Janusz Korczak - biografia.pdf

(144 KB) Pobierz
KORCZAK
KORCZAK
Mija 120. rocznica urodzin Starego Doktora
Dzięki odręcznemu odpisowi Marii Falskiej zachowała się "Modlitwa wychowawcy", którą
Korczak napisał 27 kwietnia 1920 roku. "Daj dzieciom dobrą wolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich
trudom błogosławieństwo. Nie najłatwiejszą prowadź ich drogą, ale najpiękniejszą. A jako
prośby mej zadatek przyjmij jedyny mój klejnot: smutek. Smutek i pracę". Dwa lata później
ukaże się książeczka "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą". Dedykuje ją
rodzicom. Jerzy Zawieyski przekazał relację o tym, jak Korczak zareagował, gdy kierownictwo
nowego Naszego Domu nie chciało zbudować kaplicy: "Przecież dzieci muszą się modlić -
tłumaczył mi - muszą mieć takie miejsce, gdzie się wypłaczą i wyżalą przed Bogiem
Czytam książkę Marii Falkowskiej "Kalendarz życia, działalności i twórczości Janusza Korczaka".
Moje sprawozdanie z tej lektury to tylko jedna z wielu możliwych ścieżek przez niezwykłe życie
autora "Króla Maciusia Pierwszego", "Koszałków Opałków", "Kajtusia Czarodzieja", "Sławy"...
Kanarek był Żydem
Henryk Goldszmit, znany jako Janusz Korczak, urodził się 22 lipca 1878 albo 1879 roku. Przyczyną
tej niepewności jest zaniedbanie przez ojca (adwokata!) formalności metrykalnych. Ta
niefrasobliwość nie psuje jednak świetnego wizerunku rodziny Goldszmitów. Pochodzi ona z
Hrubieszowa, gdzie pod koniec XVIII wieku dotarło oświecenie żydowskie - Haskala . Dziadek
Korczaka - doktor Hersz (Hirsz) Goldszmit, chirurg w Szpitalu Starozakonnych w Hrubieszowie, był
działaczem społecznym, rzecznikiem szerzenia postępu i oświaty wśród Żydów. Także ojciec
Korczaka Józef udzielał się w pracy charytatywnej. W 1868 roku podczas epidemii cholery w
Warszawie działał w "ratunkowych komitetach". Wrażliwość na krzywdę społeczną, poczucie
odpowiedzialności, charakterystyczne dla Goldszmitów dążenie, aby dawać przykład osobisty,
przechodziło z pokolenia na pokolenie. Młodszy brat Józefa, Jakub, w którego dorobku znalazła się
m.in. książka o Staszicu, przez kilka lat wydawał kalendarze, aby służyć " poczciwej sprawie
wzajemnego zbliżenia oraz poznania się jednej ziemi mieszkańców, oświecenia ogółu w pewnych
kwestiach Żydów i judaizmu dotyczących, a podotąd ziomkom, zwłaszcza chrześcijanom, prawie nie
znanych ".
Sięgając do wspomnień o swoim szczęśliwym dzieciństwie, Korczak przywołuje w "Pamiętniku"
słowa mamy: " Ten chłopiec nie ma ambicji. Jemu wszystko jedno, co je, jak się ubierze, czy bawi
się z dzieckiem swojej sfery, czy ze stróżkami. Nie wstydzi się bawić z małymi ". Ojciec nazywał go
" gapą i cymbałem, a w burzliwych momentach nawet idiotą i osłem " . Jedna tylko babcia wierzyła w
jego gwiazdę i nazywała " filozofem ". " Mieli słuszność. Po równu. Pół na pół. Babunia i papa ". Kiedyś
zwierzył się babci, że ma plan przebudowy świata, że wie, co trzeba zrobić, aby nie było biednych i
głodnych dzieci. " Ni mniej, ni więcej, tylko wyrzucić wszystkie pieniądze "... Jednym z największych
przeżyć dzieciństwa stała się śmierć ukochanego kanarka. Wspomina, że kiedy chciał postawić krzyż
na jego grobie," służąca powiedziała, że nie, bo on ptak, coś bardzo niższego niż człowiek. Płakać
nawet grzech. (...) Ale gorsze, że syn dozorcy domu orzekł, że kanarek był Żydem. I ja. Ja też Żyd,
a on Polak, katolik. On w raju, ja natomiast, jeżeli nie będę mówił brzydkich wyrazów i będę mu
posłusznie przynosił kradziony z domu cukier - dostanę się po śmierci do czegoś, co wprawdzie
piekłem nie jest, ale tam ciemno. A ja bałem się ciemnego pokoju. Śmierć. Żyd. Piekło. Czarny,
żydowski raj ".
Już we wczesnej młodości trapią go dylematy moralne, które z czasem staną się fundamentem
najważniejszych decyzji życiowych. " Jestem nie po to, aby mnie kochali i podziwiali, ale po to,
abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek
troszczenia się o świat, o człowieka ". Młody Korczak dużo czyta. Wśród ulubionych autorów jest
Kraszewski (imię bohatera jednej z powieści Kraszewskiego stanie się później jego pseudonimem) i
Mickiewicz. Potem przyjdzie okres zachwytu dla klasyków greckich i pomysły... zreformowania
sądownictwa. W piątej klasie rozważa myśl o napisaniu " wielkiego studium »Dziecko« ". " Nie mam
jeszcze dzieci, a już je kocham ". Umysł zaprzątają myśli o reformach wychowawczych.
" Zreformować świat - to znaczy zreformować wychowanie... ". Czytając sławnych pedagogów,
notuje: " Spencer, Pestalozzi, Fröbel itp. Kiedyś i moje nazwisko znajdzie się w tym szeregu ".
Wcześnie podejmuje pracę zarobkową. Udziela korepetycji, aby pomóc rodzinie podczas choroby
ojca i po jego śmierci. Wspomni w "Prawidłach życia": " Ja byłem bogaty, kiedy byłem mały, a potem
już biedny, więc znam i to, i to ".
Pisze wiersze, nowele, powieści i sztuki sceniczne. Początkowo jego wysiłki w dziedzinie
literatury nie znajdują uznania. Debiutuje w 1896 r. w "Kolcach" humoreską "Węzeł gordyjski": o
domu, w którym rodziców zastąpiły mamki, niańki, bony, guwernantki i korepetytorzy.
W 1898 roku zdaje maturę i rozpoczyna studia lekarskie. Korczak łączy studia z pracą pisarską.
Pisze artykuły na temat filantropii, miłości rodzicielskiej, ciągłości pokoleń, o wychowaniu i
zdrowiu, literaturze, muzyce i sztuce, upowszechnia życiorysy wielkich ludzi. O dzieciach powie, że
są odkrytą przez Pestalozziego, Fröbla i Spencera " nieznaną połową ludzkości ". Pierwszy sukces
przychodzi w 1899 roku. Za sztukę"Którędy" otrzymuje wyróżnienie w konkursie dramatycznym im.
Paderewskiego. W sprawozdaniu jury (m.in. I. Baliński, I. Chrzanowski, J. Karłowicz, H. Sienkiewicz)
czytamy: " dramat (...) pomyślany jest poważnie i rozumnie, przenikniony silnym poczuciem
moralnych zagadnień życia związanych z jego stroną cielesną. (...) Dopuszcza się też środków
dotychczas na scenie naszej nie praktykowanych. Młodzi ludzie u niego rozmawiają z młodymi
pannami otwarcie o kwestiach najdrażliwszych ". Tekst sztuki, niestety, nie zachował się.
Pryzmat miłości
Latem 1899 roku jedzie do Szwajcarii, aby lepiej poznać działalność Pestalozziego. Interesują go
szkoły, szpitale, instytucje dobroczynne, ale także praktyczne pomysły pomocy naukowych. W
Bazylei ma okazję być świadkiem obrad trzeciego Kongresu Syjonistycznego.
Na łamach "Czytelni dla Wszystkich" ukazuje się w odcinkach pierwsza powieść Korczaka "Dzieci
ulicy": jak byśmy dziś powiedzieli, socjologiczna panorama Powiśla, Starego Miasta, Woli i Ochoty;
nasycony empatią, ale i humorem, obraz życia warszawskich uliczników. Pisze reportaż "Nędza
Warszawy", który nawiązuje do głośnej broszury ks. Kirchnera "Walka z nędzą na Bałutach",
przedmieściu Łodzi. Przedstawia w nim nie tylko fakty, lecz również swój osobisty stosunek do
problemu nędzy i postulaty pod adresem społeczeństwa. " Bezczyn jest wynikiem brudnego egoizmu
lub skutkiem powierzchownego rozumowania (...) . Kto pogniewa się na tych ludzi za to, że nie są
podobni do wyśnionego ideału. (...) Tak, ciemni są oni, prości, rażą nas na każdym kroku: mową i
czynami, brakiem oświaty i ogłady, ale spójrzmy na nich przez pryzmat miłości (...) , wówczas razić
przestaną ".
Podkreśla wychowawczą rolę teatru. Domaga się"pierwiastka artystycznego" w sztuce dla dzieci.
Za najważniejszą pomoc w kształtowaniu osobowości dziecka uważa jednak książkę. Angażuje się w
działalność bezpłatnych czytelni, które powstają z inicjatywy Warszawskiego Towarzystwa
Dobroczynności.
Pole aktywności Korczaka rozszerza się nieustannie. Zostaje słuchaczem Uniwersytetu
Latającego. Podejmuje pracę m.in. na tajnej pensji dla dziewcząt, którą założyła Stefania
Sempołowska. Włącza się w działalność Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego. Nieustannie
pogłębia swoje obserwacje socjologiczne, pisząc dla "Głosu" krótkie, nowatorskie w formie reportaże
- wstrząsające relacje z życia dzieci pozbawionych opieki, przytacza rozmowy z gazeciarzami,
żebrzącymi dziećmi i złodziejaszkami. w "Głosie" poruszy również, przemilczany i tolerowany przez
społeczeństwo, problem prostytucji dziecięcej. To " ohydna i jawna zbrodnia ".
W 1904 r. po raz pierwszy wyjeżdża z grupą chłopców żydowskich na kolonie. Z doświadczeń
kolonijnych zrodzą się nowe techniki wychowawcze: samokontrola, samoocena, plebiscyt
życzliwości. Pragnie " wpleść bodaj jedną nitkę promienia w szare, mroczne życie " chłopców z " izb
wilgotnych i ciemnych, chederów mrocznych, podwórzy cuchnących i brudnych ". Na koloniach
doświadcza również smaku porażek wychowawczych. Ale " dziecko, które na kolonii nauczyło się
śmiać lub bawić z rówieśnikami, rozumieć żart i śmiało patrzeć w oczy, przyznać się do winy bez
obawy i nie drżeć, gdy usłyszy podniesiony głos osoby dorosłej (...) to duża duma dla dozorcy
[wychowawcy]". w "Promyku" ukazują się oparte na doświadczeniach kolonijnych "Mośki, Joski i
Srule". Po nich powstaną "Józki, Jaśki i Franki".
Mój młodszy bracie - dziecko
W 1905 roku otrzymuje dyplom lekarza i rozpoczyna pracę w Szpitalu dla Dzieci im. Bersonów i
Baumanów przy ul. Śliskiej 51. Kiedy wybucha wojna rosyjsko-japońska, zostaje wysłany na front w
Mandżurii. Nie ma złudzeń co do charakteru wojny. " Raz zimowym rankiem szedłem po ulicach
Łodzi, gdy robotnicy milcząc dążyli do fabryk. To oni - ci sami - tam wytwarzają towar, tu walczą o
rynki dla niego. Toć ta wojna, jeśli już najstronniej ją sądzić - jest wojną kolonialną - o jarmarczne
budy dla łódzkich i moskiewskich perkali ". Stanisław Brzozowski pisze o Korczaku: " Na wszystkie
tony rozbrzmiewa na kartach jego utworów - skarga, przekleństwo, złorzeczenie społeczeństwu,
które przyszłość własną spycha bezlitośnie w grób, nędzę fizyczną, umysłową, kalectwo, zdziczenie
i zbrodnię ". Kilka miesięcy później przyjdzie Korczakowi zabrać głos w obronie Brzozowskiego, gdy
ten zostanie oskarżony o współpracę z ochraną.
We wrześniu 1907 roku Korczak wyjeżdża do Berlina, aby przez rok uzupełniać wiedzę medyczną.
Interesuje się lecznictwem niemowląt, zwiedza zakłady wychowawcze, praktykuje w klinikach
dziecięcych. W 1909 roku przebywa w Paryżu. Poznaje " dziwne dzieła francuskich klasyków-
klinicystów ". W tym samym roku, na podstawie donosu sugerującego, że współpracuje z PPS-Lewicą,
zostje aresztowany (razem z Ludwikiem Krzywickim), lecz niczego mu nie udowodniono. W 1910
roku wybucha ostra polemika między organem SDKPiL "Młot" a "Myślą Niepodległą" redagowaną przez
Andrzeja Niemojewskiego, rzecznika tzw. antysemityzmu postępowego. Korczak, który uważa się za
Żyda-Polaka, wzywa do porozumienia i współpracy dla wspólnego dobra.
W 1911 roku przebywa przez miesiąc w Londynie. Zwiedza szkołę i przytułek dla dzieci w Forest
Hill, poznaje" istotę pracy charytatywnej ". Pobyt w Londynie okazuje się ważny także z innego
powodu. Po latach, w liście do przyjaciela napisze: " Przypominam sobie chwilę, gdy postanowiłem
nie zakładać własnego domu. Było to w parku koło Londynu. Niewolnik nie ma prawa mieć dzieci.
Żyd polski pod zaborem carskim. I zaraz odczułem to jako zabicie samego siebie. Z siłą i mocą
poprowadziłem swoje życie, które było na pozór nie uporządkowane, samotne i obce. Za syna
wybrałem ideę służenia dziecku i jego sprawie. Na pozór straciłem ".
W 1912 roku zostaje dyrektorem Domu Sierot. Pełni swoje obowiązki bez wynagrodzenia. Po
pierwszym roku pracy zapisze: " Na domu naszym nie ma żadnego napisu. Może niedługo już będzie
można dać napis: Dom Dzieci ". Przy pomocy Stefanii Wilczyńskiej i aprobacie dzieci wprowadza
nowe techniki wychowawcze: praca dla siebie i innych, samowychowywanie, samorządność,
rozwijanie i kształtowanie opinii społecznej, zaspokajanie emocjonalnych potrzeb dziecka.
Przełamuje również początkową nieufność i niechęć sąsiadów Domu, leczy bezpłatnie ich dzieci,
zaprasza je do wspólnych zabaw. Mieszkańcy parterowych mieszkań zostają obdarowani kwiatami
(sam przygotował w tym celu 200 doniczek fuksji). Dom Sierot szybko zdobywa sobie sympatię wśród
warszawiaków.
W roku 1914 otrzymuje powołanie do wojska. Zostaje ordynatorem polowego lazaretu
dywizyjnego w Głuboczku na Ukrainie. W grudniu 1915 roku dostaje pierwszy trzydniowy urlop, który
wykorzystuje na pobyt w Kijowie, aby nawiązać kontakt z polską placówką opiekuńczo-
wychowawczą. Z tarnopolskiego przytułku przygarnia zaniedbanego fizycznie i umysłowo Stefana,
pozwala mu uczyć się rzemiosła w warsztacie stolarskim na terenie lazaretu. Po demobilizacji
zatrzymuje się w Kijowie. Podejmuje pracę pediatry w straszliwie zaniedbanych przytułkach dla
dzieci ukraińskich. W czasie pobytu w Kijowie prowadzi obserwacje w przedszkolu z programem
opartym na systemie Marii Montessori.
W połowie 1918 roku wraca do Warszawy. Pisze m.in. "W słońcu" - felietony polityczne dla dzieci.
" Z uwagą czytamy teraz gazety, bo w nich są wiadomości, jak walczą i radzą ci, którzy chcą, żeby to
była już ostatnia wojna, żeby silni nie krzywdzili, żeby nie było zabitych, pokaleczonych, wdów,
sierot, głodu, chorób i łez ". Kilka lat później, w czasie przewrotu majowego (1926), będzie
tłumaczył dzieciom w dodatkach nadzwyczajnych do gazetki Domu Sierot, co dzieje się w kraju.
Wychodzi pierwsza część tetralogii"Jak kochać dziecko". Korczak zwraca uwagę na wartość
twórczego "nie wiem" współczesnej wiedzy pedagogicznej. " Żadna książka, żaden lekarz nie zastąpią
własnej czujnej myśli, własnego uważnego spostrzegania ". Na łamach "Głosu Nauczycielskiego"
(1919) porusza problem bicia dzieci w szkole. " Przez mgłę gęstą sięgając w przyszłość pytam się: ile
goryczy wypijesz ty, jak ja piję, mój nieświadomy, nieopatrzny, niedoświadczony młodszy bracie -
dziecko? " Uważał, że stosowanie przemocy fizycznej wobec dzieci dyskwalifikuje wychowawcę.
" Wiara w pięść zabija szacunek dla intelektu, uczucia człowieka, oślepia i rozjątrza. (...) Nie: moich
uczniów nie wolno bić rodzicom. Moich najgorszych nawet nie oddam na poniewierkę i kalectwo do
Studzieńców [zakład poprawczy]". Jako biegły sądowy będzie poznawał dziecięce ofiary przemocy i
czynów lubieżnych.
Smutek i praca
Około 1918 roku rozpoczyna się szczytowy okres działalności społecznej i pisarskiej Korczaka. Jest
członkiem wielu organizacji społeczno-oświatowych, pisze, wygłasza odczyty, ma wykłady.
Otrzymuje awans do stopnia majora rezerwy. Na niepodległą Polskę spogląda z radością, ale też z
niepokojem. Synonimem pomyślnej przyszłości jest dlań postęp w pracy wychowawczej. " Dziecko
jest jutrem ". Do odchodzących wychowanków mówi: " Nic wam nie dajemy. Nie dajemy Boga, bo Go
sami odszukać musicie we własnej duszy, w samotnym wysiłku. Nie dajemy Ojczyzny, bo ją odnaleźć
musicie własną pracą serca i myśli. Nie dajemy miłości człowieka, bo nie ma miłości bez
przebaczenia, a przebaczać - to mozół, to trud, który każdy sam musi podjąć. Dajemy wam jedno:
tęsknotę za lepszym życiem, którego nie ma, ale kiedyś będzie, za życiem Prawdy i
Sprawiedliwości. Może ta tęsknota zaprowadzi was do Boga, Ojczyzny i Miłości ".
Zostaje lekarzem i współorganizatorem pierwszego robotniczego zakładu wychowawczego Nasz
Dom w Pruszkowie. W czasie wojny polsko-radzieckiej (1919-1920) pracuje w szpitalu epidemicznym
w Łodzi i w Warszawie. Tam zaraża się tyfusem plamistym. Od niego zaraża się pielęgnująca go
matka i umiera. Po jej śmierci, jak wyzna u schyłku życia, chciał popełnić samobójstwo. Myśl o
matce nie opuści go nigdy. W 1928 roku zwróci się do dzieci, aby z okazji zbliżającego się Święta
Matki napisały " nie o wdzięczności za wszystko, a za coś jednego. Jak mamusia przebaczyła i
nauczyła, pomogła, dała coś. (...) Byle nie deklamacja, byle nie frazesy ".
Dzięki odręcznemu odpisowi Marii Falskiej zachowała się "Modlitwa wychowawcy", którą Korczak
napisał 27 kwietnia 1920 roku. " Daj dzieciom dobrą wolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich trudom
błogosławieństwo. Nie najłatwiejszą prowadź ich drogą, ale najpiękniejszą. A jako prośby mej
zadatek przyjmij jedyny mój klejnot: smutek. Smutek i pracę ". Dwa lata później ukaże się
książeczka "Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą". Dedykuje ją rodzicom. Jerzy
Zawieyski przekazał relację o reakcji Korczaka, gdy kierownictwo nowego Naszego Domu nie chciało
zbudować kaplicy: " Przecież dzieci muszą się modlić - tłumaczył mi - muszą mieć takie miejsce,
gdzie się wypłaczą i wyżalą przed Bogiem ".
Na Walnym Zgromadzeniu Członków Stowarzyszenia "Nasz Dom", Korczak mówi: " Wychowanie
współczesne przenika zasada, że wychowawca odpowiada przed społeczeństwem za dzieci.
Pragniemy oprzeć wychowanie na zasadach, gdzie wychowawca odpowiadałby przed dziećmi za
społeczeństwo ".
Prawo dziecka do szacunku zawiera Korczakowską deklarację praw dziecka. Wedle Korczaka
Deklaracja Genewska (1923)" jest perswazją, nie żądaniem, apelem do dobrej woli, prośbą o
życzliwość ". On zaś nie prosi, ale żąda dla " ludu dziecięcego, narodu małorosłego, klasy
pańszczyźnianej ", sprawiedliwego przydziału dziedzictwa, które mu się należy. " Szacunku, jeśli nie
pokory, dla białego, jasnego, niepokalanego, świętego dziecięctwa ". Na Korczakowskiej deklaracji
praw dziecka został oparty Regulamin Domu Sierot. " Dzieci winne są posłuszeństwo prawom
obowiązującym, nie osobom personelu. Personel winien te prawa znać i stosować się do nich ".
Zgłoś jeśli naruszono regulamin