Grey India - Córki Oscara Balfoura 03 - Lekcje tańca (Światowe Życie Extra 360).pdf

(700 KB) Pobierz
796900248.001.png
India Grey
Lekcje tańca
Córki Oscara Balfoura 03
796900248.002.png 796900248.003.png
 
PROLOG
- Zadzwoń, kiedy dorośniesz!
Emily skryła się w cieniu kwitnących drzew, by uciec przed rozbawionym, zmy-
słowym głosem o cudzoziemskim akcencie. Pragnęła jak najszybciej oddalić się od tego
człowieka, więc nie zważała na zaciekawione spojrzenia gości spacerujących po aksa-
mitnych trawnikach wokół Balfour Manor.
Dziewięćdziesiąty dziewiąty bal charytatywny Balfourów trwał w najlepsze. Maje-
statyczna posiadłość tonęła w powodzi świateł, a Emily myślała tylko o tym, że wszystko
przepadło, i to z jej winy.
Od dawna cieszyła się na tę imprezę. Myślała o niej przez niemal cały ostatni rok
w szkole baletowej, którą właśnie skończyła.
Wpadła do rozświetlonego holu i wbiegła po schodach, potykając się o rąbek dłu-
giej sukni. I pomyśleć, że zaledwie kilka godzin wcześniej czuła się taka dojrzała i ele-
gancka, gotowa na wieczór jak z bajki, z przystojnym księciem, który obdarzy ją miło-
ścią.
Zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni i odetchnęła głęboko, a następnie podeszła do
okna. Powiodła wzrokiem po rozstawionych na trawniku kryształowych żyrandolach i
gustownie zastawionych stołach, po czym spojrzała dalej, ku linii mrocznych drzew.
Była pewna, że wciąż tam był.
Przycisnęła dłonie do szyby, owładnięta pożądaniem tak raptownym i bolesnym, że
wstrzymała oddech. Ciągle czuła na ustach chłodny, czysty smak jego warg. Wiedziała,
że nigdy nie zapomni chwili, w której przyciągnął ją do siebie, a potem pocałował.
Była zbyt wstrząśnięta, żeby zaprotestować. Poddała się jego woli, nie sprzeciwiła
się, gdy głaskał ją po karku i plecach. Nagle jednak odsunął głowę i w ciemnościach do-
strzegła błysk jego złocistych oczu, w których czaiła się złośliwość. Czar prysł i Emily
poczuła, że wynurza się na powierzchnię, z trudem chwytając powietrze w płuca. Nie po-
trafiła zrozumieć, jak to możliwe, że z taką łatwością zmusił ją do uległości.
Książę Luis Cordoba de Santosa był niezwykle przystojny, ponad wszelką wątpli-
wość. Nie interesowała go jednak prawdziwa miłość, a pod drogim garniturem i olśnie-
wającym uśmiechem nie krył się książę z bajki, lecz najprawdziwszy wilk.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Rok później
Posiadłość Balfour Manor, dostojna i majestatyczna, przypominała topaz na tle
szmaragdowego aksamitu. Emily znała ten dom jak własną kieszeń, ale do głowy by jej
nie przyszło, że ujrzy go na gazetowym zdjęciu w brudnej stacji metra w godzinach
szczytu.
W pierwszej chwili pomyślała, że to na pewno wytwór zmęczonej wyobraźni. Po
dwóch miesiącach w wynajętym paskudnym pokoiku jej tęsknota za domem zaczęła się
przejawiać halucynacjami.
Zamarła, a po sekundzie wpadł nią jakiś człowiek. Zaklął jak szewc, a Emily wy-
bąkała przeprosiny, odwróciła się i ruszyła pod prąd do stoiska z gazetami. Na pewno coś
się jej przewidziało, to musiał być pałac Buckingham, a chodziło o nowy skandal w ro-
dzinie królewskiej...
„Czyżby następne nieślubne dziecko w rodzinie Balfourów?"
Przerażona Emily chwyciła gazetę i przejrzała artykuł pod nagłówkiem. W naszpi-
kowanym wykrzyknikami i chytrymi niedomówieniami tekście co zdanie przewijały się
imiona bliskich jej osób: Olivii, Belli, Alexandry, Zoe...
Zoe?
- Kupuje pani tę gazetę czy nie? Tu nie biblioteka - usłyszała głos zniecierpliwio-
nego kioskarza.
- Och, tak. Przepraszam.
Pospiesznie sięgnęła do kieszeni swetra po pięciofuntowy napiwek od pijanego
biznesmena, który najpierw opowiadał Emily o ukochanej żonie i dzieciach, a potem we-
pchnął rękę pod jej spódnicę. Udobruchany kioskarz porozumiewawczo mrugnął okiem.
- Tak to jest z tymi sławnymi i bogatymi, nie? Piękne życie, pieniądze, imprezy,
ale pytam, czy choć jeden z tych Balfourów jest szczęśliwy? - Pokręcił głową i zarecho-
tał.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin