Ludzie jako kozły ofiarne w starożytności klasycznej - James George Frazer.txt

(22 KB) Pobierz
JAMES GEORGE FRAZER

LUDZIE JAKO KOZ�Y OFIARNE
W
STARO�YTNO�CI KLASYCZNEJ








e-edition
�www.e-biblioteka.com
A.D. MMV
   Mo�emy z kolei zaj�� si� praktyk� sk�adania ludzkich koz��w ofiarnych w 
staro�ytno�ci klasycznej. Co roku czternastego marca prowadzono w procesji po 
ulicach Rzymu cz�owieka przybranego w sk�ry, bij�c go d�ugimi bia�ymi pr�tami i 
wyp�dzaj�c z miasta.
   Zwano go Mamurius Veturius, czyli starym Marsem, a poniewa� obrz�dek odbywa� 
si� w przeddzie� pierwszej pe�ni ksi�yca w starym rzymskim nowym roku 
wypadaj�cym 1 marca, cz�owiek w sk�rach widocznie przedstawia� zesz�orocznego 
Marsa wyp�dzanego z nadej�ciem nowego roku. Ot� Mars by� pierwotnie bogiem 
ro�linno�ci, a nie wojny. Do Marsa bowiem modli� si� rzymski rolnik o pomy�lne 
plony na polach i w winnicach, w sadach i lasach. Niemal wy��cznie do Marsa 
zwracali si� kap�ani kolegium Bractwa Arwalskiego, na kt�rych spoczywa� 
obowi�zek sk�adania ofiar za pomy�lny rozw�j zb�, i jak wiemy, Marsowi sk�adano 
w pa�dzierniku konia w ofierze, by zapewni� bogate plony. Co wi�cej, to w�a�nie 
Marsowi zwanemu Marsem Las�w (Mars Silvanus) sk�adali ch�opi ofiary, by zapewni� 
swym trzodom dobry rok. Wiemy ju�, �e trzody by�y zazwyczaj pod szczeg�ln� 
opiek� bog�w drzew. Ponadto po�wi�cenie wiosennego miesi�ca marca Marsowi zdaje 
si� wskazywa� na to, �e by� on bogiem pojawiaj�cej si� ro�linno�ci. Tak wi�c 
rzymski zwyczaj wyp�dzania na wiosn�, z pocz�tkiem nowego roku, starego Marsa 
jest identyczny ze s�owia�skim wynoszeniem �mierci, je�eli w�a�ciwie 
zinterpretowali�my ten ostatni zwyczaj. Wielu uczonych zwr�ci�o ju� uwag� na 
podobie�stwo zachodz�ce mi�dzy rzymskim a s�owia�skim zwyczajem, s� jednak 
sk�onni uwa�a� Mamuriusa Veturiusa i odpowiadaj�ce mu postacie w obrz�dkach 
s�owia�skich za przedstawicieli starego roku, a nie za dawnego boga ro�linno�ci.
   Jest rzecz� mo�liw�, �e tak interpretowali owe ceremonie nawet ludzie, kt�rzy 
je w p�niejszych czasach stosowali. W rzymskim jednak i s�owia�skim obyczaju 
przedstawiciel boga wyst�powa� przypuszczalnie nie tylko w postaci b�stwa 
ro�linno�ci, lecz r�wnie� w postaci koz�a ofiarnego. Wskazuje na to jego 
wygnanie, nie ma bowiem �adnego powodu, by boga ro�linno�ci jako takiego 
wyp�dza� z miasta.
   Inaczej jednak przedstawia si� sprawa, gdy jest on r�wnie� koz�em ofiarnym; 
w�wczas nale�y go wyp�dzi�, by swoje smutne brzemi� zabra� do innych kraj�w. I 
rzeczywi�cie, wydaje si�, �e Mamuriusa Veturiusa wyp�dzano do kraju Osk�w, 
wrog�w Rzymu.
   R�wnie� i staro�ytna Grecja zna�a koz�y ofiarne w ludzkiej postaci. W 
Cheronei, rodzinnym mie�cie Plutarcha, tego rodzaju ceremonii dokonywa� na 
ratuszu g��wny urz�dnik miasta, w ka�dym za� domu poszczeg�lni gospodarze, 
obrz�dek nazywano wyp�dzeniem G�odu. Niewolnika bito pr�tami z agnus castus[1] i 
wyrzucano z domu ze s�owami: Uciekaj, g�odzie, wchod�cie, zdrowie i bogactwo. 
Gdy Plutarch by� najwy�szym urz�dnikiem w swoim rodzinnym mie�cie, dokona� tej 
ceremonii na ratuszu i p�niej zapisa� dyskusj�, jak� ona wywo�a�a.
   Ale w cywilizowanej Grecji zwyczaj po�wi�cania koz�a ofiarnego przybra� 
bardziej ponure formy ani�eli niewinny obrz�dek, kt�remu przewodniczy� 
dobroduszny i nabo�ny Plutarch. Gdy w Marsylii (Massalii), jednej z 
najludniejszych i naj�wietniejszych kolonii greckich, wybucha�a epidemia d�umy, 
cz�owiek z posp�lstwa zg�asza� si� na koz�a ofiarnego. Przez ca�y rok 
utrzymywany by� na koszt spo�ecze�stwa, otrzymuj�c najlepsze i najbardziej 
wyszukane jedzenie. Po up�ywie tego czasu ubierano go w uroczyste szaty, 
przybierano w �wi�te ga��zie i prowadzono przez miasto modl�c si�, by wszystkie 
niedole, jakie spotka�y ludzi, spad�y na jego g�ow�. Nast�pnie wydalano go z 
miasta lub kamienowano za murami.
   Ate�czycy stale utrzymywali z pieni�dzy publicznych wiele zwyrodnia�ych 
istot, niezdatnych do �adnej pracy. Dwoje takich wyrzutk�w sk�adano w ofierze, 
gdy na miasto spad�a jaka� kl�ska w postaci epidemii, posuchy czy g�odu. Jedn� 
ofiar� sk�adano za m�czyzn, drug� za kobiety. Pierwsza ofiara mia�a na sobie 
sznur czarnych fig, druga - bia�ych. Przypuszczalnie ofiara sk�adana za kobiety 
by�a niekiedy kobiet�. Prowadzono je przez miasto i nast�pnie po�wi�cano, 
prawdopodobnie kamienuj�c za murami. Ofiary tego rodzaju nie ogranicza�y si� 
jedynie do wymienionych wy�ej niezwyk�ych okazji. Co roku podczas majowego 
�wi�ta Targelii wyprowadzano z Aten dwie ofiary, m�czyzn� i kobiet�, i 
kamienowano je za miastem na �mier�.
   Trackie miasto Abdera podlega�o obrz�dkowi publicznego oczyszczenia raz do 
roku, kiedy to jeden z mieszka�c�w miasta, specjalnie wybrany, bywa� kamienowany 
jako kozio� ofiarny czy te� jako zast�pcza ofiara za innych. Na sze�� dni przed 
egzekucj� by� ekskomunikowany po to, by on jeden d�wiga� grzechy wszystkich 
ludzi.
   Leukadianie co roku wybierali jednego przest�pc�, kt�rego - jako koz�a 
ofiarnego - zrzucali do morza ze Skoku Kochanka, bia�ej ska�y znajduj�cej si� na 
po�udniowym kra�cu wyspy. Po to jednak, by ul�y� jego losowi, przyczepiano do 
niego �ywe ptaki i pi�ra, a na morzu czeka�a flotylla ma�ych �odzi, kt�ra go 
wy�awia�a i odp�ywa�a z nim za granice kraju.
   Tego, rodzaju humanitarne �rodki ostro�no�ci by�y prawdopodobnie modyfikacj� 
dawnego zwyczaju topienia ofiary. Obrz�dek leukadyjski spe�niano w czasie 
sk�adania ofiary Apollinowi, kt�ry mia� w tym miejscu �wi�tyni� czy te� 
sanktuarium. W innych okolicach istnia� doroczny zwyczaj wrzucania m�odzie�ca do 
morza z modlitw�: b�d� naszym wyrzutkiem; uwalnia�o to ludzi od niedoli, jakie 
ich nawiedzi�y, lub te� wed�ug innego t�umaczenia wybawia�o sp�acaj�c d�ug przez 
nich zaci�gni�ty u boga morza. U Grek�w zamieszkuj�cych w sz�stym wieku przed 
nasz� er� Azj� Mniejsz� zwyczaj po�wi�cania koz�a ofiarnego mia� nast�puj�ce 
formy: Gdy na miasto spada�a epidemia, g��d czy inne nieszcz�cie, wybierano 
brzydkiego lub kalekiego cz�owieka, kt�ry bra� na siebie wszystkie niedole 
spo�eczno�ci. Po zaprowadzeniu go na wyznaczone miejsce, dostawa� suszone figi, 
bochenek j�czmiennego chleba i ser. Zjada� to wszystko, po czym uderzano go 
siedmiokrotnie po genitaliach morskimi cebulami i ga��ziami dzikiej figi oraz 
innych dziko rosn�cych drzew, a flety przez ca�y czas gra�y pewn� tradycyjn� 
melodi�. Nast�pnie palono go na stosie zbudowanym z le�nych drzew, a popio�y 
wrzucano do morza. Podobny obyczaj by�, prawdopodobnie, przestrzegany przez 
azjatyckich Grek�w podczas �niwnych uroczysto�ci Targelii.
   W opisanym wy�ej rytuale, bicie ofiary cebul� morsk� i ga��ziami dzikiej figi 
nie mog�o mie� na celu zwi�kszenia jej cierpie�, gdy� w takim wypadku 
wystarczy�by zwyk�y kij. Prawdziwy sens tej cz�ci ceremonii wyja�ni� W. 
Mannhardt. Zwraca on uwag� na to, �e staro�ytni przypisywali cebuli morskiej 
magiczne w�a�ciwo�ci odwracania z�ych urok�w i wobec tego zawieszali j� na 
drzwiach dom�w i u�ywali jej przy obrz�dkach puryfikacyjnych[2]. St�d pochodzi 
arkadyjski zwyczaj bicia cebul� morsk� wizerunku Pana podczas jego �wi�ta, a 
tak�e za ka�dym razem, gdy my�liwi wracali z pustymi r�kami. Nie by�a to zapewne 
kara wymierzana bogu, lecz pragnienie uwolnienia go od z�ych duch�w, 
przeszkadzaj�cych mu w wype�nianiu jego boskich funkcji, a mianowicie 
zaopatrywaniu my�liwych w zwierzyn�. Podobnie te� bicie ludzkiej ofiary cebulami 
morskimi po genitaliach mia�o na celu wyzwolenie jej si� p�odnych od wszelkich 
hamulc�w czy urok�w, kt�re rzuci� mog�y jakie� demony czy inne z�o�liwe duchy. A 
poniewa� Targelia, podczas kt�rych sk�adano w ofierze cz�owieka, by�y wczesnym 
�wi�tem �niwnym, obchodzonym w maju, rozpoznajemy w nim wcielenie tw�rczego i 
p�odnego boga ro�linno�ci.
   Je�li nasze rozwa�ania s� s�uszne, w�wczas nasuwa si� wniosek, �e ludzkie 
ofiary, sk�adane podczas Targelii w p�niejszych klasycznych czasach, by�y 
niew�tpliwie przede wszystkim koz�ami ofiarnymi, kt�re zabiera�y z sob� grzechy, 
niepowodzenia i troski wszystkich ludzi, wcze�niej jednak mog�y one uchodzi� za 
wcielenia ro�linno�ci, by� ma�e zbo�a, ale przede wszystkim figowca. Bicie za� i 
u�miercanie ich mia�o g��wnie na celu wzmocnienie i odnowienie si� 
wegetacyjnych, kt�re w tym czasie zaczynaj� s�abn�� i zamiera� pod wp�ywem 
suchych upa��w greckiego lata.
   Je�li przedstawiany w tym miejscu pogl�d na greckie koz�y ofiarne jest 
w�a�ciwy, w�wczas przestaje mie� racj� bytu pewien zarzut, kt�ry w innym wypadku 
mo�na by�oby wysun�� przeciw g��wnemu tokowi rozumowania w tej ksi��ce. Teorii 
g�osz�cej, �e kap�an w Arycji by� zabijany jako wcielenie ducha gaju, mo�na 
by�oby mianowicie postawi� zarzut, �e w klasycznej staro�ytno�ci nie znajdujemy 
analogicznego obyczaju. Teraz jednak mamy podstawy przypuszcza�, �e istoty 
ludzkie zabijane okresowo czy te� sporadycznie przez azjatyckich Grek�w 
traktowane by�y stale jako wcielenia b�stwa ro�linno�ci. Prawdopodobnie osoby, 
kt�re Ate�czycy trzymali, aby z�o�y� je w ofierze, by�y r�wnie� traktowane jako 
�wi�te. To, �e by�y one r�wnocze�nie wyrzutkami spo�ecze�stwa, nie mia�o �adnego 
znaczenia.
   Z prymitywnego punktu widzenia cz�owiek nie jest wybierany na rzecznika czy 
wcielenie b�stwa ze wzgl�du na swe wysokie walory moralne czy stanowisko 
spo�eczne. Duch bo�y zst�puje zar�wno na dobrych, jak i z�ych, wielkich i 
ma�ych. Skoro wi�c cywilizowani Grecy Azji i Aten sk�adali regularnie w ofierze 
ludzi, kt�rych uwa�ali za wcielanych bog�w, w�wczas przypuszczenie, �e w zaraniu 
historii podobny obyczaj by� przestrzegany przez p�barbarzy�skich Latyn�w w 
arycyjskim gaju, nie jest bynajmniej nieprawdopodobne.
   Aby jednak przes�dzi� spraw�, nale�a�oby udowodni�, �e obyczaj u�miercania 
ludzkiego wcielenia boga znany by� i praktykowany w staro�ytnej Italii r�wnie� i 
poza arycyjskim gajem. Takie dowody mam zamiar obecnie przytoczy�.
   Wiemy ju�, �e wiele lud�w obchodzi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin