2008.02. Rehabilitacja to gra zespolowa.pdf

(384 KB) Pobierz
str_10_11.indd
COVER STORY
Rehabilitacja
zespołowa
Tomasz Wiliński i Jacek Grabowski prezentują fotelik korekcyjno-profilaktyczny
– jeden z powodów do dumy CRS
– To trochę taka misja społeczna. W ciągu dwóch lat istnienia
przychodni leczyliśmy ponad 3000 pacjentów. Mamy nadzieję,
że część z nich zrozumiała, że systematyczna aktywność fizycz-
na jest niezbędna do zakończenia procesu rehabilitacji. To jest
nasz sukces – rozmawiamy z Jackiem Grabowskim oraz Toma-
szem Wilińskim, założycielami Centrum Rehabilitacji Sportowej
w Warszawie.
Dlaczego powstało Centrum Rehabilitacji
Sportowej?
Tomasz Wiliński: Ponieważ chcieliśmy
stworzyć pierwszą placówkę leczniczą,
w której rehabilitacja nie będzie tylko
dodatkiem do pracy lekarza. CRS miało
być nową formułą na rynku. Chcieliśmy
wykorzystać to, że pacjent najwięcej
czasu w procesie swojego leczenia spędza
na rehabilitacji, i to terapeuta najlepiej
poznaje pacjenta i jego potrzeby. Pamię-
tamy jednocześnie o tym, że to lekarz
jest osobą odpowiedzialną i prowadzącą
leczenie.
Jacek Grabowski: Przygotowania rozpo-
częliśmy właśnie od stworzenia zespołu
lekarzy. Zależało nam, aby wybrać tych,
którzy rozumieją problem rehabilitacji
sportowej podobnie jak my.
– sportowców wyczynowych oraz ama-
torów, czyli do wszystkich, którzy chcą
dbać o siebie i którzy mają świadomość
poczucia bezpieczeństwa zapewnionego
poprzez zdrowy tryb życia. Bardzo zale-
żało nam, żeby współpracujący z nami
lekarze również rozumieli tę ideę.
ponosi lekarz. Każda decyzja musi być
przemyślana – na tym polega rozwój
całego zespołu.
J.G.: Jeżeli coś nietypowego dzieje się
z pacjentem podczas rehabilitacji, le-
karz od razu powinien o tym wiedzieć.
Natomiast jeśli wszystko przebiega
zgodnie z planem, nasz kontakt może
być sporadyczny.
Czy trudno było znaleźć lekarzy, którzy są prze-
konani, że rehabilitacja jest ważnym ogniwem
procesu leczenia?
J.G.: Na szczęście udało nam się zapro-
sić do współpracy lekarzy, którzy nie
są zamknięci na nowe rozwiązania.
Zawieraliśmy znajomości głównie przez
naszych pacjentów, z niektórymi spoty-
kaliśmy się jeszcze podczas wcześniejszej
praktyki.
Na początku zawsze staramy się poznać
lekarza: umawiamy się z nim, dzwonimy
do niego. Najczęściej już po pierwszej
rozmowie wiemy, czy ta osoba wie, na
czym polega rehabilitacja, jakie są jej
zasady, czy prowadzi pacjenta świadomie
czy też przypadkowo.
T.W.: Oczywiście nie zawsze zgadzamy
się z lekarzami. W takich sytuacjach
konsultujemy przypadek. Prowadzimy
aktywną dyskusję, pamiętając o wkładzie
i roli każdej ze stron w leczenie pacjenta.
Staramy się sami nie zmieniać profilu
usprawniania, zdając sobie sprawę z tego,
że główną odpowiedzialność za pacjenta
Jak rozpoznać dobrego lekarza, chirurga,
ortopedę?
J.G.: Dobry lekarz wie, kiedy operować,
a kiedy odłożyć skalpel i wysłać chorego
na spotkanie z fizjoterapeutą. Czasami
trzeba zaczekać kilka tygodni po urazie,
aby tkanki mogły się same wygoić. W tym
czasie fizjoterapeuta ma najwięcej pracy,
a lekarz kontroluje postępy terapii.
T.W.: Nasi lekarze to osoby młode, ale
już bardzo doświadczone. Są otwarci na
nowości w leczeniu i wiedzą, jak wygląda
nowoczesna medycyna. Cieszymy się,
że współpracują z nami tacy specjaliści,
jak dr Konrad Słynarski (przeprowadził
pierwszą w Polsce i Europie Wschodniej
rekonstrukcję łąkotki – przyp. red.) czy
dr Bartłomiej Kordasiewicz, który jako
jeden z nielicznych ortopedów wykonuje
operacje artroskopowe stawu łokciowego
i nadgarstka. Jesteśmy również dumni ze
współpracy z dr. Robertem Świerczyń-
skim, który ma ogromne doświadczenie
Czyli?
J.G.: Rehabilitacja to gra zespołowa.
Jedna osoba nie jest w stanie zapewnić
pełnego sukcesu pacjentowi, dlatego od
samego początku zakładaliśmy, że nasza
placówka będzie działała komplekso-
wo. Pracujemy w zespole – jest lekarz,
psycholog, masażysta, trener treningu
funkcjonalnego, dietetyk. Jednak osobą
spędzającą najwięcej czasu z pacjentem
jest fizjoterapeuta.
T.W.: Od samego początku nasza oferta
była skierowana do ludzi aktywnych
10 REHABILITACJA W PRAKTYCE 2/2008
to gra
619812260.001.png
 
COVER STORY
w leczeniu stawów skokowych i stopy,
ostatnio do zespołu dołączył też dr Piotr
Chomicki-Bindas, z którym wiążemy
duże nadzieje.
pocić się, którzy wolą myśleć, że wyleczy
ich samo leżenie. Wtedy jest to wyzwanie
dla fizjoterapeuty, który musi tak zindywi-
dualizować trening, aby zachęcić chorego
do współpracy.
J.G.: Odpowiedni dobór metody pracy
z pacjentem jest niezbędny właściwie
w każdym przypadku. Oczywiście są
pewne schematy leczenia, ale staramy się
ich wystrzegać. Proces gojenia u każdego
człowieka zachodzi inaczej i każdy inaczej
będzie reagował na obciążenia. Rehabi-
litant musi wiedzieć, kiedy „przycisnąć”
pacjenta, a kiedy mu odpuścić. Stałe
są jedynie biologiczne bariery gojenia
się tkanek, resztę należy dopasować do
konkretnego człowieka.
ności fizycznej i zminimalizowanie ryzyka
wystąpienia kontuzji podczas uprawiania
sportu czy rekreacji.
Skąd tak duża wiara pokładana w trening
funkcjonalny?
J.G.: Ponieważ jest on według nas natu-
ralną kontynuacją procesu rehabilitacji.
Pacjent wraca do zdrowia i zaczyna wy-
konywać ćwiczenia, które przygotowują
go do większego wysiłku. To etap, który
kończy się powrotem pacjenta do pełnej
aktywności ruchowej. Poza tym trening
ten jest częścią idei, którą staramy się za-
krzewić w każdym z pacjentów. Chcemy,
aby pacjenci zrozumieli, jak ważny jest
ruch i jak pozytywnie może on wpłynąć na
ich zdrowie i samopoczucie. Bardzo łatwo
pozbyć się bólu, ale jedynie aktywność
przyniesie stałą ulgę. Misją społeczną
CRS jest oddać społeczeństwu człowieka,
który nie tylko nie jest chory, ale potrafi
dbać o jakość swojego zdrowia i stara się
tę jakość podnosić.
T.W.: Nie wolno zatrzymać się tylko na
wyleczeniu. Staramy się zrobić krok
dalej.
Stwierdzili Panowie, że lekarze stanowią tylko
część łańcucha, z którego są Panowie zadowo-
leni. Czy pozostali członkowie kadry to również
powód do dumy?
T.W.: Stworzenie właściwego zespołu ludzi
czuwającego bezpośrednio nad leczeniem
pacjenta to najtrudniejsza sprawa. W ciągu
dwóch lat istnienia CRS zatrudnialiśmy
wielu fizjoterapeutów, masażystów czy
trenerów, ale niewielu z nami zostało
na stałe. Zależy nam na ludziach, którzy
będą dzielić z pozostałymi zamiłowanie
do zawodu, dla których praca będzie jed-
nocześnie fascynacją, liczymy też na to,
że nigdy nie przestaną pogłębiać swojej
wiedzy. Możemy zgodnie powiedzieć, że
jesteśmy dumni z ludzi, którzy z nami
pracują.
J.G.: Firma to ludzie – to stwierdzenie to
nic nowego, ale poznajemy na własnej
skórze, jak działa w praktyce. Osoby
pracujące w CRS chcą sprawdzać się
w tym, co robią. Bazując na naszym
doświadczeniu i kontaktach, stwierdza-
my, że najlepiej współpracuje się nam
z absolwentami Akademii Wychowania
Fizycznego, których cechuje mentalność
świetnie sprawdzająca się w placówce
o takim profilu.
A co w przypadku, gdy pacjent mówi: „Słysza-
łem, że najskuteczniejsze w moim przypadku
są zioła i akupresura...”?
J.G.: Zgadza się. Coraz więcej pacjentów
pyta o metody leczenia niekonwencjonal-
nego. W takich przypadkach nigdy ich nie
odradzamy, ale proponujemy połączenie
metod. Jeżeli pacjentowi pomaga aku-
punktura, nie możemy mu tego zabronić,
cały czas pamiętając o naszej roli i nie
zaniedbując planu rehabilitacji. Jeżeli
inne działania służą pacjentowi, możemy
tylko się cieszyć.
W ofercie CRS znajduje się również sprzęt or-
topedyczny. Najciekawszym produktem wydaje
się fotelik korekcyjny...
T.W.: Fotelik powstał na skutek połącze-
nia naszych doświadczeń oraz inżynie-
ryjnych umiejętności naszego kolegi.
Przeznaczony jest dla dzieci z mózgowym
porażeniem dziecięcym oraz innymi
dysfunkcjami ruchu. Głównym zadaniem
fotelika jest bierna korekcja postawy
w pozycji siedzącej, stojącej i leżącej.
Urządzenie koryguje ustawienie kręgo-
słupa i miednicy oraz stabilizuje tułów, co
w znaczący sposób polepsza
jakość życia pacjenta oraz
korzystnie wpływa na trzy
główne układy organizmu:
oddechowy, krążeniowy
i trawienny. Innowacyjną
cechą fotelika jest konstruk-
cja oparcia pleców, która swoją budową
przypomina kręgosłup człowieka. Fote-
lik posiada pełną regulację w każdym
kierunku, można go dopasować do
wzrostu i aktualnej pozycji właściwej
dla danego etapu usprawniania. Należy
dodać, że urządzenie jest refundowane
przez NFZ.
Michał Winiarski, Daniel Pliński i Paweł Zagum-
ny to chyba najbardziej znani pacjenci CRS. Jak
doszło do współpracy z reprezentacją Polski
w piłce siatkowej?
T.W.: Do współpracy zostaliśmy zaproszeni
w maju 2007 roku dzięki dr. Grzegorzowi
Adamczykowi, z którym pracowaliśmy
jeszcze przed powstaniem Centrum. Sztab
trenerski oraz medyczny reprezentacji
Wspominali Panowie o kompleksowości
przychodni. Czy to największy atut w rynkowej
konkurencji?
J.G.: Obecnie prawie każda instytucja będzie
powtarzać, że działa kompleksowo. Pro-
blemem jest przepływ informacji w takiej
placówce. Można zapewnić
pracownikom komfortowe
warunki pracy, zapominając
o tym, że ci nie znają się
nawzajem, nie rozmawiają,
nie współpracują. My rozu-
miemy kompleksowość jako
możliwość szybkiego rozwiązania danego
problemu lub konsultacji, dlatego tak ściśle
współpracujemy z lekarzami, trenerami,
masażystami czy psychologami.
Jako pierwsi w Polsce wprowadziliśmy
trening funkcjonalny
jako kontynuację procesu rehabilitacji.
kompletował kadrę fizjoterapeutów, przed-
stawiliśmy więc swoją wizję i w efekcie
zawarliśmy umowę. Opiekujemy się
siatkarzami podczas zgrupowań oraz
w momencie kontuzji. Jest to świetna
okazja do zebrania nowych doświadczeń
oraz promocji firmy.
Kim są pacjenci Centrum Rehabilitacji Spor-
towej?
T.W.: Pojęcie rehabilitacji sportowej nie
dotyczy tylko sportowców. Naszym pa-
cjentem może być oczywiście każdy, ale
to ludziom aktywnym ruchowo najczęściej
przytrafiają się urazy i kontuzje.
Współpraca z kadrą siatkarzy to nie jedyny kon-
takt Centrum z wyczynowymi sportowcami.
J.G.: Jako pierwsi w Polsce wprowadziliśmy
trening funkcjonalny jako kontynuację
procesu rehabilitacji. To system, który
umożliwia indywidualny rozwój cech
motorycznych zarówno profesjonalnym
sportowcom, jak i amatorom czy pacjen-
tom. Program zajęć jest wybitnie sperso-
nalizowany. Jego celem jest wprowadzenie
podopiecznego na wyższy poziom aktyw-
Plany na przyszłość?
J.G.: Jesteśmy na rynku od dwóch lat,
w kilka miesięcy udało nam się otworzyć
swój drugi oddział w Warszawie. Nie
zamierzamy na tym poprzestać – naszym
pomysłem jest zbudowanie sieci takich
przychodni, które pozwoliłyby pacjentowi
na łatwy i szybki dojazd, a tym samym na
oszczędność czasu. Resztę planów pozo-
stawimy dla siebie, żeby nie zapeszać.
Czy są jakieś różnice w prowadzeniu pacjenta,
który systematycznie uprawia sport, od chore-
go, który stroni od ruchu?
T.W.: Łatwiej pracować z osobami aktyw-
nymi fizycznie. Są jednak ludzie, którzy
nie lubią ćwiczyć, nie lubią się ruszać,
REHABILITACJA W PRAKTYCE 2/2008 11
11
REHABILITACJA W PRAKTYCE 2/2008
619812260.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin