Antonow Władimir [red] - Rozmowy duchowe.doc

(144 KB) Pobierz
ROZMOWY DUCHOWE

 

 

 

ROZMOWY DUCHOWE

 

W.W. Antonow (red.)

 


 

Tytuł oryginału:

ДУХОВНЫЕ БЕСЕДЫ

Przekład: Irina Lewandowska

Konsultacja w sprawie tłumaczenia: Leonarda Grabowska-Cudyk Jacek Wesołowski

Projekt okładki: Grzegorz Łańcucki

Redakcja tekstu: Jolanta Paw Anna Kubas

 

www.swami-center.org

Copyright© by W.W. Antonow, Moskwa 1991

Copyrlght© for the polish edition by Irina Lewandowska Gliwice 1992

Druk okładki:

Poligraficzna Agencja Usługowo-Handlowa KOLOR — DRUK 44-826 Katowice, ul. Grabsklego 29/15

Skład l druk:

FORMAT s.c.

44-109 Gliwice — Łabędy, ul. Mechaników 9

pok. 206/207 tel. 34-64-85

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Znany od wielu lat tak w Rosji, jak i za granicą Jako propagator jogi, obecnie niespełna 50-letni uczony, doktor biologii Władimir Wasiljewicz Antonow swoje poszukiwania duchowe rozpoczął pod koniec lat 60-tych. Kilkanaście lat później założył w Sankt Petersburgu szkołę radża i buddhi jogi.

Niesienie pomocy przez uzdrawianie, praktykowanie hatha jogi oraz zainteresowanie wielkimi religiami monoteistycznymi, a zwłaszcza pra­wosławiem, pozwoliło na ukształtowanie własnej drogi do Boga:

“Przyjęliśmy za nasz Cel i Nauczyciela Boga-Ojca (inaczej — Jehowę, Allacha, Iśwarę, Tao). Stał się naszym Przewodnikiem l naszą Pomocą” -pisał W.W. Antonow.

Prezentowany tekst jest właśnie chronologicznym zapisem (zebranym w ciągu około 15 lat) fragmentyw rozmyw medytacyjnych, których podstawą jest Objawienie Boże.

Kolejność zaleceń i wskazówek obrazuje etapy wzrostu duchowego ucz­niów szkoły oraz kształtowanie się jej drogi.

Ze względu na wiele Istotnych wskazówek metodologicznych praca ta może być interesująca dla każdego, kto dąży do Boga. (Planujemy również publikację innych tekstów tej szkoły). Mamy nadzieję, że obecne tłumaczenie “Rozmów Duchowych” także w Polsce znajdzie licznych czytel­ników; (mając na uwadze wierność i dosłowność przekładu, mniej czytelne w języku polskim fragmenty tekstu podajemy w kwadratowych nawia­sach).

Pragniemy także podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do jej powstania.

 

Niech każdy nasz wysiłek będzie poświęcony dla dobra wszystkiego, co istnieje!

 

 

Yoga Centrum “Reality”

 

 

 

2

 


Naucz się kochać Mnie, tak jak Ja kocham ciebie, jak kocham wszystkich. Jeśli uczynisz to, staniesz się ze Mną jedno. Bądźcie doskonali, jak doskonały jest Bóg. Ta myśl nawet na chwilę nie powinna was opuszczać.

Radość winna zamieszkać w twej duszy, niech nic i nigdy jej nie zmąci. Niech zawsze ta radość duszy, promieniuje światłem z twoich oczu.

Nie wolno cl się chmurzyć. To stanowcze wskazanie, prawie nakaz.

Praktykujcie medytację: “Bóg i wszystko, co istnieje stanowią jedność.” Ułatwi to odczuwanie Bożej łaski we wszystkich ziemskich przejawach, począwszy od pyłka do odczuć kosmicznych, zaćmień słońca i jasnych myśli, które was nawiedzają. Istotne jest, byście wszyscy zrozumieli, że Bóg — wszędzie i we wszystkim, w każdym miejscu i w was — opiekuje się, chroni, doskonali, kocha.

Chcę, byście stale o Mnie myśleli: z miłością, radością, światłem w du­szy. W każdej chwili będę wam pomagał w odczuwaniu Mnie we wszyst­kim, będę prowadził wasze oczy, ukazywał Siebie we wszystkich przejawach tego, co istnieje. Miłość to też Ja; miłość rodziców, bliskich, ukochanych mężczyzn i kobiet. Powinniście nie tyle to pojąć, ile odczuć. Jestem waszą miłością do wszystkich.

Już nie powinniście oddzielać Mnie i miłości do Mnie od życia świeckiego. Codzienne kłopoty nie mogą was dotykać. Bądźcie zawsze skoncentrowani, myślcie i zauważajcie we wszystkim Moje przejawy. To niezwykła praca — szukanie Mnie w codzienności. Dzięki temu zaczniecie dostrzegać nieprzypadkowość nieistotnych rzeczy i odnajdywać prawid­łowość w oczywistych nonsensach. Tego później was nauczę.

Spróbujcie teraz zwracać uwagę na wszystko, od czego przedtem odcinaliście się: ateistów-bezbożników, rozpustników, pijaków i po prostu tych “maluczkich”. To wszystko ludzie. Jestem nimi wszystkimi. Nic nie jest przypadkowe. Powinniście każdego zrozumieć, odczuć Jego związek z waszym losem, jako ze Mną w waszym losie, i przyjąć jego istnienie w wa­szym życiu jako Mnie, pouczającego was.

Postarajcie się to zapamiętać, proszę was. Nie odwracajcie się od ludzi, którzy początkowo wydadzą się wam bezsensowni. Kochajcie ich, kochaj­cie ludzi i pamiętajcie o Mnie.

Kocham was wszystkich, wszystkim daruję Swoje światło. Swoją obecność. Nauczcie się więc przepuszczać to światło przez siebie i prze­kazywać je ludziom. Radujcie się, kochajcie, emanujcie światłem! Teraz to dla was najważniejsze. Nauczcie się żyć wśród świeckich trosk i prze­chodzić przez nie, tak jak promień światła przechodzi przez szybę, oświetlając pokój; wgłębiajcie się w istotę rzeczy. Nauczcie się tłumaczyć ludziom ich przeznaczenie, tak aby za pośrednictwem waszych słów od­czuwali swój los.

Czy pamiętacie siebie takimi, jakimi byliście przedtem, zanim przysz­liście do Mnie? Przez to nauczcie się odczuwania Innego człowieka tak, jakby to nie on, lecz wy bylibyście w tym wyniszczonym, zanieczyszczo­nym ciele fizycznym, poszukując wyjścia ze ślepego zaułka.

Rozluźniajcie się podczas waszych spotkań. Nie powinniście czuć ani napięcia fizycznego, ani gwałtownych emocji, ani mleć natrętnych myśli. Jedynie spokój umożliwia otworzenie się przed sobą nawzajem. Stan rozluźnienia jest stanem otwartości i spokojnej życzliwości dla innych.

Zawsze trwajcie w emocjonalnie jasnym, pozytywnym stanie. Zupełnie pozbądźcie się wszelkich negatywnych emocji, strachu, zniecierpliwienia. Nic was przed tym nie usprawiedliwia. Twórzcie dla innych korzystne biopole. Myślcie nie o sobie, lecz o innych. Nie dopuszczajcie do siebie żad­nych trosk, związanych z waszymi problemami.

Nauczcie się tych zasad na pamięć.

 

Nie pozwólcie, aby między wami powstawały Jakiekolwiek spory l roz­bieżności. Całkowicie wykluczcie odtrącające was wzajemnie momenty, a wszystkie siły poświęćcie wzajemnemu zbliżeniu. Każde słowo lub ruch wymagają zastanowienia, czy nie zaszkodzą otaczającym was ludziom, czy słowa nie wywołają u innych negatywnej reakcji emocjonalnej.

Myślcie ile sił poświęcacie swojej pracy: każdy powinien być świadomy, jak bardzo jest w nią zaangażowany.

Jeśli chcesz być doskonałym, to bądź nim: czyń Jak Bóg, myśl jak Bóg, kochaj jak Bóg.

Ucz się kochać Boga, tak Jak On kocha ciebie. Proś, a będzie ci dane. Proś — a Ja nauczę cię tego.

Niech twój poryw [w] miłości do Mnie będzie nieustanny. W każdej se­kundzie pamiętaj o Mnie, staraj się obserwować Mnie, kochać Mnie. Niech tak będzie ciągle, .cokolwiek byś robił. Twoje ręce mogą być czymkolwiek zajęte, lecz głowa niech myśli o Mnie, a serce twe niech wypełnia skiero­wana ku Mnie miłość.

Powinieneś nauczyć się Mnie kochać. Gdy poczujesz miłość ku Mnie, to zapomnisz o wszystkim, czym się teraz przejmujesz, co obecnie porusza twoją duszę. To wszystko zniknie. Odejdzie, tak jak odchodzi ciemność wraz z pierwszymi promykami Słońca.

Zawsze bądź miłosierny dla ludzi, którzy clę otaczają — bądź łas­kawy sercem. Wniknij w istotę wypowiedzianych słów.

 

Przekazuję wam modlitwę-medytację:

 

Panie! Połącz nasze serca w Tobie!

Rozjaśnij nas Twoim światłem, przenikającym

ciemność naszych namiętności!

Niech poszerzy się przestworze wszechobejmującej miłości

I wypełni nasze dusze uniesieniem, ze Ty jesteś!

Niech się rozrasta i pomnaża w nas ziarno Pańskie,

Wypełniając nasze serca światłem mądrości i wiedzy!

Niech wiecznie dążymy do Ciebie!

Amen!

 

Daję wam materiał do rozmyślań:

 

Doskonalenie zależy:

·                     tylko od Boga,

·                     tylko od samego człowieka,

·                     od wspólnych wysiłków.

Różne podejścia to różne szkoły rozwoju. Powinniście znaleźć swoje miejsce w ewolucji na Ziemi i w ewolucji wszechświata.

 

Życiem energii seksualnej jest sublimacja. Powinno się nią żywić cen­trum magnetyczne. Należy nauczyć się regulować, sterować tym proce­sem.

 

Centrum emocjonalne nie ma własnych źródeł energii. Żywi się ono al­bo subtelną energią seksualną, albo ruchowo-instynktowną, albo — co jest jeszcze gorsze — intelektualną[1]. Energia seksualna to teraz najbardziej subtelna energia w waszym organizmie[2].

Zamieszkajcie w świecie piękna! Osiągnięcie najwyższych stanów wszy­stkich centrów — właśnie ma być waszym Ideałem. Niech wasze życie będzie wypełnione światłem i muzyką Przyrody, Harmonii, Słońca i Miłości! Koniecznie potrzebuję, byście wszyscy przeszli w subtelny, wzniosły stan. Tylko to umożliwi wasz dalszy postęp.

Aby w grupie było pełne wzajemne zrozumienie, jest potrzebny jeden, wspólny dla wszystkich język. Powinniście poznać ten język: to język miłości, miłości emocjonalnej.

Zasada nieingerencji niech stanie się dla was podstawą we wzajemnych stosunkach z innymi ludźmi, mającymi mistyczne doświadczenia. Jedynie w pełni trzymając się tej zasady, można im pomagać. Nie należy zatem ni­kogo “uczyć”, nie należy nikomu “otwierać oczu”, lecz trzeba po prostu kochać, wszystko wybaczając, na niczym nie skupiając uwagi, a później w miarę możliwości pomagać. To ogólna reguła pracy, która powinna być stosowana w każdym, bez wyjątku przypadku. Wówczas nie będzie żad­nych dysharmonii.

Przede wszystkim niech znajdzie się anahata w centrum waszej uwagi. Należy ją w pierwszej kolejności i całkowicie opanować, a także praktykować[3]. Skupcie się na tych ludziach, z którymi nie możecie nawiązać kontaktu: właśnie przez wzajemne oddziaływanie uzyskacie najlepszą możliwość rozwoju anahaty.

Energetyczne opustoszenia, powstające przy uzdrawianiu, poszerzają i wzmacniają wasze energopojemności, co pozwala przepuszczać przez nie coraz silniejsze strumienie energii. Nie tego teraz od was chcę. Wykorzy­stajcie wasze siły na jakościowe przekształcanie energowibracji. Przepusz­czajcie tylko subtelne drgania. Nie siła jest tu potrzebna, lecz inna jakość pracy.

Pracując w warunkach, o których mówię, nie będziecie się “wy­czerpywać” i będziecie podsycać innych właśnie bardziej subtelnymi wi­bracjami, tzn. pożywieniem wyższej jakości. To bardziej wykwalifikowana pomoc.

W pracy energetycznej również Jest potrzebna czułość, umiejętność przepuszczania tylko subtelnych wibracji, powstrzymując wszystko, co nie subtelne — to jest sztuka.

 

Konieczne jest całkowite odrzucenie poczucia własnego znaczenia.

 

Każde wyjście poza stan miłości powoduje gromadzenie negatywnej karmy[4].

 

Odpowiadając na prośbę o radę, przekazujcie strategię, a nie taktykę postępowania.

Proście rozmówcę, by w trakcie słuchania was, nie sprzeciwiał się w myślach, lecz poznał w całości wasz punkt widzenia.

Nie zawsze ma cel “przytłaczanie autorytetem”; czasami lepiej powiedzieć: “Mnie to pomaga, spróbuj również i ty”.

Nowicjuszy wypróbowujcie pracą, zamiast podsycać ich ciekawość, ukazywaniem wyższych teoretycznych prawd.

Częściej wykorzystujcie uśmiech, żart. Nie trzeba zewnętrznej beznamiętności. Czułość ułatwi rozmówcy otworzenie się. Pozwalajcie mu “na upust”.

Kiedy natkniecie się na rodzinny dramat, “przestawiajcie” cierpiących z “programu rywalizacji” na “program ofiarności”. Miłość bowiem to ofiarność, a nie rywalizacja. Niech nikt nie próbuje czynić innego takim, jakim jest on sam. Każdy ma prawo być takim jakim jest. Uczcie widzieć błędy — nie innych, lecz swoje. Uczcie kochać człowieka takim Jakim on jest. Trudne sytuacje zaś niech każdy traktuje jako szkołę dla siebie.

Szukajcie silnej strony człowieka i dawajcie mu takie pierwsze zadania, aby wykonywał je z radością.

Nie krytykujcie ostro rozmówcy, lecz stosujcie formule: “Mógłbyś robić większe postępy, lżej byłoby ci iść dalej..., ale popatrz: oto co ci przeszka­dza.”

Zawsze nakierowujcie rozmówcę na pomoc bliźniemu. Jeżeli nie do­strzega on wielkiego sensu życia, pokażcie mu chociaż mały.

Jeśli człowieka coś boli, to nie obchodzi go teoria.

W przypadku nowicjuszy należy przechodzić od szczegółów do uogólnień, a nie odwrotnie. Odnosi się to do praktycznej pracy.

Popatrzcie: przecież Bóg wysyła dusze, by się wcielały w ciała fizyczne, rodząc się z rodziców wyznających różne religie. A przecież tak łatwo byłoby Mu zniszczyć “fałszywe wyznania”, np. pomijając w tym posłaniu środowisko ich rozpowszechniania się.

Jednak tego nie czyni. Dlaczego? Czyż nie z tego powodu, że te religie są potrzebne wcielającym się ludziom? Czyż nie dlatego, że ewoluujące dusze wstępują od wcielenia do wcielenia, jak po stopniach schodów, któ­re obrazują formy odzwierciedlające ludzkie wyobrażenia jedynej Prawdy? Czyż nie dlatego, że Bóg pragnie różnorodności w ziemskich sytuacjach? Umieszczając tam wcielonych, stwarza im warunki do uwolnienia się od wad i nabycia zalet.

Nikt, prawdziwie zainteresowany innym człowiekiem, nie może rozma­wiając z nim, narzucać mu własny punkt widzenia.

Powinniście się wyłącznie skupiać na tych sprawach, z którymi się do was zwrócono.

Nie dopuszczajcie poczucia wyższości nad człowiekiem, z którym się kontaktujecie; należy tylko się postawić na jego miejscu, aby móc zrozumieć jego potrzeby.

Nigdy nikogo nie zmuszajcie, nie przymuszajcie do niczego; również w sprawach duchowego rozwoju i służenia.

Jedynie możecie proponować, otwierać perspektywę.

Prowokując, sprawdzajcie to, jak rozmówca zrozumiał waszą myśl. Te metody wykorzystuje wielu mistrzów. Po “złożeniu” w drugim człowieku nowej porcji prawdy, nauczający powinien zbadać czy nie był samo zaślepiony. Jeżeli reakcja ucznia jest nieodpowiednia, to sposób dal­szego “napełniania naczynia” należy zmodyfikować, a następnie znów wypróbować ucznia itd. To nie kończąca się spirala, w której mistrz cały czas zmienia metodykę. Wszystko zależy od jego umiejętności: wybór ta­ktyki, metod; przecież uczeń może spożytkować lub odrzucić to pożywie­nie, które mu się podaje. Podobnie i Ja was uczę.

W pierwszym stadium nauki uczeń tylko przyjmuje. W drugim — pozna­je, jak karmić innych, szuka sposobów podawania pożywienia. To sta­dium twórcze. To jego nauka, mająca formę służenia.

 

Przykładowo wasz wczorajszy gość — pani I. Tak wiele mówiła o wyrze­czeniu. Jakie to dla niej ma znaczenie? Mówiła, że oddała swe życie Bogu, że On ją prowadzi. Twierdziła, że nie może bez Niego żyć, opowiadała o swojej życiowej potrzebie Bożej łaski, o odczuciu żywego Boga.

Jak to rozumieć? Czym dla niej jest Bóg?

Jest ona w pewnym stopniu obeznana ze stanami mistycznymi, co uz­naje za potwierdzenie prawidłowości swej drogi. Dla niej jednak “Bóg” nie jest wyżej niż stany, które zna. Jej doznania są niejednorodne: od utraty świadomości i chorobliwej gorączki do “rozpłynięcia się” we wszechświecie. Częste są widzenia z poziomu astralnego. To wszystko sta­le się powtarza.

Bóg dla niej jest bajka. “Żywego Boga” utożsamia z przeżywanymi sta­nami. “Służyć Bogu” — to odczuwać i przeżywać stany, które u niej są wy­nikiem różnych przyczyn, wielu nieprawidłowości jej sposobu życia oraz pozostałości przeszłości. Ona miesza wszystkie te stany — od chorobliwej gorączki do objawień — wyobraźnia również wnosi swój wkład do tej kole­kcji l powstaje mętlik, w którym ona sama, bez cudzej pomocy, nie potrafi się zorientować. Szuka zatem człowieka, który dokładnie oddzieliłby jej urojone obrazy od realnych, a stany chorobliwe od rozjaśnionych, w spo­sób, który umożliwiłby jej zobaczenie i zrozumienie tego wszystkiego, a nie tylko wiarę na słowo.

Pani I. uważa, że Bóg jest z nią dopóty, dopóki odczuwa Jego łaskę. Gdyby utraciła połowę swych stanów, byłoby to dla niej “drogą w dół”, oderwaniem się od Boga. Zwiększenie zaś czasu trwania, intensywności i różnorodności takich stanów odbiera jako “drogę do Boga”.

Doświadczony mistrz stopniowo mógłby zamienić jej chorobliwe stany na mniej szkodliwe, ostrożnie ukazując jej możliwe dla niej rzeczywiste przejawy, przenosząc jej zainteresowanie na nie.

Później, gdy już będzie całkowicie “zanurzona” w nowym, stare już nie będzie jej się wydawać aż tak drogie. To w pewnej mierze ogólna zasada, według której prowadzi się pracę z uczniami.

Jeszcze raz nawiążmy do jej “wyrzeczenia”. Ona tak naprawdę zre­zygnowała z: mieszkania w warunkach miejskich; stałego kręgu przy­jaciół; życia i pracy w mieście; pracy zawodowej[5]; urozmaiconego po­żywienia; dobrej odzieży; wygód higienicznych; materialnego dostatku.

Sami już dobrze rozumiecie, że pani I. jest wzorem tego, jakim nie po­winien być człowiek[6].

Podczas waszego ostatniego spotkania powinniście jednak znaleźć do niej podejście. Tego nie potrafiliście zrobić.

Pani I. chciała usłyszeć prawdę o sobie, lecz wyrażoną w przystępnych dla siebie słowach, dysponuje bowiem małym zakresem percepcji. Należało zatem określić go i stosownie do tego działać, używając dostępnych dla niej zwrotów i terminów, jedynie nieznacznie modyfikując jej pojmowanie, pod swoim kątem widzenia. Niczego nie należało próbować łamać i przebudowywać. Nie miało też sensu wprowadzenie czegoś zasadniczo nowego. Powinno się tylko nieco poszerzyć horyzont wąskiego zakresu jej percepcji.

Powinno się posługiwać językiem zrozumiałym dla rozmówcy. Trzeba go poznawać. Najpierw należy uważnie słuchać, określić, Jakie Jest jego pojmowanie znaczenia słów. Właśnie na tym polega rozróżnianie ziem­skich języków. Często jedno i to samo ludzie nazywają inaczej. Przeciwnie — pod tym samym słowem jeden człowiek ma na myśli jedno, drugi zaś -coś innego.

Pragnę, byście potrafili odróżniać działania prawdziwe od działań fałszywych, tj. działania łączące, jednoczące, tworzące — od rozdzielają­cych, rujnujących.

Każdy powinien uświadamiać sobie z czego się składa, rozłożyć siebie na oddzielne części, mechanizmy, aby potem złożyć wszystko w całość i wykorzystywać tę “maszynę” swojego organizmu do własnych celów.

Każde centrum[7] można przedstawić jako szczególny świat, specyficzny “organizm”, który w pewnej mierze może żyć autonomicznie, niezależnie od innych centrów. Centra dominujące czasami ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin