Bova Ben - Droga Przez Układ Słoneczny 10 - Planety 03 - Saturn.pdf

(1241 KB) Pobierz
384748977 UNPDF
BEN BOVA
SATURN
Przełożyła Jolanta Pers
Ponownie dedykuję najdroższej Barbarze i doktorowi Jeny’emu Poumelle, koledze
i przyjacielowi, który wymyślił określenie „pasterze-satelity”, ale nigdy nie otrzymał za
to takiego uznania, na jakie zasłużył.
W astronomii mamy do czynienia z zagadnieniami, które nas fascynują (...) z powodu
ich osobliwości (...) a nie z powodu bezpośrednich korzyści, jakie ich rozwiązanie może
przynieść ludzkości. (...) Nie jest mi znane żadne praktyczne zastosowanie pierścieni
Saturna. (...) Kiedy jednak rozpatrujemy pierścienie wyłącznie z naukowego punktu
widzenia, stają się one szczególnymi ciałami na nieboskłonie. (...) Kiedy uda nam się
wreszcie zobaczyć ten wielki łuk rozpostarty nad równikiem planety bez żadnej widocznej
podpory, nieprędko ukoimy nasze dusze.
James Clerk Maxwell
Zaczyna się nowe stulecie. (...) Może będziemy w stanie powstrzymać się, zanim
doprowadzimy tę planetę do ruiny. Najwyższy czas doprowadzić Ziemię do porządku
i obliczyć, jakich wysiłków będzie wymagało zapewnienie zadowalającego
i zrównoważonego bytu dla wszystkich, w bliżej nieokreślonej przyszłości. (...) Gdyby
każdy na Ziemi chciał osiągnąć taki poziom konsumpcji, jak obecnie w Stanach
Zjednoczonych, wymagałoby to zasobów czterech planet rozmiarów Ziemi.
Edward O. Wilson
KSIĘGA PIERWSZA
Z tego samego powodu zdecydowałem, że nie umieszczę wokół Saturna nic, czego
bym sam nie zaobserwował i nie odkrył – to znaczy dwie małe gwiazdy, które do niego
przylegają, jedna na wschodzie i jedna na zachodzie, w przypadku których nie
dostrzeżono żadnej zmiany i nie należy się takowej spodziewać w przyszłości, chyba że
wystąpi jakieś bardzo dziwne zjawisko, odmienne od jakiegokolwiek ruchu, jaki znamy
lub umiemy sobie wyobrazić. Jednakże co do przypuszczenia (...), że Saturn jest czasem
podłużny, a czasem towarzyszą mu dwie gwiazdy po bokach, Wasza Ekscelencja może
być pewna, że jest to skutek niedoskonałości teleskopu lub oka obserwatora. (...) Ja, który
obserwowałem tę planetę tysiące razy w różnych okresach, przez doskonały instrument,
mogę zapewnić, że nie widać tam żadnej zmiany. A rozum, opierając się doświadczeniu
wszelkich innych ruchów gwiazd, upewnia nas, że żadnej zmiany nigdy nie będzie, gdyby
bowiem gwiazdy te poruszały się podobnie jak inne, od dawna oddzieliłyby się lub
połączyły z Saturnem, nawet gdyby ruch ten był tysiąc razy wolniejszy od jakiegokolwiek
innego ruchu gwiazd wędrujących po nieboskłonie.
Galileusz Listy o plamach na Słońcu 4 maja 1612 r.
SELENE: SIEDZIBA ASTRO CORPORATION
Pancho Lane spojrzała na siostrę i skrzywiła się.
– On wcale nie nazywa się Malcolm Eberly. Zmienił imię i nazwisko.
Susan uśmiechnęła się z wyższością.
– A co za różnica?
– Urodził się jako Max Erlenmeyer w Omaha, stan Nebraska – powiedziała z powagą
Pancho. – Aresztowano go w Linzu, w Austrii, za oszustwo w osiemdziesiątym
czwartym, próbował uciec z kraju i...
– Nic mnie to nie obchodzi! To jakaś prehistoria. On się zmienił. To już nie jest ten
sam człowiek.
– Nie polecisz.
– Polecę – uparła się Susan, a między jej brwiami pojawiła się zmarszczka
zniecierpliwienia. – Polecę i nie powstrzymasz mnie.
– Jestem twoim prawnym opiekunem, Susan.
– Pff! I dlatego tak się wkurzasz? Przecież ja mam już prawie pięćdziesiąt lat.
Susan nie wyglądała na więcej niż dwadzieścia. Gdy była nastolatką, Pancho
osobiście wstrzyknęła jej w ramię śmiertelny zastrzyk. Uznana za zmarłą Susan została
zamrożona w ciekłym azocie, by doczekać czasów, gdy medycyna będzie zdolna
wyleczyć raka pustoszącego jej młode ciało. Pancho zabrała ją w kriogenicznym
sarkofagu na Księżyc, gdzie pracowała jako astronautka dla Astro Manufacturing
Corporation. Pancho została w końcu członkiem zarządu Astro, a nawet prezesem.
A Susan czekała, zanurzona w ciekłym azocie do czasu, gdy można ją było przywrócić
do życia.
Trwało to ponad dwadzieścia lat. Gdy Susan obudzono i wyleczono z raka, jej umysł
był jak niezapisana karta. Pancho wiedziała, że tak będzie; osoby przywrócone do życia
po hibernacji zwykle traciły połączenia nerwowe w korze mózgowej. Nawet Saito
Yamagata, słynny założyciel Yamagata Corporation, obudził się z kriogenicznego snu
z umysłem noworodka.
Pancho karmiła siostrę, kąpała i uczyła korzystać z toalety, jak noworodka w ciele
nastolatki. Uczyła ją mówić i chodzić. I sprowadziła do Selene najlepszych
neurofizjologów, by leczyli mózg jej siostry zastrzykami z enzymów pamięci i RNA.
Rozważała nawet nanoterapię, ale uznała, że lepiej będzie tego nie robić.
Nanotechnologia była dozwolona w Selene wyłącznie pod ścisłym nadzorem, a eksperci
przyznawali, że nanomaszyny raczej nie pomogą Susan w odzyskaniu wspomnień.
Niełatwe to były lata, ale w końcu stała się młodą kobietą, która wyglądała dokładnie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin