Boże Ciało.doc

(40 KB) Pobierz
Chrystus zaprasza na ucztę

Jezu - Chlebie Życia, odmień nasze życie codzienne, abyśmy byli Twoimi świadkami nie tylko przez procesje i uroczyste ceremonie, ale abyśmy świadczyli o Tobie przede wszystkim naszym dobrym, uczciwym życiem.

Wy dajcie im jeść!

Nakarmić wszystkich

Jezus rzekł do uczniów: Wy dajcie im jeść! Oni odpowiedzieli: Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi. Doskonale znamy tę scenę. Ogromna rzesza ludzi wokół Jezusa, zasłuchani w Jego słowa, zauroczeni Jego osobą, zapomnieli o wszystkim. Nawet o tym, że są głodni. Trzeba im o tym przypomnieć, Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność – mówią apostołowie do Jezusa. Oni nie stracili poczucia rzeczywistości. Jezus też nie. Ale Jego poczucie rzeczywistości wyrastało ponad ich wyobrażenia. Wy dajcie im jeść! – usłyszeli. Jak przełożyć to na realne możliwości? Na tych pięć chlebowych placków, które mieli w zapasie – ale cóż to było! I na możliwości zakupu – o tej porze i na tym odludziu.

A jednak Jezusowe poczucie rzeczywistości okazało się prawdziwe. Jedli i nasycili się wszyscy – powiada ewangelista. Ale nie wolno zapomnieć, że najpierw sycili się prawdą, Jezusowym słowem, Jego ewangelią. To nie chleb trzymał ich przy Jezusie, a Jego uzdrawiająca moc i Jego pełne niezwykłej i świeżej prawdy słowa. Wszystkich nakarmić. Wszystkich nasycić prawdą i chlebem. Czy może być ważniejsze i pilniejsze posłannictwo? Gdy wczytujemy się w księgi Jezusowej Ewangelii, bez trudu dostrzegamy, że właśnie to było dla niego najbardziej naglącym zadaniem.

Głód prawdy i chleba

Ale ludzi głodnych i prawdy, i chleba, i zdrowia, i wolności było wielu, bardzo wielu w tamtych czasach. Jezus dotarł do niektórych, a nieliczni spotkali Go na swej drodze. A dziś? Jakże wielu jest tych, o których wiemy, że są głodni i chorzy, zniewoleni i karmieni kłamstwem propagandy. Jakże wielu jest tych, którzy nawet nie zdają sobie z tego sprawy. Nie wiedzą, że są głodni prawdy i chleba, wolności i sprawiedliwości. Nie wiedzą też, że są głodni Boga... Bo głód prawdy i chleba w ostatecznym rozrachunku bierze się z głodu Boga. Innymi słowy: gdzie brak Boga, wiary, gdzie brak jasnego odniesienia do źródeł dobra – tam rozprzestrzenia się moralny nieład, tam egoizm bierze górę, tam człowiek wewnętrznie, duchowo zaczyna więdnąć. Zostaje w nim pustka, a wokół niego niszczycielski chaos.

Czy nie tak wygląda w dużej mierze nasz europejski, dumny z siebie, a w istocie rozpadający się w kawałki świat? Z jednej strony bogactwo wielu, a z drugiej bieda, a nawet dojmujący głód wielu. Głód chleba, głód mieszkań, głód wykształcenia. Dla jednych jest wszystko – najlepsze przedszkola i bezpłatne studia, dla innych drzwi są zamknięte, bo można je otworzyć tylko dobrą kartą bankową. Dlaczego płonęły samochody we Francji? Dlaczego nasze stadiony stały się widowniami nierozumnej agresji? Takich dlaczego więcej można by postawić. Odpowiedź widzę jedną: głód prawdy i chleba, głód Boga, którego wypędza się z europejskiego życia rzekomo w imię tolerancji i praw człowieka. Głód, z którego ludzie nie zdają sobie sprawy. I dlatego nie szukają nasycenia. I dlatego ludzki staje się coraz bardziej nieludzki i wszystko w nim postawione na głowie.

Trzeba wyjść na ulice

Skoro tu jesteś, rozumiem, że widzisz problem. Wiesz, że tysiące i miliony ludzi cierpi głód. Fizyczny i duchowy głód. Skoro tu jesteś dzisiaj, w święto Bożego Ciała, to choć sam jesteś głodny chleba i prawdy, głodny Boga, czujesz się odpowiedzialny za tych, którym tego samego brakuje jeszcze bardziej. Tak poczuli się uczniowie Jezusa, gdy przyszli pod wieczór owego dnia powiedzieć: Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność. Usłyszeli wtedy to, co i my powinniśmy usłyszeć: Wy dajcie im jeść! Sami głodni, ale przecie macie coś tam chleba. Podzielcie się z nimi. Zróbcie coś, by zaradzić potrzebie tych, którzy nie mają nic.

Wyjdziemy dziś na ulice miast i wiosek z procesją. Wyjdziemy, aby nieść w postaci chleba Tego, który prawdą, chlebem i mocą karmił ludzi. I karmi ich nadal. I każe karmić. Źle by było, gdybyśmy po skończonej procesji powiedzieli sobie: Pięknie było, świat zobaczył naszą wiarę. Musimy jeszcze dziś, musimy jutro i pojutrze wychodzić na ulice, do ludzi, do takich jak my i do wielkich tego świata, by im powiedzieć: Jesteście głodni! Brakuje wam chleba i prawdy, bo brakuje wam Boga! Uświadomienie sobie tego głodu jest początkiem ewangelizacji. Nie wystarczą kazania w kościele, nie wystarczą pięknie przygotowane uroczystości, nie wystarczą najżarliwsze modlitwy. Trzeba prawdą, Bogiem i chlebem dzielić się z innymi.

Zacznij od chleba, czyli od codziennej dobroci wobec innych. Tego odruchu wciąż za mało. I nie chodzi o sprawy wielkie, o dzieła na miarę świata czy choćby kraju. Apostołowie wyciągnęli ze swoich zawiniątek pięć chlebowych placków. To był początek, potem z mocy Jezusa dokonywali rzeczy niewyobrażalnie wielkich. Zrób coś dobrego – dziś, jutro, każdego dnia. Resztę Pan pomnoży.

Zacznij od tej zwyczajnej dobroci na co dzień. Ale nie poprzestawaj na niej. Pójdziemy w procesji Jezusa nieść światu. Mów o nim, dziel się swoją wiarą. Przecież także w naszej parafii jest tylu niewierzących. Ja do nich wszystkich nie dotrę. Zresztą, oni przy mnie będą udawać wierzących, tak im wygodniej. A ty może mieszkasz z którymś z nich pod jednym dachem, może po sąsiedzku, może razem pracujecie... Dziel się z nim wiarą, jak chlebem. Niechby przynajmniej wiedział, że jest głodny Boga. Wy dajcie im jeść! – nakazuje Jezus także nam. I posyła do świata.

                            „Zróbcie Mu miejsce
                             Pan idzie z nieba,
                             Pod przymiotami ukryty chleba.
                             Zagrody nasze widzieć przychodzi
                             I jak się Jego dzieciom powodzi.”
Czy dziś potrzebny jest Chrystus Eucharystyczny na ulicach naszych miast i wsi? Czy dzisiejsza procesja to nie jakaś manifestacja jakich setki w ostatnich czasach na naszych ulicach? Czy przypadkiem ta procesja nie obrazi czyjś tzw.„uczuć religijnych”? A może komuś przeszkadza? Przypomnę tylko niedawny incydent kiedy samochód przejechał nam przez środek procesji gdyśmy przechodzili na drugą stronę naszej parafii!
Dziwicie się pewnie moi kochani, że takie pytania stawiam podczas procesji w dzisiejsze tak uroczyste święto. Może nawet wydają się o­ne komuś wielce niestosowne. Ale trzeba je postawić. Bo dziwny jest ten świat jak śpiewał swego czasu Czesław Niemen. I my też trochę dziwni, razem z nim. Chcielibyśmy koniecznie zobaczyć jakiś cud, coś nadzwyczajnego. Coś co przekonałoby nas o słuszności naszej wiary. Ale jednocześnie gdy jesteśmy blisko niego to negujemy, że to jest niemożliwe. Zaprzeczamy mu. W dzisiejsze święto gdy przechodzi ulicami naszych miast i wiosek Chrystus Eucharystyczny gromadzą się na tłumy ludzi. Zupełnie jak wtedy w Palestynie, gdy przechodził Chrystus Pan w ludzkiej postaci. I zachowują się te dzisiejsze tłumy też tak jak tamci wtedy. Jedni spoglądają z wiarą, inni z niedowierzaniem a jeszcze inni przyszli aby Go podchwycić w słowie a później oskarżyć. Do których ty należysz?
W miasteczku Santarem położonym 50 km od Fatimy, żyła uboga kobieta cierpiąca z powodu swego niewiernego męża. Nie mogąc znieść dłużej tej udręki, udała się do wróżki, od której otrzymała obietnicę pomocy w zamian za konsekrowaną Hostię. Po długim wahaniu kobieta przyjęła komunię świętą w kościele św. Stefana i wyjąwszy ją z ust, owinęła w welon i skierowała się do wróżki. Po kilku krokach Hostia zaczęła krwawić tak obficie, że krople kapiące z welonu przyciągnęły uwagę przechodniów. Widząc zakrwawioną rękę, pośpieszyli kobiecie z pomocą, lecz ta pobiegła szybko w stronę domu, zostawiając za sobą ślady krwi. Chcąc ukryć zakrwawiony welon z Hostią, zamknęła ją w skrzyni. W nocy tajemnicze światło wydobywające się ze skrzyni oświetliło wnętrze domu i kobieta zmuszona była wyznać swój czyn przed mężem. Przejęci czcią padli na kolana, a nad ranem wezwali kapłana. Wieść o cudownym wydarzeniu rozniosła się po okolicy, przyciągając ogromne tłumy. Wkrótce potem władze kościelne zarządziły oficjalny proces. Cudowna Hostia została przeniesiona w procesji do kościoła św. Stefana, zamknięta w woskowej puszce i złożona w tabernakulum. Gdy po pewnym czasie otwarto tabernakulum, zdumionym oczom ukazał się następny cud. Wosk rozsypał się na kawałki, a hostia spoczywała się na kryształowej podstawce. Te cudowne relikwie umieszczono następnie w złoto-srebrnej monstrancji o gruszkowatym kształcie, otoczonej „słonecznymi” promieniami. Kościół potwierdził cudowne wydarzenie a świątynia ta nosi odtąd tytuł kościoła Świętego Cudu. W tym kościele ta święta hostia doznaje adoracji przez rzesze pielgrzymów z całego świata do dnia dzisiejszego.
Może byłby potrzeby taki znak krwawiącej hostii jak w Santarem w XIII w.? Czy dziś potrzeba takiego spektakularnego znaku, aby kogoś przekonać o faktycznej obecności Chrystusa w kawałku eucharystycznego chleba? Czy podobny znak przekonałby tych, którzy mają wątpliwości? – Może! A czy przekonałby tych, którzy mają złą wolę? – Wątpię! Przecież sam Chrystus sam powiedział: „Nikt nie może przyjść do mnie kogo wpierw nie pociągnie mój Ojciec”.
W filmie Mela Gibsona „Pasja” jest bardzo wzruszająca scena gdy po biczowaniu Jezusa Matka Jego, Maryja ściera z kamiennej posadzki krew Zbawiciela. Czyni to z ogromnym szacunkiem i wiarą. Jakby chciała, aby żadna kropla się nie zmarnowała. Ale czy ta scena wystarczy by dziś chwycić kogoś tak naprawdę za serce?
Lotnisko Okęcie w Warszawie. Grupa naukowców i studentów wraca z męczącej podróży naukowo-turystycznej po Włoszech. Nadarza się okazja wygodnej jazdy samochodem osobowym do miejsca zamieszkania. Samochód może zabrać jednak tylko jeszcze jedną osobę. Grupa proponuje zajęcie wolnego miejsca najsłabszej z kobiet, uczestniczek wyprawy naukowej. Pani profesor dziękuje, nie korzysta z propozycji. Przyparta do muru nie szuka wymówek. Oświadcza, że nie była jeszcze dzisiaj na Mszy św. i u komunii św. Chce pójść teraz do kościoła, a potem nocnym pociągiem pojechać do domu. Był to dzień powszedni…
Ta dzisiejsza procesja z Chrystusem niesionym w dłoniach kapłana poprzez ulice i zagrody nasze jest przypomnieniem się Pana wszystkim. Jest o­na świętym pochodem, który nikogo nie wyklucza i wszystkim błogosławi. Nawet tym, którzy stoją z boku trochę zadziwieni nic nie pojmując z tego cudu, który jest wśród nas. Celebrując jednak dzisiejszą uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa nie możemy zapomnieć, że najpiękniejszą dla Niego monstrancją jest twoje serce. Spiesz do kościoła aby zabrać Go w komunii św. jak tylko często możesz. o­n czeka na ciebie każdego dnia. Niech nie czeka na daremnie!

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin