Wyrypajew - Genesis 2.pdf

(164 KB) Pobierz
Iwan Wyrypajew
Iwan Wyrypajew
Genesis № 2
(Księga Rodzaju № 2)
Druga redakcja. Moskwa, 01. 01. 2007.
Przekład Agnieszka Lubomira Piotrowska
1
„Opowiadając o swoich emocjach w momencie psychozy,
pacjentka posługiwała się literacką formą przekazu w celu zwrócenia uwagi słuchaczy”
(Daniel Hell i Margaret Fisher-Felten “Schizofrenia.
Próba zrozumienia i pomoc w orientacji”)
Uwaga 1.
Kochani! Przedstawiam wam drugą redakcję sztuki Antoniny Wielikanowej „Genesis № 2”,
przygotowaną specjalnie z myślą o inscenizacji w Polsce. Ja i Antonina Wielikanowa z
wielką radością przekazujemy tę redakcję polskiemu teatrowi i tłumaczce Agnieszce
Lubomirze Piotrowskiej.
Iwan Wyrypajew
Uwaga 2.
Kochani! Chciałbym, aby w scenicznej realizacji tej sztuki w trybie obowiązkowym
przestrzegano jednej jedynej zasady – nie wolno wystawiać sztuki Wielikanowej bez moich
komentarzy i uwag tekstowych. Tekst mojego zwrotu do widzów należy czytać koniecznie, w
ostateczności można przekazać własnymi słowami. Mam nadzieję na zrozumienie.
Z wyrazami szacunku,
Iwan Wyrypajew
Głównym bohaterem sztuki jest tekst.
Osoby:
IWAN WYRYPAJEW
BÓG
ŻONA LOTA
2
Na scenie pojawia się Iwan Wyrypajew
IWAN WYRYPAJEW: Dzień dobry. Nazywam się Iwan. Zanim zaczniecie oglądać spektakl,
chciałbym powiedzieć parę słów o sztuce, jaką mamy zamiar dziś przedstawić.
Zaprezentujemy wam sztukę Antoniny Wielikanowej „Genesis № 2”. I w tym momencie
muszę wam opowiedzieć o autorce tej sztuki, ponieważ ma to ogromne znaczenie. Chodzi o
to, że Antonina Wielikanowa jest pacjentką szpitala psychiatrycznego, z postawioną diagnozą
– ostra faza schizofrenii. Tę sztukę przekazała mi przez swojego lekarza prowadzącego,
Arkadia Ilijcza. A to list, który dołączyła do sztuki:
„Dzień dobry, Iwan! Nazywam się Antonina, o czym pewnie poinformował pana Arkadij
Iljicz. Wiem, że nie ma pan czasu i że cały czas jest pan zajęty, ale mimo wszystko
zdecydowałam się. Czytałam pańskie sztuki, spodobało mi się to, jak pan pisze. Byłoby o
czym podyskutować, ale po co mamy dyskutować? I niby kiedy mamy dyskutować, skoro nie
ma czasu? Przesyłam panu tę sztukę. Nie oczekuję oceny. Nie jestem dramaturgiem, jestem
nauczycielką matematyki, w przeszłości (teraz całe moje życie pozostało w przeszłości), ale
postanowiłam napisać właśnie dla teatru. Pewnie dlatego, że jak powiedział Szekspir: „Świat
jest teatrem, aktorami ludzie”. Zrozumiałam co to znaczy i mam nadzieję, że uda się też
przekazać widzom, ten mój sposób rozumienia. Tak czy inaczej, napisałam sztukę. Przekazuję
ją panu. Proszę, o ile to możliwe, wystawić ją w swoim teatrze. Arkadij Iljicz powiedział, że
tam u was wystawia się sztuki nawet ludzi skazanych na więzienie za morderstwo. Ja nikogo
nie zabiłam, nikomu prócz sobie samej i najbliższym zła nie uczyniłam. Jeśli uda się
wystawić, będę uważała sprawę za zakończoną. Jeśli to niemożliwe – proszę o wiadomość.
Jeśli uzna pan za konieczne, to proszę skrócić, albo uzupełnić ten tekst wedle swojego
uznania. Proszę dbać o siebie. Nie wierzę w Boga, więc nie błogosławię pana, ale życzę
powodzenia. Z wyrazami szacunku, Antonina Wielikanowa”.
Zdecydowałem się zostawić tekst Wielikanowej bez zmian, pozwoliłem sobie tylko na dwie
rzeczy. Po pierwsze, wprowadziłem do sztuki krótkie komiczne kuplety, tak zwane „Pieśni
Proroka Jana”. Zrobiłem to po to, żeby zbyt tragiczny tekst nie wydawał się wam nużący. W
tym przypadku kierowałem się faktem, że w sztuce Wielikanowej nie raz przywoływane jest
imię jakiegoś proroka Jana, najwyraźniej wymyślonego przez samą Wielikanową. Druga
zmiana, jakiej dokonałem w sztuce to listy. Za zgodą autorki wstawiłem do tekstu sztuki kilka
listów, które Antonina Wielikanowa napisała do mnie. Po co to zrobiłem, zrozumiecie, w
3
trakcie spektaklu. Cała reszta pozostała bez najmniejszej ingerencji. No i właściwie to tyle, co
chciałem wam powiedzieć. Tak więc, zaczynamy”.
IWAN WYRYPAJEW. Antonina Wielikanowa, Genesis № 2. Osoby: Bóg i Żona Lota.
Prolog. Czarne chmury zasnuły niebo. Ciemna noc. Burza z piorunami. Piekielna ulewa.
Tajemniczy głos: „A gdy weszła zorza, przymuszali Aniołowie Lota, mówiąc: Wstań, weźmij
żonę twoję, i dwie córki twoje, które tu są, byś snać nie zginął w nieprawości miasta tego. A
gdy się ociągał, ujęli mężowie oni [Aniołowie] rękę jego, i rękę żony jego, i rękę dwóch córek
jego, (albowiem mu Pan folgował), i wywiedli go, i postawili go przed miastem. I gdy je
wywiedli precz rzekł jeden: Jeźli chcesz, zachowaj duszę twoję, a nie oglądaj się nazad, ani
stawaj na tej wszystkiej równinie; uchodź na górę, byś snać nie zginął. […] Tedy Pan spuścił
jako deszcz na Sodomę i na Gomorę siarkę i ogień, od Pana z nieba. I wywrócił miasta one, i
wszystkę onę równinę, wszystkie obywatele miast onych, i urodzaje onej ziemi. I obejrzała
się żona jego idąc za nim, a obróciła się w słup soli” 1 . I już ustał wiatr i rozgonił chmury, a na
nocnym niebie pojawił się wielki srebrzysty księżyc.
Na scenie pojawia się Żona Lota
ŻONA LOTA
Powiadam wam. Nie szukajcie czerwonego poniedziałku w dniu minionym. Innymi słowy,
nie upodabniajcie się do gwiazdozbiorów i planet, nie błąkajcie się po bezprzyczynowym
żółcieniu. Prawda jest bowiem taka, że barwa żółta kryje w sobie nieposkromione
niebezpieczeństwo, kiedy w czerwonym poniedziałku nie ma ani strachu, ani złych intencji.
Czerwony poniedziałek otwarty jest na kontakty międzyludzkie, ale czerwony poniedziałek
minął, pozostał w dniu wczorajszym. Jak ryba, ospała ryba ze zjedzonej zupy, pozostała we
wczorajszym oceanie. Jeszcze raz i jeszcze powtarzam i gotowa jestem powtórzyć: Przeszłość
dotknęła już swojej linii, a przyszłość jeszcze jej nie przekroczyła. I tu właśnie, jak to się
1 Biblia Gdańska, Księga Rodzaju 19, 15-17, 24-26.
Ewentualnie: „O wschodzie słońca aniołowie zaczęli przynaglać Lota, mówić: Pospiesz się, zabieraj żonę i obie
córki, te, które są z tobą, abyście i wy nie zginęli z powodu złych mieszkańców tego miasta. A kiedy się ociągał,
owi mężowie chwycili za ręce jego, żonę i obie córki, bo Jahwe naprawdę chciał okazać mu litość. I tak
wyprowadzili go jako pierwszego na zewnątrz poza miasto. Gdy już znaleźli się poza miastem, powiedział jeden
z Aniołów: Uważaj, chodzi o twoje życie! Nie spoglądaj za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy.
Ukryj się w górach, w przeciwnym razie zginiesz. […] Zesłał Jahwe z góry, od siebie, na Sodomę i Gomorę
deszcz siarki i ognia. Zniszczył doszczętnie obydwa miasta oraz całą okolicę, wytracił wszystkich mieszkańców
tych miast i wytępił wszystko, co rosło na ziemi. A żona Lota, gdy spojrzała za siebie, zamieniła się w słup soli.”
Biblia Prasko-Warszawska
4
mówi, klej i rób co chcesz! Klej i rób co chcesz, skoro nic innego nie pozostało, jeśli nie
pozostało nic innego, jak tylko stać z opuszczonymi rękoma i patrzeć daremnie w daleką dal,
skoro nie ma nic prócz tego, co jest. Oto daję wam przykład szarej bezpłodnej ryby,
wyłowionej na początku minionego tygodnia, a przy końcu następnego już zepsutej od głowy
do samego ogona. Tutaj, w tym wszystkim tutaj, tak samo wszędzie, jak i w najdrobniejszych
szczegółach wszechświata, już kryje się krzyż. We wszystkim, dosłownie kryje się krzyż,
gdzie byśmy obrócili swoje spojrzenie, wszędy będzie nas prześladować cień tego dziwnego
krzyża. Czy zanurzamy się pod wodą, czy szybujemy wysoko po niebie, czy nasze ciało już
gnije w surowej wilgotnej ziemi, ku zazdrości żywych, zawsze i wszędzie, prześladuje nas
samotny krzyż, wielkości krwi. Albowiem krew jest tą wielką wielkością, którą dziś
najwygodniej zmierzyć długość, szerokość i wysokość. A wysokość zresztą to jest właśnie ta
szczytowa poprzeczka owej strasznej gwiazdy. Strasznej gwiazdy, nazywanej w starych
czasach srebrnym krzyżem, a w nowych czasach przemianowanym na brąz. I właśnie dlatego
przyzywam was, byście nie szukali czerwonego poniedziałku w dniu dzisiejszym, albowiem
dziś już jest czwartek, a poniedziałek, którego poszukujecie, minął.
Zapewne zapytacie: od czego mamy zaczynać nasze ziemskie heroiczne czyny, jeśli ryba,
jaką mieliśmy nadzieję złowić dziś, złowiona była już wczoraj? Odpowiem wam na to
słowami proroka Jana, ale nie tego Jana, ucznia Chrystusa, a zupełnie innego Jana, proroka
Jana, który żył w ów poniedziałek, co to już minął. Tego Jana, który zdobył się na heroiczny
czyn, mianowicie postanowił wziąć całą swoją winę na siebie. Wziąć całą swoją winę na
siebie. Tego właśnie Jana, do którego należy poniższa wypowiedź: „Jeśli wierzysz w Boga, to
wcale nie znaczy, że Bóg wierzy w ciebie”
IWAN WYRYPAJEW (obwieszcza) . Komiczne kuplety proroka Jana. Męska – rosyjska.
Męska – rosyjska
Oto słowa proroka Jana: „Każdy mężczyzna chociaż raz w życiu spróbował”.
Ech, biorę ci ja mężczyznę pod rękę i idę z nim do sypialni.
Och, do rosyjskiej sypialni, z pierzyną i pledem.
Och, rosyjska sypialnia, z puchowymi poduchami, a puch z gęsi.
Och, gąskę oskubali i poduszkę wypchali, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
To on na górze, to ja. Ceregielą się na rosyjskiej pierzynie dwa ruskie chłopy.
Ech, to ci radość, spróbować sił, kto kogo wymęczy.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin