05 Projekt Ujawnienie - Linda Porter 49.pdf

(2086 KB) Pobierz
307269265 UNPDF
PRZYPADEK L1NDY PORTER
rajaca przesylke polecona nadana 28 lutego 1991 roku w Porterville
w stanie Kalifornia. W kopercie znajdowala sie kaseta magnetofonowa, list
i rysunki wykonane przez Linde Porter.
Kiedy rzucilam okiem na jej olówkowe szkice i notatki (patrz rysunki na
nast~pnych stronach) instynktownie wyczulam, ze to wartosciowy material. Pamie-
tam, ze wlozylam wszystko z powrotem do oryginalnej koperty i polozylam na
parapecie okiennym, dokladnie przed maszyna do pisania, aby nie zawieruszyla
sie w stosach korespondencji i pudlach z materialami archiwalnymi na temat
niewytlumaczalnych zjawisk, które rosly znacznie szybciej od tempa, w jakim
kupowalam nowe szafki, w których je trzymam. Tego samego dnia zabralam
kasete do samochodu, aby. odtworzyc ja w czasie jazdy. Jej wyrazny i wlasciwie
artykulowany glos wywarl na mnie wrazenie.
Linda jest wyksztalcona osoba, która nieustannie boryka sie z problemem
zrozumienia swojego zycia pelnego zjawisk nie pasujacych do przyjetej po-
wszechnie definicji rzeczywistosci. Zdecydowala sie na kontakt ze mna po
wysluchaniu mojego odczytu opartego na relacjach naocznych swiadków na
temat oddzialywania pozaludzkich inteligencji na zycie na Ziemi, który wy-
glosilam na konferencji w Kalifornii. Niepokoila ja jej wlasna podatnosc na
te oddzialywania jako osoby bedacej ofiara syndromu wziec. Byla poruszona
polityka rzadu Stanów Zjednoczonych, który usilnie stara sie tuszowac fakty
swiadczace o obecnosci obcych istot.
W swoim liscie napisala miedzy innymi:
My [ofiary wziec] znalezlismy sie w centrum calego szeregu wydarzen o histo-
rycznym znaczeniu, które okaza sie kiedys w przyszlosci doniosle dla naszej planety.
Niestety, z racji naszych ciaglych bezwolnych oddzialywan z tymi istotami, stalismy
sie w pewnym sensie ofiarami obu aspektów tego zjawiska.
Z jednej strony jestesmy uzywani przez obcych do ich wlasnych celów, jakiekol-
wiek one sa. Z drugiej zas, jesli powiemy, co sie nam przydarzylo, narazamy sie na
osmieszenie, a w pewnych przypadkach nawet na przesladowania i zastraszanie ze
strony agencji rzadowych i wojskowych.
Tak wiec znalezlismy sie jako ofiary wziec w sytuacji bez wyjscia, sytuacji nie
bedacej wynikiem naszego wlasnego wyboru i z cala pewnoscia nie bedacej
przedmiotem naszego uwielbienia.
Ktos, kto raz spojrzal w oczy tych stworzen, zdaje sobie sprawe, ze wszystkie
szczególy jego zycia, bez wzgledu na stopien ich intymnosci, przyziemnosci i zna-
UFO, nr 49 (1/2002)
3
W pierwszym tygodniu marca 1991 roku otrzymalam brazowa koperte zawie-
307269265.002.png
PRZYPADEK LINDY PORTER
czenia, sa im znane. Zastanawiam sie, czy nie stanowimy aby swego rodzaju lalek
w rodzaju Kena i Barbie, którymi bawia sie emocjonalnie niedojrzale istoty po-
zbawione jakiejkolwiek moralnosci. A moze jestesmy pionkami przesuwanymi przez
wymierajaca rase, która nie cofnie sie przed niczym w swoich usilowaniach prze-
trwania, lacznie z wykonywanymi z zimna krwia manipulacjami na innym gatunku
i brutalnymi okaleczeniami bezbronnych zwierzat?
Ktos, kto nie przeszedl przez koszmar wziecia, nie jest zdolny pojac, w jakim
stopniu istoty te potrafia obnazyc nasze dusze i umysly. To tak, jakby zdejmowaly
czesci garderoby. Potrafia przegladac szczególy z zycia danej osoby z taka latwoscia,
ze odnosi sie wrazenie, iz jest sie ziarenkiem piasku, które utkwilo miedzy palcami
u ich nóg.
Jednym mrugnieciem oka potrafia zniszczyc cala wolnosc osobista, cala prywat-
nosc i wszystkie aspekty normalnego zycia. Ich ofiara nigdy nie powraca do
równowagi - zostaje nieodwracalnie zmieniona.
Zalaczona kaseta magnetofonowa zawierala na poczatku opis tego, co Linda
pamietala swiadomie, poczynajac od wieku lat szesnastu. Pozostale dwa wydarze-
nia - dotyczace "Modliszki" w holu i choroby lokomocyjnej, jakiej doswiadczyla
w wyniku przemieszczania sie w czyms, co nazywa "miedzywymiarowymi tunela-
mi" - ujrzaly swiatlo dzienne w czasie sesji regresji hipnotycznej przeprowadzonej
przez bylego pracownika NASA, Richarda F. Hainesa. Jego pierwsze badania
zjawiska UFO zostaly sprowokowane raportami cywilnych i wojskowych pilotów
opisujacymi spotkania z niezidentyfikowanymi obiektami latajacymi.
Jeden z wazniejszych przypadków, jakie badal i szczególowo opisal, dotyczyl
nie rozwiazanej tajemnicy z Melbourne w AustraliU W dniu 21 pazdziernika 1978
roku pilot Frederick Valentich wylecial z Melbourne na Wyspe King i kiedy
znalazl sie nad polozona na poludnie od Australii Ciesnina Bass, zameldowal
kontroli lotów w Melbourne, ze nad jego malym samolotem typu Cessna 182 krazy
duzy niezidentyfikowany obiekt latajacy z "zielonym swiatlem i jakby metalicz-
nym" polyskiem. Jego ostatnie slowa zarejestrowane przez kontrole lotów w Mel-
bourne brzmialy: "Unosi sie nade mna i to nie jest samolot". Potem odnotowano
odglos, jak gdyby puszek wytaczajacych sie z pustego pojemnika, po czym samolot
Valenticha zniknal z radarów kontroli lotów. Nigdy nie znaleziono ani samolotu,
ani ciala pilota. Dwa lata pózniej, 9 lipca 1980 roku, wychodzaca w Melbourne
gazeta Sun podala w trakcie dodatkowego dochodzenia w tej sprawie, ze okolo
piec minut nagrania na tasmie kontroli lotów zostalo wyciete "w interesie
bezpieczenstwa panstwa". Przypadek ten wciaz pozostaje nie wyjasniony.
Jedna z mozliwosci wynikajacych z przypadku Valenticha to fizyczne porwanie
go przez tajemniczy pojazd. Ten przypadek sprawil, ze Richard Haines zajal sie
badaniem syndromu wziec i nauczyl, w jaki sposób stosowac hipnoze do badania
"luk w czasie" i podswiadomych przeblysków pamieci.
Linda Porter zwrócila sie do niego w roku 1988, a nastepnie poddala godzin-
nej sesji regresji hipnotycznej, która pomogla jej przypomniec sobie szczególy
powtarzajacej sie wizji "konika polnego" oraz przemieszczania sie wewnatrz
4
UFO, nr 49 (1/2002)
307269265.003.png
PRZYPADEK L1NDY PORTER
snopu swiatla. Po tej sesji nie chciala juz poddawac sie kolejnym regresjom
hipnotycznym, poniewaz to, co sobie przypomniala podczas pierwszej sesji,
przerazilo ja.
Mijaly dni, tygodnie i miesiace, w czasie których zaczela spontanicznie przy-
pominac sobie szczególy swoich stosunków z obcymi istotami i ich technika.
Ponizej podaje zapis pierwszej tasmy, jaka otrzymalam od niej, zawierajacy
objasnienie pieciu szkiców olówkowych zalaczonych do jej przesylki z 28 lutego
1991 roku.
To jedno z pierwszych wspomnien, jakie powrócily do mnie po sesji hipnotycz-
nej przeprowadzonej przez Richarda Hainesa w roku 1988. Pamiec tego wydarzenia
wrócila mi jakies dwa lub trzy tygodnie po sesji, kiedy zmywalam naczynia. Prosze
spojrzec na szkic numer 1. W czasie kiedy to sie stalo, mialam, o ile sobie
przypominam, okolo pietnastu lat. Stalam w waskim korytarzu na pokladzie niewiel-
kiego pojazdu. Sciany byly solidne i mialy szary kolor. Podloga byla jakby z siatki
i mozna bylo przez nia widziec, co sie dzieje ponizej. Na lewo bylo pomieszczenie
wypelnione bardzo intensywnym, bardzo jasnym, srebrzystym swiatlem. Zdawalo
sie miec materialna strukture, tak jakby znajdowaly sie w nim maciupenkie czastki,
które odbijaly swiatlo. Bylo bardzo geste - nic nie bylo przez nie widac. Wiem, ze
zabrano mnie do tego pomieszczenia, ale nie wiem, co sie tam ze mna dzialo,
z wyjatkiem tego, ze odczuwam przerazenie, ze nie chce wiedziec, nie chce sobie
przypomniec, tak jakby cos sie tam stalo i mog-
labym to sobie przypomniec.
Korytarz skrecal w lewo i zobaczylam cos, co
przypominalo modliszke. Byla wysoka, miala
okolo 2,40 m wzrostu i wgladala zza zakretu
korytarza, wychylona, jak sadze, do pasa. Jej
widok przerazil mnie smiertelnie - wygladala
strasznie. Tylko to pamietam i mam równiez
wrazenie, ze przydarzylo mi sie w tym pomiesz-
czeniu cos okropnego. Ostrzezono mnie, jak
przypuszczam, ze nie wolno mi tego pamietac.
Stworzenie to mialo bardzo dlugie ramiona,
które wystawaly ztorsu, lecz zupelnie inaczej niz
to ma miejsce u ludzi. Mialo bardzo dlugi tors.
1- Stworzenia te oswiadczyly mi, ze potrafia
Rys. 1. Wykonany olówkiem przez
Linde Porter szkic nr 1 z symbolem
obcych istot (szkic nr 2).
UFO, nr 49 (1/2002)
5
. manipulowac czasem. Moga wyjac kogos z ram
czasu i zatrzymac tak dlugo, jak beda chcialy,
a potem wprowadzic z powrotem w ramy cza-
su, tak ze osoba ta nawet nie bedzie zdawala
sobie sprawy z tego, ze gdzies byla, chyba ze
jej to powiedza. Nikt równiez nie zauwazy jej
nieobecnosci, poniewaz dla innych ludzi osoba
ta nigdy i nigdzie sie nie oddalala.
307269265.004.png
Rys. 2. Szkic wykonany olówkiem przez Linde
Porter oznaczony numerem 3 i 4 obrazujacy jej
wspomnienie z wziecia, do którego doszlo w ro-
ku 1961, kiedy miala pietnascie lat.
Szkic nu'W 2 (symbol na poprze-
dniej stronie~. Prawdopodobnie zabra-
no mnie do podziemnej bazy znajduja-
ceU!e pod woda u wybrzezy Kalifor-
niil Z jakiegos powodu wmówiono mi,
ze jest ona zlokalizowana w rejonie
Santa Barbary. jesli stanie sie na dnie
morza, jedynym, co mozna tam
ujrzec, jest wystajaca z piasku sreb-
rzysta wieza. Ma ona wysokosc dwu-
lub trzykondygnacyjnego domu.
Oswiadczono mi, ze ta wieza jest ma-
skowana pewnego rodzaju ekranem
elektronicznym, który sprawia, ze jest
ona niewidzialna. Maja tam tez cos, co
w jakis sposób odpycha ludzi i ryby.
Podlogi, sciany i sufity wewnatrz
tej budowli byly srebrzystoszarego ko-
loru. Bylo duzo swiatla, zas drzwi, któ-
rych bylo tam mnóstwo, sa w zywych
kolorach, jaskrawoczerwonym, jaskra-
woniebieskim lub jaskrawozielonym.
Nad kazdymi z nich znajdowal sie ja-
kis przypominajacy hieroglify lub pis-
mo arabskie napis. Szkic numer
2 przedstawia jedyny jego przyklad, jaki sobie przypominam, przy czym nie
twierdze, ze wlasnie dokladnie tak on wygladal.
Nastepnym razem, kiedy to sie wydarzylo, mialam, zdaje sie, siedemnascie lat.
Chodzi mi o to, co pokazuje na szkicu numer 3. Wciaz mieszkalismy w tym samym
domu. Spalam w lózku, kiedy cos mnie obudzilo. Tym razem pokój byl wypelniony
pomaranczowa poswiata z dziura w srodku, z której wylanialy sie trzy wyraznie
zarysowane sylwetki trójwymiarowych, zbudowanych ze stalej materii, ludzi. jesli
ktos potrafi sobie wyobrazic kogos bez wyraznych cech osobowych, jego trój-
wymiarowy cien, który mozna dotknac, to tak wlasnie wygladali.
Dziure wypelnialo pomaranczowe swiatlo, które bylo zródlem poswiaty w po-
koju. Krawedzie dziury byly postrzepione, mialy zlotawy kolor i wygladalo na
to, ze iskrza. Dziura miala owalny ksztalt i znajdowala sie jakies 30 centymetrów
nad podloga. Dwaj ludzie-cienie wyszli z niej, chwycili mnie i pociagneli w jej
kierunku. To ostatni szczegól, jaki sobie przypominam. Pózniej zdalam sobie
sprawe, ze na prawo ode mnie stal maly szary facet, którego nazywam Creep
[Lizus], i przygladal sie moim reakcjom na wszystko. Wydawal sie byc mocno
zainteresowany moimi reakcjami na to, co sie dzieje. Zdawal sie byc odpowiedzialny
za przebieg zdarzen. jest tym samym malym facetem lub lizusem, który zawsze
jest obecny, kiedy mnie biora.
~
6
UFO, nr 49 (1/2002)
307269265.005.png
PRZYPADEK L1NDY PORTER
Rys. 3. Szkic wykonany olówkiem przez Lin- Rys. 4. Dopracowany przez Linde szkic
de Porter oznaczony numerem 4 przedsta- przedstawiajacy to, co zostalo przedstawione
wiajacy wiazke zóltego swiatla, które przenio- na szkicu nr 3 (patrz rys. 2). "Istoty-cienie"
slo ja w czasie jednego z wziec ze statku weszly przez "dziure", która zostala wytwo-
obcych istot na ziemie. rzona w powietrzu w srodku jej sypialni.
Wszystko to stalo sie momentalnie, mimo iz wygladalo, jakby trwalo nieskon-
czenie dlugo.
Kolejne moje wspomnienie dotyczy pobytu na pokladzie pojazdu. Znalazlam sie
w malym pomieszczeniu z duzym okraglym otworem w srodku. Przedstawilam to
na szkicu numer 4. Wygladalo, jakby ten otwór mial trzy uszczelki, chyba po to, aby
odizolowac go od otoczenia. W kazdym badz razie widac bylo przezen w dole
ziemie - domy, ulice.
Wyslano mnie na dól przez ten otwór w wiazce bladozóltego swiatla. W tym
przypadku ono równiez zawieralo czasteczki, które zdawaly sie polyskiwac lub odbijac
swiatlo. To swiatlo bylo bardzo geste. Wyslano mnie na dól z ogromna predkoscia, tak
duza, ze zdawalo mi sie, iz roztrzaskam sie o ziemie. To bylo przerazajace. Na wysokosci
okolo metra nad ziemia nagle zwolnilam. Powiedzialabym, ze predkosc spadla ze 1 30 do
5 kilometrów na godzine. Niesamowita róznica. Wyladowalam na ziemi. Nie mialam
zadnego odczucia spadania. Nie czulam zadnego podmuchu. Nie bylo slychac zadnych
odglosów. Spadanie z tak duzej wysokosci powinno dac wrazenie podobne do tego,
jakie ma sie podczas jazdy z zawrotna szybkoscia kolejka wysokogórska w wesolym
miasteczku. Nic takiego jednak nie wystapilo. To bylo bardz~iwne.
Szkic numer 5. Ta sprawa jest dla odmiany bardzo dziwnaj Przypuszczam, ze to
moze byc prawda. [Obce istoty] powiedzialy mi [przed rokiem 1991] o miejscu
UFO, nr 49 (1/2002)
7
307269265.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin