07:01:11:00 ci odpowiada? 0:07:04:W porz�dku, Robert.|Dzi�kuje za wszystko co dla mnie zrobi�e�. 0:07:06:Daj spok�j. Wszyscy s� bardzo zadowoleni|�e tutaj jeste�. 0:07:10:Tak znany i|wybitny kompozytor jak ty. 0:07:14:Kto tak uwa�a? 0:07:16:Wybitny czy nie,|jeste�my zadowoleni �e z nami jeste�. 0:07:19:Daj spok�j!|Daj mi to! 0:07:21:- Nie!|- OK, dzieci, uspok�jcie si�. 0:07:24:Id�cie do kuchni,|i we�cie sobie troch� ciasteczek. 0:07:29:A propos, jak d�ugo zamierzasz zosta� w|hotelu? 0:07:32:- Mamy tutaj wolny pok�j dla ciebie.|- Nie, dzi�ki, Evy. 0:07:34:Zamierzam znale�� jaki� dom do wynaj�cia.|Mam troch� swoich rzeczy. 0:07:39:Musz� mie� miejsce, aby zamyka� si� samemu|i nocami gra� na pianinie. 0:07:42:Mam przyjaci�k� w Towarzystwie Ochrony Zabytk�w 0:07:47:Maj� kilka starych dom�w. Jestem|pewna, �e zechc� ci jaki� wynaj��. 0:07:49:- Zobaczysz, �e znajd� co� dla ciebie.|- Dobrze. 0:08:13:- Pan Russell ?|- Tak. 0:08:15:Witam, jestem Claire Norman,|niech pan wsiada, podwioz� pana. 0:08:19:�wietnie. 0:08:59:- Kiedy ostatnio kto� tu mieszka�?|- Zobaczmy... 0:09:02:Mniej wi�cej 12 lat temu.|Przez ostatnie 12 lat nale�a�... 0:09:05:Do Towarzystwa Ochrony Zabytk�w. 0:09:11:Prosz�. 0:09:22:By�a propozycja, by przekszta�ci� ten dom w muzeum. 0:09:28:Ale czy ja wiem, uwa�am,| �e dom jest po to by w nim mieszka�. 0:09:32:Dlaczego dot�d nikt tu nie zamieszka�? 0:09:35:Nie wiem. Jestem|w Towarzystwie dopiero od roku, 0:09:38:Ale odnosz� wra�enie �e nie starano si�|wystarczaj�co mocno, by kto� tu zamieszka�. 0:09:42:Oczywi�cie, ten dom potrzebuje du�o pracy. 0:09:44:Tak. 0:09:46:Jest tu troch� mebli,|tutaj s� z�o�one. 0:09:50:M�g�by pan sobie co� z tego wybra�.|Mo�e co� ci si� spodoba. 0:09:57:Kuchnia jest tutaj. 0:09:58:Co robicie, by utrzyma�|dom tej wielko�ci? 0:10:01:Mamy cz�owieka,|kt�ry dogl�da wszystkich takich miejsc. 0:10:04:Pan Tuttle . 0:10:07:I... 0:10:11:...to jest salon muzyczny. 0:10:14:Tak naprawd�, tym si� kierowa�am|wybieraj�c dom dla pana. 0:10:18:Pianino pozosta�o tutaj|pod opiek� Towarzystwa. 0:10:21:To naprawd� du�y k�opot|wynie�� je st�d. 0:10:23:Musi by� w bardzo z�ym stanie. 0:10:29:Od kiedy mog� si� wprowadzi�? 0:11:37:Przepraszam, �e przeszkadzam| w komponowaniu. 0:11:39:W porz�dku, Panie Tuttle.|To ju� zosta�o skomponowane. 0:11:43:Przed domem stoi dostawca|wody. M�wi, �e pan go wzywa�. 0:11:47:Och, OK. 0:12:11:Uda�o ci si� ju�|co� skomponowa�? 0:12:13:Nadal pracuj� nad drug�|cz�ci�. Nadal tan sam problem. 0:12:16:Dobrze, by� mo�e spotkania pomog�,|mo�e wpadniesz na jaki� pomys�. 0:12:39:Jak rozumiem... 0:12:42:Jest tutaj... 0:12:45:Wi�cej ni� 23 student�w... 0:12:50:A teraz na powa�nie,|te zaj�cia s� na zaawansowanym poziomie. 0:12:54:Teraz, wszyscy wiemy,|�e nie pada na zewn�trz. 0:12:58:Chyba, �e kto� pod�o�y�by ogie� w innej cz�ci|budynku, o kt�rym nic by�my nie wiedzieli... 0:13:03:To straszne, �e sporo z was|nie ma nic lepszego do roboty. 0:13:07:Jakkolwiek... 0:13:09:B�dziemy wiedzie� wi�cej|po drugim wyk�adzie. 0:13:15:Jestem pewien, �e wielu z was... 0:13:17:Na pewno rozpoznaje to. 0:13:51:Brzmi to troch� lepiej w wykonaniu|orkiestry, ni� zagrane na pianinie. 0:13:55:Nie, to pan sprawi�, �e to brzmia�o dobrze.|Wyst�p w klasie by� �wietny. 0:13:57:Sekretem John'a jest to,|�e gra on naturalnie. 0:13:59:Nie id� za daleko.|Wybaczcie na chwil�. 0:14:02:- Je�li nie b�dziesz m�g� znale�� drogi powrotnej --|- wy�lesz za mn� grup� poszukiwawcz�. 0:14:14:Cze��. Chcia�bym, by�|pozna� moj� matk�. 0:14:17:- Mi�o mi pani� pozna� pani Norman|- Witam. 0:14:19:To jest John Russell.|Pami�tasz dom Chessman'�w? 0:14:24:Tak, tak. Bardzo mi|mi�o pana pozna� panie Russell. 0:14:28:- Jak si� panu podoba mieszkanie?|- �wietnie. 0:14:31:- Jest bardzo du�e.|- Tak. 0:14:34:Panie i panowie,|moge prosi� o chwil� uwagi. 0:14:39:Chcia�bym przedstawi� Senatora Joseph'a Carmichael'a|oraz jego syna kongresmena Jim'a Carmichael'a. 0:14:42:M�j Bo�e.|Pewnie b�dzie znowu przemawia�. 0:14:45:Jak ju� pewnie wiesz on jest do�ywotnim|Republikaninem krytykuj�cym Demokrat�w. 0:14:51:Wiecie jak ja nienawidz� przem�wie�. 0:14:55:Ale czasami,|s� specjalne okazje... 0:14:58:Jak zbieranie pieni�dzy na|nasz� wspania�� orkiestr� symfoniczn� -- 0:15:01:Czy nie byli fantastyczni dzisiejszego wieczoru? 0:15:06:Oby tak dalej. 0:15:08:- W�a�nie mia�em zamiar czego� si� napi�.|- Mog� si� do ciebie przy��czy�? 0:15:12:Zaraz wr�c� mamo. 0:15:16:Dzi�kuje. 0:15:19:Dzi�kuje. Faktycznie|on ostatnio sta� si� najwi�kszym dobroczy�c�... 0:15:23:Dla Towarzystwa Ochrony Zabytk�w. 0:15:26:Faktycznie, jest|najwi�kszym filantropem. 0:15:30:- Wi�c, ju� si� zadomowi�e�?|- Och, tak. 0:15:32:Jest kilka rzeczy, kt�re Towarzystwo|zabra�o z twojego domu. 0:15:36:Je�li b�de mog�a|spr�buj� je odzyska�. 0:15:39:Bardzo si� ciesz�, �e wybra�e� w�a�nie ten dom. 0:18:41:Panie Tuttle? 0:18:47:Tak, panie Russell? 0:18:50:Przestraszy� mnie pan. 0:18:52:Jest tu jeszcze kto� opr�cz pana?|Pani Rissean sprz�ta dzisiaj? 0:18:56:Nie, prosz� pana, tylko ja. 0:18:58:Dzi�kuj�. 0:20:39:Pi�kna muzyka. 0:20:42:- O, dzie� dobry.|- Witaj. 0:20:44:- To brzmi jak ko�ysanka.|- Tak, to jest co� w tym rodzaju. 0:20:49:Wi�c, mam tutaj to, co obieca�am. 0:20:52:To kilka obraz�w,|kt�re mo�esz sobie gdzie� powiesi�. 0:20:57:I to... 0:20:59:Jest stara fotografia,|uj�cie z przodu domu. 0:21:02: - Czy nie jest nadzwyczajna?|- Pi�kna. 0:21:07:Chcia�am wcze�niej zadzwoni�, ale na informacji|nie maj� jeszcze twojego numeru. 0:21:12:Co za pi�kny egzemplarz.|To bardzo cenna komoda. 0:21:17:Nawet nie wiedzia�em. 0:21:22:Um, to nale�a�o do Kathy,|mojej c�rki. 0:21:33:Dobrze, lepiej b�dzie jak ju� sobie p�jd�. 0:21:36:Mam nadziej�, �e spodoba�y ci si� obrazy. 0:21:38:Dzi�kuj�. 0:21:42:Je�dzisz konno? 0:21:44:Tak. A ty? 0:22:33:Co si� sta�o? 0:22:36:Tylko my�la�em|o mojej c�rce, Kathy-- 0:22:41:Ona bardzo kocha�a konie. 0:23:24:Pewnie powietrze gdzie� uchodzi. 0:23:27:To by�o zbyt g�o�ne, zbyt rytmiczne. 0:23:32:Wi�c wreszcie si� zacz�o. 0:23:36:Dlaczego to zdarzy�o si� |dwa dni z rz�du... 0:23:40:Dok�adnie o 6:00? 0:23:43:Dlaczego trwa p� minuty|a potem przestaje? To nie ma sensu. 0:23:48:Piec jest sprawny, czy co� jeszcze|Panie Russell . 0:23:51:To si� czasami zdarza. 0:23:53:To stary dom. 0:23:56:Czasami ma swoje nawyki. 0:24:20:Dobrze, bardzo dobrze. 0:24:22:Ale nadal nie jeste�my dobrze zgrani. 0:24:26:I, z�otko, ty troch� op�niasz.|Troszeczk� za wolno na ostatnich czterech taktach. 0:24:30:Jak to poprawisz, to b�dzie wspaniale. 0:24:34:- Dobranoc.|- Dobranoc. 0:24:36:Do jutra. 0:27:53:Chcia�bym si� dowiedzie�... 0:27:54:Czy co� podobnego|dzia�o si� wcze�niej w tym domu? 0:27:58:Je�li tak, to jak w�a�ciciele,|radzili sobie z tym? 0:28:03:Odk�d pracuj� w Towarzystwie,|ten dom by� pusty. 0:28:06:John, pracujesz bardzo ci�ko. 0:28:10:Mo�e przechodzisz|jakie� napi�cia emocjonalne. 0:28:12:- Wi�c twierdzisz, �e mam halucynacje?|- Przepraszam bardzo. 0:28:15:Minnie? 0:28:17:Claire, telefon do ciebie--|twoja matka. 0:28:19:- Czy mam jej powiedzie�, �e jeste� zaj�ta?|- Ju� id�. 0:28:22:Przepraszam na chwil�. 0:28:32:Wie pan, �e kto� si� pyta�|kiedy pan si� wprowadzi, Panie Russell. 0:28:36:- Co to ma znaczy�?|- Ten dom nie powinien by� wynajmowany. 0:28:40:Panna Norman w po�piechu wybra�a|dokumenty z biura prawniczego. 0:28:44:To nie sta�o si� drog� s�u�bow�. 0:28:48:Dlaczego kto� m�g�by mie� co� przeciwko temu? 0:28:51:Ten dom nie jest po to, aby kto� w nim mieszka�. 0:28:55:Nikt nie jest w stanie w nim zamieszka�. 0:29:00:Dom nie chce ludzi. 0:29:03:To znaczy, �e takie rzeczy|dzia�y si� tam ju� wcze�niej? 0:35:31:C.S.B.|Stycze� 1909 0:36:44:Pos�uchaj, to dok�adnie to samo.|Identyczne tempo, ta sama tonacja. 0:36:48:Co o tym my�lisz? 0:36:51:Nie mam poj�cia.|To jest zadziwiaj�cy zbieg okoliczno�ci. 0:36:56:Ale ta melodia musia�a by�|niegdy� bardzo popularna... 0:36:59:Inaczej nie znalaz�aby|si� w pozytywce. 0:37:01:Zgadza si�,|ale przysi�gam, �e nigdy wcze�niej jej nie s�ysza�em... 0:37:04:Zrobi�em to nagranie tego dnia,|kiedy do mnie przysz�a�. 0:37:07:Co� w tym musi by�. 0:37:10:Co� musia�o si� tu kiedy� wydarzy�.|N...
EZiu