kard. Dezydery Mercier
Zagadnienie pewności
Twierdzenie pierwsze: naturalnym celem człowieka jest możliwie najdoskonalsze ćwiczenie
inteligencyi: poznawanie prawdy. 7. Twierdzenie drugie: dążenie do jedności jest prawem działalności intelektualnej. 8. Twierdzenie trzecie: Wątpienie jest stanem umysłowego dualizmu, który podnieca do poszukiwania jedności, a stąd i pewności.
6. Twierdzenie pierwsze. Naturalnym celem człowieka jest możliwie najdoskonalsze ćwiczenie inteligencyi: poznawanie prawdy.
Każda istota na świecie dąży z natury swojej do pewnego celu i posiadłszy go, znajduje w nim zarazem najwyższy wyraz swej doskonałości, jak też i wewnętrzne zadowolenie. Istoty skończone rozwijać muszą dla dojścia do tego celu różnorodną działalność, wprowadzającą w grę różne pośrednie zasady akcyi, nazywane: siłami, zdolnościami, władzami, a będącymi niejako kanałami, idącymi od natury istoty, jako wspólnego źródła pierwotnego. Różne te władze nie mogą jednak działać niezależnie jedna od drugiej, tworzą one hierarchię, w której jedne, nazywane niższemi, powinny działać w zależności od drugich władz, zwanych wyższemi, będąc zarazem wszystkie na usługach właściwego, przyrodzonego celu całej istoty.
Naturalnym celem człowieka jest użycie możliwie najdoskonalsze swej inteligencyi, najwyższej ze zdolności. Użycie to polega na zagłębieniu się w prawdę.
Należy przeczytać serię artykułów, prowadzących do tej konkluzji, u św. Tomasza z Akwinu (Summa Teologiczna, część druga, sekcya pierwsza, kwestya trzecia). Karty te są arcydziełem dokładności i logiki i stanowią wykład nieporównanej piękności.
Skoro przyjmiemy za punkt wyjścia tę daną: że ostateczna doskonałość człowieka polega podmiotowo na kontemplacyi prawdy, jasną będzie rzeczą, że człowiek dąży z konieczności do prawdy, potrzebuje prawdy i znajduje rozkosz w poznaniu jej, albowiem prawem istnienia jest dążyć do urzeczywistnienia swego przeznaczenia, u istoty świadomej zaś normalnej i pełnej działalności towarzyszy przyjemność.
Człowiek potrzebuje prawdy. Wszyscyśmy byli tyle razy oszukani! Mimo to jednak wierzymy z uporem w prawdę. Ludzie nas oszukiwali, nasze zmysły nas oszukiwały; sami tworzyliśmy rozumowania, które wydawały się nam dokładnemi, a które później uznaliśmy za fałszywe: ileż rozczarowań! Mimo to nie przestaliśmy wierzyć w prawdę.
Spotkać można czasem człowieka, który przez ducha przeciwieństwa, albo w chwili zniechęcenia, twierdzić będzie, że nie wierzy już w nic; postępowanie jego przecież zaprzeczy jego słowom.
Nie tylko w naiwności dzieciństwa wierzymy w pewność. Zajrzyjcie do historyi filozofii. Ile zburzonych systemów! Ile przerzucań się z krańca w kraniec! Od czasu do czasu spostrzec też można w pewnych epokach rozpowszechnienie się sceptycyzmu, ale byt jego zawsze jest efemeryczny. Dogmatyzm odzyskuje panowanie w krótkim czasie, już to budując nowe systematy, już to wracając do tradycjonalnych źródeł. Człowiek świadczy w ten sposób, że został stworzony dla prawdy. Wierzy w nią, ma potrzebę wierzenia w nią.
Poznanie prawdy sprawia człowiekowi przyjemność. Wiemy o tem z doświadczenia, jak przyjemnie jest zrozumieć, a bardziej jeszcze odkryć prawdę; a im bardziej poznanie umysłowe przewyższa poznanie zmysłami, tem bardziej przekładamy radość z pierwszego poznanie nad radość z poznania zmysłowego.
Prawda jest to dobro, zastosowane do naszej intelektualnej natury; zdajemy sobie z tego sprawę, że jednocząc się z prawdą, czujemy się większymi.
Zadawano sobie zapytanie, czy właściwem źródłem przyjemności nie jest raczej poszukiwanie samo, niżeli posiadanie prawdy.
Niezawodnie w poszukiwaniu jest pewna przyjemność. Przyjemność polowania np. należy do tego rodzaju. Ale przyjemność odkrycia i przyjemność spokojnego posiadania prawdy są obie równie realne. Czyż nie jest to zawsze prawdziwą przyjemnością zastanawianie się np. formacyą i rozwojem światów według znanej już przecież hypotezy Laplacea i Newtonowskiego prawa powszechnego ciążenia? I czyż nie jest wysoką radością: widok syntetyczny nauki, do której dostarczono powoli materyałów?
Zresztą, przyjemność sprawia nie tyle poszukiwanie prawdy, ile stopniowe jej znajdowanie, a więc nasycanie się powolnie każdą cząsteczką odkrywanej prawdy. Któż bowiem zgodziłby się poszukiwać, gdyby posiadał pewność nie odkrycia niczego zgoła? Poszukiwanie w próżni to męka, równa torturom Tantala; spostrzec prawdę, której szukało się od dawna, to rozkosz, która dojść może aż do szału, jak to nam opowiadają o Archimedesie.
To, cośmy powiedzieli, można streścić w tych kilku wierszach Arystotelesa: To, co jest właściwe dla danej istoty i zgodnie z jej naturą, jest oprócz tego tem, co jest dla niej najlepsze i najprzyjemniejsze. Dla człowieka zaś najwłaściwszem jest życie umysłowe, ponieważ inteligencya jest prawdziwie całym człowiekiem: stąd wynika, że życie umysłowe jest zarazem najszczęśliwszem, jakie człowiek może prowadzić.
Inteligencya ludzka dąży do prawdy: kresem tego dążenia jest sama prawda. Otóż to dążenie, ten ruch jest aktualizacyą pewnej potencji intelektualnej, dokonanie (?????????) jej ruchu, to posiadanie prawdy; aktem osiągnięcia prawdy to pewność. Ta ostatnia więc ukazuje się nam jako współudział w pełnym akcie, stanowiącym szczęście. Stan umysłu, przywiązany do osiągniętej prawdy, nazywa się przyznaniem (assensus); stan woli, będący skutkiem pierwszego stanu i od niego zależny, nazywa się zgodą (consensus sentire cum alio).
Zwykliśmy mówić o człowieku, nie posiadającym pewności co do danego punktu, że wątpi. Wątpienie jest zaprzeczeniem pewności, stanem niezaspokojonej potencyi intelektualnej, brakiem udziału w czystym akcie szczęśliwości.
7. Twiedzenie drugie: Dążenie do jedności jest prawem działalności umysłowej. Akt intelektu jest zasadniczo intuicyą, że coś jest, widzeniem tożsamości.
Rozróżniamy trzy różne stopnie czynności umysłowej: pojęcie, sąd, rozumowanie. Rozumowanie jest intuicyą konsekwencyi pomiędzy poprzednikiem i następnikiem. Sąd jest intuicyą tożsamości pomiędzy podmiotem i orzeczeniem. Pojęcie pierwotne, postrzeżenie, zdaje się być prostą intuicyą rzeczy raczej, niż jedności; ale jak tylko zostanie ono uczynionem, choćby to było proste spostrzeżenie bytu, natychmiast umysł odnosi tę rzecz do niej samej i formułuje co najmniej ten sąd elementarny (będący zasadą tożsamości): ta rzecz jest czymś; jest to intuicya jedności.
Zbudowanie nauki, poddanie nauk szczegółowych zasadom ogólniejszym metafizyki, są to akty syntezy, to jest unifikacyi.
Postęp ludzkiej umysłowości rośnie wraz ze zdolnością unifikacji, jaką rozwija. Trzy czwarte ludzi, pisze Taine, uważa pojęcia całościowe jako próżne spekulacye. Tym gorzej dla nich. Narody i wieki żyją po to, aby te pojęcia stworzyć. Tylko przez te pojęcia jest się zupełnym człowiekiem. Gdyby jaki obywatel innej planety zstąpił na ziemię, aby przekonać się, jak dalekośmy postąpili, należałoby mu pokazać pięć lub sześć wielkich pojęć, jaki sobie wyrobiliśmy o duchu i świecie. To jedno dałoby mu miarę naszej inteligencyi.
A. Balmes, komentując św. Tomasza z Akwinu, mówi doskonale : Im bardziej wznosi się inteligencya człowieka, tem mniej posiada pojęć; a to dlatego, że inteleigencya wyższa zawiera w kilku pojęciach to, co inne, bardziej ograniczone, rozdzielają na większą liczbę pojęć [...]. Ludzie genialni nie odznaczają się wielką obfitością idei; zatrzymują się przy kilku i przez nie obejmują cały świat.
Jest też potrzebą duszy sprowadzenie wiadomości do jedności, a rozpatrywanie tego rezultatu sprawia jej przyjemność. Dopóki trwa życie ziemskie, jedność, do której dąży myśl, jest względna tylko; w dniu jednak, gdy człowiek posiądzie swe przeznaczenie, zobaczy porządek powszechny, w najwyższą skupiony jedność, i spostrzeże wszystkie prawa istnienia i poznania, wytryskujące z łona jednej przyczyny pierwszej.
8. Twierdzenie trzecie: Dualizm intelektualny jest przeto stanem antynaturalnym umysłu, a stąd męką i cierpieniem duszy ludzkiej. Stan ten umysłu to wątpienie.
Pewność wynika z intuicyi, jedności spostrzeżenie pierwiastków, nie dających się sprowadzić do jedności, rodzi wątpienie.
Przypuśćmy, że przedstawiam umysłowi dowód iż akty mojej myśli są niemateryalne, i że jednocześnie rozważam prawo zależności mego ducha od mego ciała; przypuśćmy, iż nie mogę zdać sobie sprawy w jaki sposób niematerialność mojej myśli godzi się z wpływami cielesnymi, jakich doznaje, - umysł mój będzie jakby ciągnięty w dwie przeciwne strony; ten stan tłumaczą języki germańskie słowami: zweifel, twijfel (od słowa zwei, twee, dwa, to wątpliwość; język łaciński i od niego pochodzące, wykazują to samo pojęcie pierwotne wątpienia, jako stanu wyłączającego jedność: dubitare, dubitatio pochodzi od dub, pierwiastku, znajdującego się w dubeus i oznaczającego podwójny, dubeltowy).
Stan podobny jest anormalny, i człowiek doznaje nieprzepartej potrzeby wyjścia z niego. A jeżeli po tym stanie wewnętrznego dualizmu, nastąpi intuicya związku, jednoczącego niemateryalny charakter moich myśli z zależnością ich od cielesnego mego organizmu, walka natychmiast ucichnie, dusza się uspokoi, ponieważ umysł zdobędzie termin jedyny, będzie determinatus ad unum. Ustalenie się myśli w przyjęciu jedynego terminu, jest to pewność. Certitudo nihil aliud est, quam determinatio intellectus ad unum.
Dziecko nie zna wątpienia; wierzy ono z pewnością w to, co widzi, i w to, co mu mówią. Przez wychowanie, w części dzięki i osobistej obserwacyi, nagromadza ono pewną sumę wiadomości, która służy mu za intelektualny fundament. W jego mózgu organizują się kojarzenia obrazów, oraz odpowiednie im kojarzenia pojęć w jego umyśle, i używa ono tych dóbr w spokoju.
Ale oto nagle zjawia się obserwacja, słowo jakieś, które nie przystaje do poprzednich konstrukcyi myślowych. Będzie to jakby kółko maszyny, źle przystosowane.
Naprzykład, człowiek przyzwyczaił się uważać promień słońca jako białe światło niezłożone. Tymczasem, patrząc, jak ten promień przechodzi przez pryzmat, spostrzega, że światło składa się z wielu różnych promieni; ten nowy fakt nie pasuje do dawniej nabytych wiadomości: stąd zjawia się wątpienie. W jaki sposób to, co zdawało się niezłożonem, może być tak różnorodnem? I oto, na pewien czas przynajmniej, spokój myśli jest zakłóconym. Pierwiastek rozkładowy wątpienia uczynił wyłom w umyśle.
Być może, iż umysł wzgardzi tym pierwiastkiem sprzeczności, który do jego łona przeniknął, i za tę cenę zachowa spokój; będzie to tryumf rutyny lub uprzedzenia: w każdym razie dobrowolna abdykacya inteligencyi.
Przypuśćmy jednak, że umysł przyjmie pod rozwagę te różne pierwiastki, które ścierają się w polu świadomości: z dwóch rzeczy jedna: albo rozwaga myśli zdoła zebrać do jedności te pierwiastki rozliczne, a wtedy będzie nie tylko zachowana pierwotna pewność, ale jeszcze zostanie ona rozszerzona i wzmocniona; albo też pierwsze wysiłki myśli pozostaną jałowemi, sprzeczność pierwiastków zaostrzy się, myśl nie osiągnie jedności.
Ale dualizm nie może być ostatecznym stanem umysłu. Męka jaką sprawia wątpienie, popycha do poszukiwania jedności i pewności.
W ten sposób każda przyczyna, która burzy istniejącą syntezę myślową, zradza wątpienie; wątpienie zaś z kolei podnieca do wysiłków w celu odbudowania zburzonej chwilowo jedności i skroś nieustannych alternatyw zwątpień i pewności, pierwsze rozwiązują się w drugich, a nauka i filozofia dokonywają mozolnie swej postępowej pracy ku unifikacyi.
W tych warunkach zrodzone, wątpienia są częściowemi; łamią one harmonię myśli na jednym tylko zazwyczaj punkcie poznania rzeczywistości.
Może jednakże zjawić się wątpienie ogólnej natury. Jego punkt wyjścia leży w porównaniu porządku obiektywnego, przypuszczalnie znanego, z poznaniem subjektywnem, któreśmy sobie o nim wyrobili.
Teraz już nie idzie o pewność określonej grupy wiadomości, odpowiednich grupie rzeczy znanych, lecz o poznanie rzeczy jako takich, i o władzę, która to poznanie rodzi. Choćby powszechne wytłumaczenie rzeczy było zupełnym, zawsze pochodzi ono od gry władz poznawczych: choćbyśmy osiągnęli pojęcie jedności harmonijnej Kosmosu, jego przyczyn i jego praw ale to pojęcie wymaga wysiłku intuicyi; czy intuicya ta jest normalna? Czy człowiek, mający ją, zabezpieczony jest przeciwko niebezpieczeństwom halucynacyi?
To nowe, ogólne wątpienie, to krytycyzm. Stanowić ono winno główny przedmiot kryteriologii czyli epistemologii.
Podobnie, jak w życiu osobnika wątpienie następuje prędzej czy później po pewności, historya filozofii pokazuje nam psychologiczną rozwagę, następującą po filozofii natury i wywołującą w pewnej chwili większego wysiłku krytycyzm, który stanie się niezawodnie punktem wyjścia do wyższego i pewniejszego objęcia wiedzy.
Filozofie: indyjska, gracka, średniowieczna, a nawet pod pewnymi względami współczesna, poczynały sobie, oddając się samorzutnie i instynktownie pouczeniom rozumu. Później psychologiczny pogląd góruje nad wszelkimi zagadnieniami, i umysł zadaje sobie pytanie: czy świat myśli odpowiada unisono światowi rzeczywistości? I pierwszym krokiem umysłu jest usprawiedliwienie, przy pomocy racyi metafizycznych, instynktownej dotychczas ufności. Kwestya kryteryologiczna u św. Tomasza i Arystotelesa dalej nie sięga. Ale w ostatnich epokach badanie procesu rozumowego staje się bardziej drobiazgowe, nieufność wzrasta, jak u sceptyków starożytności, a zwłaszcza u Kanta, założyciela współczesnego krytycyzmu.
Zakreśliliśmy tymczasowo zagadnienie pewności i wykazaliśmy, jak ono powstaje: określimy teraz jego terminy i spróbujemy wykazać jego doniosłość.
polak-maly