68199310.pdf

(267 KB) Pobierz
i
Zwiastun
Chrystusowego
Królestwa
PL ISSN 1230–1086
CZASOPISMO wolne od wpływu jakichkolwiek wyzna ´, partii, organizacji i wie-
rze ´ ludzkich, zwia˛zane jest z Bogiem w takim stopniu, w jakim rozumie Jego Sło-
wo. Jest ono wydawane w obronie Prawdy paruzyjnej, udzielanej przez Pana za po-
´rednictwem „onego Sługi”, jako podstawy wszelkiego dalszego rozwoju Prawdy, w
obronie zarza˛dze ´, statutu i testamentu równie˙ danych przez Pana za po´rednictwem
„onego Sługi” i w celu przedstawiania oraz bronienia rozwijaja˛cej si˛ Prawdy epifa-
niczno–bazylejskiej, b˛d ˛cej pokarmem na czasie dla ludu Pana, zgodnie z Jego wola˛.
Miesie˛cznik. W ydawany przez Świecki Ruch Misyjny
„EPIFANIA” w Warszawie.
Redaktor: Bernard Hedman, Chester Springs, Pa. 19425, USA.
Redaktor odpowiedzialny w Polsce: Piotr W oźnicki,
skrytka pocztowa nr 102.00-961 WARSZAWA 42
JEZUS NA ŚWIĘCIE KUCZEK
J A N 7
WYNIKU cudownego nakarmienia pięciu tysięcy
ludzi tłum obwołał naszego Pana wielkim prorokiem i
zamierzał siłą uczynić Go królem (Jan 6:14,15). Pan
wiedział jednak, że nie taki był Boski plan; wprost
przeciwnie, miał wypełnić misję polegającą na znoszeniu
sprzeciwiania się grzeszników, która miała zakończyć się
śmiercią. Wiedział także, iż tylko w ten sposób mogło być
osiągnięte Królestwo, którego był dziedzicem — że
Królestwo Mu obiecane nie było z tego świata ani obecnego
porządku czy układu, lecz nowego wieku. Dlatego nasz Pan
odprawił uczniów łodzią, a sam odszedł w góry, po czym
spotkał ich idąc do nich po wodzie (por. Mat. 14:22-25).
Od tego czasu kolejne sześć miesięcy głoszenia i
nauczania w Galilei bez jakiejkolwiek próby ze strony Jezusa
wykorzystania popularnego zainteresowania Jego cudami, w
dążeniu do obwołania Go królem, pobudziły do krytycznego
myślenia Jego braci, rodzinę, którzy zaczęli tracić zaufanie,
ponieważ ich zainteresowanie przez cały czas wynikało
bardziej z dumy niż wiary.
Gdy nadszedł czas udania się do Jerozolimy dla
uczczenia świętą kuczek zauważyli, że Jezus nie czyni
żadnych szczególnych przygotowań, by w nim uczestniczyć.
Pragnęli, by Jego moc została poddana próbie. Ich postawa
mówiła: albo zrób coś i uczyń -się wielkim w oczach całego
świata, albo porzuć całą tę sprawę i przyznaj, że twe pretensje
do mesjaństwa są oszustwem. Stąd ich pytanie: Dlaczego nie
idziesz na święto?
W
Każda osoba wygłaszająca takie twierdzenia jak ty, nie
powinna czynić tego w tajemnicy, lecz szukać okazji do
największego rozgłosu. Mówisz nam, że masz życie wieczne i
możesz je dać innym, ale najwyraźniej boisz się ryzykować
swoim życiem:„Bo i bracia jego nie wierzyli weń"(Jan 7:2-5)
Odpowiedź naszego Pana wskazała, że ich przypadek jest
całkiem odmienny od Jego — oni mogli pójść na święto w
każdej chwili, lecz Jego dotyczyły pewne ograniczenia. Nie
ściągnęli na siebie takiej gwałtownej niechęci najbardziej
wpływowej i potężnej klasy tego narodu (w.7,8). Pan postąpił
tak z wierności Prawdzie, której przyszedł służyć na tym
świecie. Choć prawdą jest, że Jezus „nie chciał bawić w ziemi
Judzkiej, przeto że Żydowie szukali, aby go zabili" (w.l),
jednak widoczne jest, że nie z jakiejkolwiek obawy przed
śmiercią, lecz dlatego, że zdawał sobie sprawę, iż „jeszcze nie
przyszła godzina jego" (w.30). Dlatego uważał za swój
obowiązek współdziałanie w miarę swoich możliwości w tym,
co wiedział o planie Ojca, a nie ignorowanie tego planu tak,
by dla swego uwolnienia potrzebować cudu, aby Boski plan
nie został pokrzyżowany.
LEKCJE DLA NAS
Są tutaj lekcje dla wszystkich, którzy usiłują postępować
śladami Mistrza:
(1) Jeśli nie natrafiamy na żaden sprzeciw świata, to
dlatego, że nie jesteśmy wierni Słowu Ojca i związanej z nim
wyznaczonej nam misji — nie zajmujemy się
Rok XI, Nr 10
P AŹDZIERNIK , 1993
Nr 68
911581321.030.png 911581321.031.png 911581321.032.png 911581321.033.png 911581321.001.png 911581321.002.png 911581321.003.png 911581321.004.png 911581321.005.png 911581321.006.png 911581321.007.png 911581321.008.png 911581321.009.png 911581321.010.png 911581321.011.png 911581321.012.png 911581321.013.png 911581321.014.png 911581321.015.png
 
74
S ZTANDAR B IBLIJNY
Październik, 1993
sprawami Ojca — ponieważ nasz Mistrz oznajmił, że taka
opozycja będzie nam, Jego naśladowcom, towarzyszyć, jak
towarzyszyła Jemu. Nie jesteśmy ze świata, świat będzie więc
nas nienawidzić, będzie mówić o nas źle i fałszywie oraz
sądzić, że ci, którzy nas prześladują, służą Bogu (Mat. 5:11).
Stanowcze oświadczenie Apostoła brzmi: „Aleć i wszyscy,
którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie,
prześladowani będą" (2 Tym. 3:12). Dotąd trwają
prześladowania. Jeśli w ogóle jesteśmy uwolnieni od takiej
opozycji, jest to pewną wskazówką, że nie żyjemy zgodnie z
naszymi przywilejami w pobożności, nie postępujemy
dostatecznie dokładnie śladami Jezusa, by nie budzić
wrogości przeciwnika i jego zaślepionych sług.
(2) Powinniśmy pamiętać, że szczególnymi przeciw-
nikami naszego Mistrza nie był niewierzący świat, lecz
niewierzący, niewierni obłudnicy świętości i pełnego oddania
dla Boskiego prawa. Tak i w naszym przypadku: naszych
szczególnych przeciwników, oszczerców i prześladowców
należy szukać wewnątrz, a nie poza granicami nominalnego
kościoła chrześcijańskiego.
(3) Oczekując cudownej Boskiej interwencji dla naszego
zachowania (por. Mat. 4:5-7), możemy skorzystać z
przykładu naszego Pana, który nie narażał się niepotrzebnie i
niemądrze w niebezpiecznych sytuacjach. Tak jak nasz Pan,
nie możemy jednak pod żadnym pozorem zapierać się Prawdy
czy też zaniechać obowiązku zachowania życia. Widzimy, że
gdy nadszedł najlepszy i najbardziej właściwy czas, nasz Pan
udał się na święto, przemawiał bez lęku i odważnie. Tak i
nasza rozwaga w zachowywaniu życia itp. nie powinna być
wynikiem strachu i braku zaufania w Boską opatrzność lub
braku odwagi w wypełnianiu naszego obowiązku, lecz
jedynie ostrożnością i rozwagą, która pragnie możliwie
najbliżej współpracować z Boską wolą.
Nasz Pan wiedział o zamiarach faryzeuszy zabicia Go.
Wiedział też, że o wiele bardziej będą się wahać z podjęciem
takiej próby przy okazji tych świąt, gdy Jerozolima będzie
pełna odwiedzających (tysiące z nich byłoby z Galilei, mniej
lub więcej Jego przyjaciół oraz uczniów, którzy także byli
Galilejczykami). Być może wiedział także o pewnych
umowach między władcami, by aresztować Go na początku
święta podczas zamieszania związanego z przybywaniem
pielgrzymów. Tak czy inaczej, działając według swej
najlepszej wiedzy o sytuacji, zwlekał z pójściem do
Jerozolimy dopóki nie ściągnęły tłumy, i wtedy dopiero udał
się spokojnie na święto, unikając nauczania, cudów itp. (Jan
7:10).
„NIGDY TAK NIE MÓWIŁ CZŁOWIEK,
JAKO TEN CZŁOWIEK"
W połowie świątecznego tygodnia Jezus wstąpił do
świątyni i nauczał ludzi. Wcześniej wrogowie poszukiwali
Go, i byli raczej zdziwieni, że nie przybył, jak zwykle to
czynił, ale teraz ujrzeli Go nauczającego jawnie i odważnie.
Lecz powstrzymali się od użycia siły wobec Niego, ponieważ
obawiali się ludu — że zbyt wielu będzie przejawiać choćby
sympatię dla Jego nauk, uznając, że „uczył je jako moc
mający" (Mat. 7: 29) — z przekonaniem, nie tak niepewnie,
jak oni sami. Fakt, że wielu z tłumu odniosło dodatnie
wrażenie, pytając się nawzajem czy mogą oczekiwać ze
strony
Mesjasza, w czasie Jego przyjścia, większych cudów od tych,
jakich Jezus już dokonał, a także fakt, że nauczał publicznie, a
władcy Mu nie przeszkadzali, nasunęły niektórym pytanie
(Jan 7:26): Czy władcy naprawdę uznają, iż On jest
Mesjaszem?
Tak więc władcy dostrzegli, że ich powściągliwość
rzeczywiście pomaga sprawie, której nie cierpieli, i wysłali
sługi, żeby Go aresztowali, lecz ci najwyraźniej uważali, że
nie będą usprawiedliwieni w oczach ludu aresztując Go,
chyba że usłyszą z Jego ust jakieś buntownicze,
anarchistyczne lub bluźniercze słowa; czekali więc i
obserwowali Go. Będąc oczarowani „wdzięcznością onych
słów, które pochodziły z ust jego", wrócili bez Jezusa
mówiąc: „nigdy tak nie mówił człowiek, jako ten człowiek"
(Łuk. 4:22; Jan 7:46).
Wtedy Nikodem (członek Sanhendrynu), w sercu
uznający Jezusa za nauczyciela zesłanego od Boga (choć
wątpiący w Niego jako Mesjasza),' podniósł głos i przemówił
w obronie sług: „Izali zakon nasz sądzi człowieka, jeśliby
pierwej nie słyszał od niego i nie poznałby, co czyni?". Nawet
to odwołanie się do sprawiedliwości spotkało się z
sarkastyczną uwagą: „Izaliś i ty Galilejczyk?" (w.51, 52).
Zebrani rozeszli się, rozgniewani z powodu nieudanej próby
morderstwa.
Tak dalece jak to jest możliwe, powinno być w
przypadku wszystkich naśladowców Pana. Ich słowa winny
być pełne wdzięczności, umiarkowania i wypływać z serc
przepełnionych miłością do Prawdy i wszystkich tych, którzy
ją miłują i jej szukają. Ich słowa nie powinny nigdy
przekraczać granic rozsądku i sprawiedliwości, i zawsze
pozostawać w dokładnej zgodzie z Boskim Słowem. Sposób
bycia, zachowanie jako żywych listów, także winny
harmonizować z tym, tak, by nawet ich wrogowie dziwili się i
wiedzieli o nich, iż byli z Jezusem i uczyli się od Niego.
Pamiętając o morderczych zamysłach Swych wrogów i
wiedząc, że „musiał Chrystus cierpieć, i ... zmartwychwstać"
(Łuk. 24:46), oraz że koniec Jego pielgrzymki był oddalony
zaledwie o sześć miesięcy — nasz Pan powiedział: „Jeszcze
na mały czas jestem z wami; potem odejdę do tego, który mię
posłał" (Jan 7:33). Następnie biorąc pod uwagę ucisk, jaki
miał przyjść na Izrael, wyjaśnił Apostołom (Mat. 24) i
powiedział, że przejdą bardzo wiele zanim On znowu, w
drugim adwencie, przedstawi się im jako Mesjasz; dodał też:
„Szukać mię będziecie, ale nie znajdziecie" (w.34).
Żydzi na swój własny sposób szukali Mesjasza podczas
trwającego dziewiętnaście stuleci ucisku, jakiego doznawali
od tamtego czasu, ponieważ — jak oświadcza Paweł — „inni
zatwardzeni są" (Rzym. 11:7) z wyjątkiem garstki tych,
którzy przyjęli Pana podczas Jego pierwszego adwentu —
„czasie ich nawiedzenia" (Łuk. 19:44). Dlatego nasz Pan
powiedział im później: „nie ujrzycie mię aż przyjdzie czas,
gdy rzeczecie: Błogosławiony, który idzie w imieniu
Pańskim" (Mat. 23:39; Łuk. 13:35). Prorok podaje nam, że
wówczas będą patrzeć na Tego, którego przebodli, i płakać
nad Nim, jako nad jedynym umiłowanym synem, i że wtedy
Pan wyleje na nich ducha łaski i modlitwy (Zach. 12:10), a
ich zaślepienie ustąpi (Rzym. 11:25-32).
911581321.016.png 911581321.017.png 911581321.018.png 911581321.019.png
Październik, 1993
SZTANDAR BIBLIJNY
75
„GDZIE JA IDĘ, WY PRZYJŚĆ NIE MOŻECIE"
Gdy Pan oznajmił, że nie mogą iść za Nim tam, gdzie On
idzie — ludzie zastanawiali się, czy nie miał na myśli tego, co
już pokazał w gotowości głoszenia najniższym klasom Izraela
(celnikom i grzesznikom), a teraz zamierza całkowicie
opuścić Palestynę i udać się do Żydów „rozproszonych wśród
pogan" (Jan 7:35). Lecz On nie myślał ani o tym, ani o
zakładaniu królestwa, do którego oni nie mogli wejść, lecz
chciał powiedzieć, że idzie do nieba i że oni nie mogli tam
pójść. Wynika to z Jego późniejszego oświadczenia: „Wyście
z niskości, a jam z wysokości; wyście z tego świata, a jam zaś
nie jest z tego świata. Przetom wam powiedział, iż pomrzecie
w grzechach waszych" (Jan 8:21-29).
Lecz biedni, niewierzący Żydzi nie są jedynymi, którzy
nie mogą pójść do nieba. Pismo Święte wyraźnie podaje, że
nie poszli tam wierni Abraham, Izaak i Jakub ani żaden ze
świętych proroków (zob. Dz.Ap. 2: 34; Żyd. 11:39,40; Jan
3:13). Co więcej, te same słowa powtórzył nasz Pan swoim
wierzącym naśladowcom: „Jeszcze maluczko jestem z wami:
będziecie mię szukać, ale ja jakom rzekł Żydom: Gdzie ja idę,
wy przyjść nie możecie; tak i wam teraz powiadam" (Jan 13:
33). Jest tak, ponieważ wierzący z przeszłości, jak i wierzący
obecnego wieku nie mogli pójść do naszego Pana, lecz ci,
którzy byli właściwie pouczeni z Jego Słowa żarliwie
wyglądali Jego powrotu, Jego drugiego adwentu, przyjścia w
chwale i w mocy królestwa, ponieważ On obiecał: „przyjdę
zasię i wezmę was do siebie, żebyście gdziem ja jest, i wy
byli" (Jan 14:3).
Wielu straciło z pola widzenia tę obietnicę przedstawioną
w Ewangelii i w jej miejsce przyjęło nadzieję, która nie ma
żadnej podstawy prócz tej, jaką miały błędy cielesnego
Izraela w „tradycjach starszych" — nadzieje, że gdy umrą, nie
będą martwi, lecz bardziej żywi niż kiedykolwiek, nadzieję,
która pozostaje w sprzeczności z rozumem i ze Słowem
Bożym, w którym nie znajduje ani jednego słowa na swe
poparcie. Lecz „ktokolwiek ma tę nadzieję w nim [nadzieję
powtórnego przyjścia Pana, w celu zebrania Swoich klej-
notów, zabrania wiernych do siebie i ustanowienia królestwa]
oczyszcza się, jako i on czysty jest". Nie ma większej zachęty
do wierności od tej prawdziwej nadziei Ewangelii.
Ostatnim dniem święta namiotów był dzień ósmy.
Siedem dni tego święta było poświęconych na składanie ofiar,
a na ołtarzu płonęło siedemdziesiąt cielców (4 Moj. 29:12-
34). Rozumiano, że są to ofiary za cały świat. Dzień ósmy
(w.35-38) był szczególnym żydowskim dniem, najbardziej
radosnym w tym radosnym święcie dziękczynienia. Ten
ostatni dzień owego święta, dzień szczególnej radości, miał
jedną osobliwą cechę — ofiarą wodną. Wybitny historyk
biblijny Edersheim podaje nam następujący bardzo
interesujący opis ostatniego dnia święta namiotów, tego
wielkiego dnia:
„Wyobraźmy sobie siebie w gronie wiernych, którzy w
'ostatnim, wielkim dniu tego święta' wychodzą o świcie
ze swych kuczek, by wziąć udział w uroczystości.
Wszyscy pielgrzymi są w świątecznych strojach. W
prawej ręce każdy niesie gałąź składającą się z gałązki
mirtu, lub wierzby, związanej gałązką palmową (3 Moj.
23:40). W lewej ręce gałąź tzw. rajskiego jabłka, gatunku
cytryny. Tak przystrojony, świąteczny pochód dzielił się
na trzy grupy. Jedna z nich przy dźwiękach muzyki
zaczynała pochód od świątyni. Szła za kapłanem, który
niósł złoty dzban mogący pomieścić trzy log (nieco
więcej niż litr). Dochodzili do źródła Syloe znajdującego
się w dolinie leżącej na południe od świątyni. Z tego
źródła kapłan napełniał złoty dzban wodą i przynosił z
powrotem na dziedziniec świątyni wśród okrzyków tłumu
oraz przy dźwiękach cymbałów i trąb. Radość była tak
wielka, że rabini mieli zwyczaj mówić, iż ten, kto nigdy
nie uczestniczył w tej ceremonii, i innych podobnych
ceremoniach, którą cechowało się to święto, nie wie co
znaczy radość. Czas powrotu był tak ustalony, że
przybywano akurat wtedy, gdy na wielkim ołtarzu
całopalenia kładziono części ofiary na zakończenie
zwykłej ofiary porannej. Na ołtarz wylewano wodę ze
złotego dzbana. Zaraz potem, przy akompaniamencie
fletu intonowano wielki 'Hallel', składający się z Psalmów
113-118, jako modlitwę lub częściej jako dialog. Przy
końcu tej świątecznej posługi porannej następowała
przerwa w ceremonii, w czasie której kapłani
przygotowywali się do złożenia specjalnych ofiar tego
dnia. W tym momencie podniósł się, tak głośny, że
słyszany w całej świątyni, głos Jezusa. Jezus nie
przeszkodził w obrzędach, ponieważ kapłani na chwilę je
przerwali; On je wyjaśnił i wypełnił".
To właśnie w tym dniu, i prawdopodobnie w związku z
wylewaniem wody, biorąc ją jako temat, nasz Pan przemówił
i powiedział: „Jeśli kto pragnie, niech do mnie przyjdzie a
pije" (Jan 7:37). Wtedy przedstawił siebie jako dawcę wody
życia, tak jak to uczynił w bardziej prywatnej rozmowie z
Samarytanką (Jan 4: 5-26). Dla wszystkich, którzy Go
przyjmują, jest On źródłem życia, źródłem prawdy, źródłem
odnowy. W każdym ludzkim sercu są pragnienia, a wszyscy,
którzy próbowali je zaspokoić z ziemskich źródeł sławy,
przyjemności czy bogactw, stwierdzili, iż nie dają one
zadowolenia, zaś ci, którzy otrzymali wodę życia — prawdę,
łaskę Bożą w Chrystusie — otrzymali tę jedyną cząstkę
niosącą zadowolenie. Panie, zawsze udzielaj nam tej wody.
BS '92,73.
„WIELKI DZIEŃ" ŚWIĘTA
Opisując święto kuczek jako całość, Geikie (znany historyk
biblijny) mówi:
„Cały tydzień był bardzo ożywiony, na wielkim ołtarzu
paliły się w całości ofiary całopalenia z wołów, jagniąt i
baranków, oprócz uroczystych ofiar porannych i
wieczornych, ofiar sabatu i niezliczonych prywatnych
dobrowolnych ofiar wszelkiego rodzaju. Każde nadające
się do tego miejsce w Jerozolimie oraz w dolinach i na
zboczach wokół niej było pokryte szałasami, czyli
namiotami z plecionych prętów, przybranych gałęziami
drzew, palmowymi liśćmi i różnego rodzaju ozdobną
zielenią".
911581321.020.png 911581321.021.png 911581321.022.png
 
S ZTANDAR B IBLIJNY
76
Październik, 1993
GDY BÓG BYŁ SAM
„Od wieku aż na wieki tyś jest Bogiem" (Ps. 90:2)
„Ja Pan, toć jest imię moje, a chwały mojej nie dam innemu" (Iz. 42:8)
„My mamy jednego Boga Ojca, z którego wszystko" (1 Kor. 8:6)
„Słuchajże Izraelu: Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest" (5 Moj. 6:4)
E i inne wersety Pisma Św. mówią o osobowym Bogu,
Ojcu i dawcy życia wszystkich, owym Wielkim
Jedynym, który mieszka w wieczności. Święty Paweł
oznajmia, że dla pogan „jest wiele bogów i wiele panów, ale
my mamy jednego Boga Ojca" (1 Kor. 8: 5,6) i jednego
wyznaczonego przez Niego pośrednika w stosunkach z
ludzkością — „jednego Pana Jezusa Chrystusa" — „aby
wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem ku
chwale Boga Ojca" (Filip. 2:11). Pismo Święte mówi nam o
„początku stworzenia Bożego". A zatem przed tym
początkiem stworzenia był czas, kiedy Bóg Jehowa był sam
— „Ten, który mieszka w wieczności". Nawet nie było z Nim
wielkiego Michała, wielkiego Mesjasza, którego Bóg tak wy-
soce wywyższył i którego, jak oświadcza, nadal będzie
zaszczycał przez całą wspaniałą wieczność. Nie było Go z
Ojcem przed początkiem stworzenia, ponieważ On sam był
„początkiem stworzenia Bożego", „pierworodnym wszystkich
rzeczy stworzonych" (Obj. 3:14; Kol. 1:15). Był pierwszym
przejawem i wyrazem Boskich przymiotów (Jan 1:18).
Ten potężny Bóg, Jehowa, zupełny sam w sobie, jest nasz
— ten sam wczoraj, dziś i na wieki. On się nie zmienia.
Każdy przymiot Boskiego charakteru był miliony lat temu ten
sam co teraz, lecz charakter ten nie był objawiony. Każdy etap
stwarzania zmierzał do coraz pełniejszego objawienia
Boskiego charakteru, a każdy kolejny krok i postęp w
tworzeniu sprowadzał nowe stworzenia zdolne zrozumieć
Tego Wiecznego. Sądzimy, że przypuszczenie, iż twórcza
moc Jehowy będzie wykonywana nadal przez całą przyszłość
nie będzie nierozsądne.
Zdjęcia kosmosu odkrywają miliardy słońc, wokół
których krążą układy planet, takie jak wokół naszego słońca
(którego jedną z planet jest Ziemia). Uważamy, że nie jest
nierozsądnym przypuszczenie wysnute na podstawie Biblii, iż
wielkie dzieło porządkowania setek miliardów planet będzie
się rozwijało przez wieczność i że dzieło Boskiej łaski,
rozpoczęte na Ziemi, będzie kontynuowane w całym
wszechświecie na miliardach układów planetarnych, zbyt
odległych od nas, by można było je teraz dostrzec.
BÓG BĘDZIE KONTYNUOWAŁ
TWÓRCZE DZIELO
Według niektórych (na przykład deistów) dla Boga
byłoby całkowicie zbyteczne zajmowanie się jeszcze swymi
stworzeniami, ponieważ (jak utrzymują) po uczynieniu ich
doskonałymi i poddaniu działaniu doskonałych praw natury
nie potrzebują, a więc i nie zwracają, Jego uwagi. Według
nich, odciął się On od swych dzieł nie tylko jako od czegoś
odrębnego od Niego, lecz także od czegoś, z czym na zawsze
skończył, i co wobec tego nie wymaga Jego troski, i czego On
nie potrzebuje. Jest jak zegarmistrz, który po wykonaniu w
sposób mistrzowski dobrego zegarka z dobrych materiałów,
nakręcając go przy sprzedaży mówi: Żegnaj na zawsze. Taki
jest ich pogląd o Bogu, który jest nie
T
tylko czymś całkowicie odrębnym, lecz także całkowicie
oderwanym od świata, w pełnym tego słowa znaczeniu. Gdy
rozważamy ów pogląd o Bogu, stwierdzamy, że jest całkiem
prawidłowy aż do momentu, w którym stworzenie uznane jest
za doskonałe i jako takie nie interesujące Boga. Od tego
miejsca dostrzegamy jego braki. Tak więc nasz pierwszy
zarzut wobec tego poglądu brzmi: Uczy, że ziemia jest
doskonała, podczas gdy Biblia, rozum i fakty mówią
przeciwnie. Ziemia jest częścią stworzenia i choć Biblia
powiada, że pewnego dnia będzie doskonała — gdy cała
ziemia stanie się rajem (Ezech. 36:30,34-36; Iz. 35:1,2; 65:21-
25) — to wyraźnie oznajmia, że zarówno ziemia, jak i istoty
ożywione są niedoskonałe (1 Moj. 3:17-19; Rzym. 8:19-22).
Chwila zastanowienia wykaże, iż fakty zgadzają się z
tymi tekstami. Olbrzymie jałowe tereny ziemi, takie jak
pustynie Sahary, Gobi, Arabii, Ameryki itp., są oczywiście
dalekie od doskonałości. Ogromne obszary lodów Arktyki i
Antarktydy pokazują nam bardzo niedoskonałą część ziemi.
Niezmierzone bagna i moczary tropików oraz niektórych
rejonów strefy umiarkowanej, myślącemu umysłowi nie
wydają się doskonałe. Powszechność warunków tworzących
choroby na znacznej połaci ziemi, bezpośrednio związanych
ze środowiskiem danego obszaru, jego klimat i atmosfera —
nie zgadzają się z myślą o doskonałości natury.
Także gdy spojrzymy na liczne dowody fizycznej,
umysłowej, moralnej i religijnej niedoskonałości rodziny
ludzkiej oraz na dowody niedoskonałości w świecie zwierząt,
ptactwa, owadów, gadów i ryb — musimy przyznać, że
ziemia jest pod tymi względami daleka od doskonałości.
Trzęsienia ziemi, wulkany, susze, głody, kataklizmy, zarazy,
plagi, choroby, epidemie, tornada i fale pływowe, to kolejne
oskarżenia doktryny doskonałości natury. Zakwestionowanie
tej doktryny usprawiedliwia także potworność niektórych
przypadków narodzin, walka o przetrwanie oraz zasada siły
— powszechne w całej przyrodzie. O ile wiemy przez
analogię, planety naszego układu słonecznego oraz planety
wszystkich innych układów słonecznych są, podobnie jak
nasza, dalekie od doskonałości (z wyjątkiem mieszkania Boga
i aniołów).
Czy ktoś może uczynić zarzut, iż takie rozumowanie
oznacza, że dzieło Stwórcy jest niedoskonałe? Na to
odpowiadamy: tak i nie. Ta część Jego twórczego dzieła,
która jest zakończona, niewątpliwie jest bez skazy (5 Moj.
32:4). Lecz jak dalece sięga nasza wiedza, jest tylko jedna
gwiazda we wszechświecie, na której Boskie dzieło zostało
zakończone — gwiazda, na której mieszkają Bóg i aniołowie,
i na której Bóg wzbudził zmartwychwstałych wiernych
świętych. Nierozsądne byłoby żądanie, abyśmy wierzyli w
doskonałość nie dokończonego Boskiego dzieła, tak jak
nierozsądne byłoby od nas żądanie, abyśmy wierzyli w
doskonałość nie dokończonego przez zegarmistrza zegarka,
nie skończonego pojazdu producenta samochodów czy nie
dokończonego dynama elektryka.
911581321.023.png 911581321.024.png 911581321.025.png
 
S ZTANDAR B IBLIJNY
77
Październik, 1993
Żaden nie dokończony wynalazek ani stworzenie nie
może być doskonałe. Wymienione wyżej niedoskonałości na
ziemi i niewątpliwie także na innych planetach, są wynikiem
nie zakończonego w ich przypadku Boskiego procesu
stwarzania. Gdy takie procesy dobiegną końca, wtedy one,
oraz Ziemia, będą doskonałe (jak uczy o tym Pismo Święte).
W Biblii znajdują się też wzmianki, że Jezus i święci będą
mieć jako swą wieczną pracę do wykonania doprowadzanie
do doskonałości jednej planety po drugiej w celu ich zamiesz-
kania (Rzym. 8:17; Iz. 9:7). Jest to całkiem odmienna
perspektywa tego, jak wierni spędzać będą wieczność, od tej,
przekazanej nam w nieformalnej teologii — „próżnowania
wokół tronu, zabijania czasu i grania na złotych harfach" !
Patrząc na te rzeczy z powyższego punktu widzenia, od
razu dostrzegamy z jednej strony niezgodność poglądu o
doskonałości natury z faktami i Biblią, a z drugiej strony taką
zgodność chrześcijańskiego zapatrywania na naturę i
stosowność oświadczenia Jezusa: Mój Ojciec pracuje aż dotąd
(Jan 5:17) — to znaczy, że Ojciec pracował przez cały czas,
nawet jeśli chwilowo przerwał swe twórcze dzieło wobec
ziemi i człowieka od chwili stworzenia Ewy aż do teraz (która
to przerwa skończy się po Tysiącleciu).
A zatem deistom i innym mówimy: Przyjaciele! Boskie
dzieło twórcze wobec człowieka i wszechświata nie jest
jeszcze skończone: Bóg nie mógł więc się wycofać z pracy
jedynie częściowo zrealizowanej. Jego doskonałość dowodzi,
że musi kontynuować Swe dzieło dopóki nie będzie
kompletne. Jeśli tak jest, całe wyobrażenie deistów (i innych)
o obecnym stosunku Boga do wszechświata, człowieka i
natury musi być błędne.
Powinniśmy nie zgodzić się z takim niewłaściwym
poglądem, który Bogu nie przyznaje żadnej opatrznościowej
opieki nad swoimi stworzeniami. Sam fakt nie dokończonego
wszechświata oznacza opatrznościowe zachowanie jego
wymagających uzupełnienia elementów, by dotychczasowe
postępy procesu twórczego nie zostały stracone, lecz były
zachowane jako podstawa pod następne etapy stwarzania.
Boskie metody wobec innych światów i ich mieszkańców
z pewnością objawią wszechstronność Boskiej mądrości.
Rozumiemy na przykład, iż Biblia wskazuje, że chociaż
dozwolenie zła na ziemi było mądre, niekoniecznie mądre i
korzystne byłoby dozwolenie na podobne panowanie grzechu
i śmierci na jakimkolwiek innym z miliardów światów. Czyż
nie widzimy wyraźnego powodu dozwolenia zła na ziemi —
dozwolenia na panowanie grzechu i śmierci, które przez sześć
tysięcy lat na pozór przynosi Stwórcy wstyd, degraduje
ludzkość, zadziwia aniołów i czyni nasz rodzaj wzdy-
chającym stworzeniem? Właściwego spojrzenia na ten temat
wraz z pewnym uświadomieniem sobie wielkości Boga
zaczynamy nabierać dopiero wtedy, gdy dochodzimy do
zrozumienia, że królestwo Mesjasza na pewno wyprowadzi
porządek z tego zamieszania.
BOSKIE CELE OBJAWIAJĄ JEGO PRZYMIOTY
Ilustrację Boskiej mądrości, sprawiedliwości, miłości i
mocy możemy dostrzec z punktu widzenia zakończonych
celów Boga wobec ludzkości, i tylko z tego punktu widzenia.
Najważniejszą lekcją jest sprawiedliwość, wskazująca, że
grzech niesie cierpienie i ostatecznie
śmierć, podczas gdy prawość niesie przeciwne temu nagrody
owocnego rozwoju i życia. Druga lekcja dotyczy Boskiego
współczucia — miłości. Lekcja ta przejawiła się w zesłaniu
Odkupiciela i późniejszej nagrodzie wyniesienia Go do
chwały oraz gromadzenia członków „wybranego" Kościoła,
by byli Jego towarzyszami w chwale i błogosławieniu
odkupionej ludzkości.
Panowanie chwały, panowanie Mesjasza, jakie wkrótce
zostanie przedstawione, podniesie biedną ludzkość z grzechu,
smutku, degradacji i śmierci, i każdemu udzieli pełnej
sposobności powrotu do ludzkiej doskonałości i Boskiej łaski
oraz wiecznego życia. W tym dziele restytucji człowieka,
które obejmować będzie obudzenie ludzkości ze snu śmierci,
jedną cenną lekcją będzie wielkość Boskiej mocy użytej przez
Mesjasza, Jedynego podobnego do Boga, księcia życia, „księ-
cia chwały" i odkupiciela odradzającego Adama i cały rodzaj
ludzkiego potomstwa Adamowego, z którego wszyscy
uczestniczą w jego wyroku śmierci.
Ostatecznie, z punktu widzenia zakończonych wielkich
celów Jehowy i postępowania z człowiekiem, widoczna
będzie uprzednia wiedza i mądrość Boga, który na początku
znał koniec i który przewidział, w jaki sposób nawet
dozwolenie na panowanie grzechu i śmierci może być
ostatecznie wykorzystane ku Jego chwale oraz dla
błogosławieństwa i nauki Jego stworzeń zarówno na ludzkim,
jak i anielskim poziomie. Wtedy wszyscy ujrzą chwalebny
charakter Stwórcy oraz konieczność wymagania przez Niego
absolutnej sprawiedliwości i doskonałości. Wynik z
pewnością będzie taki, jak podaje Biblia: wszyscy nauczą się
sprawiedliwości i nienawiści do niesprawiedliwości, a każde
stworzenie w niebie, na ziemi i pod ziemią przez wieki będzie
chwalić zarówno Jehowę, który siedzi na tronie, jak i Baranka
(Obj. 5:13,14).
Gdyby wolno nam było wyciągnąć wnioski z pewnych
biblijnych sugestii, dotyczących przyszłości — Boskich
zamiarów w odniesieniu do miliardów światów wokół nas,
nasze przypuszczenia mogłyby wyglądać następująco: Ci
pouczeni i użyci przez Jehowę w związku z początkiem
rozwoju Boskiego planu na ziemi zostaną w ten sposób
przysposobieni i przygotowani, by być Boskimi
przedstawicielami wobec innych światów. Wielki odkupiciel i
Jego „wybrani" towarzysze po zajęciu się ludzkością w celu
podniesienia jej z warunków grzechu i śmierci, z pewnością
będą nadawać się do dalszej służby w innych światach, by
„opowiadać cnoty tego, który ich powołał z ciemności ku
dziwnej swojej światłości". Takiego urzędu dla nich należy
się słusznie spodziewać zwłaszcza wtedy, gdy będziemy
pamiętać, że jako dziedzice Boga (Żyd. 1:1—3; Rzym.
8:16,17) posiądą w dziedzictwo wszechświat i że ich
królestwo będzie się stale powiększać (Iz. 9:7).
A co powiemy o tych ludziach, którzy staną się istotami
duchowymi — udoskonalonych Starożytnych i Młodocianych
Godnych oraz Wielkiej Kompanii? Czy oni wszyscy nie będą
dobrze przygotowani, nie tylko do okazania posiadanej
sprawiedliwości, lecz do opowiadania w innych światach,
innym rodzajom, historii o upadku i wynikających z niego
grzechu i śmierci, a także o odkupieniu przez Boską miłość, o
wspaniałej restytucji i wyciągniętych lekcjach?
Zalety Boskiego charakteru, jakie właśnie rozważyliśmy
— mądrość, sprawiedliwość, miłość i moc — na-
911581321.026.png 911581321.027.png 911581321.028.png 911581321.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin