20080411.doc

(35 KB) Pobierz

Zaczęliśmy o Awicennie, powiedzieliśmy co nieco o jego biografii, Andrzejuk się znowu nas z ostatniego rzędu czepia, a jednocześnie grozi, że mi laptop ktoś zakosi...

O czym nie wspomnieliśmy? Nie było państwowych instytucja naukowych, gdzie można było pracować. Każdy nauczyciel był na własne utrzymanie – zwykle na różnych dworach (instytutach) pracowali. Awicenna żył w okresie, kiedy wielkie państwo Arabskie jest osłabione rozbiciem dzielnicowym, gdzie władzę sprawowali sułtany, kalifowie. Ci książęta lubili się upodabniać do Wielkiego Władcy – utrzymując np., własnych uczonych. Awicenna starał się nie rzucać się w oczy – pracował często na dworach pomniejszych książąt. Razu pewnego zawezwano uczonych z dworu, gdzie stacjonował Awicenna, od pewnego wpływowego sułtanu. Awicenna nie chciał skorzystać, uciekł więc poza obszar wpływów tamtego sułtana (Ganza, tak miał na imię sułtan). Ów Ganza wydał za „zbiegiem” list gończy z konkretnym opisem, i stąd wiemy jak Awicenna wyglądał.

Filozofia Awicenny : nie wprowadził do filozofii arabskiej jakiegoś nowego tematu, tylko rozwijał zagadnienia, które już były. Dwie koncepcje :

-          Oddzielonego intelektu czynnego : Uważał, że intelekt czynny zawiera wiedzą czystą. Ta wiedza jest swoiście zamknięta. Intelekt czynny jest bytem, bytem duchownym, pewien byt rozumny, który decyduje o naszym poznaniu (udziela nam form poznawczych, gdy człowiek się do tego przygotuje). Nie ma geniuszy z przypadku. Wiedza pochodzi z książek, a nie z powietrza... W związku z tym poznanie udzielane jest tylko oświeconym ludziom, wykształconym ludziom.

-          Istnienia jako przypadłości bytu : Tu także ostatecznie chodzi o Boga. Awicenna przyjmuje, że aktem stwórczym każdego bytu jest aktem jego istnienia. Utrzymywał to twierdzenie, ponieważ popierał teorię neoplatońską o emanacjach istnienia. Wyższe istnienie pociąga za sobą pomniejsze. Pierwsza zawsze emanuje, kolejne również emanują. Ale jest problem – jeśli najwyższy jest Bóg, jest pierwszym istnieniem, to siłą rzeczy MUSI on stwarzać. A to odbiera mu nieco boskości – bóg z przymusem nie jest tym samym bogiem. Uczeni arabscy pokonali ten błąd, mówiąc, że Bóg „zatwierdza” każdy następny byt, który dostaje istnienie.

 

O intelekcie czynnym wiemy po skutkach – wiemy, że wiemy. Ale skąd on czerpie te formy poznawcze? Ano od Boga, od samego źródła. Imię Boga u Awicenny, to „Pierwszy”. A skoro formy poznawcze pochodzą od Boga, to ten intelekt czynny jest... Synem Bożym. Syn Boży jest pewnym pośrednikiem pomiędzy poznającym człowiekiem i Bogiem. Kształcąc się, obcujemy z duchowością – prowadzimy niejako życie religijne. Dla ludzi wykształconych drogą do Boga jest uprawianie nauki.

A to by już oznaczało, że intelektualistów mało co dotyczy Koran. Dla ludzi wykształconych zbawienie dokonuje się poprzez naukę.

 

Awicenna, odnośnie aktu istnienia, pyta : czym różni się byt przed i po udzieleniu mu aktu istnienia? Może ten przed ma jeszcze jakąś cechę istnienia? Pojawia się logiczny problem... Zastanawiał się, czym jest to istnienie, w takim razie. Uznał, że jest to coś, co temu bytowi przysługuje. Wzdragał się jednak przed nazwaniem tego przypadłością – ale czym zatem jest?

Próba połączenia emanacjonizmu i kreacjonizmu...

 

Dlaczego Awicenna nie mógł inaczej załatwić istnienie? Bo nie mógł naruszyć schematu Arystotelesa – byt, to jest forma i materia.

Język, którego używa Awicenna to taki język, w którym występują dwa określenia : „Konieczny” i „możliwy”. Wszystko, co istnieje, jest konieczne (bóg, my, wszystko). Możliwym natomiast jest byt.

Awicenna dla europejczyków był odkryciem. Dlaczego? Mianowicie, w 13 wieku, gdy odkryto filozofię Arystotelesa i nauczanie filozofii oparto właśnie na jego dziełach, stworzył się paradygmat że to, co naukowe, musi być wyrażone w języku Arystotelesa. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to – skąd ludzie znali logikę i teologię Arystotelesa? Od świętego Augustyna – a że był neoplatonikiem, jego teologia nie była nauką. ARGH. POGUBIŁEM SIĘ. Kto to jest zatem dla Europy Awicenna? To jest ktoś, kto myśli jak Augustyn, ale też ktoś, kto neoplatonizm wyraża w języku Arystotelesowskim. Czyli neoplatonik, który mówi po arystotelesowsku. Objawienie święte, filozofia jego mać. W związku z tym, łyknięto Awicennę natychmiast.

Awicenna również miał swojego wroga, teologa imieniem al-Gazali (1058 – 1111). Gazali był sceptyczny wobec filozofii, ale chcąc zwalczać filozofię, musiał się jej nauczyć. Postanowił się ostatecznie z nią rozprawić – stworzył dzieło pod tytułem „Zniszczenie filozofii”.

Ostatni etap historii arabskiej filozofii dzieje się w Europie. Przewrót, który spowodował, że arabowie cofnęli się na półwysep Pirenejski (niegdysiejsza Andaluzja). Nie chce mi się już pisać... otwórz sobie książkę historyczną, poczytaj.

W połowie 12-ego wieku rozpoczęto akcję tłumaczeń pism arabskich na język łaciński – instytut tłumaczeń w Toledo. Pierwszy przekład – Koran przetłumaczony na polecenie Piotra Czcigodnego w Clunes.

Pierwszym filozofem arabskim w Europie nazywał się Abu Bakr ibn Badidża. By on w dużm stopniu uczniem Awicenny, ale uważał, że filozofię należy popularyzować. W związku z tym napisał książkę pod tytułem „Ster samotności”, gdzie opisuje, jak człowiek w wyniku kształcenia się jednoczy się z Bogiem (jednocząc się z intelektem czynnym).

Podobną rolę miał inny filozof – Abu Bakr ibn Tufajl. On napisał z kolei powieść filozoficzną pod tytułem takim samym, jak książka Awicenny : „Żyjący syn Czuwającego”. Akceptował, że człowiek poprzez wykształcenie jednoczy się z intelektem czynnym, ale mówi : „To, że filozofia jest drogą do zbawienia nie oznacza, że nie można się jej samemu nauczyć”.

Uczeń ibn Tufajl’a nosił łacińskie imię Aurores (jak on miał na imię...? ). Za zachętą swojego nauczyciela, pisał komentarze do Arystotelesa. Był, owszem, znawcą tekstów Arystotelesa – a stworzył też nową formę komentarza. Dotychczas stosowano „glossy”, czyli jakieś dopiski, luźne myśli. Komentarz Auroresa polegał natomiast na rozpatrzeniu każdego fragmentu tekstu – pełna i formalna analiza dzieła. Skrytykował mocno „Zniszczenia filozofii”, pisząc książkę „Zniszczenie zniszczenia” (ale mieli oryginalne tytuły...).

Według Auroresa mamy trzy rodzaje ludzi : pierwsi reagują tylko na bodźce, które dotyczą ich wyobraźnię i zmysły. Dla takich ludzi napisany jest Koran. Drugi typ ludzi, to są ludzie dialektyki. Oni reagują na argumenty możliwościowe – to będą teologowie. Trzeci typ człowieka natomiast to ludzie dowodów – muszą oni uzyskać dowód ze wskazaniem na przyczynę zjawiska, albo rzeczy. To są trzy rodzaje ludzi, między którymi nie może dojść do porozumienia... podstawowym błędem byłą więc próba nauczania filozofii teologów i zwykłych ludzi. Koran jest jednak napisany do wszystkich tych trzech typów – a każdy człowiek może czytać go po swojemu.

Ta koncepcja wysuwa kilka przypuszczeń : nie ma jednej absolutnej prawdy. Jedna jest teologiczna, druga filozoficzna, trzecia jeszcze siaka. Człowiek musi sobie którąś z nich wybrać.

Aurores krytykował nie tylko Gazali’ego, lecz i Awicennę, za wprowadzenie do filozofii „istnienia” – uważał, że tamten namieszał, wprowadzając do filozofii cząstkę religijności. Twierdził wręcz, że „istnienia u Arystotelesa nie było w ogóle”. Powiadał jeszcze, że właściwie jesteśmy ludźmi tylko dzięki relacji między nami, a intelektem księżycowym (od niego otrzymujemy formę poznawczą).                                   GIŃ, GIAURZE!!!!!

U Auroresa intelekt księżycowy (a może czynny, a może to jeden i ten sam? Już nie mam zielonego pojęcia) jest w ciągłej, obustronnej relacji z nami. My, budując teorie, inne pojęcia, także umieszczamy je tam, w intelekcie czynnym, księżycowym. Następne pokolenie jest już bogatsze o te kilka nowych teorii. Gdy umieramy, giniemy bez śladu – co po nas zostaje? To, co po sobie zostawiliśmy w intelekcie czynnym, nasza myśl. Nie ma żadnego bytowania indywidualnego po śmierci – a zatem nie może być żadnej nagrody i kary indywidualnej po śmierci. Niezgodne to z islamem, czyż nie? J

Aurores, po Awicennie, był drugim najpopularniejszym filozofem arabskim w Europie.

Ostatnim filozofem arabskim nazywał się Ibn Haldun z Tunisu (1332 – 1406) : zajmował się historią, historiozofią, i pośrednio filozofią. Powiedział, że :”Najlepsze społeczeństwo to koczownicy – żyjąc w niesprzyjających warunkach muszą być wobec siebie solidarni, muszą dbać o tężyzną fizyczną i moralną”. Jego zasługą jest również wprowadzenie zasad krytyki wobec historii filozofii.

1492 – Grenada, ostatnie miasto arabskie na terenie Płw. Iberyjskim, upada – tym samym kończy się okres filozofii arabskiej w Europie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin