Alistair MacLean - Athabaska.pdf

(871 KB) Pobierz
Alistair MacLean - Athabaska
MacLean Alistair
"AtHAbaska"
Wst ħ p
Nie jest to opowie Ļę o ropie naftowej, cho ę dotyczy ona ropy i sposo-
bów wydobywania jej z ziemi, dlatego krótkie wyja Ļ nienie b ħ dzie by ę
mo Ň e interesuj Ģ ce i pomocne w lekturze.
Nikt dokładnie nie wie, czym jest ropa, a przede wszystkim w jaki
sposób powstała. Ksi ĢŇ ek technicznych i rozpraw na ten temat istnieje
bez liku - Ļ wiadom jestem, Ň e nie znam nawet ich nikłej cz ħĻ ci
- i w wi ħ kszo Ļ ci zgodne s Ģ one ze sob Ģ , jak mnie zapewniono,
z wyj Ģ tkiem zagadnienia, które wydaje si ħ szczególnie interesuj Ģ ce,
a mianowicie, w jaki sposób ropa naftowa stała si ħ rop Ģ . Okazuje si ħ , Ň e
jest na ten temat tak wiele rozbie Ň nych teorii, jak na temat powstania
Ň ycia na Ziemi. Wobec tych komplikacji rozs Ģ dny laik ucieka si ħ do
znacznych uproszcze ı , co niniejszym czyni ħ , nie maj Ģ c innego wyj Ļ cia.
Do powstania ropy potrzebne były tylko dwa składniki: skały oraz
niewiarygodna obfito Ļę ro Ļ lin i prymitywnych organizmów, od których
roiło si ħ w rzekach, jeziorach i morzach ju Ň zapewne miliardy lat temu.
st Ģ d okre Ļ lenie "paliwa kopalne".
Biblijne okre Ļ lenie skały jako opoki dziejów stało si ħ Ņ ródłem bł ħ d-
nych interpretacji co do istoty i trwało Ļ ci skał. Skała - tworzywo,
z którego zbudowana jest skorupa ziemska - nie jest ani wieczna ani
niezniszczalna. Przeciwnie, podlega ci Ģ głym zmianom, ruchom i prze-
mieszczeniom, a warto pami ħ ta ę , Ň e kiedy Ļ skał w ogóle nie było.
Nawet dzisiaj geologowie, geofizycy i astronomowie ró Ň ni Ģ si ħ zasad-
niczo w pogl Ģ dach na to, jak powstała Ziemia; cz ħĻ ciowo zgadzaj Ģ si ħ co
do tego, Ň e pierwotnie była roz Ň arzonym gazem, po czym przeszła
w stan ciekły, lecz ani jedno, ani drugie nie prowadziło do powstania
czegokolwiek, w tym tak Ň e skał. Dlatego te Ň ħ dem jest s Ģ dzi ę , Ň e skały
były, s Ģ i zawsze b ħ d Ģ .
ale nie zajmujemy si ħ tu ostateczn Ģ genez Ģ skał, tylko skałami takimi,
jakie s Ģ obecnie. Panuje powszechna opinia, Ň e trudno jest zbada ę
proces ich przeobra Ň e ı , poniewa Ň mniejsze zmiany mogły trwa ę przez
dziesi ħę milionów lat, a wi ħ ksze sto milionów.
Skały s Ģ wci ĢŇ niszczone i odbudowywane. Głównym czynnikiem
niszczycielskim jest pogoda, buduj Ģ cym - przyci Ģ ganie ziemskie.
Na skały oddziałuje pi ħę czynników pogodowych. Mróz i lód roz-
sadzaj Ģ je. Unosz Ģ cy si ħ w powietrzu pył stopniowo je Ň łobi. Działanie
mórz, zarówno przez stały ruch fal i pływów, jak i walenie ci ħŇ kich
sztormowych fal, bezlito Ļ nie niszczy lini ħ brzegow Ģ . Niezwykle pot ħŇ -
nym Ň ywiołem niszczycielskim s Ģ rzeki - wystarczy spojrze ę na Wielki
Kanion Kolorado, Ň eby doceni ę ich olbrzymi Ģ sił ħ . Natomiast skały,
które unikn Ģ tych wszystkich wpływów, s Ģ przez niesko ı czenie długi
czas spłukiwane przez opady.
Bez wzgl ħ du na przyczyn ħ erozji, wynik jest ten sam: skała zostaje
rozbita na najdrobniejsze składniki, czyli po prostu pył. Deszcz i top-
niej Ģ cy Ļ nieg zabieraj Ģ ten pył do najmniejszych strumyków i najpot ħŇ -
niejszych rzek, które przenosz Ģ go z kolei do jezior, mórz Ļ ródl Ģ do-
wych i przybrze Ň nych stref oceanów. Ale pył, jakkolwiek drobny
i sypki, jest i tak ci ħŇ szy od wody, ilekro ę wi ħ c woda si ħ uspokaja,
opada on stopniowo na dno nie tylko jezior i mórz, ale równie Ň wolno
płyn Ģ cych w swoim dolnym biegu rzek, a tak Ň e w gł ħ bi l Ģ du - tam
gdzie zdarzaj Ģ si ħ powodzie - jako ił.
I tak przez niewyobra Ň alnie długie okresy do mórz trafiaj Ģ całe
ła ı cuchy górskie, a w trakcie tego procesu, za spraw Ģ przyci Ģ gania
ziemskiego, tworzy si ħ nowa skała. Pył gromadzi si ħ na dnie, warstwa
po warstwie, odkładaj Ģ c si ħ na grubo Ļę kilku, kilkudziesi ħ ciu, a nawet
kilkuset metrów. Warstwy najni Ň sze, stopniowo prasowane przez stale
rosn Ģ ce ci Ļ nienie z góry, zespalaj Ģ si ħ tworz Ģ c now Ģ skał ħ .
Wła Ļ nie w trakcie tych po Ļ rednich i ostatecznych procesów for-
mowania si ħ skał powstaje ropa. Jeziora i morza sprzed setek milionów
lat kipiały od ro Ļ linno Ļ ci i najprymitywniejszych organizmów wodnych.
Gin Ģ c, opadały one na dno jezior i mórz, gdzie stopniowo pokrywały je
niezliczone warstwy pyłu, wodnych Ň yj Ģ tek i ro Ļ lin, które powoli gro-
madziły si ħ nad nimi. Upływ milionów lat i nieustannie zwi ħ kszaj Ģ ce si ħ
ci Ļ nienie z góry stopniowo przemieniały rozkładaj Ģ c Ģ si ħ ro Ļ linno Ļę
i martwe organizmy wodne w rop ħ naftow Ģ .
Opisany tak prosto proces powstawania ropy wygl Ģ da sensownie.
Ale wła Ļ nie tu otwiera si ħ pole dla niejasno Ļ ci i sporów. Warunki
niezb ħ dne do powstania ropy s Ģ znane, przyczyna tej metamorfozy
- nie. W gr ħ wchodzi prawdopodobnie jaki Ļ katalizator, ale dotych-
czas go nie wyodr ħ bniono. Pierwotnej, czysto syntetycznej ropy, w od-
Ň nieniu od jej wtórnych syntetycznych odmian, takich jak te otrzyma-
ne z w ħ gla, jeszcze nie wyprodukowano. Musimy wi ħ c pogodzi ę si ħ
z faktem, Ň e ropa to ropa i Ň e jest tam, gdzie jest - w warstwach skał
znajduj Ģ cych si ħ w Ļ ci Ļ le okre Ļ lonych punktach kuli ziemskiej, na
miejscu dawnych mórz i jezior, z których cz ħĻę jest teraz l Ģ dem, a cz ħĻę
le Ň y gł ħ boko pod terenami, które zagarn ħ ły nowe oceany.
Gdyby Ziemia była nieruchoma, a ropa wymieszana z gł ħ boko le ŇĢ -
cymi warstwami skał, to nie dałoby si ħ jej wydoby ę na powierzchni ħ .
Ale nasza planeta jest ogromnie ruchliwa. Nie istnieje nic takiego jak
stały kontynent, bezpiecznie przytwierdzony do j Ģ dra Ziemi. Kontynen-
ty spoczywaj Ģ na tak zwanych platformach tektonicznych, a te z kolei nie
maj Ģ c Ň adnego zakotwiczenia i steru unosz Ģ si ħ na powierzchni roz-
topionej magmy i mog Ģ w ħ drowa ę bez Ň adnego planu w dowolnym
kierunku. Co te Ň niew Ģ tpliwie robi Ģ - maj Ģ bowiem du ŇĢ skłonno Ļę do
wpadania na siebie, ocierania si ħ o siebie i nakładania si ħ na siebie
nawzajem w sposób niemo Ň liwy do przewidzenia, swoj Ģ niestabilno Ļ ci Ģ
przypominaj Ģ c na ogół skały. A poniewa Ň to wpadanie na siebie i koli-
zje trwaj Ģ dziesi Ģ tki czy setki milionów lat, nie s Ģ one dla nas oczywiste,
chyba Ň e w postaci trz ħ sie ı ziemi, które wyst ħ puj Ģ zazwyczaj wtedy,
kiedy dwie platformy tektoniczne Ļ cieraj Ģ si ħ ze sob Ģ .
Zderzenie dwóch takich platform wytwarza niesłychane ci Ļ nienie,
z którego skutków dwa s Ģ dla nas szczególnie zajmuj Ģ ce. Przede
wszystkim ogromne siły spr ħŇ aj Ģ ce powoduj Ģ wyciskanie ropy
z warstw skalnych, w których jest ona osadzona, i rozpraszanie jej
w kierunkach, na jakie pozwala ci Ļ nienie - w gór ħ , w dół i na boki. Po
wtóre, zderzenie odkształca lub fałduje same warstwy skalne wierz-
chnie zostaj Ģ wypchni ħ te w gór ħ tworz Ģ c pasma górskie (ruch północ-
nej cz ħĻ ci indyjskiej platformy tektonicznej stworzył Himalaje), a ni Ň sze
odkształcaj Ģ si ħ i tworz Ģ wła Ļ ciwie podziemne góry, fałduj Ģ c le ŇĢ ce
jedna na drugiej warstwy w pot ħŇ ne kopuły i łuki.
Teraz wa Ň na staje si ħ dla nas natura samych skał, o tyle, o ile dotyczy
ona wydobycia ropy. Skały mog Ģ by ę porowate i nieporowate; porowa-
te - takie jak gips - przepuszczaj Ģ ciecze takie jak ropa, podczas gdy
nieporowate - takie jak granit - ich nie przepuszczaj Ģ . W przypadku
skały porowatej ropa naftowa, na któr Ģ działaj Ģ wspomniane siły spr ħ -
Ň aj Ģ ce, przes Ģ cza si ħ przez ni Ģ , a Ň wielokierunkowe ci Ļ nienie osłabnie,
i zatrzymuje si ħ na powierzchni lub pod sam Ģ powierzchni Ģ Ziemi.
W przypadku skały nieporowatej ropa zostaje uwi ħ ziona w kopule albo
łuku i pomimo wielkiego parcia z dołu nie mo Ň e si ħ wydosta ę na boki
ani w gór ħ ; musi pozosta ę tam, gdzie jest.
W drugim przypadku do wydobycia ropy stosuje si ħ metody uwa Ň a- . .
ne za tradycyjne. Geologowie ustalaj Ģ poło Ň enie kopuły i wierci si ħ
otwór. Je Ļ li szcz ħĻ cie w miar ħ im dopisze, trafiaj Ģ na kopuł ħ z rop Ģ ,
a nie na lit Ģ skał ħ , i na tym ko ı cz Ģ si ħ ich kłopoty - pot ħŇ ne podziemne
ci Ļ nienie wypycha rop ħ prosto na powierzchni ħ .
Wydobycie ropy, która przes Ģ czyła si ħ w gór ħ przez porowat Ģ skał ħ ,
przedstawia zgoła inny i znacznie powa Ň niejszy problem, który roz-
wi Ģ zano dopiero w roku 1967. A i wtedy było to rozwi Ģ zanie tylko
cz ħĻ ciowe. Cała kwestia polega oczywi Ļ cie na tym, Ň e ta powierz-
chniowa przes Ģ czona ropa nie tworzy zbiorników naturalnych, ale jest
Ļ ci Ļ le zł Ģ czona z obcymi substancjami, takimi jak piach i glina, od
których musi by ę oddzielona i oczyszczona.
W rzeczywisto Ļ ci jest ona ciałem stałym i jako takie nale Ň y j Ģ wykopy-
wa ę . Mimo Ň e ta zestalona ropa mo Ň e le Ň e ę na gł ħ boko Ļ ci nawet 1800
metrów, wobec ogranicze ı współczesnej wiedzy i techniki eksploato-
wa ę j Ģ mo Ň na tylko do gł ħ boko Ļ ci 65 metrów i tylko metodami górnict-
wa odkrywkowego. Tradycyjne metody górnicze - dr ĢŇ enie piono-
wych szybów i przebijanie chodników - całkowicie mijałyby si ħ
z celem, gdy Ň umo Ň liwiłyby wydobycie mikroskopijnej cz Ģ stki surowca
niezb ħ dnego do uczynienia produkcji ropy opłacaln Ģ . Ostatnia z wybu-
dowanych kopal ı , któr Ģ uruchomiono latem 1978 roku, przerabia dzie-
si ħę tysi ħ cy ton surowca na godzin ħ .
Dwa wyborne przykłady dwóch ró Ň nych metod wydobycia ropy
mo Ň na znale Ņę na dalekim północnym zachodzie Ameryki Północnej.
Dobrym przykładem zastosowania tradycyjnej metody gł ħ bokich wier-
ce ı jest pole naftowe w zatoce Prudhoe nad brzegiem Morza Arktycz-
nego na północy Alaski; jej nowoczesny odpowiednik, odkrywkowe
kopalnictwo ropy, mo Ň na znale Ņę - w jedynym zreszt Ģ miejscu na
Ļ wiecie - w Ļ ród ropono Ļ nych piasków Athabaski.
Rozdział pierwszy
- Nie, to nie jest miejsce dla nas - o Ļ wiadczył George Dermott.
Jego zwaliste cielsko drgn ħ ło i odsun Ģ ł si ħ od stołu patrz Ģ c z niech ħ ci Ģ
na resztki kilku ogromnych baranich kotletów. - Jim Brady oczekuje od
swoich agentów terenowych, Ň e b ħ d Ģ szczupli w dobrej formie wy-
sportowani. A my jeste Ļ my szczupli, w dobrej formie i wysportowani.
jeszcze desery - przypomniał mu Donald Mackenzie. Tak jak
Dermott, był pot ħŇ nie zbudowanym, emanuj Ģ cym spokojem m ħŇ czyzn Ģ
z ogorzał Ģ twarz Ģ o nieregularnych rysach, nieco wi ħ ksz Ģ i mniej
spokojn Ģ ni Ň twarz jego towarzysza. Cz ħ sto brano ich za par ħ byłych
bokserów wagi ci ħŇ kiej. - Widz ħ tu babki, ciasteczka i szeroki wybór
ciast - ci Ģ gn Ģ ł. - Czytałe Ļ ich broszur ħ na temat Ň ywienia? Pisz Ģ
w niej, Ň e przeci ħ tny człowiek potrzebuje w arktycznych warunkach
pi ħę tysi ħ cy kalorii dziennie. Ale my, George, nie zaliczamy si ħ do
przeci ħ tnych. W krytycznych warunkach lepsze byłoby sze Ļę tysi ħ cy
kalorii. A jeszcze bezpieczniej bli Ň ej siedmiu. Zjesz deser czekoladowy
z tłust Ģ Ļ mietan Ģ ?
- Szef wywiesił na ten temat informacj ħ na tablicy ogłosze ı dla
personelu - rzekł z gorzk Ģ ironi Ģ Dermott. - Nie wiadomo, dlaczego
w czarnych ramkach. W dodatku podpisan Ģ .
- Zasłu Ň eni agenci nie czytaj Ģ tablic ogłosze ı - powiedział Macken-
zie i wci Ģ gn Ģ ł nosem powietrze. Wyprostował swoje sto pi ħę kilo Ň ywej,
wagi i ruszył zdecydowanym krokiem do lady z jedzeniem. Firma¨¨
British Petroleum-Sohio bez w Ģ tpienia znakomicie dbała o swoich pra-
cowników. Tu, w Prudhoe, w Ļ rodku zimy, nad brzegiem Morza Ark-
tycznego, w przestronnej, jasno o Ļ wietlonej i dobrze klimatyzowanej
jadalni, której Ļ ciany w wielu pastelowych kolorach pokrywał dese ı
z pi ħ cioramiennych gwiazd, utrzymywano za pomoc Ģ klimatyzowanego
centralnego ogrzewania przyjemnie rze Ļ k Ģ temperatur ħ 22 oC. Ró Ň nica
9
pomi ħ dzy temperatur Ģ w jadalni a Ļ wiatem zewn ħ trznym wynosiła 58
stopni. Gama wspaniale przyrz Ģ dzonych potraw była zdumiewaj Ģ ca.
- Nie głodz Ģ si ħ tutaj - powiedział Mackenzie, wróciwszy z dwiema
porcjami deseru czekoladowego i dzbankiem g ħ stej Ļ mietany. - Cie-
kawe, jak by na to zareagował który Ļ z dawnych alaska ı skich osad-
ników.
Na taki widok dawny poszukiwacz czy traper pomy Ļ lałby, Ň e ma
przywidzenia. Trudno nawet powiedzie ę , co by go bardziej zaskoczy#o.
Oferowane tu potrawy byłyby mu w osiemdziesi ħ ciu procentach nie
znane. A jeszcze bardziej zadziwiłby go dwunastometrowy basen i o-
szklony ogród z sosnami, brzozami, ro Ļ linami i mnóstwem kwiatów,
który przytykał do jadalni.
- Bóg jeden wie, co by o tym pomy Ļ lał nasz stary - rzekł Dermott.
- A1e mo Ň na o to spyta ę jego - dodał wskazuj Ģ c id Ģ cego w ich stron ħ
m ħŇ czyzn ħ . - Jakby Ň ywcem wyj ħ ty z kart powie Ļ ci Londona.
- Chyba raczej Curwooda - zaoponował Mackenzie.
Przybysz z pewno Ļ ci Ģ nie zaliczał si ħ do elegantów. Ubrany był
w filcowe buty, barchanowe spodnie i nieprawdopodobnie wypłowiał Ģ
kurtk ħ , do której dobrze pasowały wypłowiałe łaty na r ħ kawach. Z szyi
zwieszała mu si ħ para r ħ kawic z foczego futra, a w prawej r ħ ce trzymał
czapk ħ z szopów. W#osy miał długie, siwe, rozdzielone na Ļ rodku
głowy, nos lekko zakrzywiony, a jasnoniebieskie oczy obrze Ň one gł ħ bo-
kimi bruzdami kurzych łapek, które mogły by ę wynikiem zbyt długiego
przebywania na sło ı cu, po Ļ ród Ļ niegu albo te Ň nadmiernego poczucia
humoru. Reszt ħ twarzy zakrywała mu wspaniała szpakowata broda
i w Ģ sy, a cały ten zarost obwiedziony był sopelkami lodu. Ze strojem
tym nie współgrał Ň ółty, twardy kask, kołysz Ģ cy si ħ w jego lewej r ħ ce.
Przybysz zatrzymał si ħ przy stole i z błysku jego białych z ħ bów mo Ň na
si ħ by#o domy Ļ li ę , Ň e si ħ u Ļ miecha.
- Pan Dermott? Pan Mackenzie? - spytał i wyci Ģ gn Ģ ł r ħ k ħ . - Fin-
layson. John Finlayson - przedstawił si ħ .
- Pan Finlayson. Z kierownictwa robót eksploatacyjnych - rzekł
Dermott. _
- To ja jestem kierownikiem robót - odparł Finlayson z naciskiem.
Wysun Ģ ł krzesło, usiadł i zdj Ģ ł z brody kilka kryształków lodu. - Tak,
tak, wiem. Trudno uwierzy ę . - Znów si ħ u Ļ miechn Ģ ł i wskazał na swój
ubiór. - Na ogół my Ļ l Ģ , Ň e jestem z tych, co je Ň d ŇĢ na buforach.
Wiecie, włóczykijem z wagonu towarowego. Bóg jeden wie dlaczego.
Najbli Ň szy tor kolejowy jest bardzo, bardzo daleko od zatoki Prudhoe.
To tak jak Tahiti i spódniczki z trawy. Zbli Ň enie z natur Ģ . Zbyt wiele lat
na Stoku Pó#nocnym. - Jego dziwny, urywany sposób wysławiania si ħ
sugerował wr ħ cz, Ň e jest osob Ģ , której kontakty z cywilizacj Ģ s Ģ w naj-
lepszym razie sporadyczne. - Niestety, nie mogłem zrobi ę tego osobi-
Ļ cie. To znaczy, powita ę panów. Pełna klapa.
- Pełna klapa? - spytał Mackenzie.
- Powita ę na lotnisku. Były kłopoty z jednym z w ħ złów. Mamy je bez
przerwy. Temperatury poni Ň ej zera bardzo Ņ le wpływaj Ģ na budow ħ
cz Ģ steczek stali. Zaopiekowano si ħ panami, mam nadziej ħ ?
- Nie narzekamy - odparł z u Ļ miechem Dermott. - Szczerze
mówi Ģ c, nie trzeba si ħ nami specjalnie zajmowa ę . Tam jest lada z jedze-
niem, a tu Mackenzie. Wodopój i wielbł Ģ d. - Dermott pohamował si ħ ;
zacz Ģ ł mówi ę jak Finlayson. - No, ale jedna skarga mo Ň e si ħ znajdzie.
Zbyt wiele da ı w obiadowym menu, za du Ň e porcje. Figura mojego
kolegi. . .
- Figura twojego kolegi sama o siebie dba - przerwał mu spokoj-
nie Mackenzie. - Za to ja mam naprawd ħ na co si ħ poskar Ň y ę , panie
Finlayson.
- Wyobra Ň am sobie - powiedział Finlayson; z ħ by mu znów błys-
n ħ ły i wstał. - Wysłuchajmy tego w moim biurze. To tylko kilka kroków
st Ģ d. - Przeszedł przez jadalni ħ , za drzwiami zatrzymał si ħ i wskazał
inne drzwi na lewo. - Sterownia centralna. Serce zatoki Prudhoe,
a przynajmniej jej zachodniej cz ħĻ ci. Całkowicie skomputeryzowane
urz Ģ dzenie do automatycznego sterowania i kontrolowania eksploatacji
zło Ň a.
- Przedsi ħ biorczy chłopak z torb Ģ granatów mógłby si ħ tu nie Ņ le
zabawi ę - powiedział Dermott.
- Pi ħę sekund i unieruchomiłby całe pole naftowe. Przyjechali Ļ cie
tu, panowie, a Ň z Houston tylko po to, Ň eby mnie rozweseli ę . T ħ dy
- powiedział Finlayson.
Wprowadził ich przez drzwi na korytarz, a potem przez drugie,
wewn ħ trzne, do małego biura. Biurka, krzesła i szafy były bez wyj Ģ tku
pomalowane na szaro, jak na okr ħ cie wojennym. Zaprosił ich gestem,
Ň eby usiedli, i u Ļ miechn Ģ ł si ħ do Mackenziego.
- Posiłek bez wina jest jak dzie ı bez sło ı ca, jak powiadaj Ģ Francuzi
- rzekł.
- Wła Ļ nie, ten teksaski kurz zalega w gardle jak Ň aden inny. Woda
go nie bierze - powiedział Mackenzie.
Finlayson zamaszystym ruchem wskazał okno.
- Te du Ň e urz Ģ dzenia wiertnicze s Ģ piekielnie drogie i piekielnie
trudne do obsługi - powiedział. - Ciemno jak oko wykol, powiedzmy
10 11
40o poni Ň ej zera, a człowiek zm ħ czony; tu człowiek zawsze jest zm ħ czo-
ny. Prosz ħ pami ħ ta ę , Ň e pracujemy po dwana Ļ cie godzin dziennie,
siedem dni w tygodniu. Wystarczy doda ę do tego par ħ szklaneczek
szkockiej i sprz ħ t warto Ļ ci kilku milionów dolarów mo Ň na spisa ę na
straty. Albo uszkodzi ę ruroci Ģ g. Albo zabi ę si ħ . Albo, co najgorsze,
zabi ę kilku kolegów. Dawniej, w czasach prohibicji, było z tym stosun-
kowo łatwo - beczka przemycona z Kanady, d Ň in z małych statków,
tysi Ģ ce nielegalnych bimbrowni. Na Stoku Północnym jest całkiem
inaczej - schwytaj Ģ ci ħ na szmuglowaniu ły Ň eczki trunku i gotowe.
Ň adnych dyskusji, Ň adnych odwoła ı . Wynocha. Ale nie ma z tym
najmniejszego problemu, nikt nie b ħ dzie ryzykował o Ļ miuset dolarów
tygodniowo dla whisky wartej dziesi ħę centów.
- Kiedy odlatuje nast ħ pny samolot do Anchorage? - spytał Mackenzie.
Finlayson u Ļ miechn Ģ ł si ħ .
- Jeszcze nie wszystko stracone, panie Mackenzie - odparł.
Otworzył kluczem szafk ħ z aktami, wyj Ģ ł butelk ħ szkockiej, dwie
szklaneczki i nalał do nich hojnie. - Witajcie na Stoku Północnym,
panowie.
- Stan ħ li mi przed oczami podró Ň ni, którzy ugrz ħŅ li w zadymce
Ļ nie Ň nej w Alpach, i bernardyn brn Ģ cy ku nim z tradycyjnym Ļ rodkiem
wzmacniaj Ģ cym. Pan nie pije?
- Ale Ň pij ħ . Raz na pi ħę tygodni, kiedy jad ħ do rodziny do An-
chorage. Ta whisky jest wył Ģ cznie dla wa Ň nych go Ļ ci. To okre Ļ lenie
chyba stosuje si ħ do panów? - spytał Finlayson, w zamy Ļ leniu zgar-
niaj Ģ c z brody lód. - Chocia Ň prawd ħ mówi Ģ c dowiedziałem si ħ
o istnieniu waszej firmy zaledwie kilka dni temu.
"Jeste Ļ my jako te pustynne ró Ň e, które p Ģ czkuj Ģ i kwitn Ģ nie
widziane przez nikogo". Mogłem co Ļ przekr ħ ci ę , ale to z pustyni Ģ
akurat si ħ zgadza. Wła Ļ nie tam sp ħ dzamy wi ħ kszo Ļę czasu - powie-
dział Mackenzie i skin Ģ ł głow Ģ w stron ħ okna. - Pustynia to nie musi
by ę piasek. A te okolice mo Ň na chyba nazywa ę arktyczn Ģ pustyni Ģ .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin