Wokół Zakonu Srebrnej Gwiazdy.pdf

(65 KB) Pobierz
181340211 UNPDF
B
B
OKULTURA
OKULTURA
"WOKÓŁ ZAKONU SREBRNEJ GWIAZDY"
DARIUSZ MISIUNA
Na temat magii napisano więcej bzdur niż na jakikolwiek inny temat. Konkurowa z nią może pod tym
względem jedynie joga, lecz ta przynajmniej w swoim rodzimym azjatyckim rodowisku jest dobrze
rozumiana. Europejskie pojmowanie zjawisk parapsychicznych tradycyjnie nacechowane było
dychotomią lęku i fascynacji. Wydaje się, że wiat Zachodu miał poważne problemy z przyswajaniem
sobie do wiadomoci treci, które się w niej nie mieciły. Prymat wiadomoci nad niewiadomocią
zwykle osiągany był kosztem zerwanej komunikacji pomiędzy nimi. A zatem to, co niewiadome, to
co wyparte, coraz bardziej staczało się w mrok niewiedzy. A że mrok czasem nie tylko przeraża, lecz i
podnieca, zdarzali się tacy, którzy w nim się zatapiali. Rzadko kiedy jednak lęk i fascynacja prowadziły
do twórczego wykorzystania energii psychicznych, czyli zintegrowania wiadomoci z tym co
nieznane.
Magia w potocznym wyobrażeniu kojarzy się przede wszystkim z rzucaniem czarów. I rzeczywicie, w
kulturach archaicznych często ogranicza się ona do realizowania przyziemnych celów w praktyce
życia codziennego. Magię stosuje się, kiedy zawodzą inne sposoby radzenia sobie z problemami.
Kompensuje niepowodzenia życiowe i wprowadza ludzi w wiat natury, pełen duchów i demonów.
Zarazem jednak może by także systemem samodoskonalenia się poprzez poznawanie psychiki i
wykorzystywanie jej mocy. Do dwóch podstawowych praktyk magicznych należą: ewokacja i
inwokacja. Ewokacja - wywoływanie duchów - polega na wyzwalaniu z pokładów niewiadomoci
uwięzionych tam energii. Przyjmują one konkretne kształty w postaci duchów i demonów, dzięki
czemu można je ponownie zintegrowa z psychiką. Proces ten polega zatem na uwiadamianiu sobie
energii swojego umysłu. A że są to potężne energie, można je wykorzysta do celów praktycznych. Z
kolei, inwokacja - przywoływanie bogów i bogi - polega na odkrywaniu w wiecie Natury mocy,
których jeszcze nie zdołała pozna nauka. By może są to moce związane z żywiołami Ziemi. Nie
można jednak wykluczy tego, że również i one pochodzą z niewiadomoci zbiorowej i są
archetypami obdarzającymi pięknem i mądrocią. W kulturze chrzecijaskiej przykładem inwokacji
jest Msza więta. Magia zna ich znacznie więcej.
Praktyki magiczne polegają zatem na poznawaniu zasad, zgodnie z którymi funkcjonuje Umysł i
harmonizowaniu go ze wiatem przyrody. Tylko dzięki harmonii Umysłu i Natury można uzyska
szczęcie, ponieważ tylko wtedy można odnale swoje miejsce we Wszechwiecie. Nie ma takich
cudów, których by nie objął umysł. Wszystko jest przymiotem jego percepcji. Wszystko jest wyrazem
jego działalnoci.
 
 
B
B
Aleister Crowley poznał tę prawdę już za młodu. W ciągu trzydziestu lat swego życia zdołał
wypracowa system magiczny zwany Telemą, który po raz pierwszy w dziejach okultyzmu jasno i
dobitnie okrelał magię jako naukę o funkcjonowaniu energii psychicznych. System ten można by z
racji swej praktycznoci nazwa pragmatyzmem magicznym, a krótko i węłowato streszcza go
definicja zawarta w dziele pt. Magija w teorii i praktyce, mówiąca że: "Każde intencjonalne działanie
jest Działaniem Magicznym".
Paradoksalnie, idee pragmatyzmu magicznego stanowiące sam trzon religii Woli (czyli Telemy),
wyłoniły się w trakcie lektury przekazu mistycznego Księgi Prawa, którą Crowley otrzymał 8, 9 i 10
kwietnia 1904 roku od istoty o imieniu Aiwass, podającej się za wysłannika Hoor-paar-kraata,
egipskiego boga milczenia (sic!). Piszę "paradoksalnie", gdyż mistykę kojarzy się zazwyczaj z bujaniem
w obłokach, bąd w najlepszym razie uznaje się ją za sposób na zatrzymanie strumienia życia.
Tymczasem, z mistycznego przekazu Księgi Prawa wyłania się zupełnie odmienna wizja duchowoci
(o! przepraszam bardzo za użycie tego wyprzedanego słowa; już więcej to się nie powtórzy). W celu
jej zrozumienia, trzeba jednak pozna język symboli składających się na ten tekst.
Przełomowe znacznie Księgi Prawa jako zapowiedzi nowej ery rozwoju magicznego znajduje się na
samym jej początku, w do dziwacznie brzmiącym wersie: "Khabs jest w Khu, a nie Khu w Khabs".
Jakkolwiek tajemniczo by to nie brzmiało, nie jest to bynajmniej przepis na ciasto ani definicja
matematyczna. Khabs oznacza owe tajemne L.V.X, wiatło Gnozy, spływające na adepta w chwili
iluminacji, w czasie olnienia. Z kolei, Khu jest magiczną istotą człowieka, jego powłoką. Innymi słowy,
z wersu tego wynika, że ródło poznania leży w nas samych, a nie gdzie na zewnątrz. Nie należy go
szuka ani w wiecie zjawiskowym ani w wiecie metafizycznym, gdyż cała metafizyka tak w istocie
sprowadza się do fizyki, a cilej mówiąc do dynamiki ludzkiej psyche. Ta prosta konstatacja,
wielokro póniej powracająca w różnych naukach o człowieku, po raz pierwszy została tak wyranie
wypowiedziana włanie w Księdze Prawa. (Pojawia się tu wszak pytanie, czy to dlatego objawił ją
wysłannik Boga Milczenia, by ukróci gadulstwo teologów?)
Znacznie mniej banalne są wszakże konsekwencje tego twierdzenia. Księga Prawa powiada "Każdy
ężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą". Oznacza to, że każdy jest suwerenem podległym tylko
własnej Woli. Gdy o tym zapomina, popada w kajdany doranych zachcianek i staje się niewolnikiem
innych ludzi. Lecz w tym twierdzeniu tkwi jeszcze jeden klucz ukryty. Albowiem "gwiazda" to także
"Khabs", czyli jak już to mówilimy wczeniej "wiatło Gnozy". Morał z tego taki, że każdy z nas jest
wiatłem i tylko spowici mrokiem niewiedzy, nie dostrzegamy tego faktu. Wyraża to bardzo dobrze
sam Crowley w komentarzach do Księgi Prawa:
"Nie powinnimy uznawa się za nikczemne istoty poza którymi znajduje się sfera wiatła lub "Boga".
Nasze umysły i ciała spowijają wewnętrzne wiatło. Niewtajemniczony jest niczym "Ciemna
Gwiazda", a jego Wielkie Dzieło polega na sprawieniu, aby jego powłoki stały się przeroczyste w
procesie "oczyszczenia". Przy czym to "oczyszczenie" jest tak naprawdę "dążeniem do prostoty". Nie
chodzi o to, że nasza powłoka jest nieczysta, tylko że złożono jej fałd nie przepuszcza wiatła. Celem
Wielkiego Dzieła jest zatem rozwiązanie wszelkich kompleksów. Wszystko jest samo w sobie
doskonałe, "zło" pojawia się w momencie, gdy rzeczy ulegają zagmatwaniu. Ta "gwiazda", czyli
"najgłębsze wiatło" jest odwieczną, indywidualną istotą. Khu jest magicznym strojem, w który się
przyobleka, "formą" dla bezforemnego, dzięki której może dowiadcza poprzez samo-wiadomo.
 
 
B
B
[...] To Khu jest pierwszą powłoką, o wiele subtelniejszą od umysłu i ciała, i o wiele bardziej
prawdziwą, ponieważ jej symboliczny kształt zależy od natury jej gwiazdy."
W tym miejscu, należy się jedno wyjanienie. Crowley, przez trzy kolejne lata nie dopuszczał do siebie
przekazu Księgi Prawa, gdyż raził go jej wojowniczy nastrój. Było nie było głosiła ona: "Jestecie
przeciw ludziom. O moi wybrani!", a Crowley, pod wpływem buddyjskich i hinduistycznych inspiracji,
nie chciał by przeciwko ludziom. Tym niemniej, trudno nie odnie wrażenia że wbrew sobie
realizował zapisany w niej plan.
Oto bowiem zaraz po otrzymaniu Księgi wysłał list do MacGregora Mathersa, swojego przełożonego z
zakonu Złotego Brzasku, w którym informował go że od tej chwili to on jest wysłannikiem Tajemnych
Przywódców wiata. List ten wywołał zrozumiałe oburzenie u Mathersa, który jeszcze niedawno
temu bronił go przed zbuntowanymi brami z zakonu. W lad za tym poszły rzekome ataki magiczne,
podczas których Mathers miał zabi ogary Crowleya a na jego służących zesła chorobę. Crowley
odpłacił mu pięknym za nadobne, inwokując Belzebuba i jego 49 "służących". I musiała by to udana
operacja, gdyż wkrótce po tym Mathers porzucił okultyzm na rzecz nędznej wegetacji.
W międzyczasie, samego Crowleya dotknęła seria nieszczę i nieprzyjemnoci, która zaburzyła jego
buddyjski obraz wiata. Najpierw, latem 1905 roku poprowadził kolejną ekspedycję w Himalaje, tym
razem w celu zdobycia Kanczendzongi. Wyprawa zakoczyła się katastrofą. Czę uczestników zginęła
pod zwałami niegu, a jeden z pozostałych, niejaki Guillarmod, oskarżył Crowleya o kanibalizm.
Ogarnął go wtedy podły nastrój. Mówił: "Po pięciu latach kaprysów i słabostek, błędnej ogłady, taktu,
dyskrecji, troski o uczucia innych mam tego do". Na dodatek, podczas pobytu w Kalkucie napadło
go szeciu tubylców uzbrojonych w noże. Wtedy to zmuszony do desperackiej obrony, sięgnął po
pistolet i zabił dwóch z nich. Czarę goryczy przelała wiadomo o mierci jego córki i pogłębiającym
się alkoholizmie jego żony, Rose Kelly.
W tym kluczowym dla jego życia momencie, Crowley postanowił powróci do praktyki magicznej i,
chociaż zdążył już zapomnie o Księdze Prawa, jego ówczesne deklaracje niezwykle przypominały jej
tre: "do diabła z chrzecijastwem, racjonalizmem, buddyzmem, wszelkimi rupieciami stuleci.
Przynoszę wam pozytywny, pradawny fakt, nazywając go po imieniu Magiją. I to na jej fundamentach
zbuduję nową Ziemię i nowe Niebo". Magija miała wyprze naukę i religię z rynku duchowych dóbr
ludzkoci. Miała sta się narzędziem służącym do przewartociowania wszystkich wartoci, do
przebóstwienia, czyli osiągnięcia stanu nadczłowieczestwa (czyż nie taki był sens fragmentu z Księgi
Prawa: "Jestecie przeciw ludziom"?). Czym jednak była owa Magija?
Na pewno nie była zabawą w rzucanie czarów ani kółkiem dyskusyjnym dla podstarzałych okultystów.
Crowley celowo dodał literę "j" do wyrazu "magia", by odróżni wyrażany przez siebie nurt od magii
przeszłoci i kuglarstwa. A jednak nie byłby sobą, gdyby literka ta nie niosła pewnej ezoterycznej
treci. Wyraz "magija" powstał w wyniku dodania do angielskiego słowa "magic" litery "k", która
według jednego z uczniów Crowleya, Kennetha Granta, oznacza "hebrajską literę "chet" stanowiąą
numeryczny odpowiednik Wielkiego Dzieła. "Chet" (8, 418), jako liczba Wielkiego Dzieła, stosowana
jest przez okultystów oraz alchemików w celu zaznaczenia zalubin wiadomoci indywidualnej ze
wiadomocią kosmiczną. Kluczem do tego rodzaju magiji jest astrologiczny odpowiednik "chet", czyli
Rak". Tyle mówi Grant. Możemy doda jeszcze, że znak Raka przywodzi na myl skojarzenia ze znaną
pozycją seksualną 6/9. Innymi słowy, idąc tym tropem można powiedzie, że celem magiji jest
osiągnięcie stanu wiadomoci makrokosmicznej poprzez unicestwienie jednostkowego ego w akcie
 
 
B
B
seksualnego zjednoczenia ze wiatem (często symbolizowanym przez partnera). Czy tak jest
naprawdę, każdy musi sam odpowiedzie sobie na to pytanie. Jedno jest pewne, że w tym włanie
czasie Crowley zrozumiał znaczenie seksu w praktyce magicznej. Było nie było "k" to również
pierwsza litera od słowa kteis oznaczającego ni mniej ni więcej "waginę".
W ten oto sposób Crowley podjął się wypracowania nowego systemu magicznego, którego dwoma
filarami miał by indywidualizm i panseksualizm. Dochodził do tego na drodze eksperymentów. W
chwili opuszczenia zakonu Złotego Brzasku, dysponował już pokaą wiedzą magiczną z zakresu
kabały, jogi, podróży astralnych, medytacji i magii ceremonialnej. Był też oficjalnie uznanym przez
głowę zakonu Adeptem Minorem, czyli innymi słowy osiągnął poziom sefiry tiferet, symbolizującej
łoce rozpraszające mroki niewiedzy. Stopie swój powinien był wszakże potwierdzi udaną
Operacją więtej Magii Maga Abramelina, której jak dotąd nie dopełnił. A Operacja ta wymagała nie
byle czego, gdyż musiał zachowa czysty umysł nie skalany mylą, by nie popa w szalestwo.
Wreszcie, wiosną 1906 roku wybrał się w podróż po Chinach, podczas której inwokował kolejne
demony z księgi Abramelina, nazywając cało operacji "Augoeidami". Pisał: "Właciwie nie wiem,
czemu wybrałem słowo "Augoeidy". By może, dlatego że nie kojarzyło mi się z niczym z przeszłoci.
Czułem, że muszę jak najbardziej wszystko uproci, by móc przej przez Otchła".
Operacja więtej Magii Maga Abramelina zgodnie z tradycją wymagała spełnienia szeregu warunków,
takich jak półroczne odosobnienie w domu o specyficznym ustawieniu względem stron wiata i
innych trudnych do spełnienia szczegółach. Tymczasem, Crowley postanowił przeprowadzi ją
podróżując od miasta do miasta w Kraju rodka, rzucając tym samym wyzwanie tradycyjnej magii
zachodu. Za wiątynię służyła mu wyobrania w której budował wiątynię astralną, gdzie
inwokowane były abramelinowe istoty. Jak się potem okazało, nie można było znale lepszego
materiału. 9 padziernika nagle popadł w trans nirvikalpa-samadhi, który hinduici nazywają sziwa-
darszaną, czyli "wizją boga Sziwy". Charakterystyczną jego cechą było poczucie jednoci z bóstwem,
zjednoczenie się ze wiatem poprzez unicestwienie odrębnej wiadomoci. Była to oznaka mówiąca o
tym, że operacja dobiegła szczęliwego koca.
W dwa miesiące po zakoczeniu Operacji Abramelina, George Cecil Jones, dzierżący w zakonie
Złotego Brzasku stopie Adepta Exempta (7*=4*), rozpoznał w Crowleyu Mistrza wiątyni (8*=3*).
Było to istotne wydarzenie, ponieważ oznaczało że Crowley, mimo formalnego rozstania się z
zakonem, zyskuje nobilitację w oczach jednego z jego najznamienitszych notabli. Już bardziej
dyskusyjne były podstawy obdarzenia Crowleya takim zaszczytem. Tradycja wymagała, by Adept,
który chce otrzyma stopie Mistrza wiątyni, przekroczył Otchła odgradzająą niższe sefiry od
trzech najwyższych sefir Drzewa Życia. Co więcej, Adept powinien to uczyni, tocząc bój z demonem
rozumu, Choronzonem. W przypadku chiskich dowiadcze Crowleya, nic takiego się nie stało.
Operacja Abramelina przyniosła też inny, nieoczekiwany skutek. Niedługo potem, Crowley, który czuł
się niezwykle jej działaniem naenergetyzowany, doznał przekazu serii ksiąg mistycznych, które
przeszły do historii magiji pod nazwą więtych Ksiąg Telemy. Dwanacie Ksiąg otrzymanych w latach
1907-11, tworzyły wraz z Księgę Prawa podstawę Telemy - religii Woli. Istnieją różne opinie na temat
pochodzenia i znaczenia więtych Ksiąg Telemy. Jedno jest pewne, są to dzieła o wyjątkowym pięknie
mistycznym i dużym ładunku erotyzmu skrywanego pod językiem symboli.
Crowley twierdził, że napisał je pod wpływem natchnienia i cho nie miało to nic wspólnego z
objawieniem, to jednak pisał je nie całkiem wiadomie. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z
 
 
B
B
czym, co Kenneth Grant nazywa "tangensyjnym tantrum", czyli manifestacją fizyczną będąą
niezamierzonym efektem działania magicznego. Niezależnie od ródła pochodzenia tych Ksiąg, ich
bogaty szyfr symboliczny zawierający w sobie tajemnice praktyk medytacyjnych, rytuałów
magicznych i działa mających na celu pobudzenie "wężowej energii" dał Crowleyowi wystarczające
podstawy, by w 1907 roku nadał swym poszukiwaniom nowej formuły magicznej bardziej
zorganizowaną formę. W rezultacie, Crowley założył swój pierwszy (i tak naprawdę ostatni) autorski
zakon Argentum Astrum, Zakon Srebrnej Gwiazdy. Posłużył się w tym celu strukturą inicjacyjną
zakonu Złotego Brzasku, co nie tylko podkrelało jego aspiracje do stworzenia konkurencyjnej
organizacji magicznej, lecz również wyrażało stałą wiarę w użyteczno schematu Kabalistycznego
Drzewa Życia. A jednak, stopnie A.'.A.'., cho pokrywały się ze kolejnymi poziomami wtajemnicze
Złotego Brzasku (z tą różnicą że poprzedzały je "wytrzymałociowe" stopnie Ucznia i Kandydata, a
przedzielał stopie Dominus Liminis), nakładały na inicjowanych zupełnie inne wymagania. Do
powiedzie, że nawet tak wybitny mag jak Austin Osman Spare zdołał osiągną zaledwie stopie
Neofity, a niewielu osiągnęło co więcej.
Argentum Astrum miało by kunią wiedzy magicznej, w której swoboda indywidualnego wyboru
praktyk magicznych wsparta była dyscypliną rozliczania się ze swego wglądu i umiejętnoci. Zakon
ten zrywał z popularnym systemem praktyk grupowych w lożach, kładąc nacisk na praktyki
indywidualne. W A.'.A.'. obowiązywała cisła reguła tajnoci członków. Każdy inicjowany znał tylko
swego przełożonego, którym była zazwyczaj osoba znajdująca się o jeden stopie wyżej w hierarchii,
oraz swego podwładnego, jeli takiego w ogóle miał. Tym samym, Crowley spełniał kolejne
przykazanie zawarte w Księdze Prawa, której wers 50 pierwszej częci głosił: "macie gwiazdę i
gwiazdę, system i system; niechaj jeden nie zna dobrze drugiego".
Narzuca się w tym kontekcie jedno pytanie: Jakim to sposobem Crowley mógł zapomnie o Księdze
Prawa, skoro tak skrupulatnie spełniał jej postulaty? Wydaje się że istnieją dwie możliwoci. Pierwsza
z nich powiada, że Crowley wcale nie zapomniał o Księdze Prawa, tylko pozorował swoją niedbało,
podkrelając tym samym moc sprawdzających się w niej przepowiedni. Hipoteza ta brzmi
nieprzekonywująco, zważywszy na fakt że Crowley mógłby wykorzysta w tym czasie Księgę Prawa
dla zbudowania prestiżu swej nowej organizacji magicznej. Już bardziej prawdopodobna wydaje się
druga hipoteza, mówiąca że Crowley musiał porzuci Księgę Prawa, by mogła ją przyswoi jego
podwiadomo. A tym samym w niewiadomy sposób spełniał jej postulaty.
Wymagania kolejnych stopni inicjacyjnych w A.'.A.'. streszczał esej "Gwiazda na horyzoncie",
zamieszczony póniej w Magiji w teorii i praktyce. Przedstawiały się one następująco:
" Ucze - Jego zadaniem jest zdobycie wiedzy ogólnej o wszystkich systemach samorozwoju.
Kandydat - Jego głównym zadaniem jest rozpoczęcie wybranych praktyk i zapisywanie ich w
dzienniku przez okres jednego roku.
Neofita - Musi uzyska doskonałą kontrolę nad planem astralnym.
Zelator - Jego głównym zadaniem jest opanowanie asany i pranajamy. Ponadto, powinien rozpoczą
studia nad "formułą różokrzyża".
Practicus - Wymaga się od niego ukoczenia treningu intelektualnego, a w szczególnoci studiów nad
kabałą.
 
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin