Bajki.doc

(235 KB) Pobierz
Jasność

BAJKI – skrypty

Jakob Robert Schneider / Brigitte Gross, Ach jak dobrze, że to wiem. Baśnie i inne opowieści w terapii systemowo-fenomenologicznej.
© by Jakob Robert Schneider 2000

Książka dopiero w tłumaczeniu – ukaże się w II poł. 2007

 

W cztery oczy

Ja i mój mąż Jakob byliśmy w 1980 na kursie u Berta Hellingera i zachwyciliśmy się jego pracą. Wtedy Bert nie pracował jeszcze z ustawieniami, lecz przede wszystkim z analizą transakcyjną, względnie skryptami i terapią pierwotną. Na nas zadziałało wtedy raczej tło, jego postawa poza oczywistymi interwencjami. Wtedy Jakob pracował z młodzieżą, a ja w poradnictwie szkolnym. Po pierwszym kursie było dla nas jasne, że ten rodzaj pracy rzeczywiście wyzwala. Oto ktoś patrzy na głębszy sens problemów i cierpienia i próbuje znaleźć z klientem rozwiązanie wystrzegając się wartościowania. Bez chęci posiadania racji, bez mędrkowania, bez problematyzowania. Potem doszła jeszcze praca z ustawieniami. Wtedy nazywało się to analizą skryptów zorientowaną systemowo. Bardzo nam ten rodzaj pracy odpowiadał i najchętniej przejęlibyśmy do naszego poradnictwa. Wtedy nie mieliśmy możliwości pracy w grupach i stąd ustawienia przy pomocy figurek powstały prawie przypadkowo. A było tak: Jakob przyszedł, to musiało być w roku 1983 albo 1984, do domu z poradni małżeńskiej i opowiadał mi o pewnym przypadku. Na ziemi leżały rozrzucone figurki playmobil naszego syna. Jakob wziął te figurki i zaczął ustawiać tę rodzinę, przesuwać figurki, i snuć rozważania. Kiedy się temu przyjrzał, powiedział: a właściwie, skoro tutaj to robię, mógłbym przecież to tak samo wypróbować w poradni. Potem wziął figurki, którymi nasz syn już się nie bawił, i wykorzystał w poradni.

Ja też myślałam, że figurki mogłyby być wielką pomocą w poradnictwie szkolnym. Jednak miałam wątpliwości, jak zareagują rodzice i uczniowie, ponieważ w poradnictwie szkolnym nie wolno uprawiać terapii.

Figurki nosiłam przy sobie trzy lata, ale ich nie używałam. Potem, pewnego dnia, przyszła matka ze swoim synem wagarowiczem. Podczas rozmowy z nią miałam wrażenie, że brakuje mi czegoś ważnego, żeby zrozumieć problem. Poprosiłam matkę, żeby ustawiła rodzinę za pomocą figurek. Opisałam ten przykład dokładnie w książce „Dziecko w potrzebie i dziecko w miłości":

Przyszła do mnie po poradę matka, ponieważ jej syn często wagarował. Najpierw powiedziała: „Właściwie nie umiemy sobie tego w ogóle wyjaśnić. Przypuszczalnie syn wagaruje, ponieważ często tak się kłóci z bratem, że zamykają przed sobie przed nosem drzwi od swoich pokojów. Prawdopodobnie wagaruje, żeby mieć przedpołudniem trochę spokoju, gdy nie ma brata". Wypytywałam ją trochę, czy coś się wydarzyło między rodzeństwem lub czy coś poza tym stało się w rodzinie. Ale kobieta na wszystko miała zawsze tylko „nie". „U nas jest wszystko w porządku. Małżeństwo jest dobre, traktujemy dzieci równo, nic tam nie było". Ale zauważyłam w rozmowie, że brakuje mi jakiejś istotnej informacji. Kobieta mnie nie okłamuje, ale nie może czegoś powiedzieć, mimo że to coś wisi w powietrzu. I wtedy właściwie bez zastanowienia powiedziałam: „Muszę mieć obraz tego, co pani syn naprawdę robi, czy mogłaby pani ustawić siebie, swojego męża, starszego syna i swojego młodszego syna". Na co ona powiedziała „dlaczego nie, co mam robić?" Wtedy wzięłam laleczki playmobila i powiedziałam, „to jest pani mąż, to jest pani, to są synowie, proszę ustawić je wzajemnie do siebie". I to było bardzo pouczające, ponieważ kobieta ustawiła starszego syna bardzo blisko siebie, właściwie na miejscu, które należało się jej mężowi. Jej mąż stał naprzeciw, a obok niego stał młodszy syn i obaj patrzyli na zewnątrz. Na podstawie tego obrazu powiedziałam tylko: „Droga pani, gdy się temu przyglądam, między panią i mężem, działa napięcie, a dzieci są wciągane w wasze sprawy. Zabiorę dzieci z tego miejsca, żeby mogły być po prostu dziećmi". I chciałam obu synów ustawić obok rodziców. Gdy ustawiałam figurki obok siebie, ona powiedziała: „nie, oni nie mogą stać obok siebie!" i rozstawiła ich tak, że było wolne miejsce między nimi. Mówię: „Czy kogoś brakuje wśród dzieci? Czy było jeszcze inne dziecko?" W tym momencie zmieniła się twarz tej kobiety, strasznie posmutniała, a ja powiedziałam: „Jeśli pani chce, to może mi powiedzieć, ale jesteśmy tu w poradni szkolnej. Jeśli pani nie chce powiedzieć, to zostawmy to. Ale myślę, że to jest powód, dlaczego synowie się kłócą". I wtedy ona powiada: „tak, ma pani rację, między mną i mężem jest napięcie. Trzy lata temu wyprowadziłam się z dziećmi a potem wróciłam" - chociaż poprzednio mówiła, że małżeństwo jest dobre. A ona sama ciągnęła dalej: „dlaczego to zapomniałam?" - I wtedy powiedziała nagle: „tak, jest jeszcze jedno dziecko. Byłam w siódmym miesiącu ciąży i dostałam infekcji, musiałam iść do szpitala, a mój mąż musiał zdecydować: moje życie albo życie dziecka. On się zdecydował przeciwko naszej córeczce". Spojrzałam na nią i powiedziałam: „Jeśli pani pozwoli, powiem pani po prostu coś: to jest ból, który siedzi w pani jeszcze bardzo głęboko. A pani jest zła na swojego męża". „Tak", odpowiedziała „nie wolno mu było tego zrobić". Przeszłam wtedy na wizualizację i pomogłam jej wewnętrznie zobaczyć, jak raz jeszcze trzyma w ramionach swoje dziecko, żegna się, i dziękuje dziecku za to, że żyje. Kobieta robiła wrażenie uwolnionej.
I tak po raz pierwszy ustawiałam za pomocą figurek playmobila. Nie mówiliśmy w ogóle o jej synu. Poszła sobie, a potem wkrótce do mnie zadzwoniła, ponieważ jej mąż chciał się też umówić na rozmowę. Oni po raz pierwszy rozmawiali ze sobą o tej sytuacji. Matka w sobotę wieczorem nakrywając stół dodatkowo postawiła talerz dla córki. Synowie jak to zobaczyli pytali, czy babcia znów ma przyjechać, i wtedy ona opowiedziała im o ich siostrze. Od tego momentu bracia już się nie kłócili.
Mąż przyszedł na rozmowę, i w trakcie rozmowy jasny stał się powód, dlaczego jego syn wagarował. Ojciec ojca trafił do więzienia, do aresztu śledczego, i popełnił tam samobójstwo. Rodzice nie opowiadali o tym nigdy dzieciom. Zawsze mówili, że dziadek zmarł na serce. Ojciec opowiedział w trakcie spotkania, że jego syn wagarując często siedział w piwnicy na węgiel - pomyślałam sobie, jak w więzieniu - i że ojciec bał się, że chce się zabić. Omówiłam z nim to, jak takie wydarzenia działają i jaki mają wpływ często poprzez pokolenia. Zrozumiał to natychmiast i po naszej rozmowie opowiedział synowi, co rzeczywiście stało się z jego dziadkiem. On sam poszedł po raz pierwszy na grób ojca. Potem badał historię rodziny i odkrył, że jego ojciec, a więc pradziadek chłopca, był przypuszczalnie mordercą. W Monachium był bardzo szanowany, nazwano jego imieniem ulicę, zastrzelił mężczyznę, rzekomo w obronie własnej. Ale był to ponoć jego rywal.

Wilfried De Philipp: Takie przeżycie jest niezwykłym impulsem do tego rodzaju pomocy. Gdy tak złożone procesy dają się uruchomić i doprowadzić do uwolnienia za pomocą skromnych środków.

Sieglinde Schneider: W sumie ta para była u mnie trzy razy!

Wilfried De Philipp: Bert wtedy nie przywiązywał wagi do pracy indywidualnej za pomocą ustawień rodzinnych.

Sieglinde Schneider: Kiedyś przy kawie Bert powiedział, że ustawienia rodzinne możliwe są tylko w grupach. I że inaczej to nie da rady. Miałam szczęście, że wtedy mogłam już odwołać się do pozytywnych doświadczeń w poradnictwie szkolnym. Dla mnie było jasne, że za pomocą tych figurek można uwidocznić wewnętrzne obrazy, które nosi osoba szukająca pomocy, i dzięki temu dać przestrzeń jej duszy. Oczywiście praca w grupie i praca indywidualna mają różną intensywność.

Jednak wtedy najtrudniejszym pytaniem dla nas było, czy wolno łączyć klasyczne poradnictwo szkolne z pracą za pomocą ustawień. Dla mnie było jasne, że prowadzę w szkole tylko poradnictwo a nie terapię. Ale uznałam to za bardzo pomocne, gdy dzięki ustawieniom z pomocą figurek rodzice i ja otrzymywaliśmy obraz trudnej sytuacji dziecka i dzięki przestawieniu i wyobraźni mógł powstać nowy obraz, który był dla dziecka pomocny. Dalsze kroki pozostawały oczywiście zastrzeżone dla samych rodziców.

Z czasem stało się jasne, że za - jak ja oceniam - osiemdziesięcioma procentami problemów szkolnych dzieci tkwią zupełnie inne zakłócenia. Dzięki obrazom z figurkami to inne stawało się bardziej widoczne. Na przykład u wielu dzieci z zaburzeniami koncentracji pytałam tylko: „Dokąd patrzy dziecko?"

Jeśli wtedy matka mówi dla przykładu, że rozstała się z mężem, pytam dalej: „Czy chłopiec ma jeszcze kontakt ze swoim ojcem?" „Nie, dzięki Bogu, bo to by go tylko obciążyło, i odkąd nie ma ojca, jest nam dużo lepiej". Wtedy powiadam: „dziecko potrzebuje ojca". „Nie, w przypadku mojego syna jest lepiej, że nie ma kontaktu, kontakt by przeszkadzał". Wtedy mówię: „Czy pani się zgadza, ustawić siebie, ojca dziecka i swojego syna". A matka wtedy tak ustawia, że syn patrzy w kierunku oddalonego, postawionego na brzegu stołu ojca. Stąd mogę powiedzieć: „proszę spojrzeć, dokąd patrzy pani syn?" A ponieważ ona tak ustawiła i mogła sama jasno to zobaczyć, może to łatwiej przyjąć, że jej syna ciągnie do ojca i że przypuszczalnie dlatego nie mógł się koncentrować, ponieważ wewnętrznie stale był zajęty brakującym ojcem i kontakt z nim dobrze by mu zrobił.


Sieglinde Schneider obchodzi dziś 60 urodziny.

Najserdeczniejsze życzenia od www.hellinger.pl !

Z Sieglinde Schneider rozmawiał Wilfried De Philipp

 

Pani Sieglinde Schneider przyjedzie do Polski i poprowadzi dwudniowy warsztat 19 października 2006. Zapraszamy! Oczywiście będzie jej towarzyszył mąż, Jakob Schneider, który także poprowadzi warsztat dla par.

 

 

Historie rodzinne

Historie rodzinne i uwikłania, które się w nich zdarzają, można podzielić na dwa duże obszary tematyczne: historie mówiące o relacjach międzyludzkich oraz historie opowiadające o wydarzeniach. W historiach relacji międzyludzkich chodzi o wzajemne relacje między mężczyzną a kobietą, rodzicami a dziećmi, rodzeństwem i członkami rodziny. W historiach mówiących o wydarzeniach na pierwszym planie znajdują się zdarzenia losu, które dotykają rodzinę, jak na przykład wczesna śmierć, nieszczęśliwe wypadki, utrata majątku, krzywda, szaleństwo i tym podobne. Wydarzenia oczywiście mają zawsze wpływ na relacje. Ale nie wszystkie wydarzenia są skutkiem określonych relacji, lecz też zdarzeń, które jak gdyby z zewnątrz wdzierają się do rodziny w niedobry sposób.

W poszukiwaniu tego, do czego w rodzinach odnoszą się historie literackie, trzeba raz szukać raczej osób i ich wzajemnych stosunków, a innym razem raczej wydarzeń. Na przykład w Pippi Pończoszance nie pyta się o to, co się jej przydarzyło podczas licznych przygód, lecz o to, kogo brakuje: a mianowicie matki, lub patrzy się na relację, jaką Pippi ma ze swoim ojcem. Musi ona bowiem pomagać ojcu wyjść z tarapatów, choć przecież to ojciec powinien pomagać dziecku. W innych historiach bardzo wyraźnie na pierwszym planie znajduje się jakieś wydarzenie, na przykład gdy bohater w Szczęśliwym Jasiu oddaje wszystko i traci to, co posiada. Albo gdy Max i Moritz zostają przepuszczani przez młyn, zapytamy: jakie dziecko lub jakie dzieci spotkało coś złego.

 

Historie rodzinne a baśnie

W wielu historiach wydarzenia i stosunki rodzinne są ściśle ze sobą powiązane. W Jasiu i Małgosi punktem wyjścia historii jest wielka bieda. Ponieważ ojciec nie przynosi do domu dość jedzenia, matka wysyła dzieci, żeby przynajmniej rodzice przeżyli. Gdy ktoś wymienia tę historię, wtedy można zapytać zarówno o to: „Jakie dzieci musiały wcześnie odejść z domu?", jak też: „W której rodzinie była taka wielka bieda, że dzieci musiały wcześnie odejść z domu?".

Chcielibyśmy przytoczyć przypadki wzięte z kontekstu terapeutycznego, w których widać wyraźnie odpowiedniość między historiami rodzinnymi a baśniami. Trzymaliśmy się przede wszystkim popularnych baśni, które często są wymieniane w odpowiedzi na pytanie o skrypt. Oddają one też spektrum losów, o które chodzi najczęściej w psychoterapii i w poradnictwie: o relacje między mężczyzną a kobietą, rodzicami a dziećmi i skutkami nieszczęścia i winy. Podstawowe okoliczności, które działają w losach, są nieliczne. Historie żywotów, które z tego wynikają i ich literackie odpowiedniki, są niewyczerpane. Mimo zdolnościach naszego ducha odkrywania w wydarzeniach i interpretacjach naszego życia powtarzających się wzorców i struktur, psychoterapia pozostaje metodą odnoszącą się zawsze do jednostki i jej rodziny. Dlatego pomoc, której można udzielić w potrzebie - zarówno psychicznej, jak też duchowej - zawsze będzie niepowtarzalna i nowa. Jednocześnie nieskończona wielość porządkuje się w duszy - jako polu działania czegoś większego i nas ogarniającego - w dającą się przeżyć i poznać pełnię.

 

Gdy mnie pocałujesz

Związek pary żyje dzięki wzajemnemu dawaniu i braniu z miłością. To dawanie i branie odnosi się do bycia mężczyzną i bycia kobietą, a więc przede wszystkim do wymiany seksualnej. Ale rozciąga się ono także na wymianę w rzeczach materialnych i na wspólną troskę o dzieci. A chodzi w tej wymianie i w tym byciu razem o to, żeby wziąć siebie i partnera takim, jaki on jest, z jego określonym losem i z określoną rodziną pochodzenia. Mężczyzna i kobieta patrząc sobie w oczy, patrzą sobie wzajemnie w duszę, świadomi są swych różnic i tego, co wspólne. I czują, że ciągnie ich do siebie wzajemnie i pragną się wspólnie rozwijać.

W wielu rodzinach związek pary został zakłócony. Czasami od samego początku nie płynie miłość, czasami wygasa z biegiem czasu. Często więź jednego lub obu partnerów z rodziną pochodzenia pozostaje tak silna, że lojalność w związku z partnerem zostaje postawiona na dalszym miejscu. Czasami partner bierze tylko, a nie daje, lub daje z obowiązku, ale nie bierze nic od drugiego. Oczywiście powstają zranienia w związku wynikające na przykład z niewierności lub zazdrości. A poza tym często przychodzą zrządzenia losu, które przerastają wolę lub siły pary do wspólnego ich dźwigania, jak wczesna śmierć dziecka lub nieszczęśliwe wypadki i ciężkie choroby, uzależnienia i szaleństwo. Albo jeden lub oboje partnerzy dźwigają - osobistą lub wynikającą z losu - aborcje lub naruszenie obowiązku opieki, spowodowanie ciężkiego wypadku lub wręcz przestępstwo.

Bajki nie zaprzątają sobie głowy terapią. Przedstawiają w baśniowym przebraniu istotne losy ludzi, przede wszystkim w odniesieniu do międzyludzkich relacji. Nie starają się o wyważone widzenia ludzkich spraw. Zajmują jasne stanowisko. Dlatego wskazują wyraźnie na kobiety, którym mężczyzna wyrządził krzywdę jak w Czerwonym kapturku i Królu drozdobrodym, oraz na mężczyzn, którzy nie potrafili dogodzić kobiecie jak w Stoliczku nakryj się i w O rybaku i jego żonie lub którzy u kobiety w łóżku uczą się strachu jak ten, który „wyruszył w świat, żeby strach poznać" lub Żabi król. Właśnie dlatego baśnie tak się nadają, żeby wydobyć na jaw dynamikę panującą w relacjach, nawet jeśli terapia opuszcza baśniowość w poszukiwaniu rozwiązania i przechodzi do uznania rzeczywistości, patrzy na miłość w dziwnych zachowaniach i znajduje wtedy to, co działa.

Fragment książki Jakoba Schneider & Brigitte Gross, Ach jak dobrze, że to wiem

 

Żabi król

Oto historia Żabi król albo Żelazny Henryk.

W dawnych, dawnych czasach, gdy życzenia spełniały się jeszcze, żył król, którego najmłodsza córka była najpiękniejsza ze wszystkich. Gdy się nudziła, wychodziła do lasu, i bawiła się na brzegu chłodnej studni złotą kulą, która była jej najulubieńszą zabawką.
I oto zdarzyło się razu pewnego, że złota kula wymsknęła się królewnie i wpadła do studni. Królewna zaczęła tak strasznie płakać, że żabol wytknął swoją brzydką głowę z wody.
„Uspokój się i przestań płakać, ja ci pomogę. Ale co mi dasz, jeśli wydobędę twoją zabawkę".
„Wszystko, czego zechcesz, moje suknie, perły i klejnoty, i złotą koronę".
Żabol odpowiedział: „Nie trzeba mi sukien twoich ani pereł, ani klejnotów, ale jeśli mnie polubisz, jeżeli zgodzisz się, abym siedział obok ciebie przy stole, jadł z twego złotego talerzyka i pić z twego złotego kubeczka i spał w twoim łóżeczku; jeżeli mi to przyrzekniesz, zaraz przyniosę ci złotą kulę".
„Ach, tak, przyrzekam ci wszystko, czego zapragniesz, tylko przynieś mi z powrotem złotą kulę!", powiedziała księżniczka. Ale gdy tylko znów miała swoją kulę, natychmiast się zerwała i uciekła zapominając o biednym żabolu.
Nazajutrz, gdy zasiadła z królem do stołu, przyszedł żabol, zastukał do drzwi i zażądał spełnienia obietnicy. Ale królewna nie chciała go wpuścić. Wtedy ojciec powiedział: „Co obiecałaś, musisz spełnić. Idź więc i otwórz mu!".
Królewna niechętnie otworzyła mu drzwi, i musiała go posadzić na stole, a on jadł z jej złotego talerzyka. Wreszcie powiedział do niej: „Najadłem się, pościel swoje jedwabne łóżeczka, połóż się ze mną spać".
Królewna rozpłakała się, bo brzydziła się zimnego żabola. Ale król się rozgniewał i rozkazał: „Nie wolno ci gardzić tym, kto ci dopomógł w nieszczęściu!".
Ujęła więc królewna żabola w dwa palce i posadziła w kącie swojej komnaty.
Ale żabol chciał do łóżka: „Weź mnie do swego łóżeczka, bo powiem twojemu ojcu!". Wtedy królewna się rozgniewała i z całej siły rzuciła nim o ścianę.
Ale gdy upadł, nie był już żabolem, lecz pięknym królewiczem. Zła czarownica zaklęła go w żabola, a księżniczka teraz go wybawiła. Zasnęli razem, i było wolą ojca, żeby królewicz został mężem jego córki.
Sługa księcia, wierny Henryk, przybył następnego dnia ślubną karetą. Gdy królewicz został przemieniony w żabola, wiernego Henryka ogarnęła taka rozpacz, że kazał sobie serce opasać trzema żelaznymi obręczami, aby nie pękło z żalu.
Gdy ujechali spory kawałek drogi, usłyszał królewicz za sobą trzask, jakby coś pękło w powozie. Jedna były to tylko żelazne obręcze, które spadały z serca wiernego Henryka, gdyś jego pan był wolny i szczęśliwy.

 

Niekochany mąż

Żabol w tej historii robi coś dobrego, ale też chce coś za to. Chce być kochany. Zostaje mu to obiecane, ale nie dotrzymane. Dziewczynka uważa go za zimnego i wstrętnego. Żabol domaga się jednak wypełniania obietnicy i nie daje się odprawić. W odniesieniu do spraw rodzinnych baśń ta wskazuje na mężczyznę, który nie jest kochany przez swoją żonę. Wzięła go tylko z konieczności, ponieważ był dla niej dobry w momencie potrzeby, a teraz już nie może się wycofać. Ale brzydzi się swoim mężem. Zamiast go pocałować, żeby stał się „księciem", jest zła na niego i najchętniej odmówiłaby mu wspólnego łoża.

Christoph opuściła przyjaciółka po czterech latach z powodu innego mężczyzny. Ponieważ to był jego trzeci związek, który tak się kończył, czuł się on zrezygnowany i nieakceptowany jako mężczyzna. W pierwszym ustawieniu nie pojawiło się nic takiego, co wskazywałoby na uwikłania lub identyfikację. Również telefon do domu nie przyniósł nowych informacji. Jednak pytanie syna nie dawało spokoju matce i Christoph dowiedział się rodzinnej tajemnicy, która dotąd była pilnie strzeżona.

Dziadek ze strony ojca miał romans z prostytutką, który trwał wiele lat. Ta kobieta czyniła sobie nadzieje na małżeństwo. Gdy to życzenie się nie wypełniło, zaczęła w całym mieście opowiadać, jak długo dziadek był jej klientem i że zawsze musiała się przełamać do uprawiania miłości z takim „seksualnym zerem". Ale w tej pracy nie ma się przecież wyboru.

Małżeństwo dziadków się runęło w gruzach. Na zewnątrz z powodów społecznych babka udawała związek z mężem, w domu jednak robiła mu piekło, a seksualnie całkowicie się od niego odsunęła. Od tego momentu mieli oddzielne sypialnie.

Christoph zawsze bardzo kochał tego dziadka, miał w serdecznej pamięci wiele godzin wspólnego majsterkowania, a przy opowiadaniu tej historii łzy płynęły mu po policzkach. Stopniowo pojawiły się minione obrazy, które pokazywały dziadków jako parę przy rodzinnych okazjach i na publicznych imprezach, ale u nich w domu Christoph zapamiętał sobie dziadka zawsze jako samotnego człowieka o smutnych oczach.

W ustawieniu Christoph odczuwał głęboką więź z dziadkiem. Płakał pełen współczucia, a potem po długim pokłonie mógł zostawić dziadkowi jego los ze wszystkimi uczuciami, które się z tym wiążą. Pobłogosławiony przez niego poczuł się dobrze, ugruntowany i silny. Kilka lat później napisał w liście o czymś, czego nie był w stanie powiedzieć sam na warsztacie: że wcześniej odczuwał zawsze nieodpartą potrzebę chodzenia do burdeli, i jak źle się czuł zawsze, gdy czasami ulegał temu przymusowi. Po tym jak zrozumiał te zależności ta potrzeba zniknęła całkowicie. Do listu było załączone powiadomienie o ślubie.

 

 

Zawiedziona

Gdy kobieta wymieniają baśń Żabi król, wtedy nosi w sobie często ukrytą nadzieję, że zrobi z żabola mimo wszystko księcia. Im częściej wali żabolem w ścianę, a więc odrzuca mężczyznę, tym bardziej życzy sobie, żeby stał się godny pożądania jak książę z bajki. Jednak na każdą nową próbę z jego strony zostanie odpowie odrzuceniem czy wręcz obrzydzeniem.

Beata jest po raz trzeci zamężna i stoi znów przed tym samym problemem, który miała już w swoim pierwszym i drugim małżeństwie. Seksualna atrakcyjność jej męża, jak sama mówi, słabnie. Odczuwa coraz mniej ochoty na intymność i właściwie go już odrzuca. Ponieważ zdarzyło się to już po raz trzeci, nasuwa się przypuszczenie, że ta sprawa ma związek z nią. Chociaż jej słowa brzmią twardo, robi wrażenie życzliwej i miłej. Nie posiada żadnych informacji o rodzinie i rodzie, ponieważ wyprowadziła się z domu w wieku osiemnastu lat ze swoim pierwszym mężem i zerwała kontakt z rodzicami. Rodzice bowiem nie pochwalali jej wczesnego, ostatecznego związania się z mężczyzną, na co Beata odpowiedziała radykalnie.

Za pomocą NLP-techniki poszerzonego history-change - metody powrotu do dawnych przeżyć - Beata została poprowadzone przez uczucie seksualnego odrzucenia w trzech sytuacjach, których w ogóle sobie świadomie nie przypominała. Jako cztero- i pięciolatka była przy tym, jak jej matka z oburzeniem odrzuciła czułe zainteresowanie ze strony ojca. Za pierwszym razem ojciec upił się totalnie i demolował w nocy mieszkanie. Drugi raz pobił dotkliwie matkę. A jako mniej więcej jedenastolatka matka wtajemniczyła ją w swoje tajemnice, że ojciec ma przyjaciółkę, jej jednak jest to na rękę, ponieważ dzięki temu nie molestuje jej seksualnie. Poza tym jest przecież z niego zadowolona. Atrakcyjny kochanek dla niej już sam się znajdzie.

Chociaż można wyjść z założenia, że rodzice musieli być uwikłani, żeby tak działać, okazało się dla Beate wystarczy, jeśli uświadomi sobie te doświadczenia zepchnięte do nieświadomości, i zostawi u rodziców to, co do nich należy. Z pomocą innej techniki NLP w jej uczuciu zostały zakotwiczone miłe sytuacje z jej mężem. Dzięki temu mogła nawiązać do uczuć, w których pożądała swego męża i poczuć ponowną skłonność. Beata jednak przeżywała też głęboki smutek z powodu swych wcześniejszych nieudanych związków. Jednak wola patrzenia w życiu do przodu, pozwoliła jej konstruktywnie radzić sobie ze smutkiem i żalem nad przeszłością. Wyglądała z życzliwym oczekiwaniem wspólnej przyszłości ze swym mężem.

 

Wierny Henryk

Na warsztatach i na sesjach indywidualnych raz po raz zarówno mężczyźni, jak i kobiety wymieniają wiernego Henryka jako bajkę. Sługa ten pojawia się w ostatniej części Żabiego króla.

Takie córki i synowi identyfikują się wtedy z reguły ze swoim ojcem, który miał ciężki los jako dziecko, młodzieniec lub dorosły, a od matki otrzymał mało miłości i czułości. Na warsztacie pewien mężczyzna, który miał zupełnie sztywną i napiętą klatkę piersiową, ustawiał swoją rodzinę. Reprezentantka matki był w stosunku do swego męża całkowicie zimna, a przedstawiciel ojca sprawiał wrażenie całkowicie pozbawionego uczuć. Gdy czworo starszego rodzeństwa ojca, które zmarło w wieku dziecięcym, zostało postawione obok ojca, wstrząsnął nim najpierw silny wybuch płaczu. Potem jego ciało dosłownie trzęsło się w miłości do ojca. Rzeczywiście wydawało się, że widać, jak „obręcze" pękają i spadają mu z klatki piersiowej.

Wewnętrzna lojalność jest często nieuświadomiona, ponieważ jest zasłonięta przez bunt lub gniew wobec ojca. Jednak jeśli syn spojrzy ojcu w oczy i uczci jego los, wtedy z serca wypłynie przejęty i ukryty ból oraz głęboka miłość, która się pod tym ukrywa.

 

Czy to miał być Kopciuszek?

Mamy taką skłonność, że zarówno w baśniach, jak i w naszym życiu, lubimy patrzeć na „dobrych", którym „źli" wyrządzili krzywdę. „Źli" otrzymują sprawiedliwą karę, a „pobożni" sutą nagrodę. Nawet jeśli bohater baśni używa do osiągnięcia swojego celu niedozwolonych środków, jak na przykład kot w butach czy mały Klaus, utożsamiamy się z nim, jak gdy reprezentował dobrą sprawę lub działał na rzecz sprawiedliwego wyrównania. Jednak w głębi naszej duszy działa inny proces. Tam wygrywający patrzą na przegranych i nie mają odwagi wziąć dobrych rzeczy w swoim życiu, gdy inni zapłacili za to wysoką cenę. Dusza nie patrzy na dobro i zło, lecz na zysk i stratę.

W Kopciuszku patrzymy na dziewczynkę, która straciła swoją matkę i która jest wykorzystywana i upokarzana przez macochę i przyrodnie siostry, ale ostatecznie dostanie księcia. Ona co prawda, w cudowny sposób wystrojona przez swoją rodzoną matkę, wciąż wymyka się księciu, ale on od momentu jej pojawienia się widzi tylko ją. Jednak kim jest ta przepiękna kobieta? Czy to miał być Kopciuszek? Cieszymy się, że książę bierze Kopciuszka za żonę. Jednak nie mamy współczucia dla jej przyrodnich sióstr, chociaż poszukiwanie tej właściwej kosztowało jedną duży palec, drugą piętę, a obie wzrok. Tylko jedna osoba im współczuje, ale nie występuje w baśni: Jest to córka Kapciuszka.

 

Walka o mężczyznę - Kopciuszek

Pewna kobieta, imieniem Gerlinde, rozstała się z mężem, który miał romans z jej przyjaciółką, a później ją poślubił. Dzieci, dwaj synowie, pozostali przy matce, a ona żyła teraz sama. W ustawieniu z pomocą figurek w ramach terapii indywidualnej Gerlinde ustawiła swoją rodzinę pochodzenia. Obraz rodziny pokazał wielowarstwową dynamikę. Siebie samą jako drugie dziecko oraz starszą siostrę z trójki rodzeństwa ustawiła tak, jak gdy obie patrzyły na kogoś, kto został wykluczony. Na pytanie, kto to jest, wymieniła ona narzeczoną swego ojca, której on nie mógł ponoć poślubić, bo nie miał jeszcze wystarczającej pozycji zawodowej i dlatego nie został uznany przez rodzinę narzeczonej. O jej dalszych losach Gerlinde nic nie wiedziała. Podobno poślubiła innego mężczyznę. Włączenie byłej narzeczonej wydało się Gerlindzie sensowne, ale jakoś nie bardzo ją poruszyło.

Dużo później przy okazji przypadkowego spotkania opowiedziała, że zmarł jej ojciec, i wydarzyło się coś dziwnego. Syn byłej narzeczonej ojca zadzwonił do niej, spotkał się z nią i opowiadał, że jego matka nigdy nie zapomniała jej ojca i często o nim mówiła. Przy tej okazji Gerlinde dowiedziała się także, dlaczego naprawdę rozpadł się związek jej ojca z narzeczoną: Jej ojciec poznał jej matkę, natychmiast się w niej zakochał i zostawił narzeczoną.

Temat Kopciuszka można by streścić tak: „Walka między kobietami - kto dostanie księcia?" Gdy ktoś wymienia tę bajkę jako swój życiowy skrypt, wówczas najczęściej jest związany z byłą żoną (partnerką) ojca, którą on opuścił na rzecz matki. Ojciec bierze matkę z miłości. Matka nie ma odwagi naprawdę wziąć swego męża za cenę, którą zapłaciła inna kobieta. Czuje się jak Kopciuszek lepszą kobietą, która musi wykonywać całą pracę. Na cierpienie kobiety, która musiała zrobić miejsce, nie patrzy. Czyni to jej córka. Upodabnia się do opuszczonej kobiety, traci często jak ona swego męża na rzecz innej i trzyma w kieszeni zaciśniętą pięść.

 

Jesteś przecież moją...

„Ach wróżko, jesteś przecież moją pierwszą żoną!"
To naprawdę zdumiewające, jakie znaczenie mają byli partnerzy w późniejszych związkach i rodzinach, przede wszystkim wtedy, gdy nie szanuje się ich miłości, bólu rozstania i losu, który im przypadł. Jeśli rozstanie z partnerem jest bardzo bolesne, a także niepozbawione poczucia winy, to później często nie chce się dostrzec tej więzi, umniejsza jej znaczenie i zrzuca winę za rozstanie na opuszczonego partnera. Następnemu partnerowi i własnym dzieciom zataja się tę miłość lub wymienia z nastawieniem, które sięga od braku znaczenia i zapomnienia aż po lekceważenie i zniewagę.

Jeśli jednak nie szanuje się byłych partnerów i nie uzna tego, że przez rozstanie z nimi zrobiło się miejsce dla późniejszego związków i dla dzieci, wtedy często późniejsi partnerzy solidaryzują się z opuszczoną kobietą lub opuszczonym mężczyzną - nawet jeśli nie wiedzą o ich istnieniu - i opuszczają związek tak samo, jak gdyby w swoim wnętrzu mówili poprzednikom: „Skoro ty zostałeś opuszczony tak boleśnie, ja również nie mogę wziąć tego związku". Albo dziecko czuje jak wcześniejszy opuszczony partner matki lub ojca i reprezentuje go z jego uczuciami i z jego zachowaniem w tej rodzinie. Jeśli opuszczony partner w wyniku rozstania pozostaje przez całe życie sam lub wszystkie jego późniejsze związki się nie udają, wtedy dziecko z późniejszego małżeństwa tego, kto odszedł, naśladuje byłego partnera w swoim losie: Również pozostaje samotne lub wszystkie jego związki damsko-męskie nie udają się, bez wyraźnego powodu.

Wiele baśnie odzwierciedla nieudane związki między kobietą a mężczyzną. Dlatego baśnie stanowią dla dzieci płaszczyznę projektowania wykluczonych partnerów z wcześniejszych ważnych związków rodziców. Uderzające jest to, że opuszczone kobiety odgrywają w baśniach dużo większą rolę niż opuszczeni mężczyźni. Dobitnym przykładem tematu „opuszczonej kobiety" jest baśń Śpiąca królewna

 

Trzy gracje

Pewna kobieta imieniem Brigitte uczestnicząca w zajęciach chciała wiedzieć, dlaczego mężczyźni nie zostają z nią. Albo oni odchodzą od niej, albo ona opuszcza mężczyzn. Nie sprawiała wrażenia nieszczęśliwej z tego powodu, a gdy terapeuta to powiedział, poczuła się dotknięta, ponieważ uważała, że nie jest traktowana poważnie. Jednak potem przyszły łzy bólu i samotności. Była najstarszą córką swoich rodziców. Na pytanie o partnerów rodziców przed małżeństwem powiedziała: „Nic nie wiem o byłych partnerach". Na ponowne pytanie, czy nie było takowych, czy też ona tylko nic o nich nie wie, odpowiedziała: „Ja nic nie wiem".

Ustawienie rodziny pochodzenia nie pokazało na pierwszy rzut oka wyraźnej dynamiki rodzinnej. Wszyscy przedstawiciele byli weseli i śmiali się. Tylko przedstawicielka matki była zła i powiedziała nagle: „Brakuje kogoś obok mojego męża!". Ponieważ Brigitte na początku warsztatu wymieniła Śpiącą królewnę jako swoją ulubioną bajkę, terapeuta ustawił na próbę kobietę obok ojca. Wtedy przedstawiciel ojca powiedział nagle: „Brakuje jeszcze jednej!". Dlatego postawiona została druga kobieta. Po krótkiej przerwie przedstawiciel ten uważał, że: „Muszą być trzy!". Dlatego dostawiona została jeszcze trzecia kobieta. W tym momencie przedstawicielka Brigitte zrobiła duże oczy. Odwróciła się do nieznajomych kobiet i zawołała: „Nie wiem w ogóle, co ja z tego będę miała!". Sama Brigitte natomiast śmiała się. Terapeuta przerwał w tym momencie ustawienie, a Brigitte opowiedziała, że jako dziecko zawsze dostawała w sklepie cukierki od ładnej sprzedawczyni, a kiedyś ta kobieta powiedziała jej: „Chciałabym, żebyś była moim dzieckiem".

Następnego dnia Brigitte zgłosiła się zaraz na początku zajęć i powiedziała, że wypytywała swego ojca o wcześniejsze związki. Wtedy on śmiejąc się odpowiedział: „Miałem trzy narzeczone przed twoją matką. Drugą i trzecią bardzo lubiłem. Z nimi zawsze było wesoło. Jedną z nich znasz. Była sprzedawczynią w sklepie, do którego matka cię zawsze wysyłała na zakupy. Pierwsza była bardzo zaborcza. Gdy ją opuściłem, była na mnie strasznie zła". Gdy Brigitte to opowiadała, nie było jej wcale do śmiechu. Miała łzy w oczach. Terapeuta natychmiast kazał po raz drugi ustawić rodzinę i trzy narzeczone ojca, a więź przedstawicielki Brigitty z pierwszą „złą" narzeczoną stał się wyraźnie widoczny. Wtedy terapeuta wziął Brigitte do ustawienia. Ciągnęło ją w magiczny sposób do pierwszej narzeczonej, a gdy terapeuta ustawił ją przed nią, przedstawicielka ta odwróciła się, zakryła twarz dłońmi i gorzko płakała. Wtedy Brigitte podeszła do niej, dotknęła ją delikatnie i powiedziała: „Nie odwracaj się, proszę. Chciałabym cię zobaczyć".

 

Porzucona

Wstrząsającą historię śpiącej królewny z perspektywy opuszczonej ukochanej opowiedziała kiedyś pewna pięćdziesięcioletnia kobieta podczas ustawień klinice uzdrowiskowej. Kobieta ta sprawiała wrażenie młodej dziewczyny, z długimi włosami i filigranową figurą. Jej oczy błyszczały w rozmarzeniu. Jednak twarzy była naznaczona zgorzknieniem i ciężkim losem. W rozmowie wstępnej opowiadała swoją historię z uśmiechem i głosem, który przychodził z daleka. „Moja prababka była służącą w arystokratycznym domu. Zaszła w ciążę z ›władcą zamku‹ , który ją wygnał wraz z dzieckiem. Tym dzieckiem była moja babka. W wieku osiemnastu lat zakochała ona się na balu w dojrzałym już panu i spędziła z nim noc. Pan ten zniknął następnego dnia bez śladu. Moja babka była zaś w ciąży z moją matką. Moja matka zakochała się w wieku osiemnastu lat w austriackim baronie. Była z nim tylko jedną noc, i zaszła w ciążę. Ale baron zniknął. I wtedy powiedziałam sobie, że to mi się nie zdarzy i po osiągnięciu pełnoletniości od razu wyjechałam do Paryża. Tam poznałam pewnego Algierczyka. Długo się wahałam, czy mam się z nim zadawać. Jednak pewnej nocy uległam. Algierczyk następnego dnia zniknął na zawsze, a ja byłam w ciąży z moją córką. Tej córce oddałam całą moją miłość. Ażeby być tylko dla niej, nie spojrzałam już na żadnego mężczyznę. Ale ponieważ chciałam ją odżywiać szczególnie zdrowo, ono bardzo schudła, i urząd do spraw dzieci i młodzieży chciał mi ją odebrać. Zanim to jednak się stało, moje dziecko w drodze do szkoły wpadło pod samochód i zginęło".

 

Śpiąca królewna budzi się

Baśń Śpiąca królewna opowiada o tym, że król zaprosił na chrzest swojej pięknej i umiłowanej córki wszystkie wcześniejsze kobiety - w języku baśni: wróżki - z wyjątkiem trzynastej. Ona jest na niego zła i pogrąża królewnę wraz z całym zamkiem w stuletni sen. Kobiety, które wymieniają Śpiącą królewnę jako swoją historię, sprawiają podobne wrażenie: często są nieco zaspane i nużą innych, gdy mówią. Bardzo często wyglądają dużo młodziej, jak gdyby wciąż miały „piętnaście lat". W związkach z mężczyznami są „mścicielkami" i jeśli tracą mężczyznę, stają się twarde i złe. Nierzadko kobiety ty cierpiały w dzieciństwie lub też późnie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin