Baśnie i waśnie rodzinne.pdf

(111 KB) Pobierz
87787542 UNPDF
Dawno temu pewien człowiek z rodziną wyruszył w drogę. Wędrowali wiele dni, by dotrzeć
w jedno miejsce. Doszli do podnóża olbrzymiej góry. Nie można było jej obejść, ani
przekroczyć, była zbyt stroma i wysoka, by ją pokonać. Ojciec postanowił, że wykopią tunel.
Wraz z synem zabrał się do pracy. Pracowali wiele lat, w tym czasie syn ożenił się i
dochował własnego potomstwa. Pewnego dnia powiedział: ojcze, jesteś już stary, a ja też
nie mam sił. Nie damy rady tej górze, umrzemy zanim przekopiemy się na drugą stronę. To
nie ma znaczenia, mój synu - odparł ojciec. Gdy ja umrę, ty będziesz pracował dalej, potem
twoje dzieci, i dzieci ich dzieci, a pewnego dnia zwyciężymy i pójdziemy dalej swoją drogą.
Mityczny stwór
Rodzina jest całością większą niż suma części, żywym organizmem, który posiada określone
potrzeby, by trwać i rozwijać się. To, co istotne z perspektywy rodziny jako całości bywa sprzeczne
z tym, co ważne, wygodne i przyjemne dla jej członków. Rodzina jest tworem długowiecznym,
dwadzieścia lat z jej perspektywy jest chwilą, a życie jednej osoby, jej radości i rozpacze tylko
drobnymi epizodami. Czas i przestrzeń są dla rodzinny czymś innym niż dla osoby. Inny jest także
świat w którym żyje, okoliczności , którym musi sprostać, jej problemy, relacje, cele można
zrozumieć wyłącznie z jej perspektywy. Rodzina była już, kiedy pojawiliśmy się na świecie i
prawdopodobnie pozostanie, kiedy nas nie będzie. Nie da się ostatecznie określić przestrzeni, jaką
zajmuje. Jej członkowie są w nieustannym ruchu, żyją w różnych miejscach, jedni się pojawiają,
inni odchodzą. Trudno do końca powiedzieć, kto właściwie należy do rodziny, a kto nie. To się
intuicyjnie czuje. Talmud mówi "nie każdy bliski jest bliski, nie każdy daleki - daleki"; urzędy
twierdzą, że szwagier to nie rodzina.
Zdaniem Arnolda Mindella - twórcy psychologii zorientowanej na proces - rodzina przypomina
"pole" czyli obszar występowania niewidzialnych sił (np. pole magnetyczne, elektryczne). O
istnieniu "pola" przekonujemy się obserwując, w jaki sposób działa ono na przedmioty pozostające
w jego zasięgu. Tak jak magnes układa rozsypane opiłki żelaza w pewien wzór, tak pole rodziny
organizuje jej rzeczywistość: pojawiają się nowe osoby, pod jego wpływem kształtują się i
rozwijają, niektórzy pozostają w tym polu nawet po śmierci. Jest wiele rodzin, w których jakaś
dawno już nieżyjąca prababcia lub pradziadek dalej dyktuje normy i wzorce zachowania. Ona
nigdy by na to nie pozwoliła... Masz być lekarzem, tak jak twój pradziadek... Czasami dzieje się to
w mniej świadomy sposób: określone wartości, sposoby zachowania, nawyki przejmują kolejne
osoby w rodzinie. Jednym ze sposobów pracy z osobami, które utraciły kogoś bliskiego, jest pomoc
w przejęciu przez nich samych roli w rodzinie, którą pełniła zmarła osoba. Jeżeli bardzo długo nie
możemy poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby w rodzinie, być może warto pomyśleć, co odeszło
wraz nią, jaka jakość, jakie marzenie. Czasami nie tęsknimy tylko do zmarłej osoby, ale także do
tego, co sobą reprezentowała. Odnalezienie w sobie brakującej jakości może przynieść ukojenie.
W pracy z procesem stosujemy często metaforę postaci mitycznej, personifikującej pole rodziny.
Prosimy naszych klientów, by wyobrazili sobie i narysowali swoją rodzinę jako jeden organizm.
Pojawiają się stwory różnych maści, rozmiarów i właściwości. Prosimy o stworzenie baśni o
narysowanej postaci, jaki jest świat, w którym żyje, z kim walczy, z kim się przyjaźni, co lubi, jakie
ma kłopoty i radości. Właśnie ta postać staje się naszym klientem kiedy pracujemy z rodziną.
Staramy się dociec, co zatrzymuje jej rozwój. Przyczyna problemu może tkwić na zewnątrz - bywa,
że dobrze funkcjonująca rodzina zaczyna mieć kłopoty, ponieważ zmienia się świat wokół niej , a
ona pozostaje niezmienna. Kłopoty mogą być także spowodowane przez jednego z jej członków.
Poszczególne osoby w rodzinie traktujemy jako wewnętrzne figury w jej życiu psychicznym. Każda
z osób niesie inne jakości potrzebne całości. Ktoś jest częścią rodziny "odpowiedzialną" za ciepło i
wsparcie, ktoś inny za wymagania i rozwój. Jeżeli jakaś część całości jest zbyt słabo lub zbyt
mocno reprezentowana, cała rodzina na tym cierpi. Wyobraźmy sobie rodzinę, w której "rządzi"
bardzo dominująca matka. Wymaga pracy i posłuszeństwa. Ojciec - ciepły i życzliwy nie jest w
stanie wnieść tej jakości do rodziny w wystarczającym stopniu. Istnieją dwa rozwiązania tej
sytuacji: wesprzeć ojca, nauczyć go w jaki sposób może przeciwstawić się sile matki lub znaleźć
sposób, by to właśnie ona dokonała zmiany w sobie, złagodniała, co automatycznie umożliwi ojcu i
reprezentowanej przez niego jakości na pełniejsze zaistnienie w polu rodziny. Jak widzimy
wewnętrzna przemiana którejkolwiek z osób wpływa na sytuację i atmosferę w całej rodzinie.
Wymiar myślenia o rodzinie jako całości jest szczególnie obecny, gdy nadchodzi świąteczny czas,
podczas ślubów, pogrzebów i narodzin. Spotykamy wtedy krewnych bliższych i dalszych.
Rozpoczynają się rozmowy o tym, co nas łączy, kim byli nasi pradziadkowie. I nagle odkrywamy,
że historia prababci jest tak podobna do naszej własnej. Na rodzinnych spotkaniach gorąco bywa od
plotek o tym, jak prowadzi się wujek lub ciotka Krysia. Rodzina stara się w ten sposób poznać sama
siebie. Określa jakie zachowania są pożądane i akceptowane i jakich należy się wystrzegać. W ten
sposób buduje swoją tożsamość, określa charakter i wyznacza kierunek w jakim zamierza podążać.
Równocześnie szuka sposobów rozwiązywania problemów, wypracowuje sposoby reagowania w
niesprzyjających okolicznościach. Stara się też wspierać poszczególnych członków rodziny,
rozważa kto i co mógłby dla kogo zrobić...
Chwila zakorzeniona w wieczności
Rodzina jako całość funkcjonuje na innym niż osoba poziomie rzeczywistości. Trudno jest określić
jej granice w czasie i przestrzeni. Funkcjonuje zarówno w teraźniejszości zajmując się konkretnymi,
bieżącymi sprawami, rozwiązując konflikty pomiędzy poszczególnymi osobami jak też w wymiarze
mitycznym. Od zarania dziejów w każdej rodzinie powtarzają się podobne motywy, zmieniają się
czasy, ludzie, dekoracje ale wciąż gramy te same role, odnajdujemy coraz to nowe aspekty tego
samego problemu. Te dwa poziomy rzeczywistości są ze sobą połączone, bywa, że nie jest możliwe
rozwiązanie konkretnego problemu bez uświadomienia sobie, że jego źródłem jest mit, który
próbuje rozegrać się wśród członków rodziny. Wykroczenie poza mit jest możliwe, gdy świadomie
podejmiemy swoją rolę i doprowadzimy ją do końca. Tylko wtedy mamy jakikolwiek wpływ na to
w jaki sposób zakończy się historia, w której i tak bierzemy udział. Przykładem niech będzie bardzo
sympatyczne małżeństwo, pełne dobrej woli i wzajemnej miłości. Przyszli po pomoc, bo tym co im
przeszkadzało w szczęśliwym pożyciu, były nieustające nieporozumienia związane z wysokością
zarobków męża, brakiem pracy żony (ona jeszcze studiuje). Sprzeczki pojawiały się nagle i
niespodziewanie, były dla obojga dosyć niezrozumiałe, obydwoje nie wiedzieli "co w nich wtedy
wstępuje". Ona - mimo, że na co dzień kocha go bez względu na to, ile zarabia - czuła się
zirytowana jego niezaradnością, miała też poczucie, że nie dba o nią należycie - być może wcale jej
nie kocha. On - chociaż zaakceptował fakt, że żona ma skończyć studia - był wściekły, że cały
wysiłek zapewnienia bytu rodzinie spoczywa na jego barkach, a ona "tylko czyta i czyta" - zupełnie
o niego nie dba, może już go nie kocha?. Sytuację pogarszał fakt, że dobrze sytuowany tata żony
pomagał im finansowo, ale dosyć lekceważąco odnosił się do zięcia. Gdy poprosiliśmy obydwoje o
poszukanie mitu albo baśni oddającej ich sytuację zgodnie opowiedzieli historię księżniczki, która
nic nie robiąc czeka na księcia, który ma spełnić oczekiwania jej i jej tatusia - króla. Gdy sprawdzi
się zabijając smoka, udowodni, że nadaje się na męża - otrzyma rękę królewny i połowę królestwa
na dokładkę.
Ona nie chce być księżniczką, on księciem, tata zapewne nie wie, że bywa królem. Rozwiązaniem
problemów tej rodziny okazało się świadome wejście każdej z osób w role, które i tak były obecne
w ich relacji. Okazało się, że gdy żona weszła w rolę wymagającej księżniczki, zaczęła myśleć nie
tylko o chwili bieżącej, ale o przyszłości, dzieciach i tym jak zapewnić im odpowiednie warunki. Z
tej perspektywy to, ile zarabia mąż, okazało się istotną sprawą. Wcześniej jakoś o tym nie
rozmawiali odurzeni miłością. Gdy mąż wszedł w rolę księcia, który zabija smoka poczuł, że
dotyka swojej siły, zapytany, jaki potwór stoi na jego drodze odkrył, że potworem jest firma, w
której pracuje, panujące tam układy, atmosfera z którą nie całkiem sobie nie radzi i postanowił go
pokonać tzn. wzmocnić swoją pozycję poprzez udowodnienie własnych kompetencji. Zaproszony
do zabawy tata odkrył, że aby nie czuć się wykorzystywanym, potrzebuje jasno określić zakres i
zasady udzielanej pomocy.
Z perspektywy jednostki
Każdy z nas ma inną rodzinę. To subiektywne doznanie. Jak w odbiciu w lustrze - w zależności od
miejsca, w jakim się znajdujemy, perspektywy, z jakiej patrzymy - każdy zobaczy w nim coś
innego, inne osoby będą w centralnym miejscu, inne problemy wysuną się na pierwszy plan.
Patrząc w lustro widzimy siebie pośród innych - widzimy osoby, które naśladujemy, które nas
wspierają, które kochamy i czujemy się przez nich kochani, ale także i takie, z którymi walczymy,
nienawidzimy ich, czujemy się ograniczeni i zniewoleni. Obraz rodziny z naszej jednostkowej
perspektywy, choć dość stabilny, zmienia się z czasem, osoby zajmujące centralne pozycje
przesuwają się na dalszy plan, ich miejsce zajmuje ktoś inny... Pojawiają się nowe osoby, mężowie,
żony, dzieci, szwagrowie... To, co dzieje się w rodzinie, dzieje się wobec nas, jest informacją dla
nas i o nas, jest okazją by stawać się sobą, dookreślać granice, pokonywać ograniczenia. Niektóre
osoby w rodzinie są wzorcem do naśladowania, inne konfrontują nas z trudnościami zmuszając do
dookreślenia i obrony własnego stanowiska lub zmiany przekonań. Konflikty, w które jesteśmy
zaangażowani, są odbiciem naszych wewnętrznych problemów.
W rodzinie naszej klientki od wielu lat istnieje konflikt pomiędzy jej braćmi. Jeden jest zaradnym
człowiekiem, biznesmenem, mocno stąpającym po ziemi. Często i chętnie wygłasza niepochlebne
opinie o nieudacznikach życiowych pracujących za zapomogę. Drugi jest pedagogiem, polonistą,
idealistą zarabiającym niewielkie pieniądze w państwowej szkole, szczyci się tym kim jest i jaki
jest gardząc ludźmi sprzedającymi duszę firmom, żyjącym w dostatku, gdy dzieci w Afryce
umierają z głodu. Kłócą się o wszystko i przy każdej okazji. Każde święta kończą się awanturą.
Nasza klientka, która jest mocno związana zarówno z jednym jak i drugim bratem, musi dwa razy
urządzać imieniny. Przejmuje się sytuacją, nie śpi po nocach i bezskutecznie próbuje zażegnać
istniejący konflikt. Kiedy zapytaliśmy w jaki sposób jej samej dotyczy ta sprawa przyznała, że w
sobie samej także nie jest w stanie rozwiązać tego problemu. Czuje wyrzuty sumienia, gdy
wyjeżdża na wakacje za granicę, myśli o biednych dzieciach, z drugiej strony złości się na siebie za
to, że nie jest w stanie postawić się szefowi i zażądać podwyżki. Gdy rozwiązała konflikt w sobie
przestała, tak bardzo angażować się w sprawy swoich braci, co bardzo ucieszyło jej męża.
Praca na poziomie indywidualnym koncentruje się głównie wokół tożsamości danej osoby, tego co
ową tożsamość tworzy i tego co ją zakłóca. W pierwszych latach naszego życia jesteśmy całkowicie
zależni od rodziny: mama, tata, bacie, dziadkowie i ciocie mówią nam co jest dobre, a co jest złe,
ładne i brzydkie, jak trzeba się zachowywać, co mówić. Na tej podstawie budujemy sobie obraz
świata i siebie samych. Z czasem, stajemy się coraz silniejsi i bardziej niezależni, zaczynamy
dostrzegać inne wartości, inne osoby stają się dla nas znaczące. Przez kilka lat dziadek był
najwspanialszy i najmądrzejszy na świecie, wnuczek starał się naśladować każdy jego gest. W
pewnym momencie zauważa, że wujek - który zawsze kłóci się z dziadkiem - też jest fajny. Jest
zupełnie inny, ale też fajny. I taki mądry. To trochę zakłóca dotychczasowy obraz świata wnuczka,
jego własną tożsamość i to, jaki on sam chciałby być. Zaczyna budować inny obraz siebie samego.
Oddziela się trochę od dziadka, zaczyna wybierać pomiędzy różnymi sprzecznymi wartościami,
buduje własny świat. Różne jakości reprezentowane przez członków rodziny z czasem stają się
punktem odniesienia dla identyfikacji dziecka. Jedne jakości są przyjmowane jako własne, inne
odrzucane. W ten sposób kształtuje się zrąb tożsamości, z czasem rozwijany i weryfikowany.
Role w rodzinie - jak je podejmować, co z nich czerpać i kiedy
z nich rezygnować
W ciągu naszego życia mamy szansę podjąć i przekroczyć wszelkie możliwe w rodzinie role.
Rozpoczynamy od dziecka, które wnosi w pole rodziny baśnie, sny i marzenia. Dzieci sprawiają, że
czarownice, smoki i krasnoludki istnieją. Razem z nimi czytamy bajki, wzruszamy się losem
Kopciuszka, śpiewamy razem z Krasnalami: hej ho, hej ho... Dzieci mają kontakt z wymiarem
rzeczywistości, gdzie wszystko jest możliwe, nie ma ograniczeń. Podobnie jak sny, konfrontują nas
z tym, czego pragniemy, przypominają o tym, z czego zrezygnowaliśmy, do czego tęsknimy, a
boimy się sięgnąć po te jakości. Przypominają o nieskrępowanej radości, uskrzydlonej fantazji.
Z czasem dziecko dorasta i zaczyna określać, kim jest, na bazie wzorców, które uznaje i takich, z
którymi się mierzy. Wykracza zazwyczaj poza wyznaczone przez rodzinę granice, bada nowe
terytoria, wyrusza na wyprawy. W tym miejscu napotyka na mniejszy bądź większy sprzeciw, musi
podejmować walkę o swoje marzenia, weryfikować je z rzeczywistością, przegrywać i zwyciężać.
W czasie tych potyczek zyskuje siłę i niezależność ale też nabiera pokory, szuka kompromisów,
zawiera układy. Potem człowiek sam staje się dorosłym członkiem rodziny, odnajduje w niej swoje
miejsce i siłę, przychodzą na świat dzieci. Na tym etapie staje po stronie spraw materialnych i
bytowych, buduje dom i zapewnia pożywienie, on jest teraz kimś, kto ma zapewnić stabilność,
bezpieczeństwo. Czuje niepokój, gdy jego dzieci zaczynają swoje wyprawy w nieznane... Nie leć
tak blisko słońca synu - krzyczy Dedal do Ikara - bo jego promienie roztopią wosk twoich skrzydeł .
Być rodzicem, to podarować swojemu dziecku skrzydła i z lękiem patrzeć, jak coraz wyżej odlatuje
ku słońcu. Przeżywać jego upadki i radować się z jego bezpiecznych lądowań. W końcu stajemy się
dziadkiem, babcią. Starszym, w znaczeniu, jakie temu słowu nadają Indianie, ceniący mądrość
płynącą z doświadczenia. Dzięki niej potrafimy docenić zarówno sny i marzenia, walkę i
przekraczanie ograniczeń, potrzebę stabilności i bezpieczeństwa, konflikt pomiędzy tymi rolami.
Z każdą rolą związane są pewne przywileje, ale także określone ograniczenia. Dziecko ma
zapewnioną opiekę i utrzymanie, nie ma zbyt wielu obowiązków, ale nie może o sobie decydować i
podejmować własnych wyborów. Musi pytać o zgodę. Nastolatek walczy o ideały i przeciwstawia
się autorytetom. Żyje na wysokich obrotach, eksperymentuje, ale równie często jak sukcesy
spotykają go porażki. Jest wolny, ale niestabilny. Poczucie bezpieczeństwa rzadko bywa jego
udziałem. Osoba dorosła ma już pozycję i niezależność ale czuje ciężar odpowiedzialności na
swoich barkach... Czasami stajemy się więźniem jakiejś roli, pozostajemy zbyt długo w jednym
miejscu. To, co do jakiegoś momentu jest dla nas najlepsze, z czasem staje się pułapką, więzieniem.
Staramy się odnaleźć powody, które zatrzymują nas w jakimś miejscu, nie pozwalają iść dalej,
doświadczać nowych jakości. Przejście z jednej roli do innej związane jest z bólem rozstania, i
koniecznością poradzenia sobie z tym bólem, podjęcia nowych wyzwań, nauczenia się nowych
sposobów funkcjonowania, przekazania władzy w inne ręce. Choć jest to nieuniknione, nie jest
łatwe, ale konieczne nie tylko z punktu widzenia rozwoju jednostki. Dzięki temu rodzina rozwija
się jako całość.
Na dobre i na złe, czyli co trzeba poświęcić i dlaczego warto
Dla terapeuty pracującego z procesem rodzina jest jak rzeka, która przepływa przez różne krainy,
by w końcu dopłynąć do morza. Na tej drodze natrafia na swoje progi i wyzwania, którym próbuje
sprostać. My i inni członkowie rodziny jesteśmy tylko jej przejawem, urzeczywistnieniem w
określonym czasie. Widzimy i współtworzymy tylko jej fragment, który pojawia się i znika. Po nas
przychodzą następne pokolenia.
Proces ten działa w dwie strony. W pewnym stopniu rodzina determinuje nasze życie. Nie zawsze
licząc się z nami, rozumiejąc nasze pragnienia i potrzeby wymusza na nas pewne zachowania,
decyzje, kierunek rozwoju. Jest to powszechne doświadczenie w różnych momentach życia.
Przyjście na świat rodzeństwa i konieczność zmiany swoich przyzwyczajeń, śmierć lub odejście
jednego z rodziców, oczekiwania rodziców lub innych starszych członków rodziny co do wyboru
przyjaciół, stylu życia, kierunku studiów, zawodu lub partnera życiowego, rezygnacja ze swoich
ambicji zawodowych i "poświęcenie się" rodzinie, wychowaniu dziecka lub opiece nad kimś
starszym to tylko nieliczne przykłady. To rodzi bunt, bywa trudne, bolesne, pochłania wiele
wysiłku, potu, emocji. Z drugiej strony rodzina użycza swojej zbiorowej, ponadjednostkowej siły i
oparcia. Mierzymy się z tą siłą, walcząc z nią, uczymy się o sobie i swojej sile, z czasem w walce
zaczynamy coraz lepiej rozumieć perspektywę przeciwnika. Przeciwnik staje się sprzymierzeńcem i
zamiast walczyć z jego siłą uczymy się z niej korzystać.
Jakże często słyszymy, nie tylko w gabinetach psychologów, wypowiedzi podobne do tej: Przez
całe życie starałam się być inna niż moja matka. Zachowywałam się inaczej, ubierałam, szukałam
takich facetów, którzy jej by się nie podobali... a teraz jestem dokładnie taka sama. To było
silniejsze ode mnie nie sposób od tego uciec. I wiesz co zaczynam ją rozumieć. Po prostu kobiety w
naszej rodzinie już takie są.
Zaczynamy wtedy rozumieć swój totem, swój herb, swoje zawołanie, naturę swojej rodziny,
wspólną jakość, która łączy jej członków. Widzimy przenikającą je siłę, która pomaga nam mierzyć
się ze światem. Siła rodziny przestaje nas ograniczać, przeciwnie, dzieli się z nami swoim
potencjałem. W tym miejscu zaczynamy pielęgnować jej zwyczaje, dbać o pamięć przodków oraz
właściwy, zgodny z tradycją, sposób odprawiania rytuałów.
W pracy z rodziną jako postacią mityczną interesuje nas historia rodziny, ważne wydarzenia z jej
życia, obyczaje, tradycje, dziwne przypadki, dramaty, tajemnice i anegdoty. Staramy się poczuć,
jaka panuje w rodzinie atmosfera. Co wyczuwamy przebywając w obecności członków rodziny?
Czy sytuacja jest napięta, czy raczej panuje zgoda i wzajemna troska? Atmosfera pokazuje, czy
rodzina jest jednorodna, czy podzielona i skłócona. Wokół jakich spraw i trudności powstają linie
podziału? Jakie zagadnienia wydają się być szczególnie istotne dla procesu rodziny? Kiedy uda
nam się wyodrębnić kluczowe zagadnienia staramy się poznać opinie różnych członków rodziny w
danej sprawie. Próbujemy zaobserwować, jakie tendencje czy postawy próbują dojść do głosu, ale
spychane są w rodzinie na margines. Obserwujemy, jakie propozycje przyjmowane są chętnie, z
radością lub ulgą, jakie zaś budzą niechęć, wrogość, kontrowersje.
Tradycja i ewolucja
Rodzina, jak każdy żywy organizm, stara się przetrwać jak najdłużej, szuka sposobów
funkcjonowania w rzeczywistości. Jak uczy jednak historia rodziny dinozaurów, zbyt dokładne
przystosowanie do panujących warunków bywa niebezpieczne. Dlatego, poza pielęgnowaniem i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin